Jak minął dzień 7

18 stycznia 2020 21:38 / 6 osobom podoba się ten post
Jestem w domu z rodziną  i to jest powód  żebym uznała ten dzień za udany 
18 stycznia 2020 22:08 / 7 osobom podoba się ten post
No  to pierwsze koty za płoty, dzień minął spokojnie i przyjemnie. Nie ,żeby jakieś atrakcje, ale nawet miło. 
Babcia chyba mnie polubiła, bo już "du " mam do niej mówić 
Po południu był syn z żoną, mili i sympatyczni, wpadli tylko na chwilę, żeby zobaczyć, kto się nowy  w domu ich matki pojawił ,a siedzieli 1,5 godziny. Prikaz był od B.-gości  nie rozpieszczać, ewentualnie butelkę z wodą i szklankę postawić. Qrcze, nie podporządkowałam się  Prosili żebym została, bo ze  mną chcą porozmawiać, no to zapytałam, czy się czegoś napiją. Myślałam, że o wodzie powiedzą, a oni ,że herbaty pfefamincowej chętnie się napiją  A babcia, że Ona też chętnie, a dopiero co od kawy i bułki słodkiej odeszłyśmy. 
Nie wiem,czy afery nie będzie, jak się B.dowie? Bo jeszcze z jednego punktu się wyłamałam, nie będę babci manikurów robiła, bo nie jestem w tym dobra. A ,jeszcze fryzur układać nie umiem, a B.umie i co tydzień pięknie babcię stylizuje.  No to syn na to,że mama pieniądze ma, na manikiry, fryzjery profesjonalne ją  stać. Jak gdzieś dalej, to taksi zamawiać i jechać. 
Syn hausgeldy zostawił, szczodrze nawet, nie powiem, pokazał gdzie babcia zaskórniaki trzyma, jakby co, to brać, pisać ile , a on cichaczem podłoży, żeby się mama nie denerwowała.
No i jak takiemu herbaty nie dać?
Myślę, że to dobry adres, jeśli kolejne dni będą podobne do dzisiejszego, to będzie całkiem przyjemnie. Dzień zaczynam o 8 ,a kończę o 20:30.
Od 12:30 Do 15 pauza, raz w tygodniu od 13 do 20 ,a w ciągu dnia sporo czasu dla siebie. 
Te  4 czy 5 tygodni powinno szybko zlecieć 
 
18 stycznia 2020 23:38 / 9 osobom podoba się ten post
Hej Wam już z własnego domu. Od 2 godzin delektuję się moją małą ojczyzną, a ponieważ przez ostatni tydzień prowadziłam nocny tryb życia, to mimo podróży jeszcze nie zagoniłam sie do łóżka. Podróż dobra i szybka, a najważniejsze, że bezpieczna. Dziękuję Bogu, że mnie tak ochrania i prowadzi. 
19 stycznia 2020 10:04 / 3 osobom podoba się ten post
tina 100%

Mycha- u nas jest to samo.Mało tego- torpedują pomysły i działanie ludzi, którzy faktycznie chcą i potrafią coś zrobić. Przez ile schodów musiało przejść stowarzyszenie, do którego TAK- mogę powiedzieć , że mam zaszczyt należeć. Prezes- cudowny młody człowiek z mnóstwem energii i samozaparciem. Wyszydzany i oplotkowywany przez panie zza biurka i innego rodzaju szemrane kółka- teraz jest pożądanym obiektem do robienia wspólnych zdjęć.
Czyli- pomocy nie było ze strony samorządu, a kiedy mimo wszystko udało się czegoś dokonać , to owszem-ci szydercy chętnie by się teraz zaprezentowali jako współtwórcy sukcesu.

Powiem Ci w tajemnicy, że martwię się o siebie, bo coraz częściej jakieś terrorystyczne zapędy się we mnie odzywają  
19 stycznia 2020 10:17 / 4 osobom podoba się ten post
Mycha

Powiem Ci w tajemnicy, że martwię się o siebie, bo coraz częściej jakieś terrorystyczne zapędy się we mnie odzywają :lol3: 

To Mychna wiosna idzie 
Apropo's ostatnich wydarzeń na świecie- w Boeinga zostały wystrzelone 2 pociski. Szwajce z otoczenia uważają, że jednak to nie musiał być przypadek. Też mi się cos takiego kołacze, ale....prawdy w tym wypadku raczej się nie dowiemy.
19 stycznia 2020 10:21 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

To Mychna wiosna idzie :lol3:
Apropo's ostatnich wydarzeń na świecie- w Boeinga zostały wystrzelone 2 pociski. Szwajce z otoczenia uważają, że jednak to nie musiał być przypadek. Też mi się cos takiego kołacze, ale....prawdy w tym wypadku raczej się nie dowiemy.

Chyba że siedziała w Boeningu następna osoba do usunięcia. To wszystko jest takie cyniczne. 
19 stycznia 2020 10:22 / 4 osobom podoba się ten post
Ach ta niedziela leniwa do wypęku  ale...trzeba ruszyć tyłek, bo jak tak dalej pójdzie, to gdy będę wstawac od kompa, to bedzie słychac dźwięk odłączającego się urządzenia peryferyjnego...
19 stycznia 2020 10:34 / 3 osobom podoba się ten post
Gusia29

No  to pierwsze koty za płoty, dzień minął spokojnie i przyjemnie. Nie ,żeby jakieś atrakcje, ale nawet miło. 
Babcia chyba mnie polubiła, bo już "du " mam do niej mówić :-)
Po południu był syn z żoną, mili i sympatyczni, wpadli tylko na chwilę, żeby zobaczyć, kto się nowy  w domu ich matki pojawił ,a siedzieli 1,5 godziny. Prikaz był od B.-gości  nie rozpieszczać, ewentualnie butelkę z wodą i szklankę postawić. Qrcze, nie podporządkowałam się :-( Prosili żebym została, bo ze  mną chcą porozmawiać, no to zapytałam, czy się czegoś napiją. Myślałam, że o wodzie powiedzą, a oni ,że herbaty pfefamincowej chętnie się napiją :zaskoczenie1: A babcia, że Ona też chętnie, a dopiero co od kawy i bułki słodkiej odeszłyśmy. 
Nie wiem,czy afery nie będzie, jak się B.dowie? Bo jeszcze z jednego punktu się wyłamałam, nie będę babci manikurów robiła, bo nie jestem w tym dobra. A ,jeszcze fryzur układać nie umiem, a B.umie i co tydzień pięknie babcię stylizuje.  No to syn na to,że mama pieniądze ma, na manikiry, fryzjery profesjonalne ją  stać. Jak gdzieś dalej, to taksi zamawiać i jechać. 
Syn hausgeldy zostawił, szczodrze nawet, nie powiem, pokazał gdzie babcia zaskórniaki trzyma, jakby co, to brać, pisać ile , a on cichaczem podłoży, żeby się mama nie denerwowała.
No i jak takiemu herbaty nie dać?:-)
Myślę, że to dobry adres, jeśli kolejne dni będą podobne do dzisiejszego, to będzie całkiem przyjemnie. Dzień zaczynam o 8 ,a kończę o 20:30.
Od 12:30 Do 15 pauza, raz w tygodniu od 13 do 20 ,a w ciągu dnia sporo czasu dla siebie. 
Te  4 czy 5 tygodni powinno szybko zlecieć 
 

i tak trzymaj
19 stycznia 2020 13:38 / 6 osobom podoba się ten post
Idę połazić bo sosik był za dobry 
19 stycznia 2020 14:39 / 6 osobom podoba się ten post
Ja juz połaziłam, a teraz 45 minut  mam jeszcze na poleżakowanie 
Miasteczko nieduże, w niedzielę trochę senne. Piękny kościół, po drugiej stronie placu ratusz, małe, prywatne sklepiki.
Jak na taką małą miejscowość, dużo knajp, niemieckich, greckich, włoskich i kawiarenek. Zmarzłam trochę, wdepnęlam więc do lodziarni. Nie, nie na lody ,na latte. Złą porę wybrałam, Niemce zjedli obiad i ruszyli tłumnie na lody. Robiło się coraz ciaśniej i głośniej, bo wiecie, jak oni w lokalach się zachowują. Pewnie jedna lodziarnia w miasteczku. Poszłam sobie stamtąd szybko i..qrcze, natknęłam się na fajną kafejkę, tłoku nie było, kilka osób, a dwie panie przy stoliku, na Polki mi wyglądały. Zajrzę tam przy okazji, bo nie daleko od domu. Za ok pół godziny następna kawa w towarzystwie babci, a po kawie lubi być wyprowadzana na krótki  spacer 
To jeszcze raz się przespaceruję. 
19 stycznia 2020 15:50 / 4 osobom podoba się ten post
Gusia29

Ja juz połaziłam, a teraz 45 minut  mam jeszcze na poleżakowanie :-)
Miasteczko nieduże, w niedzielę trochę senne. Piękny kościół, po drugiej stronie placu ratusz, małe, prywatne sklepiki.
Jak na taką małą miejscowość, dużo knajp, niemieckich, greckich, włoskich i kawiarenek. Zmarzłam trochę, wdepnęlam więc do lodziarni. Nie, nie na lody ,na latte. Złą porę wybrałam, Niemce zjedli obiad i ruszyli tłumnie na lody. Robiło się coraz ciaśniej i głośniej, bo wiecie, jak oni w lokalach się zachowują. Pewnie jedna lodziarnia w miasteczku. Poszłam sobie stamtąd szybko i..qrcze, natknęłam się na fajną kafejkę, tłoku nie było, kilka osób, a dwie panie przy stoliku, na Polki mi wyglądały. Zajrzę tam przy okazji, bo nie daleko od domu. Za ok pół godziny następna kawa w towarzystwie babci, a po kawie lubi być wyprowadzana na krótki  spacer :-)
To jeszcze raz się przespaceruję. 

Na moim zadupiu nie ma kawiarenek itp. 
19 stycznia 2020 16:07 / 5 osobom podoba się ten post
Mycha

Na moim zadupiu nie ma kawiarenek itp. :-(

Nie bój żaby w  moim niby mieście  też nie maale co tam za zimno jest żeby gdzieś chodzić.Ja będę nadrabiac zaległości w filmach muzyka a I kawka tez tu  dobrze smakuje w swoim wlasnym  towarzystwie. 
 
19 stycznia 2020 17:10 / 6 osobom podoba się ten post
19 stycznia 2020 17:37 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Na moim zadupiu nie ma kawiarenek itp. :-(

19 stycznia 2020 17:54 / 5 osobom podoba się ten post
A ja padnięta jestem... Pociągnęło mnie na flohmarkt- w jedną stronę 13 km rowerem- takim średnim (na początku z 3 przerzutek jedynka działała, ale nóżkami mocno trzeba było kręcić, ale dwójka coś ruszyła- i dziś to większość drogi na niej- chyba mniej męczy, jak mocniej, ale nie tak nawijać, i szybciej jedzie). Miejsce znalazłam. Staroci trochę było. Coś kupiłam. Jednego wazonika bym nie ruszyła, ale to nasz Ćmielów- stwierdziłam, że za 1 euro biedaczka nie będę na obczyźnie zostawiać. Trochę platerów, które lubię. Mam co do jednej sosjerki podejrzenie, że nie jest platerowana, a po prostu srebrna cała. Ale to podejrzenie... No i malutki, taki na torebkę do herbaty talerzyk, który jest chyba z miśnieńskiej porcelany- za 30 centów, nawet, jakby się okazał, że nie- to i tak mi się podoba.
Nie zrobiłabym takiej trasy, gdybym celu nie miała. To zadowolona jestem- i z jazdy, i z zakupów.
I wprawdzie się powtarzam, ale MUSZĘ- kocham GPS w telefonie!!!