Wierzysz w cuda? Ja nie, ale mam nadzieję, że 28 czerwca uwierzę
Wierzysz w cuda? Ja nie, ale mam nadzieję, że 28 czerwca uwierzę
A jest teraz inne wyjście? Staram się, a jeżeli się wydarzy , bo jakaś litościwa siła wyższa będzie jednak czuwać, to przestanę się czepiać, że polscy politycy dorównują podłością chińskiemu rządowi.
To prawda, ludzie glupieją. Mam wrażenie, że większość przestała wierzyć w istnienie wirusa. Oby nie obróciło się to przeciwko nam samym. Zdjęto nam maseczki, wydłużono i poluzowano smycz, więc Hurra, wszystko można, hulajcie dusza i ciało, korona nam nie grozi. Już drugi tydzień mam ten sam widok ze swoich okien i balkonu. Jak wróciłam, wydawało mi się, że osiedle jakby w półśnie trwa. Mało ludzi, wszyscy szybko wracają do domów, parking, auto i drzwi do klatek schodowych. Ale od soboty chyba ,nagła zmiana. Place zabaw pełne i gwarne, ludzie pakują leżaki, lodówki turystyczne, wózki i rowery do aut, wszystko wolno. W ostatni weekend moja siostra była u córki w Gdańsku. Starówka pełna, stolik przy stoliku, w Sopocie na Monciaku tłumy, nie ma mowy o odstępie choćby 1 metra. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki widmo zakażenia zniknęło. Ci, którzy wracają z zagranicy, nie mający obowiązku kwarantanny, z marszu rzucają się w wir życia towarzyskiego.
Może dobrze by było chwilę pomyśleć? Nie tylko o sobie, ale też o innych?
Nasuwa mi się takie skojarzenie, wielu zarzuci mi pewnie, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego, ale wygląda to tak, jakby jednocześnie otwarto bramy wielu więzień. Czy nie bywa tak, i to dość często, że wielu z tych uwolnionych, szybko wraca z powrotem za kraty?
Ale, mam nadzieję, że to tylko takie moje bezpodstawne obawy. Oby
Ja w swoich znajomych, w rodzinie bliższej, dalszej nie miałam nikogo kto by miał wirusa.. także faktycznie nie wiadomo czy on jest czy go wymyślili
Wielu to już pozostanie na poziomie paniki coronawirusowej na zawsze. Mam koleżankę, która zachowuje się, jak w szczycie blokody i strachu epidemii. Nie wychodzi z domu, poza pilnymi 1 raz w tygodniu zakupami, boi się wszystkich ludzi, paczki od kuriera każe wrzucać do ogródka i pozostawia je tam na kilkudniową kwarantannę, nawet syna i synowej nie wpuszcza do domu tylko na odległość i zamaskowana kontaktuje się z nimi. Jest to koleżanka, która często mnie odwiedzała, kiedy przyjeżdżałam do domu. Teraz już mi zapowiedziała, że niestety nie spotkamy sie podczas mojego najbliższego, 3-tygodniowego urlopu..... itd, itd. Uważacie, że to jest normalne zachowanie?????????
To już zakrawa na chorobę psychiczną.
Wielu to już pozostanie na poziomie paniki coronawirusowej na zawsze. Mam koleżankę, która zachowuje się, jak w szczycie blokody i strachu epidemii. Nie wychodzi z domu, poza pilnymi 1 raz w tygodniu zakupami, boi się wszystkich ludzi, paczki od kuriera każe wrzucać do ogródka i pozostawia je tam na kilkudniową kwarantannę, nawet syna i synowej nie wpuszcza do domu tylko na odległość i zamaskowana kontaktuje się z nimi. Jest to koleżanka, która często mnie odwiedzała, kiedy przyjeżdżałam do domu. Teraz już mi zapowiedziała, że niestety nie spotkamy sie podczas mojego najbliższego, 3-tygodniowego urlopu..... itd, itd. Uważacie, że to jest normalne zachowanie?????????
To już zakrawa na chorobę psychiczną.
Ja też nie, moi znajomi też się z nim nie zetknęli, ale to chyba powód do radości?
Zdrowi ludzie nie znaleźli się bez powodu w szpitalach zakaźnych,czy ot tak, na ochotnika się zgłosili?
Oby z impetem nie powrócił ten wirusek...
https://podroze.onet.pl/dlugi-weekend-2020-nad-polskim-morzem-tlumy-turystow/rzgr75l