Jak minął dzień 9

31 maja 2020 19:58 / 3 osobom podoba się ten post
nincia

No nie Mycha ja to nie pirania :nie wolno: ze mnie to taka złota rybka co każdemu bym chciała dogodzić :tak:, ale swoje nerwy też mam i swoje zdanie potrafię powiedzieć, ale dosyć o mnie każdy jest jaki jest i już.Najbardziej potrafią ocenić rodzina i znajomi. :-) w każdym z nas jest coś złego i dobrego cieszmy się że potrafimy żartować .:aniolki:

Ja tam piranią bywam, do kości nie pogryzę ale .... 
31 maja 2020 20:05 / 6 osobom podoba się ten post
Mnie minął dzień szybko gdyż byłam u wnuczek więc się nie nudziłam chociaż małe już nie są jedną 16 lat już pannica a druga w tym roku we wrześniu 11 lat,no ale dziadki musieli trochę z nimi pograć w różne gry stosownie do wieku bo na spacer nie szło iść - padał deszcz i b.zimno brrr  a teraz w domku odpoczywam sobie miłego wieczorku wszystkim 
31 maja 2020 20:05 / 7 osobom podoba się ten post
U mnie było dzisiaj pogodnie. Ja w sumie się obijałam a pdp hasał po ogrodzie. Kurde 94 lata, no co za pokolenie. Malutki ogródek, taki na dachu garażu ale dopieszcza tam swoje warzywka. Sałatę już mamy i zieloną cebulkę. Kompletnie niekłopotliwy, samodzielny. To taki typ co to w giegu zemrze. Nawet się trochę opaliłam  ale czekam na ochłodzenie to wyjdę połazić trochę. 
31 maja 2020 20:09 / 3 osobom podoba się ten post
Mycha

U mnie było dzisiaj pogodnie. Ja w sumie się obijałam a pdp hasał po ogrodzie. Kurde 94 lata, no co za pokolenie. Malutki ogródek, taki na dachu garażu ale dopieszcza tam swoje warzywka. Sałatę już mamy i zieloną cebulkę. Kompletnie niekłopotliwy, samodzielny. To taki typ co to w giegu zemrze. Nawet się trochę opaliłam  ale czekam na ochłodzenie to wyjdę połazić trochę. 

Jakie wesołe słoneczko  chciałabym żeby u nas tak było 
31 maja 2020 20:11 / 6 osobom podoba się ten post
Gusia29

To sobie pospacerowałaś, szkoda że żadnej kartki i ołówka czy kredki nie miałaś przy sobie, mogłabyś utrwalić te chwile na papierze :-) . Bo to taki bardzo malowniczy i malarski spacer. Już Ciebie widzę, oczami wyobraźni, jak siedzisz na ławeczce, rozglądasz się, gapisz na konie, ludzi, psy , kucyka i popijasz kawę z tej porcelanowej filiżaneczki. No nie, boska jesteś, ja Ciebie ajlowju za tę porcelanę na spacerze :serce:
Szkoda, że żaden Monet czy jakiś Renoir (kocham impresjonistow, a właściwie to ich malarstwo :lol1:) nie przechadzali się w pobliżu - na pewno by Ciebie namalowali, może moglibyśmy podziwiać obok "Kobiet w ogrodzie " ,Kobietę na ławce z porcelanową filiżanką, na przykład :radosc1:

No właśnie miałam, siedziałam na tej ławce z filiżaneczką kawy i robiłam szybkie szkice koni. Pierwszy raz się na coś takiego odważyłam. Jeśli chodzi o to, co mi wyszło- to nie bardzo Dopiero z przejęcia po jakimś czasie zaczęłam zwracać uwagę na proporcje I to były naprawdę szybkie szkice, bo one się ruszały. Ale przyjemność miałam ogromną! Zamierzam to powtórzyć. I może te bazgroły zaczną konia przypominać... Kiedyś ktoś o takim szkicowaniu do mnie lata temu mówił. Chyba rok temu też ktoś tu na forum- czy to nie Tina? A odważyłam się dopiero teraz. I jestem z siebie dumna, niezależnie od efektów!
31 maja 2020 20:42 / 6 osobom podoba się ten post
Werska

No właśnie miałam, siedziałam na tej ławce z filiżaneczką kawy i robiłam szybkie szkice koni. Pierwszy raz się na coś takiego odważyłam. Jeśli chodzi o to, co mi wyszło- to nie bardzo:-) Dopiero z przejęcia po jakimś czasie zaczęłam zwracać uwagę na proporcje:-) I to były naprawdę szybkie szkice, bo one się ruszały. Ale przyjemność miałam ogromną! Zamierzam to powtórzyć. I może te bazgroły zaczną konia przypominać... Kiedyś ktoś o takim szkicowaniu do mnie lata temu mówił. Chyba rok temu też ktoś tu na forum- czy to nie Tina? A odważyłam się dopiero teraz. I jestem z siebie dumna, niezależnie od efektów!

Masz z czego być dumna 
Ja też, że mam koleżankę malarkę i co z tego,że się nie widziałyśmy nigdy 
Ale wiem co malujesz !
Moja przyjaciółka też maluje od lat. Kiedyś były to tylko Anioły, teraz najczęściej natura, kwiaty i..portrety kobiet. Tych wymyślonych i tych, które zna. Ona  zaczęła późno, nie miała ciągoty żeby np do szkoły plastycznej pójść. Prawnik z wykształcenia . To,jak mówi, samo do niej przyszło . Najpierw w snach malowała aż odważyła się te sny przenosić na papier, deskę, płótno. Przeważnie akwarele, jeśli ma jakiś pomysł, który "już "musi zrealizować, ale też oleje. Uwielbiam podpatrywać ją ppodczas malowania, czego ona wcale nie uwielbia, a nawet nie lubi, jak się gapię. Rzadko się widujemy,mieszkamy ok 100 km od siebie, jak ja jestem w Polsce, to ona często w rozjazdach. Ale to taka przyjaźń, która nie potrzebuje codziennego paplania, jak spotykamy się po kilku miesiącach, to możemy kontynuować rozmowę, zaczętą kiedyś tam. Nie wiem jak to się dzieje, ale możemy nic nie mówić, a każda z nas wie, o czym myśli ta druga. To ktoś, z kim ,parafrazując słowa piosenki, i gadać jest o czym, i dobrze jest razem milczeć. Bardzo cenię sobie tę przyjaźń już od ok 20 lat 
31 maja 2020 22:11 / 9 osobom podoba się ten post
tina 100%

Podopieczni ci sami od 3 lat. Zmieniliśmy tylko miejsce zamieszkania. Pisałam wiele razy, zwlascza na początku pracy u nich.
Zdjęcia z samego Berna też wstawiałam. Wtedy nie trzeba było ich tak drastycznie zmniejszać.
Tu jest spokojnie,  dzień pracy podobny jeden do drugiego. Podopieczni profesorstwo- dziadek pracował wczesniej jako dyrektor ISSI w Bernie- jest fizykiem z zawodu. Jego żona samodzielna, nieupierdliwa, od kuchni trzyma się raczej z daleka. Czasem coś ugotuje i robi to super. Obydwoje erudyci- zero zarozumialstwa, jak to się zwykło sądzić u takich ludzi. Poznali się na studiach. Dorabiali się od zera, bo ojciec dziadka, jak się dowiedział, że syn nie chce po nim biznesu przejąć- wydziedziczył go.
Dziadek po udarze. Miewa gorsze chwile i napady padaczkowe,  wtedy jest ciężej.
Nie jestem typem co dzień w dzień narzeka , ze słonce świeci a deszcz pada, albo , że pdp na mnie krzywo patrzą .
Ludzi tu znam. Rozmowa w obcym jezyku mnie nie stresuje, tak, że się nie izoluję od nich. Koleżanka też jest.Odwiedzamy się. Nie ma tu z tym najmniejszego problemu. Spitex w dzien powszedni przychodzi 2 razy dziennie.Rano i w moją pauzę.Sobota , niedziela - 3 razy. Dziadek pisze wspomnienia na komputerze- trzeba mu w tym towarzyszyć, bo ma niedowidzenie połowicze.
Czasem jakaś niepełnosprytna ze Spitexu podniesie ciśnienie nam wszystkim .
Nocki przespane.Pdp idzie do łóżka już o 20.Ma TV w sypialni. Pilot dostaje do ręki.Jak skonczy oglądać , to odkłada na stolik przyłóżkowy. Mimo niepełnosprawności nie nadużywa niczyjej cierpliwości. Mało tego, to dzentelmen. Nie lubi jak się mu pomaga przy przesadzaniu z łóżka na wózek i odwrotnie , ale z racji tego poudarowego niedowidzenia, nie ocenia dobrze odleglości. 
Chętnie cwiczy z rehablitantem. Z ergoterapeutą się kłoci przy standartowym teście zegara, bo uważa , że jest durny :-) Test .
 

Bardzo ładnie i ciepło opowiedziałaś o swoich podopiecznych, aż mi się chciało "Tinóś " do Ciebie napisać, ale to chyba dla Mychy zarezerwowane? 
To,co jeszcze wydaje mi się ważne, w tym co napisałaś, to to ,że "rozmowa w obcym języku mnie nie stresuje ".
Myślę, że wiele frustracji, niezadowolenia z tego, że "babka czy dziadek chcą żeby z nimi siedzieć i gadać ",właśnie z niewystarczającej znajomości języka się bierze. Jeśli mam Pdp jeszcze sprawną umysłowo ,to chętnie z nią rozmawiam, a przede wszystkim słucham. Te z niezbyt zaawansowaną demencją to dopiero potrafią ciekawie opowiadać, pamiętają szczegóły z lat swojej młodości. Czasem łezka się w oku zakręci ,a czasem smiejemy się razem. Często słyszę od innych opiekunek  ,a tobie to dobrze, bo gadać umiesz. I co odpowiedzieć? Nic nie mówię, bo jak powiedziałam jeden czy dwa razy co myślę, to poczuły się urażone. Najczęściej są to młodsze ode mnie dziewczyny, kobiety, "siedzące "w opiece od lat, mające zamiar jeszcze długo wyjeżdżać i albo powracające , i narzekające , do ciężkich przypadków, gdzie nie trzeba za dużo mówić, albo ciągle zmieniające miejsca, bo "na ostatnim powiedzieli ze język  za słaby ", a ja tam uczyć się nie będę, bo nie mam zdolności do języków. Czasami było mi ich żal, a czasem to po prostu ręce z gaciami opadają. Nie wyobrażam sobie wyjazdu, gdybym nie potrafiła się porozumiewać, przecież muszę rozumieć jak mnie pdp przez telefon obgaduje 
01 czerwca 2020 08:24 / 5 osobom podoba się ten post
Nie chce nam się przyrządzać ani stołować . Ciepło jest to tylko piwko i do piwka zagryska, musli albo coś.  
 
Edit w obiadach miało być, coś mi się pomieniało 
01 czerwca 2020 09:28 / 5 osobom podoba się ten post
Gusia29

Bardzo ładnie i ciepło opowiedziałaś o swoich podopiecznych, aż mi się chciało "Tinóś " do Ciebie napisać, ale to chyba dla Mychy zarezerwowane? :lol3:
To,co jeszcze wydaje mi się ważne, w tym co napisałaś, to to ,że "rozmowa w obcym języku mnie nie stresuje ".
Myślę, że wiele frustracji, niezadowolenia z tego, że "babka czy dziadek chcą żeby z nimi siedzieć i gadać ",właśnie z niewystarczającej znajomości języka się bierze. Jeśli mam Pdp jeszcze sprawną umysłowo ,to chętnie z nią rozmawiam, a przede wszystkim słucham. Te z niezbyt zaawansowaną demencją to dopiero potrafią ciekawie opowiadać, pamiętają szczegóły z lat swojej młodości. Czasem łezka się w oku zakręci ,a czasem smiejemy się razem. Często słyszę od innych opiekunek  ,a tobie to dobrze, bo gadać umiesz. I co odpowiedzieć? Nic nie mówię, bo jak powiedziałam jeden czy dwa razy co myślę, to poczuły się urażone. Najczęściej są to młodsze ode mnie dziewczyny, kobiety, "siedzące "w opiece od lat, mające zamiar jeszcze długo wyjeżdżać i albo powracające , i narzekające , do ciężkich przypadków, gdzie nie trzeba za dużo mówić, albo ciągle zmieniające miejsca, bo "na ostatnim powiedzieli ze język  za słaby ", a ja tam uczyć się nie będę, bo nie mam zdolności do języków. Czasami było mi ich żal, a czasem to po prostu ręce z gaciami opadają. Nie wyobrażam sobie wyjazdu, gdybym nie potrafiła się porozumiewać, przecież muszę rozumieć jak mnie pdp przez telefon obgaduje :lol1:

Uhum 
Jeszcze trzeba sobie głowę popiołem posypać, jeśli nie daj Boże ogarniasz temat 
A przecież w większości przypadkow wlasnie za pomocą znajomosci języka - i to wcale nie musi być perfekt- można babunie "ograć"  .Trudno przecież oczekiwać, zeby gospodyni domu całkiem się podporządkowała opiekunce. Można w kuchni pogadac, czy w ogóle przy codziennych czynnościach i po ugotowanym obiedzie np, mimo , że to MY MY MY  , tak się napracowałyśmy, pochwalić babunię za wysiłek , stwierdzić, że czas na odpoczynek w związku z tym , że się napracowała i każdy idzie do siebie.
Tylko trzeba chcieć rozmawiac, a nie ma lepszego sposobu na podszlifowanie języka obcego, jak bezpośredni kontakt z nim.
Tego szybkie kursy z agencji nie zapewnią.
01 czerwca 2020 12:06 / 8 osobom podoba się ten post
Pani też z dialektem leci ale się poprawia bo pewnie ma dość mojego tekstu, że nie kapuje Ja to staram się gadać jak umiem i z uśmiechem czasem przejęciem ciut aktorzyć, ale senior to priorytet nie ma bata dla niego tu jestem  .I znów w środę mam do 17 wolne. 
01 czerwca 2020 12:18 / 8 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Pani też z dialektem leci ale się poprawia bo pewnie ma dość mojego tekstu, że nie kapuje :-)Ja to staram się gadać jak umiem i z uśmiechem czasem przejęciem ciut aktorzyć,:yahoo: ale senior to priorytet nie ma bata dla niego tu jestem  .I znów w środę mam do 17 wolne. 

No właśnie, starać się, rozmawiać nie ważne perfect czy Kali jeść, oni naprawdę to doceniają. A jak widzą że rozmawiasz ,przebywasz z nimi, a nie pojawiasz się i znikasz co chwilę, to coraz więcej luzu nam dają, nawet o tym nie wiedząc. Chyba że jest to Twój ostatni podopieczny, wtedy nie ma zmiłuj 
01 czerwca 2020 15:56 / 10 osobom podoba się ten post
Od dziś mamy z dziadkiem swoją tajemnicę babka nie może o tym wiedzieć.To co żeśmy dziś przeżyli dodało mi ze 30 siwych włosów , do brze, że mi zwieracze jeszcze dobrze pracują.Dziadek chciał mi dziś pokazać trochę więcej okolicy .Pojechał swoim skuterkiem i psem a ja na nogach .Grzecznie powoli i wpadł na pomysł że jest skrót i trzeba z niego skorzystać .Wąska droga droga między płotem a płotem, potem pod górkę i las.... z jednej strony stromo 3 m w dół, dalej się nie da i trzeba cofnąć, ale nie ma jak ,więc zawraca dziadek ale mało miejsca . Już się widziałam w tym dole z dziadkiem i skuterem na sobie .Ludzie zawał jak nic. Bardzo powoli ten manewr zrobiliśmy ledwo się udało ,na prawdę Góra nad nami czuwała .Nie jestem tego w stanie opisać Dziadek nie stoi samodzielnie bez mojej pomocy czy rolatora kroku nie zrobi .Dlatego to wyglądało tragicznie .Już miałam iść po pomoc .Ale wróciliśmy cali i zdrowi już nigdy więcej nie posłucham seniorów w  takich sprawach .Bardzo mnie przepraszał, że mnie namówił na ten skrót, dobrze że ja nie okazałam paniki, ale obydwoje byliśmy zlani potem .Zapytałam go jak dawno tamtędy jechał .Odpowiedział że zawsze pieszo szedł.Pieknie !!!
01 czerwca 2020 16:08 / 6 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Od dziś mamy z dziadkiem swoją tajemnicę babka nie może o tym wiedzieć.To co żeśmy dziś przeżyli dodało mi ze 30 siwych włosów , do brze, że mi zwieracze jeszcze dobrze pracują.Dziadek chciał mi dziś pokazać trochę więcej okolicy .Pojechał swoim skuterkiem i psem a ja na nogach .Grzecznie powoli i wpadł na pomysł że jest skrót i trzeba z niego skorzystać .Wąska droga droga między płotem a płotem, potem pod górkę i las.... z jednej strony stromo 3 m w dół, dalej się nie da i trzeba cofnąć, ale nie ma jak ,więc zawraca dziadek ale mało miejsca . Już się widziałam w tym dole z dziadkiem i skuterem na sobie .Ludzie zawał jak nic. Bardzo powoli ten manewr zrobiliśmy ledwo się udało ,na prawdę Góra nad nami czuwała .Nie jestem tego w stanie opisać Dziadek nie stoi samodzielnie bez mojej pomocy czy rolatora kroku nie zrobi .Dlatego to wyglądało tragicznie .Już miałam iść po pomoc .Ale wróciliśmy cali i zdrowi już nigdy więcej nie posłucham seniorów w  takich sprawach .Bardzo mnie przepraszał, że mnie namówił na ten skrót, dobrze że ja nie okazałam paniki, ale obydwoje byliśmy zlani potem .Zapytałam go jak dawno tamtędy jechał .Odpowiedział że zawsze pieszo szedł.Pieknie !!!

02 czerwca 2020 14:15 / 9 osobom podoba się ten post
Całkiem spokojnie mogę wypić nawet piątą kawę i nikt krzywo nie patrzy, że za dużo, że niezdrowo, że nie o tej godzinie. Ani dzieci, ani podopieczni . Jasne, że tyłu nie piję, ale jakbym chciała, to mogę 
Chciałabym dołączyć do chóru narzekajacych na kwarantannę, żeby nie wyjść na jakiegoś dziwoląga, ale...nie mam powodów. To już dziewiąty dzień, nie ,nie ,tylko mojej swobody, ograniczonej jedynie tym, że nie mogę wychodzić. Po za tym mogę właściwie więcej niż mi się chce,minusem jest to,że niewiele mi się chce. Ale kiedy mogłabym sobie bezkarnie i bez wyrzutów sumienia, obejrzeć 3 sezony The Crown? Dawno chciałam ten serial zobaczyć, ciągle jednak brakowało czasu. Teraz go mam ,wiec sobie oglądam, jak ktoś nie widział, to polecam. Siedzę więc sobie beztrosko, pomachałam już dzisiaj policjantce zapewniając jednocześnie, że świetnie się czuję i dobrze mi jest. Zdziwiła się trochę, nie wiem z jakiego powodu?
Naprawdę?zapytała. Ano naprawdę. Jeszcze kilka dni i od poniedziałku będę mogła wyjść i pójść, niestety nie tylko tam gdzie chcę, ale też tam  gdzie muszę.  Fryzjer, kosmetyczka, ZUS,żeby mi emeryturę przeliczył (może dorzucą jakieś 5 zl),spotkania, wizyty i rewizyty. Więc póki co, korzystam z tego, że jeszcze wielu rzeczy  nie m u s z ę . Trochę wygrzewam się w słońcu na balkonie ,czytam,oglądam, gotuję bo lubię, a nie muszę, ide spać i wstaję kiedy chcę. Już tylko kilka dni ,trzeba korzystać 
02 czerwca 2020 14:21 / 4 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Od dziś mamy z dziadkiem swoją tajemnicę babka nie może o tym wiedzieć.To co żeśmy dziś przeżyli dodało mi ze 30 siwych włosów , do brze, że mi zwieracze jeszcze dobrze pracują.Dziadek chciał mi dziś pokazać trochę więcej okolicy .Pojechał swoim skuterkiem i psem a ja na nogach .Grzecznie powoli i wpadł na pomysł że jest skrót i trzeba z niego skorzystać .Wąska droga droga między płotem a płotem, potem pod górkę i las.... z jednej strony stromo 3 m w dół, dalej się nie da i trzeba cofnąć, ale nie ma jak ,więc zawraca dziadek ale mało miejsca . Już się widziałam w tym dole z dziadkiem i skuterem na sobie .Ludzie zawał jak nic. Bardzo powoli ten manewr zrobiliśmy ledwo się udało ,na prawdę Góra nad nami czuwała .Nie jestem tego w stanie opisać Dziadek nie stoi samodzielnie bez mojej pomocy czy rolatora kroku nie zrobi .Dlatego to wyglądało tragicznie .Już miałam iść po pomoc .Ale wróciliśmy cali i zdrowi już nigdy więcej nie posłucham seniorów w  takich sprawach .Bardzo mnie przepraszał, że mnie namówił na ten skrót, dobrze że ja nie okazałam paniki, ale obydwoje byliśmy zlani potem .Zapytałam go jak dawno tamtędy jechał .Odpowiedział że zawsze pieszo szedł.Pieknie !!!

No i extra . Uwielbiam takich dziadków.  I takie atrakcje . Bo to niezła zabawa komediowa .