Spacer niedaleko mnie, na polu golfowym. Mają ludzie pasję... Sporo ludzi z wózeczkami, w czapeczkach. Nie pojmuję jednak zasad... tzn nie interesowałem się tym na tyle, żeby zgłębiać tajniki golfa. Widać, że tu lockdown powoli się kończy, restauracja póki co tylko na tarasie. Powoli chyba zaczynamy się odbijać od dna... Oby... Ale nie chcę krakać. Pogoda piękna, poza wiatrem, miejscami wiejącym silniej. Ale popołudnie i dzionek udany. Qcze, syn przywiózł więcej niż chciałem jedzenia. Kiedy to człowiek przerobi, jak babcia tylko na śniadanie chleb lub bułka z masłem, wieczorem coś innego. Dobrze, że obiad zajada normalnie. Tzn ja ją karmię. Ja z kolei też nie jestem taki głodomor:smiech3: