Właśnie pytałam babci czemu tak długo zwlekali z Po. Otóż dawała radę i dało się wytrzymać jak mówi ale około 2 lat temu szła do sklepu i źle postawiła nogę na schodach jak szła na górę ( 2 piętro w bloku bez windy) i wtedy poczuła, że jej coś się przestawilo. Korona przyszła i było trudno o termin. . Myśleli, że lekami " naprawia" A tu doopa bo zrobiło się coraz gorzej. Nawet słychać jak jej tak wszystko trzeszczy jak chodzi ( jedynie co po domu). Teraz gdy jedzie na jakiekolwiek badanie czy np test PCR to karetka ja zabiera znoszą i wnoszą bo ona już nie da rady. Obawiam się, że jeśli OP nie dojdzie do skutku ułoży ja w łóżku bo coraz bardziej jest tego świadoma, że ból i niesprawność nie da jej funksckonowac. :-(