13 marca 2018 14:18 / 7 osobom podoba się ten post
Chyba kazda z nas przechodzila cos podobnego. Kiedys bym warowala jak osiol, zeby leciec do drzwi, teraz mam to w nosie. Kilka razy nie otworzylam, bylam pod prysznicem, jakby przyszly tak jak bylo umowione, to nie wachalyby klamki. Oczywiscie, ze pretensje mialy, bo jak to? One nie maja czasu i musza zaiwaniac zuruck. Odpowiedzialam, ze ja rowniez nie mam czasu bo mam swoje plany. Dwa razy napuscilam corke podopiecznej, to zrobila niezla jazde, kilka razy sama dzwonilam do szefowej tych pan, z pretensjami, ze spoznione sa ponad dwie godziny. I sie nauczyly. Ale co nerwow naszarpaly mi to szkoda gadac. W ogole te pflegediensty uwielbiaja sie nami wyslugiwac. Osobiscie sie z nimi scieralam o ponczochy kompresyjne, ktory to obowiazek chcialy zwalic na mnie, przyklejanie plastrow, czy zmiana opatrunku. Udawaly zdziwienie, ze to jeszcze jest niezrobione. To ja tez udawalam. Glupiego. I zdziwiona bardzo pytalam: A to tutaj dwa razy o poranku pielegniarki przychodza? Ojej...A to pech, ze dzisiaj zdazylyscie przed pierwsza zmiana. I palca nie zaginalam! Bo niby z jakiej racji? Im za to placa a nie mnie.