Nasze małe i duże sukcesy

07 grudnia 2012 07:42
Moim sukcesem jest zarobienie kasiorki na doplate do wiekszego mieszkania . I w reszcie mam luz i nie drapie sie po glowce zastanawiajac, na co wydac ostatni grosz . Musze zrobic nowe okulary po powrocie ( bo tu ceny przerazaja) i nie ma juz problemu czy starczy. Hura , hura :)
07 grudnia 2012 07:44
Romano , a Kocinek to faktycznie duza dziewczynka :) Piszesz jakbys ja juz widzialas , a to tylko oczy wyobrazni ;)
07 grudnia 2012 07:49
Doris4 ty masz też więcej sukcesów!

Została wdową z 3 dzieciaków i mieszkała w Zapiździewiu bez najmniejszych szans na pracę. A teraz wielkie miasto, 3 pokojowe mieszkanie, syn na studiach, a w planach wiosennych wczasy za granicą. A wszystko to po 2 latach pracy w De.

A jej najwieksiejszy sukces to, to że ma za siostrę Kocinka:P

Dzięki za uznanie Romanko:) I wcale nie jestem duża 177 cm to norma u kobiety chyba?:)
07 grudnia 2012 08:01
Statystyczna norma w Polsce dla kobiety to 164cm, wiem, bo kiedyś chciałam iść na socjologię i rajcowały mnie takie informacje. Chociaż może teraz młodsze pokolenie trochę podwyższyło średnią, ale na pewno nie do 177cm, widzę to po koleżankach mojej 24 letniej córki. Wiecie, że tak w ogóle każde kolejne pokolenie jest wyższe i żyje trochę dłużej od poprzedniego? A w Polsce po zmianie ustroju podwyższyła się też długość życia, co jest sukcesem tych wszystkich dziewczyn i chłopaków pałowanych ongiś przez ZOMO i dręczonych przez SB.Coś za poważnie się zrobiło, wybaczta!
07 grudnia 2012 08:07
Nie , nie:) W wielkim mieście mieszka z nowym chłopem, a mieszkanko 3 pokojowe (w Zapiździewiu) to zamiana jej 1 pokoju i dopłata, którą wypracowała w DE.

A chwalę ją, bo to inteligentna, ale nimota okropniście skromna. Czasem pokazuje pazur:)

07 grudnia 2012 08:19
Taaa moj najwiekszy sukces to siostra :) i wzrostu tez ma tak normalnie ;) A cala reszta tych sukcesow to zycie , zycie . Ono nam niesie duzo zmian i niespodzianek . Kocinku napisze do Ciebie na skypa.
07 grudnia 2012 09:52
Ooooo,hahahaha i jak nie mowic o Tobie szalona,hehehehe,az sie usmialam w glos,a pomysl ,ja tu sama i chichram sie do ekranu jak glupi do sera,hahahahaha....
07 grudnia 2012 10:46 / 1 osobie podoba się ten post
Ja czuję, że jeśli kiedykolwiek odniosę jakiś sukces to jest jeszcze wszystko przede mną. Jednego jestem pewna - że każdy sukces wymaga wytężonej i ciężkiej pracy.

Romanka i Andrea -
07 grudnia 2012 10:50 / 2 osobom podoba się ten post
Wygralam z czekoladowym draniem,co krwi mi wczoraj napsul.Jeszcze w lozku mnie dreczyla mysl o nim,ale w koncu sobie rozsadnie wytlumaczylam,ze on to tylko czekoladowy mikolaj,ale jakby nie bylo,toz to Niemiec!,a jako taki nie bedzie mnie terroryzowal i,nie dam mu sie,bo to akurat mam juz we krwi.Wstalam i uwiezilam gnebiciela,coby mi na widoku nie stal.Malo tego,rzuce go dzieciom na pozarcie,za ta calodzienna udreke,ktora mi zgotowal.Wykonanie wyroku przyjdzie mi o tyle latwiej,ze zapewnilam sobie bardzo smaczne zamienniki.
07 grudnia 2012 11:34
Paula: skad u Ciebie taki pesymizm??? To zabronione! Szukaj kazdego dnia czegokolwiek na plus i zycie stanie sie bardziej kolorowe !

Fryderyka: usmialam sie jak norka! Jak ktos by z boku popatrzyl - powiedzialby - idiotka, do ekranu sie smieje ... No Twoj WIELKI sukces !

Kocinek: Jestes wielka dusza u sercem !
07 grudnia 2012 12:28
Fryderyka masz naprawdę silną wolę i poczucie humoru co do niemieckiego czekoladowego mikołaja.Ja bym go nie zjadła tylko zawiozła do domu.Tak trzymać !!!
07 grudnia 2012 13:23
A moim sukcesem jest mój mąż i nasze córki. Mojego staruszka kocham miłością zwariowaną i bezwarunkową. Dzięki Bogu on obdarza mnie tym samym:) Starsza córka awansowała na dyrektora personalnego wielkiej firmy i od 1 stycznia będzie szefową ponad 1200-osobowej załogi! Rozpiera mnie wielka, rodzicielska duma! Młodsza pisze magisterkę, mam dwa tygodnie do powrotu do domu a za oknem piękne słońce! Byleby tylko zdrowie dopisywało!

P.S Walkę z czekoladową zależnością niestety przegrywam, ale... widocznie - organizm potrzebuje:)
07 grudnia 2012 14:30
Moim sukcesem jest to że wytrzymuję rozłąke- choc bardzo tęsknie za domem.
07 grudnia 2012 14:59 / 1 osobie podoba się ten post
Mój sukces to syn-maturzysta, zapalony harcerz, działacz społeczny i złota rączka w jednym. Aktualnie wyciąga się z 5 zagrożeń na okres, co każdego roku jest mniej więcej normą. Kiedyś bardzo cierpiałam z tego powodu, bo wokół mnie mamuśki prymusów i olimpijczyków, ale dałam sobie spokój. Facet jest świetny, łapie kontakt z każdym i choć nie zostanie dyrektorem personalnym tylko równym majstrem na budowie, to i tak jestem z niego dumna. Szczerze.
07 grudnia 2012 15:08
I o to wlasnie ,chodzi kochajmy nasze dzieci jakie sa,bo sa nsze i zdanie ich tez trzeba szanowac.Gratuluje Romana sukcesu.