01 lutego 2013 08:03 / 1 osobie podoba się ten post
eeewa54: Dziewczyny mnie tu znaja, miedzy innymi z tego, ze nie owijam w bawelne, wiec napisze Ci taK.
NIE ma takiego problemu, ktory rozwiaze alkohol ! Wrecz odwrotnie, bedzie wiekszy dol, bo masz swiadomosc, ze robisz zle ...
Wszystkie/wszyscy zostawiamy nasze domy, rodziny, w ktorych sa mniejsze i wieksze problemy. Wyjechalam pierwszy raz w sytuacji, kiedy w domu praktycznie nie bylo ani zlotowki.
Teraz na poczatku stycznia mialam straszliwego dola, bo moja starsza corka, mieszkajaca w Hamburgu miala duze klopoty po porodzie - powinnam byc u niej, a nie moglam. Wszystkiego wypilam jeden kieliszeczek ajerkoniaku za zdrowie malutkiej.
Ja sama nie pije, moj maz tez nie, ale kiedys bylo inaczej. Nie byla to choroba jeszcze, ale w odpowiedniej chwili zrobilam rachunek strat, bo zyskow - to raczej nie bylo i powiedzialam - albo w te, albo koniec. Da sie bez tego srodka zyc i to calkiem dobrze.
Ja nie jestem z tych, ktore mowia, ze lampka wina to zlo. To jest normalne, znam wiele osob, ktore wypijaja dziennie 1 - 2 lampki wina, czy koniaczek - ale NIE dla zabicia problemu, tylko ot tak - do obiadu, kolacji, czy przed telewizorem. To jest zupelnie cos innego, niz zasypianie przy pomocy wina ... Nie ma problemu, ktorego nie daloby sie rozwiazac, tylko trzeba w rodzinie o tym rozmawiac. A nawet, jesli jest to cos naprawde powaznego, a nie wymaga Twojej pracy na obczyznie (finanse) - przerwac kontrakt, pojechac do PL, pozalatwiac sprawy.
Takie to jest moje zdanie na ten temat.