Parkinson i zaawansowana demencja

08 września 2013 19:06 / 3 osobom podoba się ten post
Honey

IGGA u mnie problemem jest jeszcze to, że oboje tzn mój podopieczny i jego żona są farmaceutami. Wykształceni ludzie iniby wiedzą lepiej, a niestety, nie ważne jest dobro opiekunki, mimo, że od pondad pół roku tutaj siedzę i robię wszystko dla dobra podopiecznego, mam odczucie,że moja praca nie jest nic warta. Oststnio nawet powiedziałąm, że jak tak dalej będzie, to drugi raz nie przyjadę, chociaż obiecałam. To odpowiedź otrzymałam następujęcą: "To nie przyjedziesz i tyle." Czyli tak naprawdę nie ważne, kto to będzie robił, tylko że oni nie muszą. Za 12 dni przyjedzie kolejna pani lat 65. Już jej współczuję i wątpię, że sobie poradzi z uwagi na nieprzespane noce, agresje i paskudny charakter podopiecznego. Jest złośliwy, chociaż to chyba akurat wynik frustracji i niezrozumienia i uparty do granic możliwości. Można mu mówić setki razy, żeby np poszedł dwa kroki dalej bo stoi na wyjeździe, że to dla niego niebezpieczne ale nie mówisz do osła a osioł stoi, mało tego popchnie na mnie wózek inwalidzi z którym chodzi, bo nie bardzo chce sobie w nim usiaść i mam masę siniaków,czasami w ogole nie chce isc tzrymajac go i zachowuję sie tak jakby do niego nie nalezał. Żeby poszedł do domu, bo pada deszcz, to się uprze, złapie się czegoś i nie ma mocnych, żeby zaprowadzić go do domu, bo on przecież tak chce. Nie ważne, że to wcale dla niego nie dobre, ważne że będzie tak jak on chce. On nadal myśli, że jest normalny. Dziewczyny po prostu nie wiem, co mam robić. Jaktylko przychodzi rodzina zaczyna mówić jaka to ja jestem zła. To taki aktor jakich mało, jak tylko ma publike zaczyna działać. A rodzina jedynie tłumaczy, że przecież jest chory. Wszyscy, którzy widzą jak on mnie traktuje pytają dlaczego nie ma tabletek. Też się pytam dlaczego. No jak to dlaczego bo to ograniczy jego mozliwosc pooruszania się. Tylko czy czlowiekowi, który potyka się o własne stopy, którego do poludnia trzeba nieustannie podnoscic, bo po nocnych wedrówkach zanim zacznie działac levodopa ciągle się przewraca, lub nie ma siły wstac i prosby zeby usiadł nie skutkuja, tak jakby chciał chodzić wszystkim i wszystkiemyu na przekór, po czy wieczorem zaczyna budzic sie do zycia i kiedy chce sie isc spac tu godz. 22 on zaczyna rebelie, czy to mu naprawdę potrzebne? Wszystkim zyłoby się łatwiej i mnie i jemu i jego rodzinie, bo zamiast stawuac na pierwszym planie poruszanie się, możnaby wreszcie zajać się glowa... Chociaz nie wiem do konca ile jest w tym przypadku chorobą a ile aktorstwem. naprawdę nie wiem. Dziewczyny tu mówią, żebym w ogóle drzwi ju z nie otwierała, bo faktycznie mozna wtrdy lepiej nad nim zapanowac. Wtedy przynajmniej wiem, że nie wyleci na ulice, bo akurat mu sie ubzdura, że musi którys raz z kolei isc do optyka bo albo okulary albo zegarek jest popsuty, chociaz wszystko z tym w porządku. Ale wtedy zaczyna walic w szyby, bo już wywalczyłam, żeby okna dało się uchylic a nie otworzyc, bo chciał przez okna uciekać. Ja nie wiem, mam wrazenie ze sobie pozwala, bo wie, ze nie moge go uderzyc i ze tego nie zrobię, chociaz czasami naprawdę mam ochotę i naprawdę mu się nalezy.

Powtarzam sie,ale napisze jeszcze raz.Jestem małą,drobną osobą ale nigdy przenigdy nie pozwoliłam sie uderzyć a były takie zamiary.Jeżeli nie zdominujesz podopiecznego bedzie Cie trzaskał.Ja po zamachnieciu sie na mnie złapałam za nadgarstki i przycisnełam do fotela zblizyłam twarz do twarzy i wysyczałam ze to ostatni raz ta podniesiona ręka,bo następnym razem oddam.(czego nigdy nie uczynilam) jak ręką odjął.A to,ze mowi do rodziny,ze jesteś zła tym się nie przejmuj jesteś obca a więc najgorsza.Ruch jest bardzo ważny,dopoki chodzi zyje pożniej to tylko wegetacja.Glową to nie ma co sie zajmowac,nalezy go uspokoić a z tym problem duzy problem.Mialam przypadek ze po podaniu 4 krotnej dawki leku ........... nie zasnął(pod kontrola lekarza).Trudno nazwac to aktorstwem.To choroba,ktora z dobrego czlowieka robi złego, z mądrego ................  .Tu tylko cierpliwosc,zrozumienie choroby i ograniczenie swoich powinnosci,robic tylko to co w umowie da szansę do zrealizowania kontraktu.Tak krociutko do Twoich opisow sie odniosłam.Jako ciekawostkę podam,ze moja jedna z podopiecznych przewracala sie kilka razy dziennie nawet siniaka nie miala.
08 września 2013 19:07 / 2 osobom podoba się ten post
Wiecie co, koleżanki tutaj mówiły mi to samo i dziwią się, że chcę wytrzymać do końca umowy. Po prostu chciałam być lojalna wobec firmy, bo nigdy się na nich nie zawiodłam. Ale widzę, że również wy macie takie samo zdanie. Myślałam, że to dobre miejsce, bo chciałam internet - dostałam. Dwa dni wolnego mam praktycznie, bo podopieczny jest wtedy w przedszkolu (czyt. Tagespflege), rodzina zabiera go prawie każdego dnia na co najmniej 2 godziny, tylko zawsze w momencie, kiedy inni już wolne mieli, albo dopiero będą mieć, więc rzadko mogę spotkać się ze znajomymi. Teraz widzę, że się myliłam, bo czasmi lepiej mieć tylko 2 godziny wolnego, ale spokojną naćpaną tabletkami, leżącą babcię niż agresywnego uparciucha. Dzięki za wasze opinie. Będę rozmawiać z firmą, napiszę jak to się skończyło.
08 września 2013 19:23 / 1 osobie podoba się ten post
Honey - miej tez na względzie ,że jestes młoda osoba -jak na początku się "wypalisz" to potem będzie cięzko odbudowac te straty.Skoro siedzisz tyle czasu to przypuszczam ,że jestes jeszcze sama,tzn bez dzieci i partnera,ale niezaleznie od tego to i tak długo za długo.Sama widzisz ,że nie zawsze lojalnośc wobec firmy i rodziny podopiecznego wychodzi na dobre!!!Wiej ,nie czekaj na poprawe sytuacji bo lepiej pewnie nie będzie a cierpieć będziesz Ty!!!
08 września 2013 19:43 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Honey - miej tez na względzie ,że jestes młoda osoba -jak na początku się "wypalisz" to potem będzie cięzko odbudowac te straty.Skoro siedzisz tyle czasu to przypuszczam ,że jestes jeszcze sama,tzn bez dzieci i partnera,ale niezaleznie od tego to i tak długo za długo.Sama widzisz ,że nie zawsze lojalnośc wobec firmy i rodziny podopiecznego wychodzi na dobre!!!Wiej ,nie czekaj na poprawe sytuacji bo lepiej pewnie nie będzie a cierpieć będziesz Ty!!!

Ja jestem chyba cos nie tego,nawet po ciezkim dniu biore prysznic zmywam z siebie cały dzien trosk i zmagan i mam glowe wolna.Nigdy przez tyle lat nie napisalam ani jednej skargi a bywalo roznie.Radze sobie sama bo na kogo tu liczyć?Bardzo cenie sobie forum a niktorych nikow szukam poprostu na forum.Zawsze sobie tlumacze to jest moja praca za chwile jade do domu,chce miec kase więc tu jestem.Ale nigdy nie dalam sie zdolować ani podopiecznej ani rodzinie.Jednych lubie innych nie, a i oni mnie tez.W tej pracy nigdy sie nie polepszy,poniewaz choroba postepuje raz szybciej raz wolniej
08 września 2013 20:20 / 4 osobom podoba się ten post
mleczko47

Ja jestem chyba cos nie tego,nawet po ciezkim dniu biore prysznic zmywam z siebie cały dzien trosk i zmagan i mam glowe wolna.Nigdy przez tyle lat nie napisalam ani jednej skargi a bywalo roznie.Radze sobie sama bo na kogo tu liczyć?Bardzo cenie sobie forum a niktorych nikow szukam poprostu na forum.Zawsze sobie tlumacze to jest moja praca za chwile jade do domu,chce miec kase więc tu jestem.Ale nigdy nie dalam sie zdolować ani podopiecznej ani rodzinie.Jednych lubie innych nie, a i oni mnie tez.W tej pracy nigdy sie nie polepszy,poniewaz choroba postepuje raz szybciej raz wolniej

Mleczko -ja się z Tobą zgadzam,mam dokładnie tak samo,ale sama widzisz ,choćby czytając forum ,że nie wszyscy są tacy twardzi i tak potrafią.Poza tym tak mi sie wydaje,ze ta twardośc nasza zależy tez mimo wszystko od wieku,charakteru i doswiadczenia zawodowego,życiowego.Nam,starszym jest nieco łatwiej a młode dziewczyny,z całym należnym szacunkiem dla ich pracy nie zawsze i w każdej sytuacji potrafią same sobie poradzić.Zwróc uwagę,że w większości problemy z podopiecznym czy z rodziną mają te młodsze koleżanki.I nie wynika to z tego ,ze cos robią źle tylko z tego ,że jeszcze nie potrafią przysłowiowo"tupnąć nogą"-nauczą się tego z czasem.Przypomnij sobie siebie z początków  - od razu byłas taka samowystraczalna?A firmy po to są ,zeby skarg wysłuchiwac jak jest taka konieczność - też nie może być tak ,że ich rola konczy sie na wysłaniu dziewczyny i szlus.
Każda z nas ma swiadomośc,ze to nasza praca,każda jest tu bo chce kasę, ale nie każda jeszcze umie wieczorem zmyc z siebie całodzienne zmagania.Granice wytrzymałosci tez jakies są.Dla Ciebie ,mnie i innych niewyobrażalnym jest ,żeby podopieczny ręke na nas podniósł a inne to znoszą bo jeszcze nie stwardniały.Za 2-5-10 lat już na takie ekscesy sobie nie pozwolą.  
09 września 2013 08:11 / 1 osobie podoba się ten post
Tu niedalego 5kil odemnie jest kobietka ktora jest u małzenstwa od 4 lat  na czarno,i od jakiegos czasu bardzo sie zmieniło siedzi po poł roku a do domku jedzie na krutko ,ufffffffffffff taz mi jej szkoda dobra dziewczyna ale mowi ze dziadek zmienił sie na gorsze pluje za nia bałagani rozrzuca wszystko cały czas na chodzie, od 6 rano a i z tego co zrozumiałam to i babcia nie lepsza mowi ze czasami nawet idzie głodna spac nie moze zjesc na co ona ma ochote tyko co pozwola itp, pytam dlaczego nie zmienisz sobie przeciez tak nie mozna,ona na to ze sa gorsze miejsca ale jeszcze troche wytrzyma i zobaczy jak sie nic nie zmieni to bedzie szukac,a co masie zmienic nie ida do lekarza zeby leki zmienic wybacz bo to chory człowiek oki ,a gdzie szacunek ja dla ciebi a ty dla mnie smutne to ze godzi sie tak ale to ona musi zdecydowac mozna pomuc słowem a nie czynem za nia nik tego nie zrobi ani za zadna z nas same musimy zdecydowac w jaki warunkach che pracowac a ze przy rozny chorobach to wiemy doskonale chciałam sie podzieli bo tam u nie jest tak choroba jak tu a rodzina zrobiła sie nie pomocna szkod mi jej sympatyczna dziewczyna :))))
03 października 2013 09:10
pomocy,nie moge otworzyc butelki z syropem,a musze podac,cisne z gory na korek i nic!
03 października 2013 09:25 / 1 osobie podoba się ten post
Czasem boki trzeba scisnac i odrazu otwierac. Oczywiscie jak nie wyjdzie z goraca woda. Powodzonka
03 października 2013 09:25 / 2 osobom podoba się ten post
kruszynka1964

pomocy,nie moge otworzyc butelki z syropem,a musze podac,cisne z gory na korek i nic!

A może go wyciągni,nie wiem chcesz otworzyc czy zatkac na amen.
03 października 2013 09:29
andrea,to jest taka butelka,co najpierw naciska sie ja z gory...
03 października 2013 09:31 / 1 osobie podoba się ten post
Tak czytam ,czytam i muszę coś napisać. Wcozraj była wnuczka mojej babcynki Gerdy. Przyjechała sobie pogadać , chyb a się jej nudziło w domu. Przyjechała zrobiła kawę i mówi do mnie tak. Ana Ty to masz duzo cierpliwości do babci. Moja mama,ona dalej opowiada , jak była tu dwa tygodnie temu była bardzo zdziwiona. Ja też byłam zdziwiona jak się można tak drzeć do swojej schorowanej matki , albo pokazywać jej że jest głupia , jak ta chodzi po domu i szuka swoich bliskich.Babcia po tej wizycie nie mogła się uspokoic , więc ja zwyczajnie podziękowalam wnuczce za takie odwiedziny jej mamusi.Mało tego pobudki w nocy ok 14 razy.
10 października 2013 10:07 / 1 osobie podoba się ten post
Czuje jak powoli będe szukał działu " mam doła ".PDP ma coraz większe halucynacje, nagłe problemy z ruchem, upadki, podnoszenie, Toilettenstuhl, odrzucanie pomocy- to wszystko pikuś. Na poczatku halucynacje za dnia były lekkie, a czasem silne wieczorem i to późnym, np. jak był PDP wybudzany do wzięcia leków. Teraz juz robi sie z tego " psychiczny serial " . PDP juz przy śniadaniu opowiada, że " trzeba tym ludziom zabrac klucze, nie wolno im grac na jego pianinie, przesiadywac w salonie..Potem jest coraz gorzej, mam "ich" wyprosic to moi goście, on sobie nie życzy, Potem PDP słabnie, godzine stoimy przy framudze drzwi i nic, ani w przód ani w tył. Mówi bełkotliwie cos od rzeczy, Jak uda mi sie go połozyc na łózku, to pospi kwadrans, dwa, i jazda od poczatku. Uspakaja sie jak jest jego żona..Uświadamia sobie czasem że ma halucynacje. Jestem w 80% zajety nim, wczoraj ledwo upichciłem obiad półgotowca..nie mam czasu sprzatac. Po wizycie u lekarza jest wprowadzany nowy lek, może za kilka dni bedzie lepiej.. Ja wiem jak sie zachować, wiem ze mam nie zaprzeczac nie potwierdzać, musze byc spokojny i pogodny, dbać aby nie zrobił sobie krzywdy. To staje sie jednak juz coraz trudniejsze..  
 
Dobrze, że firma nie zgodziła sie, bym był tutaj non stop 3 miesiące,  31 zjeżdżam, odliczam dni..
10 października 2013 13:29 / 1 osobie podoba się ten post
Cos mi to wyglada, ze niebawem Twoj PDP zmieni miejsce pobytu ... W takiej sytuacji, jesli nowy lek nie poskutkuje - nikt dlugo nie wytrzyma. Albo moze pogadaj z lekarzem, zona na temat ustawienia lekow pod kontrola, w szpitalu? Jesli bedzie zmiennik, bo nie wyobrazam sobie tam kobiety, poinformuj dokladnie, jak to wyglada, to bardzo trudne miejsce.
Trzymaj sie !
10 października 2013 13:36 / 1 osobie podoba się ten post
Prowincjusz

Czuje jak powoli będe szukał działu " mam doła ".PDP ma coraz większe halucynacje, nagłe problemy z ruchem, upadki, podnoszenie, Toilettenstuhl, odrzucanie pomocy- to wszystko pikuś. Na poczatku halucynacje za dnia były lekkie, a czasem silne wieczorem i to późnym, np. jak był PDP wybudzany do wzięcia leków. Teraz juz robi sie z tego " psychiczny serial " . PDP juz przy śniadaniu opowiada, że " trzeba tym ludziom zabrac klucze, nie wolno im grac na jego pianinie, przesiadywac w salonie..Potem jest coraz gorzej, mam "ich" wyprosic to moi goście, on sobie nie życzy, Potem PDP słabnie, godzine stoimy przy framudze drzwi i nic, ani w przód ani w tył. Mówi bełkotliwie cos od rzeczy, Jak uda mi sie go połozyc na łózku, to pospi kwadrans, dwa, i jazda od poczatku. Uspakaja sie jak jest jego żona..Uświadamia sobie czasem że ma halucynacje. Jestem w 80% zajety nim, wczoraj ledwo upichciłem obiad półgotowca..nie mam czasu sprzatac. Po wizycie u lekarza jest wprowadzany nowy lek, może za kilka dni bedzie lepiej.. Ja wiem jak sie zachować, wiem ze mam nie zaprzeczac nie potwierdzać, musze byc spokojny i pogodny, dbać aby nie zrobił sobie krzywdy. To staje sie jednak juz coraz trudniejsze..  
 
Dobrze, że firma nie zgodziła sie, bym był tutaj non stop 3 miesiące,  31 zjeżdżam, odliczam dni..

ja taką sytuację miałam z moją własną babcią ! wiem to jest koszmar , którego nie da się opisać , ale  końcu neurolog dobrał leki , które oczywiście spowolniły całą motorykę - tzn. wyeliminowały halucynacje - tak to nazywasz - ale spowodowały prawie totalny brak kontaktu ze światem rzeczywistym!
10 października 2013 13:47 / 1 osobie podoba się ten post
Chyba brak poczucia rzeczywistosci lepszy w takiej sytuacji, niz tworzenie koszmaru dla otoczenia. Chory i tak malo zdaje sobie sprawe z dnia obecnego a stwarza realne zagrozenie dla siebie samego.