Pierwszy wyjazd do Niemiec - to mnie zdziwiło

13 lutego 2013 17:08 / 1 osobie podoba się ten post
Pierwszy mój wypad do krainy mlekiem i miodem ...a może piwem płynącej, był do seniorki.byłam zielona jak ta żaba, a może bardziej.Język zweryfikowany jako wystarczający, całkiem naturalnie wymawiałam "ja"- jako, że pochodze ze śląska:) ale do rzeczy...Pierwsze co mnie bardzo zdziwiło i byłam w mega szoku jak obcy ludzie na ulicy mówili do mnie Hallo z uśmiechem na ustach, to takie nie polskie:) Następnie ceny, tak szokująco podobne do cen w naszych sklepach( po przeliczeniu), że aż się smutno robiło na myśl o polskich zarobkach.I ...brak ochroniarzy:) w dyskontach   A wy? jak wspominacie pierwsze zetknięcie z niemieckim światem?
13 lutego 2013 17:19 / 2 osobom podoba się ten post
Tak, sasiedzi sympatyczni, kasjerki nie "warczace", tylko witajace i zyczace milego dnia, brak smieci na ulicach (bylam w malej miescinie), sortowanie i wywoz smieci scisle wedlug rozpiski, bylam "swieta krowa" na rowerze i pieszo na przejsciach (nikt mnie nie poganial i nie grozil rozjechaniem). Brak ochroniarzy - to pozory, wiecej kamer zamontowanych, ale tym sposobem i zakupy przyjemniejsze, jak nikt nie stoi za plecami ... A, narod niezbyt zakochany w trzezwosci, ale lezacego gdzies na skwerku, czy w innym typowym dla PL miejscu - do tej pory trudno mi bylo zobaczyc. Nawet podczas imprezy w miasteczku tak jakos "trup nie scielil sie gesto", nie mowiac o tym, ze nastepnego dnia rano bylo juz posprzatane...
13 lutego 2013 17:40
Chyba, że trafisz na sąsiadów - durnych Polaków. Wtedy na twoje "dzień dobry" wsadzą łeb między nogi i czym prędzej zmykają. Nawet Niemcy mnie kiedyś pytali, dlaczego pewna mieszkanka ich miejscowości, wiedząc, że ja tam jestem, udaje, że Polką nie jest.

Ochroniarze są - dzisiaj taki fajny chodził tu w Rossmanie.

Ze śmieciami jest różnie. Są w dużych miastach miejsca - i to wcale nie na uboczu, których powinni się wstydzić.

Ale ogólnie, to jest tu normalniej, jakoś tak bardziej "dla ludzi".
13 lutego 2013 17:49
No to ja jeszcze albo nie spotkałam ochroniarza albo są tak dyskretni , że nie zauważyłam, bo w naszym cudownym kraju ...bezrobociem rosnącym...czasem mam wrażenie, że mam swojego prywatnego ochroniarza :) można przez chwilkę poczuć się jak gwiazda robiąc zakupy u boku chciałoby się powiedzieć przystojnego bodyguarda, niestety , dyskonty zatrudniają tylko polskich rencistów
13 lutego 2013 18:08 / 1 osobie podoba się ten post
No,jak zaczęłam jeździć kilka lat temu to niemieckie drogi równe jak stół.Różnica kolosalna.Ochroniarze są,ale nie depczą po piętach i są młodzi,pana w średnim wieku widziałam jednego.Zdziwiło mnie bardzo to,że niemieccy seniorzy preferują poranny prysznic lub kąpiel.Niemal na każdej szteli wydziwiano,że wieczorem również się kąpię.
13 lutego 2013 18:37 / 2 osobom podoba się ten post
Tak, to prawda - oni kąpią się rano a wieczorem tylko się myją i zawsze się dziwili, dlaczego ja również wieczorem się kąpię. Gdy moje tłumaczenie jakoś do nich nie dotarło ... odpowiedziałam - żeby moja pościel dłużej była czysta. Od tego momentu przestali się dziwić.



Z tymi ochroniarzami to trochę inaczej sprawa wygląda. W dyskontach mają swoje pomieszczenie i monitory, wszystko widzą. Ci którzy są w sklepie są bardzo dyskretni i ubrani po cywilnemu udając klientów, więc trudno ich wychwycić, bo często się zmieniają.

Mnie natomiast zaskoczył brak toalet dla niepełnosprawnych w 3/5 restauracji i podjazdów dla wózków inwalidzkich zwłaszcza u lekarzy.
13 lutego 2013 19:09
To wszystko prawda,mieszkalam 12lat na Grunwaldzie kolo Monachium,Grus Gott,a kazdym kroku,czysto,brak bezpanskich kotow i psow,przyjemnie sie tu zyje,niestety u nas w Polsce,brak zyczliwosci.
13 lutego 2013 19:11
A co mnie żdziwiło,myślałam że jadę do krainy z bajki ,zdziwiły mnie stare domy ,tylko zmodernizowane,nigdzie nie zobaczyłam tak pięknych domów jak w Polsce ,zdziwiło mnie te sztuczne wręcz nudne witanie się ,nauczony uśmiech nic naturalności,trochę lepsze drogi ale już też są nie takie jak powinny być ,zdziwiło mnie że są brudasami ,ileż walki trzeba było stoczyć aby się kąpać co dziennie,jak oni oszczędzają jak brudzą pościel zarazem jak tu koleżanka napisała wyżej ,a prać ?Przychodnie lekarskie do kitu ,w takich jak my mamy chyba jeszcze nie byli,zaznaczam że nie widziałam w dużym mieście ,
13 lutego 2013 19:15 / 1 osobie podoba się ten post
jeździłam na rowerze przez kilka miesięcy po ścieżce przeznaczonej też dla pieszych z psami. Żaden z psów nawet na mnie nie zaszczekał, nie mówiąc o tym, by za mną gonił. Nawet bydlaki prawie większe od właściciela, siedziały na polecenie "bleib schon" cicho przy nodze, a wszystkie bez kagańca i smyczy. Nic mnie tak nie poruszyło, bo w moim mieście jest nakaz prowadzenia psów na smyczy i z kagańcem, a i tak się zdarza, że polecą za rowerzystą. Potem ktoś mi powiedział, że wiele psów jest tu w D. tresowanych, więc ich zachowanie jest normalne. Natomiast ogromnie przeszkadza mi cisza tutaj, również w miastach. W okolicznych blokach nie ma żadnych odgłosów, dziś słyszałam po raz pierwszy od miesięcy głośno rozmawiających w domu Arabów i to było cudowne. Wreszcie jakieś życie!!!! Poza tym psy tutaj na spacerach nie szczekają, nawet jak jest ich kilka, latają ze sobą po cichu. U mnie w parku w kraju są łąki i tam zwierzaki sobie głośno dokazują, a tu nic. Smutne zjawisko, takie zabicie ekspresji.
13 lutego 2013 20:03
no ja tez tego doswiadczylam chodzi o zwierzeta pierwsze co mie tu udezylo to spokoj tych zwierzat nawet myslalam ze im cos do karmy dodaja ale to prawda psy sa tresowane .jesli chodzi o czystosc to powiem tak maja czysto na zewnatrz ale w domach to bylam szczerze zdziwiona wydawalo by sie ze niemcy nowoczesnie urzadzone mieszkania ....a to naprawde bledne myslenie brod i smrod .... A moge w tym temacie napisac duzo pracowalam u nich jako puc frau .niedawno zostala wydana ksiazka przez polke ktora tak pracowala nie pamietam tytulu ale wszystko co tam napisala to prawda ja w wiekszosci to samo przezylam .A najlepsze z tego wszystkiego to bylo to ze jak chwalili mie za wykonana robote to zawsze ze zdziwieniem ze my z polski potrafimy tak sprzatac?co mie bardzo zloscilo a u nas nie do pomyslenia by bylo taki syf miec w mieszkaniach.
13 lutego 2013 20:05 / 1 osobie podoba się ten post
Mnie zaś zdziwiło coś takiego - wchodząc z zakupami do sklepu zostawia sie torbę przy kasie lub w wyznaczonym do tego miejscu - można łązić po sklepie godzinę i nikt jej nie ruszy!!!!U nas sobie tego nie wyobrażam.I jeszcze niezmiennie wręcz zachwyca mnie rozwiązany w b skuteczny sposób problem plastikowych butelek,do automatu sie wrzuca i kaska do zwrotu-dlaczego u nas nikt nie wpadnie na taki pomysł????

Z rzeczy negatywnych zdziwił mnie koszmarny brud i psie kupy na każdym kroku - w dużym mieście jakim jest Oberhausen.To znów całkiem jak u nas np.we Wrocławiu.....chociaż teraz mieszkam w okolicach Koszalina/mniejsze miasto a czyste..../
13 lutego 2013 20:13
Ja jadąc do DE też myślałam ,że w domu u babci będzie jakoś super , a ku mojemu zaskoczeniu nic nadzwyczajnego . W domu brudno , mieszkańcy też brudasy , zakładali na siebie po domu oczywiście takie ciuchy ,że ja bym dawno je wywaliła do śmieci . Obejście wkoło domu było czyste i zadbane . Na ulicy nie spotkasz żywego ducha - okropne .
13 lutego 2013 20:40 / 1 osobie podoba się ten post
Zawsze jak jestem w Polsce to brakuje mi tego Hallo :) Zarowno w Niemczech jak i w Irlandii spotkalam sie z takim cieplym i sympatycznym gestem,szkoda ,ze u nas tego nie ma :( jak jestes zbyt uprzejmy dla kogos w Polsce to albo czegos chcesz albo maja cie za osobe bez piatej klepki. Z toaletami dla niepelnosprawnych w restauracjach tez sie zdziwilam -bylam z babcia w takim super eleganckim lokalu - babcia z chodzikiem,musiala skorzystac z toalety,okazalo sie, ze toaleta jest gdzies w piwnicy i prowadza do niej strome schody. Wrocilam do kelnera i naiwnie zapytalam czy jest gdzies jakas winda,zeby sie na dol do toalety dostac i pan (chyba jakis nowy pracownik :P) zaprowadzil mnie do kuchni i pokazal taka mini winde ,ktora kucharze produkty albo posilki na dol wozili .Babcia pol wieczoru smiala sie pozniej z mojej miny wtedy.
13 lutego 2013 22:01
a ja jestem u babci u ktorej czesto swojego czasu ogladalam albumy ze zdjeciami,no i.....?firany ktore wisialy w 1971 roku wisza do dzis!!!!stare,podarte i poplamione szmatki ale wyprasowne i wymaglowane są tez w kostke ulozone w szafie,kto mi odpowie, z kim tu jest coś nie halo?
13 lutego 2013 22:16
Masz rację Andrea , ja to jak wziełam się za porządki to chyba z miesiąc mi zeszło na pucowaniu domu od piwnicy po piętro . A maż babci to gadał ,że tylko sprzątam i sprzątam , ale rodzinka była super - traktowali mnie ok . Jak wyjeżdżałam to płakali - bo kto utrzyma porządek w domu ...