Wspomnienia z okresu "słusznie minionego"

17 lutego 2013 15:47
Cieszę się,że ten temat,dopiero przed kilku godzinami wprowadzony,bardzo Wam się spodobał!





A te buty,tino,były dla zmarłych.Trzeba było,akt zgonu pokazać.

Te kubańskie pomarańcze były takie szaro-zgniło-zielone i smakowały na wymiociny!

A jak się pokazały banany,to tylko zielone,twarde,smakowały jak mydło.
17 lutego 2013 15:55
Ja tez pamietam te czasy ale tak z punktu widzenia dziecka...wielu rzeczy nie rozumaialm ale pamietam jak mama brala moja malutka siostre na rece i ustawiala sie w kolejce po mleko w proszku czy prawdziwe maselko,koloru pomaranczowego z Holandii bodajze.Pamietam sklep Pewex gdzie za dolary badz bony mozna bylo sobie kupic cos w normalnych sklepach nie do osiagniecia.Pamietam jak z kolezankami zbieralo sie papierki po czekoladach,puszki po coli czy piwie...gralo sie w noza albo kapsle ,z dziewczynkami robilo sie sekrety,w ziemi pod szkielkiem ukladalo sie kwiatki i kolorowe papierki i zakopywalo.Pokazywalo sie tylko przyjaciolkom.Majac 10 lat bylam na kolonii w Warszawie,wywolywalo sie duchy i kupowalo oranzade bez cukru....Tata jezdzil do NRD i przywozil zelki miski,mlynek do kawy.Co roku wczasy nad morzem,paczki pod choinke z zakladow pracy rodzicow.....A 13.12.1980 bardzo chcialam zobaczyc czolgi na ulicach w centrum miasta i bylam zla,ze rodzice zabronili mi wychodzic z domu......Kiedy wprowadzono kartki nie moglam sobie darowac,ze nie kupilam sobie paru tabliczek czekolady i po prostu tak sobie nie zjadlam tylko wiecznie te lizaki i groszki....mama kazala stac w kolejce po pomarancze albo cytryny a ja czmychalam na plac zabaw,oj dostalo mi sie he.Mam duzo w pamieci z tamtych lat ....ale jak podroslam to od rodzicow dowiedzialam sie jak to naprawde bylo,Do tej pory czesto rozmawiam z moja mama na te tematy.Np.dzien kobiet w zakladach pracy,przemycane ze wsi mieso ze swiniaka,nagle znikanie ludzi,klopoty jak ktos zostal w ciagu dnia wylegitymowany i pytany dlaczego to obywatelu nie jestescie w pracy i wiele innych smutnych historii....
17 lutego 2013 16:08
Tak,tak prezent na dźeń kobiet-rajstopy,brak wolności słowa wszechobecni sekretarze partii w czarno białej telewizji.
17 lutego 2013 16:13
Hmmm.... a ja zbezcześciłam pomnik żołnierzy radzieckich na Placu Wolności w Katowicach. Chodziłam sobie po schodkach, chyba nie miałam wtedy nawet 2 lat. Ale wiecie jak to wtedy było "ORMO" czuwało i chcieli mojego ojca ukarać, że mnie nie dopilnował. Suma summarum dali się jakoś z ciężkim trudem ugłaskać.

A to ten pomnik:

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e5/Katowice_-_Pomnik_%C5%BCo%C5%82nierzy_radzieckich_01.JPG/450px-Katowice_-_Pomnik_%C5%BCo%C5%82nierzy_radzieckich_01.JPG
17 lutego 2013 16:14
No i obowiązkowo na pochodzie 1 Maja. Jak nie to po premii było.
17 lutego 2013 16:26 / 1 osobie podoba się ten post
Pamiętam te pochody,uczęszczałam wtedy do liceum medycznego to byla już druga połowa lat osiemdziesiątych.Nie było takiej opcji ,zeby któraś nie poszła,bo lecieli po sprawowaniu.
17 lutego 2013 16:28
A "sucha kawa" - jak już bardzo kogoś przypiliło na kawę?(To było tak,że się szło na żebry do osiedlowej kawiarenki ze swoją szklanką i pani dawała do tej szklaneczki kawy, płaciło sią i szło sią do domku ją wypić.)
Ja kiedyś,jak pracowałam w przedszkolu,dostałam(jak inne koleżanki) białe rajstopy jako prezent na Dzień Kobiet.Rozmiar był nieważny,ważne,że się za friko coś dostało.
Na drugi dzień chodził pan z rady zakładowej i zbierał po 38 zł za te rajstopy,bo jak nam potem wytłumaczono - prezentem była "możliwość nabycia" tych rajstop.

MeryKy - pomnik ze zdjęcia poznaję - ale Ciebie na nim nie widzę!
17 lutego 2013 16:50
No coś Ty, jeszcze by tego brakowało żeby w tym czasie robić zdjęcie! To juz pewnie by sie aresztem skończyło? Po drugie aparat nie był wtedy na porządku dziennym

Mam moja podobiznę z katowickiego Rynku, jeśli wierzyć w to co mi mama mówiła.



https://lh3.googleusercontent.com/-V1jpEMxQmDY/USD7H8YrM0I/AAAAAAAABTs/69JUY1jTXi8/s512/ma%25C5%2582a%2520.JPG
17 lutego 2013 16:59
podstawówka - moja babcia jest tłumaczem ,często jeżdzi do NRD i Jugosławii - mama dużo zagranicznych ciuchów,butów,kalkulatorek.pióro kulkowe,kolorowe reklamówki,niewiele dzieci ma takie gadżety:)

1979 -do mojej szkoły rolniczej ma z "gospodarską"wizyta przyjechać sam towarzysz Gierek - w oborach tak czysto ,że z podłog jesc mozna wisza biale fartuchy i stoją nowe białe kalosze dla oborowych,wszędzie czysto jak nigdy,trawa pomalowana na zielono - wszyscy uczniowie byli zaprzęgnieci do tego ważnego zajęcia!!!!!-a Gierek wizytę odwołał:)

1980 wakacje ,obóz żeglarski - mój chłopak ma jakieś układy w PEWEXIE - za jednego papierosa bierzemy złotówke!!!!Kasy mamy jak lodu,"najbogatsze" moje wakacje:)

13.121981 niedziela -wychodze na zajęcia w szkole zaocznej-nie chodzą tramwaje,pusto na ulicach,do szkoły mam 4 przystanki,idę na nogach,jezdnia jedzie czołg......w szkole tylko ok 30 osób,nikt nic nie wie-dyrektor ogłasza,ze zajęc nie bedzie do odwołania bo podobno mamy wojnę domową..........

1982- mój ojciec mieszka w Lubinie,pracuje na kopalni,zachorował,mam specjalna przepustkę,jadę PKSem,przed miastem posterunek ZOMO i wojska,zatrzymuja nasz autobus,wpadaja z bronia do srodka,sprawdzaja dokumenty i przepustki...........szukali kogoś........

1983 - pracuję w kiosku RUCH - nie mam problemów z zaopatrzeniem,mam pod lada cenny papier toaletowy i inne rarytasy,ja pani w mięsnym papier i proszek OMO,ona odklada dla mnie lepsze kawałki

1984- ok 2 w nocy - wracam z ostrrego dyżuru na dugim koncu miasta z półrocznym synkiem na rękach ,na piechotę bo nic nie jezdzi a o taxi można pomarzyć.Zatrzymuje sie ZOMOwska suka i panowie pytaja co my o tej porze tu robimy,tłumaczę,zabieraja nas i zawożą pod sam dom mówiąc na do widzenia-"zebyscie nie mowili ze ZOMO takie złe"

1986-1maja niedziela,corka ma miesiax syn 1,5 r.-wychodzimy na spacer bo b cieplo a na przeciwko pod nasza przychodnią dzikie tłumu matek zdziecmi ,lecę zobaczyc bo moze jakies dary daja:)ale sie dowiaduje z w Rosji wybuchła bomba atomowa i chmura nad nami i daja jakis płyn dzieciom zeby raka nie dostały,przyjezdza moja mama a my do samu -stoimy cale popołudnie i noc ,do rana za mlekiem w proszku,dawali tylko po 5 paczek



jest tych wspomnien cala masa - miejsca nie starczyłoby na spisanie:)
17 lutego 2013 17:05
No, nie, Diakonka, taki numer mi sie nie trafil ... Rajstopy i owszem, do tego obowiazkowy tulipan podawany glowka do dolu, ale na szczescie, placic nie kazali. Od tego czasu nie lubie zdecydowanie tego swieta.
Ale do plusow zaliczylabym inne podejscie nauczycieli do nas w szkole. Co prawda z podstawowki to ja nic nie pamietam, ale z liceum - tak, do tej pory jestem wdzieczna wielu wykladowcom za nauczenie nas myslenia, za ukryta nauke historii wspolczesnej, za tolerowanie podpierania sie ksiazkami Wankowicza (Na tropach Smetka i Monte Cassino), za to, ze mozna bylo doszukiwac sie swojego rozumienia "44" slawetnych. Teraz z przerazeniem slucham opowiesci mojej mlodszej - testy sie zblizaja i nic, tylko "strzelanie w klucz", a ona, biedna, wyniosla z domu myslenie wlasne ...Oj, ciezko bedzie ...
17 lutego 2013 17:12 / 1 osobie podoba się ten post
Kasia ,to była katastrofa w Czarnobylu,cały nasz medyk na nogi postawili,podawałyśmy mieszkańcom Szczecina jod,aby zapobiec ewentualnej chorobie popromiennej.Wtedy buchnęłam pare strzykawek tego płynu i do domu przywiozłam.
17 lutego 2013 17:24
Chciałabym opowiedzieć o tych czasach z trochę innej perspektywy .Podczas studiów mieszkałam w akademiku .Warunki materialne były jak wszędzie - paskudne jedzenie na stołówkach , karaluchy w pokojach ale jakoś to się znosiło .Za to fantazji nie brakowało. Pamiętam imprezy gdy przy otwartych oknach śpiewało się piosenki uznawane za mocno nieprawomyślne a posterunek milicji był naprzeciwko .Jacy byliśmy z siebie dumni , z naszej ,,odwagi'' ! Do dziś pamiętam jedną , o Gagarinie ,która kończyła się tak :

I szkoda tylko że w noc kwietniową ,

ciągnąc za sobą smród spalin

nie cały Związek wyleciał w górę

a tylko jeden Gagarin !

No oczywiście Wysockiego , a potem Obławę i wiele innych .A nasz dziekan , żeby mieć frekwencję na pochodzie pierwszomajowym zapraszał wydział na beczkę piwa . Pamiętam oporniki w klapach żakietów i marynarek ale i nasze rajdy , obozy wędrowne , spanie w stodołach,byle było taniej .Nasze plany których się nie dało zrealizować i czasem coś dobrego , co w tych niełatwych czasach potrafiliśmy osiągnąć .Byliśmy młodzi więc mimo wszystko wspomnienia z tamtego okresu nie były takie złe .Dopiero potem praca , rodzina ,szara codzienność uświadomiło każdemu z nas jak wygląda prawdziwe oblicze tych czasów .Cóż , każde pokolenie musi zmierzyć się ze zmianami - szkoda że moje to nawet więcej niż raz .
17 lutego 2013 17:31
jeszcze mi sie przypomnialo jak na praktykach zbieralismy recznie gąsienice na polu kapusty,na rajdzie w jakims małym miasteczku o swicie wypiliśmy cale mleko z butelek co stały pod sklepem ,zjedlismy bulki i wrzucilismy kase do pustej butelki:)-fajne to były czasy,może i w sklepach wiele nie bylo ale życie było jakies spokojniejsze i wolniejsze.......................

Od 7kl podstawówki prowadze dzienniki i takich"starozytnych" kwiatków sporo by sie tam znalazło:):):).
17 lutego 2013 17:36 / 1 osobie podoba się ten post
A przymusowe wykopki i sadzenie drzewek w czynie społecznym?Jak ja tego nieznosiłam i języka rosyjskiego,który był wtedy obowiązkowy
17 lutego 2013 17:40
Rany, ile wspomnien:

A kultura - Piwnica Pod Baranami, Ewa Demarczyk, Czesio Niemen, a kabarety, a filmy ze Zbyszkiem Cybulskim, a owczesne filmy Wajdy, a sluchanie po cichutku Wysockiego i Okudzawy, nie wspominajac Radia Wolna Europa, a prywatki przy Beatlesach chrypiacych z pocztowek na adapterze Bambino zakrapiane z leksza kwasnym winem marki Wino ...

Baardzo mi ten watek humor poprawil. Ostatnie kilka dni mam niezbyt dobre, pogoda kiepska, do tego - wiadomo - babcia marudna i kryzys "drugiego miesiaca", ale juz mi lepiej !