Doświadczenie z Alzheimerem

08 września 2013 11:32 / 5 osobom podoba się ten post
Wiesiula

Mleczko ja też ładnie proszę :)

Wiesiula,nie mogę nic doradzić pisze to z bolem serca.Każda i każdy opiekunka (n) musi sama wypracowac metode dostosowaną do pacjenta nie ma jednakowej opieki tak jak nie ma jednakowych podopiecznych.
 
Przed chwila napisalam dlugi post w tym temacie,ale mi uciekl,cos żle nacisnełam.Zbieram sie do napisania drugi raz.Jeszcze raz napisze, pisze o sobie o tym czego doswiadczyłam jak postepowałam,co robiłam,ale to nie znaczy ze zawsze jest to sposob skuteczny i nadajacy sie do powielenia.
08 września 2013 12:02
Pacjenta trzeba poznac i wyczuc.Masz racje Mleczko,nie wszyscy chorzy na AL czy Dem.tak samo sie zachowuja.Ja czytam posty dotyczace tych chorob i wlasciwie wszedzie jest inaczej,podobnie,ale jednak inaczej.No i my opiekunowie tez jestesmy rozni.Empatja-empatja,ale charaktery sa rozne.
08 września 2013 12:30 / 2 osobom podoba się ten post
kika1

...mozah niewiele mi wiadomo o oddzialach zamknietych na AL... u mnie jest otwarty.... mielismy podopieczna... ktora zostala na oddzial zamkniety do innego Heimu wyslana... byla bowiem zagrozeniem dla innych...

No wlasnie profesjonalisci nie daja rady chociaz maja wieksze mozliwosci-dostep do środkow farmakologicznych,staz pracy,lekarza z doświadczeniem,znajomość języka,pracę nie w pojedynke przy chorej osobie i co wazne nie 24-ro godzinna.Czytam czesto opinie o lekarzach opiekujacych sie chorymi na P. Al. D. że nie zabardzo sie  przykładaja ,sa to osoby najbardziej zorientowane w jakim stanie jest pacjent i najcześciej ich rolą jest juz tylko zadbanie o bezpieczeństwo,ograniczenie cierpienia,spowolnienie postepujacej choroby.Oni juz nie lecza,pomagaja tylko dotrwac do kresu życia.Moim zadaniem jest opiekowac sie podopieczna - tylko i wyłącznie.(Dokoncze po obiedzie)
 
 
 
 
09 września 2013 13:33 / 2 osobom podoba się ten post
Muszę się pochwalić, bo wczoraj udało mi się cały dzień utrzymać podopieczną w dobrym nastroju.
To było moje małe zwycięstwo.
Dziś była z synem u lekarza, wróciła zadowolona.
Od jutra mam podawać jej lek o nazwie AXURA, zaczynamy od 5 mg, w ciągu miesiąca dawka będzie co tydzień zwiększana i za 28 dni będzie to 20 mg. Wtedy będzie kontrola.
Moja rola skończy się w piątek i bardzo bym chciała by te ostatnie dni były spokojne.
09 września 2013 20:38 / 6 osobom podoba się ten post
Wow, drugi dzień bez fochów, złości ....
Dama wybrała się do łóżka, więc udało się. Non stop na stand by i było spokojnie.
Ufff...
Dumna z siebie jestem. ( w tej chwili ...)
09 września 2013 21:40 / 1 osobie podoba się ten post
Wiesiula

Wow, drugi dzień bez fochów, złości ....
Dama wybrała się do łóżka, więc udało się. Non stop na stand by i było spokojnie.
Ufff...
Dumna z siebie jestem. ( w tej chwili ...)

Wiesiula trzymamy kciuki!!!
Też jesteśmy dumne z Ciebie!!!
Podziwiam Cię za wytrwałość!!!
10 września 2013 21:21 / 1 osobie podoba się ten post
Drogie Panie, trzeci dość spokojny dzień. Z małymi wyjątkami ....ale zacisnęłam zęby, uśmiechnietą buzię pokazałam... Nie tak łatwo mi to przychodzi....
Według ulotki AXURY dama miała być spokojna, senna itd, a tu wszystko w drugą stronę. Dużo mniej spała, kombinowanie wychodziło jej pierwszorzędnie. Od jakiś dwóch tygodni non stop muszę jej szukać, momencik i już jest za drzwiami, szuka sąsiadów i zaczepia ich ...
A zaczepki szuka przy najmniejszych pierdolach.
10 września 2013 21:23
Wiesiula

Drogie Panie, trzeci dość spokojny dzień. Z małymi wyjątkami ....ale zacisnęłam zęby, uśmiechnietą buzię pokazałam... Nie tak łatwo mi to przychodzi....
Według ulotki AXURY dama miała być spokojna, senna itd, a tu wszystko w drugą stronę. Dużo mniej spała, kombinowanie wychodziło jej pierwszorzędnie. Od jakiś dwóch tygodni non stop muszę jej szukać, momencik i już jest za drzwiami, szuka sąsiadów i zaczepia ich ...
A zaczepki szuka przy najmniejszych pierdolach.

Wiesiula trzymam kciuki za ciebie,dasz radę.
10 września 2013 21:36 / 1 osobie podoba się ten post
Wiesiula

Drogie Panie, trzeci dość spokojny dzień. Z małymi wyjątkami ....ale zacisnęłam zęby, uśmiechnietą buzię pokazałam... Nie tak łatwo mi to przychodzi....
Według ulotki AXURY dama miała być spokojna, senna itd, a tu wszystko w drugą stronę. Dużo mniej spała, kombinowanie wychodziło jej pierwszorzędnie. Od jakiś dwóch tygodni non stop muszę jej szukać, momencik i już jest za drzwiami, szuka sąsiadów i zaczepia ich ...
A zaczepki szuka przy najmniejszych pierdolach.

Axura jak każdy lek nie działa tak od razu, potrzeba czasu, powodzenia
10 września 2013 22:00
Wiem, wiem...
Mi już chyba także nie pomaga świadomość tych ostatnich dni, chętnie bym walizkę wyjeła i z dziką przyjemnością zaczęła się pakować a nie mogę, póki dama w domu.
13 września 2013 20:06 / 9 osobom podoba się ten post
A więc Drogie Panie, Dama dziś pojechała - jak to ujął jej syn - na urlop do heimu.
Był jeden ciężki momencik, kiedy bardzo się uniosła i choroba pokazała swoją niefajną twarz. Dlatego też nie powiedziałyśmy sobie " do widzenia", Dama nie chciała wyjść z domu, zgodzić się i jej dzieci uznały, że lepiej by mnie nie widziała.
Ciężko mi było bardzo, stres mnie zjadał i taki duży smutek.
Dzieci damy przyjechały później opowiedzieć mi, jak dama się zachowywała. I dla wszystkich dużym zaskoczeniem było to iż, od chwili wejścia do heimu dama z uśmiechem witała się z wszystkimi, jedną ze znajomych nawet wzięła w objęcia. Non stop pełna szczęścia.
Ostatnie dni były trudne, bowiem co parę minut groził nam wybuch negatywnych emocji, i gaszenie pożaru i zapobieganie mu było moim głównym celem. Myślę, że mi się udało.
Dostałam tu w kość i dużo się nauczyłam.
Teraz moja walizka czeka już prawie spakowana na jutro.
Kolejny raz kończę pracę i jestem z siebie dumna, bo mimo chwil potknięć, żalu i zmęczenia stałam na swoim miejscu.
13 września 2013 20:22 / 1 osobie podoba się ten post
Wiesiula

A więc Drogie Panie, Dama dziś pojechała - jak to ujął jej syn - na urlop do heimu.
Był jeden ciężki momencik, kiedy bardzo się uniosła i choroba pokazała swoją niefajną twarz. Dlatego też nie powiedziałyśmy sobie " do widzenia", Dama nie chciała wyjść z domu, zgodzić się i jej dzieci uznały, że lepiej by mnie nie widziała.
Ciężko mi było bardzo, stres mnie zjadał i taki duży smutek.
Dzieci damy przyjechały później opowiedzieć mi, jak dama się zachowywała. I dla wszystkich dużym zaskoczeniem było to iż, od chwili wejścia do heimu dama z uśmiechem witała się z wszystkimi, jedną ze znajomych nawet wzięła w objęcia. Non stop pełna szczęścia.
Ostatnie dni były trudne, bowiem co parę minut groził nam wybuch negatywnych emocji, i gaszenie pożaru i zapobieganie mu było moim głównym celem. Myślę, że mi się udało.
Dostałam tu w kość i dużo się nauczyłam.
Teraz moja walizka czeka już prawie spakowana na jutro.
Kolejny raz kończę pracę i jestem z siebie dumna, bo mimo chwil potknięć, żalu i zmęczenia stałam na swoim miejscu.

Wiesiulu, twoje ostatnie zdanie jest bardzo znamienne. Bardzo ważne. Możesz być z siebie dumna. Wytrwałaś, pomimo wszystko.
Teraz wypocznij, należy ci się to .
13 września 2013 20:27
Wiesiula

A więc Drogie Panie, Dama dziś pojechała - jak to ujął jej syn - na urlop do heimu.
Był jeden ciężki momencik, kiedy bardzo się uniosła i choroba pokazała swoją niefajną twarz. Dlatego też nie powiedziałyśmy sobie " do widzenia", Dama nie chciała wyjść z domu, zgodzić się i jej dzieci uznały, że lepiej by mnie nie widziała.
Ciężko mi było bardzo, stres mnie zjadał i taki duży smutek.
Dzieci damy przyjechały później opowiedzieć mi, jak dama się zachowywała. I dla wszystkich dużym zaskoczeniem było to iż, od chwili wejścia do heimu dama z uśmiechem witała się z wszystkimi, jedną ze znajomych nawet wzięła w objęcia. Non stop pełna szczęścia.
Ostatnie dni były trudne, bowiem co parę minut groził nam wybuch negatywnych emocji, i gaszenie pożaru i zapobieganie mu było moim głównym celem. Myślę, że mi się udało.
Dostałam tu w kość i dużo się nauczyłam.
Teraz moja walizka czeka już prawie spakowana na jutro.
Kolejny raz kończę pracę i jestem z siebie dumna, bo mimo chwil potknięć, żalu i zmęczenia stałam na swoim miejscu.

A teraz moja droga Wiesiulo:):):) SZACUN,bylas wytrwala,cierpliwa i dals rade:)Szacun:):):)
Innego wyjscia nie bylo,moze i dobrze ,ze Twoja podopieczna trafila do heimu:)
24 września 2017 18:01
Ta choroba jest straszna! Mój ojciec nadal prowadzi samochód, nie jest z nim tak źle.