Doświadczenie z Alzheimerem

06 września 2013 11:01 / 2 osobom podoba się ten post
kika1

Witam... w Heimie osoby chorujace na Al i demencje maja doskonale dobrane leki... na setki podopiecznych z naszego Heimu zapamietalam trzy przypadki... ktore byly niereformowalne...
Wiem ze nielatwo jest w domu podopiecznego uzyskac prawdziwa pomoc lekarska... dzieciaki lub rodzina dalsza chorujacego... wychodza z zalozenia... ze wlasnie tym lekarstwem jest Polska Opiekunka... Wiesiula i Judora... nowadanuta dobrze radzi... zjezdzac jak najszybciej...
 
Glowy w gore...
 
...a tak swoja droga zastanawiam sie dlaczego "strszaki" tak bardzo boja sie Heimu... wlasciwie znam odpowiedz... dla wiekszosci /niegodziwych/ "starszakow"  skonczyloby sie wykorzystywanie... panowanie i manipulowanie opiekunka i rodzina...

Moja babuszka była kiedyś z wizyta w kilku Heimach - zanim zdecydowała sie na polska opiekunkę i źle to wspomina -mówi tak-"tylko leżą albo siedzą,gapia się w jeden punkt albo jęczą,nie, nie to nie dla mnie!W tydzień bym umarła!"Mi się wydaje,że wszyscy starzy ludzie ,na każdej szerokości geograficznej boją się domu opieki,nawet w USA,gdzie pójście do DO jest juz od dawna wpisane w ich kulturę i raczej nie chodzi tu o panowanie i maniupulowanie tylko o strach przed samotnościa ,bo przecież w takim Heimie mimo tego że jest sie wśród ludzi ,człowiek jest potwornie samotny....... 
06 września 2013 11:10 / 1 osobie podoba się ten post
kika1

Witam... w Heimie osoby chorujace na Al i demencje maja doskonale dobrane leki... na setki podopiecznych z naszego Heimu zapamietalam trzy przypadki... ktore byly niereformowalne...
Wiem ze nielatwo jest w domu podopiecznego uzyskac prawdziwa pomoc lekarska... dzieciaki lub rodzina dalsza chorujacego... wychodza z zalozenia... ze wlasnie tym lekarstwem jest Polska Opiekunka... Wiesiula i Judora... nowadanuta dobrze radzi... zjezdzac jak najszybciej...
 
Glowy w gore...
 
...a tak swoja droga zastanawiam sie dlaczego "strszaki" tak bardzo boja sie Heimu... wlasciwie znam odpowiedz... dla wiekszosci /niegodziwych/ "starszakow"  skonczyloby sie wykorzystywanie... panowanie i manipulowanie opiekunka i rodzina...

Kika , Ty jestes madra kobieta, masz doświadczenie to powiedz mi dlaczego lekarze rodzini pozwalają na takie męczarnie swoim chorym pacjentom, czy może rodziny nie mówią wszystkiego? Czy te leki tak wyciszają , że pacjent nie ma kompletnie kontaktu z światem.
06 września 2013 11:14 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Moja babuszka była kiedyś z wizyta w kilku Heimach - zanim zdecydowała sie na polska opiekunkę i źle to wspomina -mówi tak-"tylko leżą albo siedzą,gapia się w jeden punkt albo jęczą,nie, nie to nie dla mnie!W tydzień bym umarła!"Mi się wydaje,że wszyscy starzy ludzie ,na każdej szerokości geograficznej boją się domu opieki,nawet w USA,gdzie pójście do DO jest juz od dawna wpisane w ich kulturę i raczej nie chodzi tu o panowanie i maniupulowanie tylko o strach przed samotnościa ,bo przecież w takim Heimie mimo tego że jest sie wśród ludzi ,człowiek jest potwornie samotny....... 

Zacznijmy od tego... ja pisze o chorych na demencje i to mocno posunieta... stad nasze zdania....  beda sie Kasiu roznily...
Zgadzam sie sie najlepszym miejscem na umieranie jest wlasne lozko...
 
Z pobytem w Heimie jak piszesz Twojej babci lacza sie szlochy i jeki... nie zawsze tak bywa... sa osoby zdrowe na umysle... ktore dobrowolnie u nas przebywaja... oczywiscie nie na pietrze... gdzie sa chorzy na Al i demencje... maja swoja kawiarenke, restauracje, wyjezdzaja na zorganizowane wycieczki... zaprzyjazniaja sie i wcale nie tak rzadko... zakochuja sie... piekno wszedzie mozna dostrzec...
 
...a tak osobiscie... wie o tym moja rodzina... ze gdy dosiegnie mnie ta straszna choroba... chce sie znalesc w Domu Opieki - basta...
 
06 września 2013 11:19 / 1 osobie podoba się ten post
ania0806

Kika , Ty jestes madra kobieta, masz doświadczenie to powiedz mi dlaczego lekarze rodzini pozwalają na takie męczarnie swoim chorym pacjentom, czy może rodziny nie mówią wszystkiego? Czy te leki tak wyciszają , że pacjent nie ma kompletnie kontaktu z światem.

stara jestem a nie madra...
Pracowalam w domach prywatnych i roznie bywalo... najczesciej pod naciskiem rodziny lekarz rezygnuje z dobierania odpowiednich lekarstw... /po co ma sie go zatruwac - rodzinka mowi/  jak mozna opiekunke zatruc:(((
Tak naprawde nie znam odpowiedzi... mam tylko domysly i spostrzezenia...
W moim Heimie - staruszki sa wyciszone z agresji a nie uczestniczenia w zyciu...
Pozdrawiam Cie:)))
06 września 2013 11:24 / 1 osobie podoba się ten post
Kika - wiadomo,ze sa sytuacje kiedy nie ma wyjścia i trzeba umieścic osobę chora w Heimie ale nawet te zdrowe na umysle osoby ,które same chciały pójśc do DO,z różnych powodów - zapytaj ich kiedys czy sa NAPRAWDĘ szczęsliwi-bo fakt,że maja ciepło,sucho,czysto,jedzenie i opieke 24 na dobę wcale nie znaczy ,ze tak jest.Ci pacjenci ,którzy maja demencje czy AL niebo szczęsliwsi bo nie zawsze zdaja sobie sprawę ,gdzie są ale ci umysłowo sprawni???Wątpię-sami się tam umieszczaja najczęsciej po to,żeby dzieci kłopotu nie miały ale czy to jest szczęście?To raczej wymóg naszych szybkich czasów-wielopokoleniowośc przeszla juz do lamusa a w D szczególnie to widać-dzieci oddaja rodziców do Heimu z pełna świadomością ,że ich dzieci za kilkadziesiąt lat to samo zrobia i kółko sie kręci....Troche nie na nasze słowiańskie duszyczki taki model...
06 września 2013 11:25 / 4 osobom podoba się ten post
dorotee

To niestety nie możesz tak reagować, Mozah napisała wszystko już na ten temat, żadne pyskówki nie mogą mieć miejsca, przydaje sie trochę sztuka manipulacji, etyczne watpliwe, ale chory ma poczucie ,że to on decyduje.

To co nazywasz , Dorotee etycznie wątpliwą sztuką manipulacji ja widzę jako rodzaj empatii. Czasem to wszystko , co tak choremu człowiekowi można dać . Miałam sytuację , że moja pani stwierdziła , że idziemy do domu  (była u siebie) Na moje słowa , że to jest jej dom , jej zwierzęta stwierdziła , że to  wygląda jak jej dom i jej koty ale to nie jest jej dom i jej zwierzaki. I co robić ? Nadal przekonywać ,że się myli ? Czy może dać choremu człowiekowi trochę spokoju i pozwolić mu zachować jakieś resztki godnosci , że nie jest umysłowo nie w porządku ? Ja wybrałam takie rozwiązania i moralnie dobrze się z tym czuję do dziś .A jeszcze jedno .Wyobraź sobie , że budzisz się raptem w obcym Ci miejscu , w którym przebywasz z obca osobą i nie wiesz skąd tam się wzięłaś.Nie czułabyś lęku ? Więc oni czują ten lęk ciągle . Dlatego uspokojenie , wyciszenie to wszystko , co można im dać . Wraz z chorobą odchodzi  osobowosć , uczucia wyższe , pamięć , wspomnienia - zostaje ciało , lęk a często agresja jako reakcja na niezrozumiałe . I w którymś momencie trzeba zadać sobie pytanie czy  można dalej się takim chorym opiekować , albo przerasta to nasze możliwości - wtedy Heim .
06 września 2013 11:28 / 3 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Kika1 - ja świezo po kursie... tez z elementami pierwszej pomocy, a tam stoi - "wyznacz osobę, która ma ci pomóc"... Bardz dziękuję.... i... żle mi jak nie widzę Cię na forum ...)))

...tez ckni mi sie za rozmowa z Toba i pozostalymi userkami... czuje sie z Wami jak w rodzinie... mam tutaj siostry i braci... mam tez corki a moze i wnuczki... czytam i widze roznice miedzy mlodziutkimi dziewczynami... wchodzacymi w zawod... zadaja  pytania czesto naiwnie i pelne niepewnosci ale one mnie wlasnie najbardziej rozczulaja... sa tez dziewczyny przy 40. ktore wiedza czego chca ale jeszcze nie tak do konca no i wreszcie moje przy 60. siostry... ktore sa madre przez doswiadczenie... od ktorych ucze sie... i nigdy mi dosc ich postow... niestety rzadko ostatnio sie pokazuja...
06 września 2013 11:32 / 2 osobom podoba się ten post
ania0806

Ja właśnie wróciłam z moją babcią z demenją ze spaceru. Jest mały sukces po dwóch awanturach po drodze spacer trwał 45 minut. To duzo, biorąc pod uwagę że poprzednie były o wiele krótsze bądż wcale ich nie było. Ale zauważyłam dzisiaj że jak się powie stanowczo , nie trzeba krzyczeć to pomaga i szłysmy dalej.
A co do leków to nie potrzeba , tak twierdzi ponoc lekarz. Może by chciał z nia pobyc chociaż moment jak ona jets w swoim transie i jest potem mocno zmęczona, że aż żal patrzeć.Ale najwygodniej powiedzieć nie ma i schluss.

TY JESTEŚ SZEFEM!!! Nie krzykiem , tylko spokojnie, bez nerwów. Jak nie daje sie rady to do domku, moja jedna zmiennczka, prawie się zalamala nerwowo, policja w domu, pani jej uciekała, miała też niestety problemy z jezykiem , no i mgliste pojęcie o AL.
Więc brawo Aniu!!
Jeszcze ważne jest ,że to opiekun "wchodzi" w świat osoby z Al, nie odwrotnie. Powodzenia, ja po roku wspanialych warunkow zrezygnowałam z Al , bo sama bałam juz się powoli swojej reakcji.
06 września 2013 11:37
mozah aM

To co nazywasz , Dorotee etycznie wątpliwą sztuką manipulacji ja widzę jako rodzaj empatii. Czasem to wszystko , co tak choremu człowiekowi można dać . Miałam sytuację , że moja pani stwierdziła , że idziemy do domu  (była u siebie) Na moje słowa , że to jest jej dom , jej zwierzęta stwierdziła , że to  wygląda jak jej dom i jej koty ale to nie jest jej dom i jej zwierzaki. I co robić ? Nadal przekonywać ,że się myli ? Czy może dać choremu człowiekowi trochę spokoju i pozwolić mu zachować jakieś resztki godnosci , że nie jest umysłowo nie w porządku ? Ja wybrałam takie rozwiązania i moralnie dobrze się z tym czuję do dziś .A jeszcze jedno .Wyobraź sobie , że budzisz się raptem w obcym Ci miejscu , w którym przebywasz z obca osobą i nie wiesz skąd tam się wzięłaś.Nie czułabyś lęku ? Więc oni czują ten lęk ciągle . Dlatego uspokojenie , wyciszenie to wszystko , co można im dać . Wraz z chorobą odchodzi  osobowosć , uczucia wyższe , pamięć , wspomnienia - zostaje ciało , lęk a często agresja jako reakcja na niezrozumiałe . I w którymś momencie trzeba zadać sobie pytanie czy  można dalej się takim chorym opiekować , albo przerasta to nasze możliwości - wtedy Heim .

Masz rację, manipulację stosowalam w momencie kiedy coś chcialam uzyskać, np żeby mi sie st pani nie rozebrala w parku, w momencie przeniesienia w czasie, pisalam wyżej już , ja wchodze w jej świat, czyli tak jak Ty piszesz.
06 września 2013 11:40
kika1

stara jestem a nie madra...
Pracowalam w domach prywatnych i roznie bywalo... najczesciej pod naciskiem rodziny lekarz rezygnuje z dobierania odpowiednich lekarstw... /po co ma sie go zatruwac - rodzinka mowi/  jak mozna opiekunke zatruc:(((
Tak naprawde nie znam odpowiedzi... mam tylko domysly i spostrzezenia...
W moim Heimie - staruszki sa wyciszone z agresji a nie uczestniczenia w zyciu...
Pozdrawiam Cie:)))

Moja nie jest agresywna, jest tak pobudzona , że nie mozna na to patrzeć, jak się męczy.Jk jest rodzian to jest ok , ale jak ja jestem z nią to nie jest dobrze
06 września 2013 11:44
kika1

Zacznijmy od tego... ja pisze o chorych na demencje i to mocno posunieta... stad nasze zdania....  beda sie Kasiu roznily...
Zgadzam sie sie najlepszym miejscem na umieranie jest wlasne lozko...
 
Z pobytem w Heimie jak piszesz Twojej babci lacza sie szlochy i jeki... nie zawsze tak bywa... sa osoby zdrowe na umysle... ktore dobrowolnie u nas przebywaja... oczywiscie nie na pietrze... gdzie sa chorzy na Al i demencje... maja swoja kawiarenke, restauracje, wyjezdzaja na zorganizowane wycieczki... zaprzyjazniaja sie i wcale nie tak rzadko... zakochuja sie... piekno wszedzie mozna dostrzec...
 
...a tak osobiscie... wie o tym moja rodzina... ze gdy dosiegnie mnie ta straszna choroba... chce sie znalesc w Domu Opieki - basta...
 

W przypadku osob z demencją , też już byla mowa o tym , moim zdanie od opieki 24h, lepsze są Domy Dziennego Pobytu, zajęcia terapeutyczne, wyrownany poziom  agresji, bo inaczej nie przyjmną, moja podopieczna wróciła swietnie ustawiona, co z tego skoro mąz uznał, że za drogie leki, bez komentarza...
06 września 2013 11:56
...podobnie jest z nowo przybyla mieszkana... niepokoj towarzyszy jej bezustannie... za kilka dni do szpitala ja wysylamy... na dobranie lekow...

Do pracy biegne... milego klikania...
06 września 2013 12:45 / 1 osobie podoba się ten post
nowadanuta

Dorotee mogłabyś mi napisać po niemiecku - "prosze mówić krótkimi zdaniami."
Z góry dziękuję....))))

Nie powielam , Kika mnie uprzedzila uprzejmnie.
06 września 2013 12:51
mozah aM

To co nazywasz , Dorotee etycznie wątpliwą sztuką manipulacji ja widzę jako rodzaj empatii. Czasem to wszystko , co tak choremu człowiekowi można dać . Miałam sytuację , że moja pani stwierdziła , że idziemy do domu  (była u siebie) Na moje słowa , że to jest jej dom , jej zwierzęta stwierdziła , że to  wygląda jak jej dom i jej koty ale to nie jest jej dom i jej zwierzaki. I co robić ? Nadal przekonywać ,że się myli ? Czy może dać choremu człowiekowi trochę spokoju i pozwolić mu zachować jakieś resztki godnosci , że nie jest umysłowo nie w porządku ? Ja wybrałam takie rozwiązania i moralnie dobrze się z tym czuję do dziś .A jeszcze jedno .Wyobraź sobie , że budzisz się raptem w obcym Ci miejscu , w którym przebywasz z obca osobą i nie wiesz skąd tam się wzięłaś.Nie czułabyś lęku ? Więc oni czują ten lęk ciągle . Dlatego uspokojenie , wyciszenie to wszystko , co można im dać . Wraz z chorobą odchodzi  osobowosć , uczucia wyższe , pamięć , wspomnienia - zostaje ciało , lęk a często agresja jako reakcja na niezrozumiałe . I w którymś momencie trzeba zadać sobie pytanie czy  można dalej się takim chorym opiekować , albo przerasta to nasze możliwości - wtedy Heim .

Bardzo ciekawy problem poruszyłaś.... Zwłaszcza dla tych, którzy niewiele  i wcale nie znają tych chorób... Dom taki jak mój, ale nie mój... Rodzina lub opiekunki we własnej nadgorliwości zderzając się z chorobą starają sie  "uprzątnoć otoczenie"..., bo będzie przychodził lekarz...,pielęgniarka, czy na stałe zamieszka opiekunka... Zaczyna się szybkie sprzątanie.... , a pamięć u ludzi z tymi chorobami reaguje na kody jakby posthipnotyczne .... Czyli to widziany przedmiot uruchamia jakiś zakres pamięci... brak tego przedmiotu i ten zakres pamięci nie jest uruchamiany.... Jeszcze jest stan ... zepsuło sie... trzeba wymienić.... Zeby bezpiecznie wymienić (przy tak spowolnionej nauce) trzeba ok. dwóch tygodni oswajać pacjenta z nową rzeczą, tj. trzymać stare i nowe obok siebie... Dopiero po takim czasie stare i zepsute można bezpiecznie wyrzucić...Nowa rzecz w domu na stałe będzie czymś obcym . Jak wchodzę na stelle to przede wszystkim staram się zlokalizować gdzie mój pacjęt "trzyma" pamięć..., a właściwie gdzie jej na pewno nie trzyma - bo tam gdzie jej na pewno nie trzyma ja mogę bezpiecznie sie poruszać puki nie zlokalizuję reszty...)))))
06 września 2013 12:52 / 2 osobom podoba się ten post
kika1

Witam... w Heimie osoby chorujace na Al i demencje maja doskonale dobrane leki... na setki podopiecznych z naszego Heimu zapamietalam trzy przypadki... ktore byly niereformowalne...
Wiem ze nielatwo jest w domu podopiecznego uzyskac prawdziwa pomoc lekarska... dzieciaki lub rodzina dalsza chorujacego... wychodza z zalozenia... ze wlasnie tym lekarstwem jest Polska Opiekunka... Wiesiula i Judora... nowadanuta dobrze radzi... zjezdzac jak najszybciej...
 
Glowy w gore...
 
...a tak swoja droga zastanawiam sie dlaczego "strszaki" tak bardzo boja sie Heimu... wlasciwie znam odpowiedz... dla wiekszosci /niegodziwych/ "starszakow"  skonczyloby sie wykorzystywanie... panowanie i manipulowanie opiekunka i rodzina...

Co kraj to obyczaj Heim,Heimowi nie równy mogę coś na ten temat powiedziec i porownać pracowałam w 3 krajach niemieckojęzycznych.W kazdym kraju jest inaczej w Szwajcarii tak jak nakazuje tradycja, rodzice nie mieszkaja z dziećmi na starość, pisze o tych najstarszych, emerytach. Gdy sprawnosc fizyczna już zawodzi przeprowadzaja sie bez żalu do blokow gdzie maja mieszkania i wszelkie udogodnienia i jest to dla nich normalna kolej rzeczy.Są to ci sprawni inteletualnie bez chorob takich jak Al.P.czy D.Jest to zazwyczaj blok pieknie położony z zadbanym otoczeniem.Mieszkańcy moga korzystać z restauracji,kawiarni,basenu,sal zabiegowych,gabinetow lekarskich i terapeutycznych.Siedza sobie na tarasie graja w karty,czytaja,popijaja winko od rana,kawke i rozmawiaja.Widzialam i byłam tam.Nie byłam tylko w Heimie gdzie są chorzy.Gdzie przebywają osoby oddane tam z racji tych wymienionych chorob.
 
W Austrii natomiast byłam w Heimie gdzie przebywaja chorzy i tam doznałam szoku.
 
Tylko te choroby gdzie by nie dopadły czlowieka, są takie same,cięzkie,wykańczające fizycznie i psychicznie nie tylko pacjenta ale i opiekunów.