Czy praca Opiekunki ma duży wpływ na życie osobiste?

03 października 2014 19:14 / 2 osobom podoba się ten post
ewa.p

Szukam i szukam, ale chyba tu najlepiej zapytać. Piszecie dużo o dzieciach. Ja mam dorosłego syna, pracuje, niedawno się ożenił, nie mam więc potrzeby się o niego martwić, że tęskni (chociaż mówi przez telefon, że tęskni). Chodzi mi o to jak Wasi mężowie reagowali na wyjazd, zwłaszcza ten pierwszy.
Niektóre z dziewczyn już wiedzą, że jestem na pierwszym wyjeżdzie, w niedzielę będzie miesiąc i jednocześnie półmetek. Mój mąż mam wrażenie jest na mnie trochę zły, a trochę tęskni. Z tym moim wyjazdem to można powiedzieć, że postawiłam go przed faktem dokonanym. Napiszcie proszę jak to u Was było.

U nas to był wspólna ,przegadana i bdb przemyślana decyzja.Tęsknimy,codziennie gadamy przez tel.U kazdego to inaczej wyglada i inne sytuacje domowe warunkują wyjazd -inne motywacje.Wydaje mi sie jednak ,że jesli małżeństwo jest dobre to taka decyzja powinna być wspólna i akceptowana przez oboje.Nie bardzo sobie wyobrażam ,że jedynie informuję o swojej decyzji,bez czekania jakie zdanie ma mąż w tej sprawie.Nie znaczy to ,że pytam o zgodę ,ale to poważna sprawa ,która jakby nie patrzec dezorganizuje sprawy rodzinne w mniejszym czy wiekszym stopniu.Nawet wtedy,kiedy mamy dorosłe dzieci:)I trzeba troche czasu ,żeby wszystko sie poukładało i funkcjonowało jak przed naszymi wyjazdami.
W moim małzeństwie moja praca poza domem /4lata/ ma pozytywny wpływ na tzw.całokształt:)
03 października 2014 19:15 / 6 osobom podoba się ten post
ewa.p

Szukam i szukam, ale chyba tu najlepiej zapytać. Piszecie dużo o dzieciach. Ja mam dorosłego syna, pracuje, niedawno się ożenił, nie mam więc potrzeby się o niego martwić, że tęskni (chociaż mówi przez telefon, że tęskni). Chodzi mi o to jak Wasi mężowie reagowali na wyjazd, zwłaszcza ten pierwszy.
Niektóre z dziewczyn już wiedzą, że jestem na pierwszym wyjeżdzie, w niedzielę będzie miesiąc i jednocześnie półmetek. Mój mąż mam wrażenie jest na mnie trochę zły, a trochę tęskni. Z tym moim wyjazdem to można powiedzieć, że postawiłam go przed faktem dokonanym. Napiszcie proszę jak to u Was było.

Nie wiem dlaczego postawilas go przed faktem dokonanym ze jedziesz.Twoja sprawa i pewnie byl powod.jednak faceci nie za bardzo lubia takie sytuacje.Lepiej oswoic Marsianina i razem cos niecos uzgodnic.Pamietaj tez ze facet teskni troszke inaczej i jest mniej wylewny.Jak juz jestes w polowie zlecenia to juz teraz z gorki bedzie i tesknota przerodzi sie w oczekiwanie a to juz lepiej,bo widac cel 
03 października 2014 19:22 / 2 osobom podoba się ten post
ewa.p

Szukam i szukam, ale chyba tu najlepiej zapytać. Piszecie dużo o dzieciach. Ja mam dorosłego syna, pracuje, niedawno się ożenił, nie mam więc potrzeby się o niego martwić, że tęskni (chociaż mówi przez telefon, że tęskni). Chodzi mi o to jak Wasi mężowie reagowali na wyjazd, zwłaszcza ten pierwszy.
Niektóre z dziewczyn już wiedzą, że jestem na pierwszym wyjeżdzie, w niedzielę będzie miesiąc i jednocześnie półmetek. Mój mąż mam wrażenie jest na mnie trochę zły, a trochę tęskni. Z tym moim wyjazdem to można powiedzieć, że postawiłam go przed faktem dokonanym. Napiszcie proszę jak to u Was było.

no u mnie tak samo było, przed faktem dokonanym został postawiony i koniec.
Mało tego miałm już wydrukowany bilet, a on jeszcze nic nie wiedział.... to dopiero było
teraz jest ok, :)
03 października 2014 19:26 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

Nie wiem dlaczego postawilas go przed faktem dokonanym ze jedziesz.Twoja sprawa i pewnie byl powod.jednak faceci nie za bardzo lubia takie sytuacje.Lepiej oswoic Marsianina i razem cos niecos uzgodnic.Pamietaj tez ze facet teskni troszke inaczej i jest mniej wylewny.Jak juz jestes w polowie zlecenia to juz teraz z gorki bedzie i tesknota przerodzi sie w oczekiwanie a to juz lepiej,bo widac cel 

Tak, wiem, że nie powinnam tak zrobić. Powiedziałam mu 3 dni przed wyjazdem, że długo to już załatwiałam, ale nie wiedziałam czy wypali (bo tak faktycznie było, poznawałam możliwości i nie byłam pewna czy dostanę ofertę z bardzo słabym niemieckim). Wytłumaczyłam mu też, że w moim wieku jest ciężko o pracę, że wysłałam ok. 50 cv i żadnego odzewu. Powiedział wtedy, że się zgadza, ale z perspektywy miesiąca to myślę - cóż innego miał powiedzieć. Jedyne co mnie może usprawiedliwić to desperacja - zawsze miałam "swoje" pieniądze i komfortowo się z tym czułam, aż nagle się skończyły i ZONK, źle mi z tym.
03 października 2014 19:26 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

Nie wiem dlaczego postawilas go przed faktem dokonanym ze jedziesz.Twoja sprawa i pewnie byl powod.jednak faceci nie za bardzo lubia takie sytuacje.Lepiej oswoic Marsianina i razem cos niecos uzgodnic.Pamietaj tez ze facet teskni troszke inaczej i jest mniej wylewny.Jak juz jestes w polowie zlecenia to juz teraz z gorki bedzie i tesknota przerodzi sie w oczekiwanie a to juz lepiej,bo widac cel 

Tak, wiem, że nie powinnam tak zrobić. Powiedziałam mu 3 dni przed wyjazdem, że długo to już załatwiałam, ale nie wiedziałam czy wypali (bo tak faktycznie było, poznawałam możliwości i nie byłam pewna czy dostanę ofertę z bardzo słabym niemieckim). Wytłumaczyłam mu też, że w moim wieku jest ciężko o pracę, że wysłałam ok. 50 cv i żadnego odzewu. Powiedział wtedy, że się zgadza, ale z perspektywy miesiąca to myślę - cóż innego miał powiedzieć. Jedyne co mnie może usprawiedliwić to desperacja - zawsze miałam "swoje" pieniądze i komfortowo się z tym czułam, aż nagle się skończyły i ZONK, źle mi z tym.
03 października 2014 19:34 / 4 osobom podoba się ten post
ewa.p

Tak, wiem, że nie powinnam tak zrobić. Powiedziałam mu 3 dni przed wyjazdem, że długo to już załatwiałam, ale nie wiedziałam czy wypali (bo tak faktycznie było, poznawałam możliwości i nie byłam pewna czy dostanę ofertę z bardzo słabym niemieckim). Wytłumaczyłam mu też, że w moim wieku jest ciężko o pracę, że wysłałam ok. 50 cv i żadnego odzewu. Powiedział wtedy, że się zgadza, ale z perspektywy miesiąca to myślę - cóż innego miał powiedzieć. Jedyne co mnie może usprawiedliwić to desperacja - zawsze miałam "swoje" pieniądze i komfortowo się z tym czułam, aż nagle się skończyły i ZONK, źle mi z tym.

Rozumiem.Tylko wez pod uwage ze takie wyjazdy i takie zycie wciaga.Wiekszosc tu na forum kiedys wyjechala na ten tylko "jeden raz" Wiec nastepny raz raczej to uzgodnijcie razem i lepiej zakladac ze bedzie tak przez jakis czas
03 października 2014 19:43 / 1 osobie podoba się ten post
agamor

no u mnie tak samo było, przed faktem dokonanym został postawiony i koniec.
Mało tego miałm już wydrukowany bilet, a on jeszcze nic nie wiedział.... to dopiero było
teraz jest ok, :)

To mnie optmistycznie nastawia, mam nadzieję, że u mnie też będzie ok. Jak wrócę, to tak jak Orim sugerował, porozmawiam z mężem i teraz to już będzie nasza wspólna decyzja, bo tak jak pisał, to wciąga, mimo problemów z pdp, o których pisałam.
03 października 2014 19:51
ewa.p

To mnie optmistycznie nastawia, mam nadzieję, że u mnie też będzie ok. Jak wrócę, to tak jak Orim sugerował, porozmawiam z mężem i teraz to już będzie nasza wspólna decyzja, bo tak jak pisał, to wciąga, mimo problemów z pdp, o których pisałam.

Ja mam 18 letni staz malzenki i uwierz mi ze pol tych lat jestem na emigracj,poczatki byly bardzo ciezkie dla nas dwojga ,ale to dalo mi pewnosc siebie inie zaluje ze kiedys wspolnie podjeta zostala ta decyzja.Ale i tak uwazam ze spodnie w naszym zwiazku nosze ja .A moze boli go duma meska ze nie zarabia tyle co by Wam starczylo i Ty musisz wyjechac ,ze moze jest w pewnym sensie nieporadny?
03 października 2014 20:02 / 1 osobie podoba się ten post
magdzie

Ja mam 18 letni staz malzenki i uwierz mi ze pol tych lat jestem na emigracj,poczatki byly bardzo ciezkie dla nas dwojga ,ale to dalo mi pewnosc siebie inie zaluje ze kiedys wspolnie podjeta zostala ta decyzja.Ale i tak uwazam ze spodnie w naszym zwiazku nosze ja .A moze boli go duma meska ze nie zarabia tyle co by Wam starczylo i Ty musisz wyjechac ,ze moze jest w pewnym sensie nieporadny?

Zarabia dobrze, ale też wydatki spore, jego 2 dzieci na sudiach w Krakowie, a ciągną kasę, że aż przykro patrzeć. My mamy stażu małżeńskiego 4,5 roku. Ja byłam sama 13 lat i jakoś nie potrafię się odzwyczaić od podejmowania decyzji bez konsultacji z mężem. Wiem, że to błąd. Będąc też tyle czasu sama radziłam sobie finansowo dość dobrze i lubię mieć swoje pieniądze, o czym on doskonale wie. Tym bardziej, że mamy też spore zobowiązania kredytowe.
03 października 2014 20:06 / 2 osobom podoba się ten post
ewa.p

Zarabia dobrze, ale też wydatki spore, jego 2 dzieci na sudiach w Krakowie, a ciągną kasę, że aż przykro patrzeć. My mamy stażu małżeńskiego 4,5 roku. Ja byłam sama 13 lat i jakoś nie potrafię się odzwyczaić od podejmowania decyzji bez konsultacji z mężem. Wiem, że to błąd. Będąc też tyle czasu sama radziłam sobie finansowo dość dobrze i lubię mieć swoje pieniądze, o czym on doskonale wie. Tym bardziej, że mamy też spore zobowiązania kredytowe.

Zrozumie tylko sie przespi z tym,moze musi kilka nocek przetrawic ale jaki bedzie powitanie po takim czasie ajajaj to uwielbiam najbardziej ha te powitanka ach ,chyba nie zasne dzis 
03 października 2014 20:10 / 3 osobom podoba się ten post
ewa.p

Zarabia dobrze, ale też wydatki spore, jego 2 dzieci na sudiach w Krakowie, a ciągną kasę, że aż przykro patrzeć. My mamy stażu małżeńskiego 4,5 roku. Ja byłam sama 13 lat i jakoś nie potrafię się odzwyczaić od podejmowania decyzji bez konsultacji z mężem. Wiem, że to błąd. Będąc też tyle czasu sama radziłam sobie finansowo dość dobrze i lubię mieć swoje pieniądze, o czym on doskonale wie. Tym bardziej, że mamy też spore zobowiązania kredytowe.

Mam stazu malzenskiego 35 lat i Ci powiem, ze w Waszej sytuacji tym bardziej powinniscie, moim zdaniem, jednak wiecej rozmawiac i podejmowac wspolne decyzje. Trudno Ci sie przestawic na wspolne zycie, ale skoro sie zdecydowalas na ponowny zwiazek, to lepiej, aby stal on na zasadach porozumienia. Twoja niezaleznosc finansowa zalezy przeciez rowniez od Twojego meza, czy zechce przejac te obowiazki, ktore Ty wykonywalas w domu. A faktycznie, ORIM ma racje, wyjazdy bardzo wciagaja, czujesz kazdego miesiaca ile mozna spraw zalatwic, ile mozesz sobie odlozyc. Moj slubny ma dostep do wydzielonego konta i sam pobiera pieniadze na potrzeby domowe, oczywiscie, ja to konto zasilam. Ale on sie tak stara gospodarowac, ze jeszcze zostaje, bez wysilku nauczyl sie gospodarowac. Pomimo, ze mamy w domu jedna corke, ktora w grudniu skonczy 18 lat i potrzebuje wsparcia duzego - wiem, ze moge jezdzic spokojnie.
03 października 2014 20:13 / 2 osobom podoba się ten post
magdzie

Zrozumie tylko sie przespi z tym,moze musi kilka nocek przetrawic ale jaki bedzie powitanie po takim czasie ajajaj to uwielbiam najbardziej ha te powitanka ach ,chyba nie zasne dzis 

Myślę, że u mnie też będzie miłe powitanie, choć jeszcze staram się o tym za dużo nie myśleć, bo to jeszcze 33 dni. A Tobie życzę, żebyś jednak zasnęła i na jutro była wypoczęta, czego mnie brakuje przy mojej pdp.
03 października 2014 20:30 / 2 osobom podoba się ten post
emilia

Mam stazu malzenskiego 35 lat i Ci powiem, ze w Waszej sytuacji tym bardziej powinniscie, moim zdaniem, jednak wiecej rozmawiac i podejmowac wspolne decyzje. Trudno Ci sie przestawic na wspolne zycie, ale skoro sie zdecydowalas na ponowny zwiazek, to lepiej, aby stal on na zasadach porozumienia. Twoja niezaleznosc finansowa zalezy przeciez rowniez od Twojego meza, czy zechce przejac te obowiazki, ktore Ty wykonywalas w domu. A faktycznie, ORIM ma racje, wyjazdy bardzo wciagaja, czujesz kazdego miesiaca ile mozna spraw zalatwic, ile mozesz sobie odlozyc. Moj slubny ma dostep do wydzielonego konta i sam pobiera pieniadze na potrzeby domowe, oczywiscie, ja to konto zasilam. Ale on sie tak stara gospodarowac, ze jeszcze zostaje, bez wysilku nauczyl sie gospodarowac. Pomimo, ze mamy w domu jedna corke, ktora w grudniu skonczy 18 lat i potrzebuje wsparcia duzego - wiem, ze moge jezdzic spokojnie.

35 lat to ładny staż. Tak jak piszesz, myślę, że to zajmowanie się domem sprawia mu trudność. Do tej pory ja wszystkim się zajmowałam, sprzątaniem, gotowaniem itd., nie,że musiałam, ale chciałam, a jak go poprosiłam, to zawsze mi pomagał. Teraz wszystko na jego głowie i to pewnie dodatkowo stwarza problem. Rozmawiamy niestety berdzo mało, mąż jest małomówny i często jest tak, że żeby się coś dowiedzieć to muszę z niego wyciągać. Wiem, że to źle bo sama lubię pogadać i łapię się na tym - skoro ty nie mówisz to ja też nie będę. Błędne koło
03 października 2014 20:36 / 3 osobom podoba się ten post
emilia

Mam stazu malzenskiego 35 lat i Ci powiem, ze w Waszej sytuacji tym bardziej powinniscie, moim zdaniem, jednak wiecej rozmawiac i podejmowac wspolne decyzje. Trudno Ci sie przestawic na wspolne zycie, ale skoro sie zdecydowalas na ponowny zwiazek, to lepiej, aby stal on na zasadach porozumienia. Twoja niezaleznosc finansowa zalezy przeciez rowniez od Twojego meza, czy zechce przejac te obowiazki, ktore Ty wykonywalas w domu. A faktycznie, ORIM ma racje, wyjazdy bardzo wciagaja, czujesz kazdego miesiaca ile mozna spraw zalatwic, ile mozesz sobie odlozyc. Moj slubny ma dostep do wydzielonego konta i sam pobiera pieniadze na potrzeby domowe, oczywiscie, ja to konto zasilam. Ale on sie tak stara gospodarowac, ze jeszcze zostaje, bez wysilku nauczyl sie gospodarowac. Pomimo, ze mamy w domu jedna corke, ktora w grudniu skonczy 18 lat i potrzebuje wsparcia duzego - wiem, ze moge jezdzic spokojnie.

Widzę, ze mamy podobną sytuację (tylko staż małżeński mam krótszy). Córcia w przyszłym roku kończy 18 lat i też nie było łatwo zdecydować się na wyjazd. Ale jak jest z pracą w Polsce każdy wie. Nie było możliwości znaleźć pracy za normalne pieniądze. Mąż  też musiał się przestawić, ze nic się nie robi "samo", a dotąd jakoś tak szło, kasa też ma swój koniec, ale poszlo nawet bezboleśnie. Teraz docieramy nową sytuację. Jak Twoja córcia poradziła sobie z nową sytuacją?
03 października 2014 20:45 / 1 osobie podoba się ten post
WSTENGA

Widzę, ze mamy podobną sytuację (tylko staż małżeński mam krótszy). Córcia w przyszłym roku kończy 18 lat i też nie było łatwo zdecydować się na wyjazd. Ale jak jest z pracą w Polsce każdy wie. Nie było możliwości znaleźć pracy za normalne pieniądze. Mąż  też musiał się przestawić, ze nic się nie robi "samo", a dotąd jakoś tak szło, kasa też ma swój koniec, ale poszlo nawet bezboleśnie. Teraz docieramy nową sytuację. Jak Twoja córcia poradziła sobie z nową sytuacją?

Musiala sobie poradzic. Ma spore ograniczenia, od tego roku ma indywidualny tryb nauczaania, jest w szkole 3 razy w tygodniu, lacznie ma 15 godzin. Miala uczyc sie w domu, ale doszlismy wspolnie do wniosku, ze jednak jakis kontakt z rowiesnikami jest jej potrzebny no i zima dojazd do nas na wies jest katastrofalny, nauczyciele by pewno przeklinali. Efekty indywidualnego nauczania juz sa widoczne, ma mniej stresu, jest pogodniejsza, a co za tym idzie stan skory (AZS) jest lepszy. Co do mojej nieobecnosci w domu - coz, gadamy na skypie, piszemy sms-y, wiem, jakie ma ew.problemy i staramy sie je jakos rozwiazywac, bo przeciez pomimo wspanialego kontaktu z tata - nie zawsze moze o wszystkim z mezczyzna rozmawiac, chociaz ostatnio nie ma juz sklonnosci do unikania rozmow na tematy "babskie" z tata. Przez to, ze nie ma wieksza czesc roku w domu - musiala stac sie bardziej samodzielna i zaangazowac sie w sprawy domowe. Pewnych czynnosci babskich nie moze wykonywac - alergia, ale za to jest swietnym kompanem dla mojego slubnego. I tak sie jakos toczy.