Doszłam jednak do wniosku, że ta praca nie ma żadnego wpływu na moje życie osobiste :) Absolutnie. Przecież w gruncie rzeczy, to żadna różnica, czy się siedzi przez kilka miesięcy 24h/dobę w zamknięciu ze starym, obcym człowiekiem, czy na przykład plażuje się z przyjaciółmi przy piwku. To, że omijają mnie najfajniejsze imprezy biegowe też mnie w ogóle nie wkurza. Nic a nic. A spotkania rodzinne na Skypie? Kocham je. Randki to już w ogóle kosmos! ;)