Kim jestesmy z zawodu?

13 października 2013 21:07
kasia63

Po podstawówce nie dostałam się do szkoły lotnicznej,która była moim marzeniem i zupełnie nie miałam pomysłu na siebie.Poszłam więc sobie do rolniczej zawodówki na 2 lata ,wydawała się to dośc lajtowa szkółka a LO zupełnie mnie nie interesowało/oceny miałam dosc przyzwoite,ale w moim domu nie było nacisku na studia,raczej na szybkie usamodzielnienie się i szybki wypad z domu/,potem 2 miesieczny epizod w 3letnim technikum hodowlanym/i w wieku lat 17 poszłam do pracy i do LO dla pracujących.W 2 klasie LO wyszłam za mąż,maturę zdawałam już w wysokiej ciąży.Bedac na macierzyńskim wpadłam na pomysł,zeby sie zatrudnić w szpitalu i pójśc do Studium i tak zrobiłam.Pracowałam najpierw jako sekretarka medyczna i robiłam szkołę/w tzw miedzyczasie drugie dziecko i pół roku później rozwód.../I tak w wieku 23lat byłam rozwiedzioną,świeżo upieczona pielegniarką z dwójka malutkich dzieci-zza biurka ,przeszłam na oddział.Miałam duzo szczęscia trafic na fantastyczną oddziałowa ,która własciwie ukształowala mnie zawodowo,przepracowałam w szpitalu,jednym i tym samym 25lat.Przez moment marzyłam nawet o medycynie,ale nie było juz takiej możliwości.Czasem mysle sobie ,ze gdy wtedy po podstawówce w Dęblinie byłoby nas wiecej dziewczyn a nie tylko ja ,moze by mnie przyjeli i dzis moje życie byłoby zupełnie inne....... Ale nie załuję:)

To wielce niesprawiedliwe, że nie przyjęli Ciebie tylko dlatego, że jesteś Kobietą. To wku...jące po prostu!
13 października 2013 21:19 / 5 osobom podoba się ten post
A ja chciałam iść na resocjalizację ale oblałam jeden ustny egzamin na maturze i wylądowałam w studium fizjoterapii, które skończyłam i zaczęłam pracę najpierw na Pojezierzu Drawskim w szpitalu, później w sanatorium a później w domu dziennego pobytu dla osób starszych i niepełnosprawnych. Pracę ze starszymi ludźmi bardzo polubiłam ale po kilku fajnych latach przestały mi się podobać osoby, którym podlegałam. Jak zmarła moja Babcia osobista, którą się opiekowałam to wyjechałam do DE ( lipiec 2011) i robię to samo za większe pieniądze tzn. prawie to samo, bo tu muszę czasem gotować a nie bardzo umiem i lubię ;-)
A resocjalizację skończyłam w 2010 i mam swój dyplom magistra, który nic nie daje :) Ale spełniłam marzenie ...
13 października 2013 22:24 / 8 osobom podoba się ten post
amelka55

A ceramika z Bolesławca przepiękna, znana i ceniona w Kraju i poza jego granicami.

a ja troche pracowalam w tym zawodzie.pamietam,jak poszlam pytac o prace-a tu pani zabiurkowa mowi do mnie:ale z tym wyksztalceniem na majstrowa to za malo,a na zwyklego pracownika za duzo....
ja na to,ze chce sie tego zawodu praktycznie nauczyc i obojetne na jakim stanowisku.(praktyki podobnie jak Ty,tylko w Jaroslawiu,witaszycach i u nas na miejscu)No i wyladowalam na malarnii.Uwielbialam ta prace,kladlam kalke.Dzieki temu pracowalam potem tez u prywaciarzy.Brakuje mi tego zajecia,oceniania efektow koncowych....bylam w tym na tyle dobra,ze jako jedna z nielicznych robilam serwisy dla prezydenta:)Cieszylam sie wiedzac,ze to co robie pojedzie na cypr,do hiszpanii itd.a potem zeby uchronic sie od zwolnienia w ramach redukcji etatow(jak zwykle najmlodsi stazem pierwsi na odstrzal),to zgodzilam sie przejsc na formownie.Horror.dzieki majstrowej,nazwe ja delikatnie-krowa,zrezygnowalam z przedluzenia umowy i krotko potem wyladowalam w de.i w sumie dobrze:)zarabiam lepiej niz ona:):):)
a nasze fabryki (byly 3)prawie ruina.ostala sie jedna....czasem tu na flohmarkach znajduje nasze wyroby i wtedy sprawdzam,czy nie maja mojego nr kontrolnego:)
13 października 2013 22:29 / 4 osobom podoba się ten post
ania37

Cześć !
Ja chodziłam w woj.lubuskim a dokładnie Żary-Technikum Chemiczne i praktyki miałam różnie w Lubuskich Zakłady Ceramicznych,w Bolesławieckich Zakładach i jeszcze gdzie kto sobie załatwił praktyki.  Zawód bardzo ciekawy,szkoda,że nie ma dla nas pracy ;)

a ja troche pracowalam w tym zawodzie.pamietam,jak poszlam pytac o prace-a tu pani zabiurkowa mowi do mnie:ale z tym wyksztalceniem na majstrowa to za malo,a na zwyklego pracownika za duzo.... ja na to,ze chce sie tego zawodu praktycznie nauczyc i obojetne na jakim stanowisku.(praktyki podobnie jak Ty,tylko w Jaroslawiu,witaszycach i u nas na miejscu)No i wyladowalam na malarnii.Uwielbialam ta prace,kladlam kalke.Dzieki temu pracowalam potem tez u prywaciarzy.Brakuje mi tego zajecia,oceniania efektow koncowych....bylam w tym na tyle dobra,ze jako jedna z nielicznych robilam serwisy dla prezydenta:)Cieszylam sie wiedzac,ze to co robie pojedzie na cypr,do hiszpanii itd.a potem zeby uchronic sie od zwolnienia w ramach redukcji etatow(jak zwykle najmlodsi stazem pierwsi na odstrzal),to zgodzilam sie przejsc na formownie.Horror.dzieki majstrowej,nazwe ja delikatnie-krowa,zrezygnowalam z przedluzenia umowy i krotko potem wyladowalam w de.i w sumie dobrze:)zarabiam lepiej niz ona:):):) a nasze fabryki (byly 3)prawie ruina.ostala sie jedna....czasem tu na flohmarkach znajduje nasze wyroby i wtedy sprawdzam,czy nie maja mojego nr kontrolnego:)
 
13 października 2013 22:54 / 8 osobom podoba się ten post
Ja podobnie jak wichurra pracowałam kilkanascie lat w szkole,ale bynajmniej nie uczyłam niemieckiego,zgoła inny przedmiot pewnego dnia-wieść o redukcjach,no bo niż demograficzny.Kilka osób do zwolnienia w tym ja.Rozmowa z dyrektorem-dlaczego właśnie ja?Jego argumentacja-pani jest jeszcze młoda ,ma pani sukcesy,znajdzie pani pracę,a inne panie muszą "doczłapać' do emerytury.Na nic protesty rodzicow którzy chcieli bym uczyła ich dzieci.No i tak wylądowałam na bezrobociu.Równocześnie trudny rozwód,sama z dwójką dorastających dzieci.Pracy w szkole oczywiście już nie znalazłam,inne zajęcia,np pisanie tekstów na zamówienie-tylko dorywczo.Dylemat-zapłacić gaz czy prąd? Raczej gaz bo licznik prądu szybciej zdejmują.Przerażenie czy bede miała za co kupić jedzenie.Gorączkowe szukanie pracy i nagłe olśnienie-przeciez znam niemiecki.Moje hobby od lat-czemu nie wykorzystać tego do wyjścia z dołka.Więc do pracy De jako opiekunka?Nie od razu,najpierw trzyletnia współpraca z niemiecką firmą.Potem firma przenosi się z mojego miasta do Warszawy,nie decyduję sie na przeprowadzkę.Dzieci przeżyły już jedną rewolucję po rozwodzie,nie bede im fundować drugiej radykalnej zmiany w życiu.Kontaktow z firma nie zrywam,ale wspołpraca tylko od czasu do czasu nie zapewnia juz finansowego komfortu.Decyduję się wiec na prac opiekunki.Doświadczenia w opiece zero ale wierzę że poradze sobie,lubie starszych ludzi no i język znam.Więc jadę,trafiam dobrze.Znów jade-też nie najgorzej.Obecnie-trzeci wyjazd równie udany.Więc będą następne...
13 października 2013 23:08 / 2 osobom podoba się ten post
To mnie wkurza właśnie w szkole - możesz być świetnym nauczycielem, z zapałem, angażującym się w masę dodatkowych inicjatyw, ale jak jesteś młody, to jesteś pierwszy do zwolnienia.
14 października 2013 08:02 / 4 osobom podoba się ten post
Ja kiedyś bardzo chciałam być nauczycielką,zawsze bawiłam sie w szkołe z koleżankami,ale nie zostałam.
Zawodu wyuczonego nie mam,ale mam kursy różne.Po maturze p[racowałam w sklepie kilka lat,potem jako księgowa,potem jako Doradca Klienta Biznesowego,a przez ostatnich 10 lat byłam menagerem w wielkiej korporacji finansowej.W między czasie opiekowałam się znajomą babcią.Kiedy moja praca menagera wyssała ze mnie wszystkie siły,poprostu się wypaliłam tak bardzo,ze nawet niezłe pieniądze nie dawały mi już szczęścia,postanowiłam rzucić to w cholerę i wyjechać jako opiekunka.
Ponieważ uwielbiam swoje zajęcie i uwielbiam podróżować-połączyłam przyjemne z dobrze płatnym :)
14 października 2013 08:59 / 3 osobom podoba się ten post
amelka55

To wielce niesprawiedliwe, że nie przyjęli Ciebie tylko dlatego, że jesteś Kobietą. To wku...jące po prostu!

To nawet nie dlatego,ze byłam dziewczynką -Dęblin w owym czasie nie posiadał internatu dla dziewcząt oddzielnego,a z chłopcami nie było mowy ,zebym w jednym budynku mieszkała,to była wtedy szkoła o niemal wojskowym rygorze:)To był 79rok-takie były czasy po prostu.W zamian zrobiłam sobie uprawnienia skoczka spadochronowego i kurs szybowcowy:)
14 października 2013 09:23
kasia63

To nawet nie dlatego,ze byłam dziewczynką -Dęblin w owym czasie nie posiadał internatu dla dziewcząt oddzielnego,a z chłopcami nie było mowy ,zebym w jednym budynku mieszkała,to była wtedy szkoła o niemal wojskowym rygorze:)To był 79rok-takie były czasy po prostu.W zamian zrobiłam sobie uprawnienia skoczka spadochronowego i kurs szybowcowy:)

czy to znaczy ze skakalas ze spadochronem i prowadzilas szybowiec?????????:):)to ja w takim razie biore odkurzacz w reke i ide sprzatac bo musze gdzies zdumienie rozladowac:):)nawet takie gwiazdeczki sie trafiają tu,przelknelam sline i ide sobie:):)
14 października 2013 09:28 / 1 osobie podoba się ten post
kaska_45

czy to znaczy ze skakalas ze spadochronem i prowadzilas szybowiec?????????:):)to ja w takim razie biore odkurzacz w reke i ide sprzatac bo musze gdzies zdumienie rozladowac:):)nawet takie gwiazdeczki sie trafiają tu,przelknelam sline i ide sobie:):)

Tak było:) Jak to ja teraz mawiam-30kg temu.:):):):):):):)Piękne czasy:)I jeszcze sobie kiedyś na bunge skoczę,o!!!!!
Tez idę zamordowac nasze dynie........dżemik będzie:0
14 października 2013 09:35 / 1 osobie podoba się ten post
zwinelas spadochron, wysiadlas z szybowca i wskoczylas w pampersy Kaska, spindolilas to w takim razie!!!!:), wszystko spiperzylas a mialas tak ciekawie.Jezeli wody nie lejesz to szacunek kochana, ciekawie zycie spedzilas po prsotu, a teraz naprawde ide odkurzac:)
14 października 2013 09:42 / 1 osobie podoba się ten post
anker

a ja troche pracowalam w tym zawodzie.pamietam,jak poszlam pytac o prace-a tu pani zabiurkowa mowi do mnie:ale z tym wyksztalceniem na majstrowa to za malo,a na zwyklego pracownika za duzo....
ja na to,ze chce sie tego zawodu praktycznie nauczyc i obojetne na jakim stanowisku.(praktyki podobnie jak Ty,tylko w Jaroslawiu,witaszycach i u nas na miejscu)No i wyladowalam na malarnii.Uwielbialam ta prace,kladlam kalke.Dzieki temu pracowalam potem tez u prywaciarzy.Brakuje mi tego zajecia,oceniania efektow koncowych....bylam w tym na tyle dobra,ze jako jedna z nielicznych robilam serwisy dla prezydenta:)Cieszylam sie wiedzac,ze to co robie pojedzie na cypr,do hiszpanii itd.a potem zeby uchronic sie od zwolnienia w ramach redukcji etatow(jak zwykle najmlodsi stazem pierwsi na odstrzal),to zgodzilam sie przejsc na formownie.Horror.dzieki majstrowej,nazwe ja delikatnie-krowa,zrezygnowalam z przedluzenia umowy i krotko potem wyladowalam w de.i w sumie dobrze:)zarabiam lepiej niz ona:):):)
a nasze fabryki (byly 3)prawie ruina.ostala sie jedna....czasem tu na flohmarkach znajduje nasze wyroby i wtedy sprawdzam,czy nie maja mojego nr kontrolnego:)

Jak nie ma pracy dla chemików a to :  organiczny związek chemiczny, pochodna β-fenyloetyloaminy, będąca mieszaniną racemiczną dwóch stereoizomerów: prawoskrętnej (2S)-(+)-1-fenylo-2-aminopropanu (dekstroamfetamina) zwanej też D-amfetaminą[9] i lewoskrętnej (2R)-(−)-1-fenylo-2-aminopropanu (lewoamfetamina) zwanej L-amfetaminą[10], różniących się działaniem fizjologicznym. Izomer prawoskrętny dwukrotnie mocniej uwalnia noradrenalinę, jednak czterokrotnie słabiej blokuje jej wychwyt zwrotny. Mówiac jezykiem zrozumiałym dla wszystkich AMFETAMINA hihi
14 października 2013 09:46 / 4 osobom podoba się ten post
kaska_45

zwinelas spadochron, wysiadlas z szybowca i wskoczylas w pampersy Kaska, spindolilas to w takim razie!!!!:), wszystko spiperzylas a mialas tak ciekawie.Jezeli wody nie lejesz to szacunek kochana, ciekawie zycie spedzilas po prsotu, a teraz naprawde ide odkurzac:)

Miałam ciekawą i burzliwą młodość, w żadnym razie nie czuję ,żebym cos spindoliła :)To były pasje,marzenia młodości,przywilej wieku:)Mimo,ze od dawna nie siedziałam za sterami szybowca i nie zakładałam spadochronu, jestem bardzo szczęśliwym ,spęłnionym człowiekiem."Wskoczenie w pampersy" jak to ślicznie określiłaś ,nie jest dla mnie żadną ujmą na honorze-w zasadzie całe dosrosłe zycie robiłam podobne rzeczy zawodowo-ten "skok" to 100% świadoma decyzja ,o czym już kiedyś pisałam.Różne rzeczy nt. swojego minionego życia moge powiedziec ,ale na pewno nie to ,że je spindoliłam:):):)Nawet śmiem twierdzić ,że jest całkiem odwrotnie:)
14 października 2013 09:49 / 4 osobom podoba się ten post
Moi rodzice wymarzyli sobie, że po ogólniaku pójdę na resocjalizację (tata skończył szkołę oficerską w Szczytnie i chciał, aby córka w pewnym sensie poszła w jego ślady). Może bym i zdecydowała się na ten kierunek, gdyby nie fakt, że miałam już chłopaka i moi rodzice, którzy niejako go nie akceptowali, bo był ze Śląska (wg nich góralka nigdy nie będzie pasować do Ślązaka), ciągle mi powtarzali, ze dopóki jestem na ich utrzymaniu, mam robić to co oni chcą. Więc ja, zbuntowana nastolatka, pojechałam na egzamin, podeszłam nawet do egzaminu z polskiego, a termin egzaminu z biologii i niemieckiego spędziłam sobie z moim chłopakiem. Rodzicom powiedziałam, ze czekam jeszcze na wyniki i korzystając z okazji, że są daleko, pojechałam z chłopakiem na wycieczkę. Po powrocie powiedziałam rodzicom, że niestety nie zdałam egzaminu . Ponieważ po ogólniaku nie ma zawodu, postanowiłam skończyć dwuletnie studium administracyjno-prawnicze. Po pierwszym roku wyszłam za mąż. Studia podjęłam już jako mężatka. Z wykształcenia jestem magistrem rachunkowości, ale nie do końca pracowałam w tym zawodzie... Najpierw prowadziłam szkolenia z prawa pracy i z pierwszej pomocy (to drugie w ramach oszczędności, szefowi nie chciało się płacić pielęgniarce
). Po śmierci męża musiałam zacząć sama się utrzymywać, a pieniążki ze szkoleń nie wystarczały. Podjęłam pierwszą pracę jaka mi wpadła w ręce, oczywiście był to handel. Szukali kierownika kas, wspomniałam nieśmiało, że kasy znam tylko ze strony klienta, stwierdzili, że się nauczę, no i się nauczyłam i polubiłam tę pracę. Później zmieniłam firmę, ale nadal pracowałam w tym charakterze. Po jakimś czasie stwierdziłam, że nie mam życia prywatnego. Cały czas wyjazdy, szkolenia, zebrania. W tym czasie wyszłam za mąż i zaczęło nam to przeszkadzać, bo mijaliśmy się. Ja często byłam w delegacjach, a jak byłam na miejscu, to pracowałam po kilkanaście godzin. Po naradzie stwierdziliśmy z mężem, że wykorzystam znajomość niemieckiego. Tym sposobem podjęłam pracę opiekunki. Pieniążki lepsze i satysfakcja też większa. Teraz jak wracam do domku, to ten czas należy tylko dla mnie i na dodatek mam pieniążki, aby ten czas spędzić całkiem miło
14 października 2013 09:55
anker

a ja troche pracowalam w tym zawodzie.pamietam,jak poszlam pytac o prace-a tu pani zabiurkowa mowi do mnie:ale z tym wyksztalceniem na majstrowa to za malo,a na zwyklego pracownika za duzo.... ja na to,ze chce sie tego zawodu praktycznie nauczyc i obojetne na jakim stanowisku.(praktyki podobnie jak Ty,tylko w Jaroslawiu,witaszycach i u nas na miejscu)No i wyladowalam na malarnii.Uwielbialam ta prace,kladlam kalke.Dzieki temu pracowalam potem tez u prywaciarzy.Brakuje mi tego zajecia,oceniania efektow koncowych....bylam w tym na tyle dobra,ze jako jedna z nielicznych robilam serwisy dla prezydenta:)Cieszylam sie wiedzac,ze to co robie pojedzie na cypr,do hiszpanii itd.a potem zeby uchronic sie od zwolnienia w ramach redukcji etatow(jak zwykle najmlodsi stazem pierwsi na odstrzal),to zgodzilam sie przejsc na formownie.Horror.dzieki majstrowej,nazwe ja delikatnie-krowa,zrezygnowalam z przedluzenia umowy i krotko potem wyladowalam w de.i w sumie dobrze:)zarabiam lepiej niz ona:):):) a nasze fabryki (byly 3)prawie ruina.ostala sie jedna....czasem tu na flohmarkach znajduje nasze wyroby i wtedy sprawdzam,czy nie maja mojego nr kontrolnego:)
 

ślicznie to opisałaś,aż mi się łezka w oku zakręciła...