chyba kazda z nas ma racje bo kazda postrzega to po swojemu. Ja jestem na etapie takkim, ze nie umialabym mimo wszystko wypowiedziec glośno komus nawet jesli cierpi, zeby szybko odszedl. Nie i juz.Dla mnie jasnym jest, ze jesli ktoś ma umrzec to i tak umrze bez moich zyczen, ale powiedziec to matce, dziecku, najblizszemu, to nie dla mnie., nawet jesli widze, ze ten ktos umiera, trzymac za reke itd, ale nie wypowiadając takich slow. No ale kazdy ma swoj charakter.