Czego nauczyliśmy się od Niemców

01 listopada 2013 14:49
My nawet worków brązowych nie mamy. Trzeba będzie kompostownik też założyć, ale tak nie bardzo jest na to miejsce. 
01 listopada 2013 15:09 / 2 osobom podoba się ten post
Ja się nauczyłam dobrze jezdzić samochodem.W Polsce sporo jezdziłam ,więc wydawało mi się ,że umię ,ale tu dopiero popróbwałam szybkiej jazdy(autostrady),zjazdy , włączenie płynne do ruch,wyprzedzanie.
To tu jadłam po raz pierwszy niektóre potrawy(nie wszystkie mi smakowały).
Nauczyłam się ,,bywać ''w restauracjach.
Ciągle jestem otwarta na rzeczy dobre i ciekawe, a także przydatne w życiu.
01 listopada 2013 15:33 / 4 osobom podoba się ten post
Ja się wciąż uczę języka od Niemców :)
01 listopada 2013 16:14 / 11 osobom podoba się ten post
A ja się nauczyłam od Niemców uśmiechać w pracy i strasznie mnie wkurza jak wracam do PL i naburmuszone Panie obsługują mnie w sklepie czy w kawiarni.Ja wiem,że zarobki niskie i problemy itp. ale Niemcy choć sztuczni w tym uśmiechu to jednak milej jest. Nauczyłam się też hamować z emocjami.Kiedyś co na wątrobie, to na języku...teraz udaje,że nie słysze, a w myślach sobie myślę, to tylko praca i tak mam Cię w d. ;-) I tak jak dziewczyny pisały wcześniej...to co w kontrakcie, i nic więcej.Tu za każdą najdrobniejszą czynność liczą sobie jak za zboże, a opiekunka ma robić wszystko: piwnice, okna, ogród, rąbanie drewna na zimę...a figa z makiem i żadnych sentymenów czy wyrzutów sumienia( już nie, choć na początku tak chciałam,zeby mnie lubieli i że ja taka świetna jestem i na wszystkim się znam - głupia).
01 listopada 2013 16:40 / 6 osobom podoba się ten post
A ja punktualności się od nich nauczyłam. A i najważniejsze okazywania obojętności takiej samej jak oni okazują nam - opiekunkom, rozmowy tylko służbowej gdy jest taka potrzeba i nieopowiadania o sobie, ja nie interesuje się nimi a oni mną. I potrafię odwzajemnić im ich sztuczny i nieszczery uśmiech.
01 listopada 2013 16:45 / 1 osobie podoba się ten post
daisy_44

Ha, ha, przypomniało mi się jak przywaliłam facetowi, Polakowi z Niemiec , w jego audicę.On się zatrzymał przed przejściem , żeby pieszych przepuścić, a ja się tak spieszyłam, że na jego zderzaku wylądowałam:))) A on wyleciał z samochodu i wiecie co krzyczał-MÓWILI MI, K...A, ZEBY SIE W POLSCE NA PASACH NIE ZATRZYMYWAC!!

To nie był koniec, facet latał wokół samochodu i wrzeszczał, a ja spokojnie, , mówię mu, zjedźmy na bok, bo blokujemy ulicę.Chyba go mój spokój trochę wyciszył, obie sieroty nie wiedzieliśmy, co z tym fantem zrobić, więc wezwaliśmy policję.No i koszty (moje) poszły w górę, bo dostałam mandat, za "niedostosowanie szybkości do warunków na drodze", a oprócz tego nie miałam dowodu na OC i tu się zrobił duży problem -auto mi sholowali na policyjny parking, co oczywiscie tez mnie kosztowało dodatkowo.Mój agent mi tegoż samego dnia zapewniał, że bez dowodu OC mogę jeżdzić, bo najważniejsze, że jest zapłacone!Facetowi za ryskę na audicy musiałam zapłacić ( dobra lupa była potrzebna , by to dojrzeć).No i na koniec mój samochodzik nadział się na jego hak i był porządnie pokieraszowany:(Najśmiejszniejsze jest to, że jak facet na drugi dzień do mnie zadzwonił i się o tym wszystkim dowiedział, to mnie przepraszał,że tyle kłopotu narobił :))
01 listopada 2013 17:20 / 2 osobom podoba się ten post
Polneta

A ja się nauczyłam od Niemców uśmiechać w pracy i strasznie mnie wkurza jak wracam do PL i naburmuszone Panie obsługują mnie w sklepie czy w kawiarni.Ja wiem,że zarobki niskie i problemy itp. ale Niemcy choć sztuczni w tym uśmiechu to jednak milej jest. Nauczyłam się też hamować z emocjami.Kiedyś co na wątrobie, to na języku...teraz udaje,że nie słysze, a w myślach sobie myślę, to tylko praca i tak mam Cię w d. ;-) I tak jak dziewczyny pisały wcześniej...to co w kontrakcie, i nic więcej.Tu za każdą najdrobniejszą czynność liczą sobie jak za zboże, a opiekunka ma robić wszystko: piwnice, okna, ogród, rąbanie drewna na zimę...a figa z makiem i żadnych sentymenów czy wyrzutów sumienia( już nie, choć na początku tak chciałam,zeby mnie lubieli i że ja taka świetna jestem i na wszystkim się znam - głupia).

W moim przypadku jest bardzo podobnie, mam na myśli z tym usmiechaniem się w sklepach bądź na ulicy, sztuczne, bo sztuczne, ale od razu inna atmosfera. W Polsce jak wejdzie się do sklepu, powie "dzień dobry", to nieraz nawet nikt nie odpowie. Nie wspominając juz o uśmiechu.
01 listopada 2013 17:41 / 2 osobom podoba się ten post
cytrynka333

W moim przypadku jest bardzo podobnie, mam na myśli z tym usmiechaniem się w sklepach bądź na ulicy, sztuczne, bo sztuczne, ale od razu inna atmosfera. W Polsce jak wejdzie się do sklepu, powie "dzień dobry", to nieraz nawet nikt nie odpowie. Nie wspominając juz o uśmiechu.

dokładnei mi tez sie to tu podoba,wchodzac do sklepu pierwsi Cie witaja i móiwia  dzien dobry.nawet pomomo zlyc dni sie usmiechaja.wiadomo kazdy ma jakies problemy.a u nas;wchodzac do sklepu pani odburknie albo nie,a jak pierwsza powiesz dzień dobry to jest zdziwiona:) i patrzy jaakby najszybciej sie pozbyc klienta ze sklepu:P
01 listopada 2013 17:52
kacha25

dokładnei mi tez sie to tu podoba,wchodzac do sklepu pierwsi Cie witaja i móiwia  dzien dobry.nawet pomomo zlyc dni sie usmiechaja.wiadomo kazdy ma jakies problemy.a u nas;wchodzac do sklepu pani odburknie albo nie,a jak pierwsza powiesz dzień dobry to jest zdziwiona:) i patrzy jaakby najszybciej sie pozbyc klienta ze sklepu:P

Eeeee,no chyba przesadzacie troche -teraz jeszcze dobrze do sklepu nie wejdziesz a juz dzień dobry mówią:),w PL mam na mysli:)
01 listopada 2013 17:54 / 5 osobom podoba się ten post
Ja tam zawsze się uśmiecham w Polsce czy w DE, tak mam. Ale wracając do tematu to po pobycie tutaj podczas Świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy stwierdziłam że nie będę robiła takich wystawnych, pełnych żarcia, tyle roboty a potem jedzenia tego przez miesiąc. Skromnie ale odświętnie. Przecież można lepiej spędzić czas z rodziną a i portfel pełniejszy. Oni tak robią.
01 listopada 2013 17:56
kasia63

Eeeee,no chyba przesadzacie troche -teraz jeszcze dobrze do sklepu nie wejdziesz a juz dzień dobry mówią:),w PL mam na mysli:)

zależy jaki sklep,jaaka pracownica.bo to wychodzi samo z siebie i widac jakim kto jest człwiekiem czy kulturalnym miłłym dla innych nie do przesady
 
01 listopada 2013 17:57
IWA

Ja tam zawsze się uśmiecham w Polsce czy w DE, tak mam. Ale wracając do tematu to po pobycie tutaj podczas Świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy stwierdziłam że nie będę robiła takich wystawnych, pełnych żarcia, tyle roboty a potem jedzenia tego przez miesiąc. Skromnie ale odświętnie. Przecież można lepiej spędzić czas z rodziną a i portfel pełniejszy. Oni tak robią.

ja tez z natury jestem wesoła dziewczyna z poczuciem hymoru i z usmiechem na twarzy:))
 
01 listopada 2013 19:30 / 1 osobie podoba się ten post
Ja się cały czas uczę od Niemców oszczędności. Robię postępy, niewielkie ale robię. Nauczyłam się też zalewać ziemniaki do gotowania gorącą wodą i pewnie jeszcze kilka pierdołek, które nie przychodzą mi teraz do głowy.
01 listopada 2013 19:34
judora

Ja się cały czas uczę od Niemców oszczędności. Robię postępy, niewielkie ale robię. Nauczyłam się też zalewać ziemniaki do gotowania gorącą wodą i pewnie jeszcze kilka pierdołek, które nie przychodzą mi teraz do głowy.

Ja sie tego nie nauczyłam u Niemców tylko jak zapracowana wskakiwałam do domu i chciałam szybko coś upichcić to wstawiałam wode a w tym czasie ziemniaki obierałam i było szybciej. I nawet lepiej bo tak jak zostawisz gaz odkręcony i wyjdziesz z kuchni to możesz mieć pieczone ziemniaki a tak od razu przykręcasz na mały ogień i  nieraz jak jakieś zupy kombinuje to też wrzątkiem zalewam.
01 listopada 2013 19:45 / 1 osobie podoba się ten post
IWA

Ja tam zawsze się uśmiecham w Polsce czy w DE, tak mam. Ale wracając do tematu to po pobycie tutaj podczas Świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy stwierdziłam że nie będę robiła takich wystawnych, pełnych żarcia, tyle roboty a potem jedzenia tego przez miesiąc. Skromnie ale odświętnie. Przecież można lepiej spędzić czas z rodziną a i portfel pełniejszy. Oni tak robią.

No tak u nas święta to obżarstwo. Ale kiedyś obowiązywał post przed świętami. Dzisiaj mało kto pości. Po takim poście wszystko inaczej ( lepiej ) smakowało. 
Ja jeszcze przed praca opiekunki zrewidowałam potrzeby i zakupy świąteczne, bo to bez sensu. Lepiej mniej. Zdrówko tylko na tym zyska ;-)))
 
Ja nauczyłam się cenić własną pracę. Bo to jest towar.