Ile € dostajecie do dyspozycji na zakupy?

13 stycznia 2014 22:43
hagia

Nawyraźniej pracuje z inną firmą, bo nikt nie wymagał ode mnie określenia się jak gotuję :) Przyznaję, mistrzem gotowania nie  jestem, pieczenia też nie. Jak nie jestem pod presją, to cudów nie robię ;) 
Jak wcześniej pisałam ok.30/tydz. to ciasto kosztuje; kupuję dużo bio-produktów. Produktów dobrych jakościowo, czyli cenowo też, np. słoik miodu od miejscowego pszczelarza do kupienia w aptece, to 6,80E jako alternatywa dla najtańszych dżemów daje różnicę 6E za słoik.  "CO" jest istotne, i dlatego jeśli nie muszę, nie robię oszczędności. Jestem też gospodarna, bo nie wyrzucam jedzenia, nie psuje mi się, czyli robię zakupy rozsądnie.

Ja gotuję/ staram sie ugotować:) wedle życzenia pdp, pierogow nie umie za bardzo:) odpada, ciasta-- nie przesadzajmy-- na urodziny pdp-ok. Pozatym ja mam zawsze albo osoby leżące plus cala pielegnacja bądż jak teraz, początki demencji --więcej czasu mam poświęcić podopiecznej, posiłiki smaczne, zdrowe, urozmaicone, ale nie wymagające wielkiego nakladu czasu-- inaczej nie mam czasu dla pdp.
13 stycznia 2014 22:44 / 2 osobom podoba się ten post
Bo my z Babciunia obie biedne kobitki-to i biednie jadamy.To nie wiem tylko dlaczego d...ko mi rosnie,tluscinek nie jadamy ,samo chudziutkie... o k....wa,to musi byc u mnie pewnie puchlina glodowa..aaaaaaa...
13 stycznia 2014 22:45
ivanilia40

Witam w klubie szarego mydła hi,hi

Przyjazne dla skóry:) probowalam kiedys nawet włosy myć--niby można-- nie wyszło za ciekawie:)
13 stycznia 2014 22:47 / 1 osobie podoba się ten post
Jak bym miala gotowanie dostosowac co do swej wagi to by byla bida ja lubie dobrze zjesc chociaz moja waga dobija juz 50 bo co przytyje to stres i waga leci moja w dol a teraz znow stresy rodzinne i wyjazd az strach
13 stycznia 2014 22:51
Asik

No zainteresował mnie ten temat :)...po wyjściu z kurnika na krótka chwile zajrzałam i...? Słuchajcie. Każda z nas wydaje tyle na ile im wystarczaja dane nam pieniądze :) Bo nie myślę żebysmy dokładały za swoje :)Jesli dostajemy 30,- to musimy z tego wyżyc, chyba że "oświecimy" rodzine że nie starczy :) Ja przez pierwsze dwa lata miałam do dyspozycji 50 euro na tydzien przy czym raz w tygodniu ktos z rodziny robił "duże" zakupy z chemią i cięzkimi rzeczami ( ja nie jestem zmotoryzowana). I starczało. Niemniej patrzyłam uważnie ile co kosztuje. Potem trafilam na sztelę gdzie dawano 100,-...Matko! Ja nie wiedziałam na co wydać! A zmienniczka powiedziała żeby wydawać bo obetną :) Więc zaczęłam kupowac nie patrząc na ceny...i chemię tez. I jeszcze zostawało :) Teraz...nie wiem ile wydaję :) Zakupy robi córka dwa razy w tygodniu. Ja jej tylko cetel zostawiam a ona wszystko kupuje. I teraz jest najlepiej...bo w końcu nie musze sie z tymi rachunkami motać:)

Asik zaszyłas sie ze swoimi robutkami i siedzisz cichutko ,ni brakuje ci opiekunkowa?
13 stycznia 2014 23:02
Impala

Wiesz,ja chętnie zjadłabym placki ziemniaczane czy inne kluski  ale taka mam osobę do opieki,że albo nie lubi,albo nie moze,bo jedzonko wchodzi pod protezę i ból sprawia,albo przygotowanie powoduje zasmrodzenie domu(placki ziemn.).I generalnie mam tak gotować,zeby to nie było zbyt pracochłonne,bo lepiej jak siedzimy razem,a nie ja ukrywam sie w kuchni.

To CI wspolczuje,bo ja lubie takie "normalne" jedzenie.
13 stycznia 2014 23:08 / 3 osobom podoba się ten post
Ja nie mam ograniczeń, ale muszę targać wszystko.Zakupy na dwie osoby,koty,lekarz,chemia,bank i inne.Szczerze mówiąc lubię zakupy, a szczególnie jak nie wydaje ze swojej kieszeni.To mnie relaksuje, zaspokaja moje potrzeby kupowania jest rozrywką w tym monotonym życiu.Jak rodzina była w odwiedzinach i robili zakupy to czułam się jak w więzieniu.14 dni bez cywilizaji ha ha no bo gdzie sklepy to i ludzie są i jakoś inaczej człowiek się czuje.
Rachunki są zabierane przez syna babci.Nie wiem czy je studiuje w domu.Staram się trzymać kwoty 600e miesięcznie.Raz wydaje 130 e na tydzień, a raz 35 e.Zakupy robię raz w tygodniu, bo trzeba ekstra busem jechać do innej miejscowości.U mnie nie ma na tym z..piu nawet sklepu.Babcia lubi owoce, ciasteczko do kawy, ale nie przepada za mięsem (proteza).Naprawdę nie szaleje z zakupami.Z używkek tylko kawa.Mimo wszystko zawsze co miesiąc się uzbiera.Sama apteka to 100e.Drogo tu jest.A ta opuchlizna to też u mnie jest...ale nie z głodu, ale z braku ruchu.Laptop,łóżko, kuchnia, fotel.Babcia nie wychodzi, ja zaś w zależności od pogody.Na długo też nie mogę wychodzić i d..rośnie.Mam nadzieje,że jak wrócę do domu to zrzucę trochę tej opony, bo strach patrzeć.No i regularne jedzenie wg godzin też robi swoje.Mimo wszystko ciesze się,że mam ciepło,że ja o wszystkim decyduje i że lodówka i zamrażarka pełne.Jak tu przyjechałam po dziewczynie z Rumunii nic nie było, nawet przypraw w szafkach.W łazience stare rzeczy w łazience z lat 60tych!! żadnych balsamów, płynów do kąpieli.Żadnych numerów telefonicznych na tablicy korkowej, co babcia ma w kuchni do lekarza czy info o rozkładzie jazdy busa czy cenie biletu.Wszystko musiałam sama pouzupełniać,zorganizować.Ona tu była 7 mc.No cóż,co kraj to obyczaj.
13 stycznia 2014 23:26 / 2 osobom podoba się ten post
judora

Pomaga też dmuchanie do papierowej torby :)

Także przy ataku paniki czy histerii....:)
13 stycznia 2014 23:56
Przykłady cen:bochenek chleba–1,5-3,-euro, kilo mięsa–10-15-euro, obiad w gospodzie–10-15,-
euro, strzyżenie + ułożenie włosów)–37euro,-euro, litr benzyny i oleju napędowego-1,40 euro, bilet do kina–10,-euro, 2-godzinny pobyt na basenie 3,5-5,5 euro,buty wyjściowe 100-300,-euro, buty sportowe 50-100,-euro, koszula 10-30,-euro, t-shirt 5-30,-euro.( na szczęście są wyprzedaże zimowe w styczniu i letnie w czerwcu i wtedy jest do -70%).W porównaniu z Polską w Austrii do rzadkości należą wielkie „megasamy” i „supermarkety”.Mniej jest tu również dużych centrów handlowych.Sklepy spożywcze zorganizowane są w kilka dużych sieci (Billa, Spar, Merkur, Zielpunkt, Hofer, Lidl-w niektórych z nich są działy z artykułami chemicznymi,kosmetykami, gospodarstwa domowego i odzieżą) Bardzo rzadkie (a poza tym droższe) są małe sklepy osiedlowe. Większość sklepów spożywczych jest czynna od 7.30 do 19.00, a niektóre nawet do 21 (sklepy przemysłowe są otwierane przeważnie o 10.00).W czwartki niektóre sklepy pracują dłużej. W soboty sklepy są czynne są do 17.00 W niedzielę nie ma w zasadzie możliwości dokonania zakupów.Wszystko jest droższe niż u nas oprócz AGD i sprzętu audio.Owoce w sezonie mają te same ceny co u nas.
14 stycznia 2014 07:30 / 1 osobie podoba się ten post
Dziekuje wszystkim Kolezankom za liczne odpowiedzi !
Utwierdzilyscie mnie w przekonaniu, ze moje 400€ zakupowe na miesiac nie jest przesada !
14 stycznia 2014 08:16 / 1 osobie podoba się ten post
No dobra wczoraj troche picowalam-jak skromnie z moja Babciunia jadamy....DDD..a jemy ,homary,kraby ,perliczki ,kaplony a popijamay to wszystko oryginalnym szampanem.....marzenia to piekna rzeczDDD.
14 stycznia 2014 08:43 / 1 osobie podoba się ten post
Ja przyznam się, że nie liczę wydawanych pieniędzy - haha nie moje !!! Kupujemy to co jest potrzebne bez ograniczeń cenowych. PDP lubi produkty "Bio", kwiaty w wazonie, słodycze. Czasami wydam 200 za jednym podejściem, innym razem 70. Dla mnie jest ok, nie stresuję się. Ale wcześniej miałam PDP zakupoholiczkę. Ona wrzucała do kosza a ja musiałam za jej plecami odkładać towary - zgodnie z prośbą córki. Tam też nie było ograniczeń tylko rozsądek w wydawaniu.
Myślę, że dużo zależy od nas samych. Starsi ludzie mało jedzą i wiele dziewczyn nie potrafi się upomnieć o swoje. To błąd.
14 stycznia 2014 10:34 / 1 osobie podoba się ten post
co kraj to obyczaj, co dom to zwyczaj:)) faktem jest,ze w kazdym przypadku jest inaczej.Znam dziewczyny co nie mają ograniczonych wydatków ale tez slyszałam opowieści jak to zupę na rosołku w kostce jadały albo plasterki były wyliczane. Nauczyłam sie jednak,ze musimy walczyć o swoje! No i wiadomo,kazda z nas ma rozum i szybko zauważy na ile może sobie pozwolić.Ale karygodnym jest pozwolić sobie na głodowanie. U omy, której bywałam ostatnio, było róznie. Tam w ogóle smieszna sytuacja, bo pdp miała demencję i nie dała sobie nikomu wytłumaczyc,że my jesteśmy jej opiekunkami.A z racji tego,ze miałyśmy osobne mieszkanie w tym samym domu, ona sobie zakodowała,że wynajmujemy je w zamian za robienie zakupów i gotowanie obiadu.Poczatkowo były problemy z zakupami ale potem wypracowana metoda,że komunikat-idę na zakupy, babcia dawała kasę i sie robilo samej, wszystko co bylo potrzebne. Raz na samym początku pamietam jak wziełam banana:)) ona widziała, za 2 godziny patrzę a nie ma żadnego a było full!! gdzieś schowała i nie pamietała nawet gdzie. No to potem juz robiłam zakupy podwojnie. Dla niej i dla siebie. Szczególnie owoce latem.Czasem czułam sie jak złodziej,ale nie było wyjscia:(( Raz byłam w innym miejscu, mialo być zastepstwo a na miejscu okazalo sie ,że jestem pierwsza. Pierwsze dni koszmar, ale potem, gdy byli znajomi babci(samotna bezdzietna)zapytałam ile wydawała na zakupy jak była sama, ona ,że 50e, no to ja,ze we dwie to co najmniej 80.I tak zostalo ustalone. W efekcie bylo to za mało, centrum monachium, babcia najchetniej to wszystko Bio, ale dałam radę:))byłam 6 tyg, w miedzyczasie była załatwiana opiekunka socjalna, ja juz sie na ta dobroć nie załapałam hi hi ale podobno dziewczyna,która przyjechała po mnie juz miała trochę lzej.
14 stycznia 2014 11:08 / 1 osobie podoba się ten post
Ja tutaj gdzie jestem robię tylko małe zakupy. Raz w tygodniu przyjeżdża córka Babci, dla której przygotowuję listę rzeczy, które potrzebuję i nie ma problemu. Oczywiście szału nie ma, ale nie ze skąpstwa, to jest po prostu bardzo skromna rodzina.
Za to jak byłam na miesięcznym zastępstwie miałam dość ciężko. Babcia obiady miała dowożone, ja kupowałam jej tylko coś na śniadania i kolację i na to dostawałam ekstra pieniążki. Za to dla siebie na tydzień miałam 25 euro. Stałej opiekunce to wystarczało, w sumie mi też, ale mogłam sobie pozwolić tylko na podstawowe rzeczy.
14 stycznia 2014 11:28 / 1 osobie podoba się ten post
serce78

Jak bym miala gotowanie dostosowac co do swej wagi to by byla bida ja lubie dobrze zjesc chociaz moja waga dobija juz 50 bo co przytyje to stres i waga leci moja w dol a teraz znow stresy rodzinne i wyjazd az strach

Ja mam to samo.Lekki stres i apetyt idzie do sąsiadki.
Jak ja zazdroszczę tym którym kosci  nie wystają .
A mówia ze po 40 nabiera sie wagi, tylko w którym rejonie  hahahaha