Na wyjeździe #5

21 lutego 2014 10:34 / 1 osobie podoba się ten post
A ja odwrotnie-bardzo lubię samotność,cisza jaką tu mam zupełnie mi nie przeszkadza:)Nie ma radia,tv,słychać tylko przelatujące samoloty i krasule latem:)W domu też,póki co jesteśmy sami,dookoła poza sezonem cisza i spokój.Jak mam neta i coś do czytania,papieroski i lodówkę blisko to moge nawet na pustyni żyć:):):)
21 lutego 2014 10:39 / 4 osobom podoba się ten post
alinka1339

Basiunia to może masz tak jak ja ? Od dziecka mieszkałam w domu pełnym dzieciakó , bo było nas 7oro , zawsze ruch , zawsze gwar . Potem własna rodz. mąż , dzieci zawsze razem , a teraz jak wyjeżdżam to mi brak tego ruchu , gwaru dzieci . Co bym tu nie robiła to w głowie siedzi mi dom , mąż , dzieci i tak myslami cały czas jesyem w domku , że cholera mnie bierze , ni jak tego się pozbyć .

Miałam trochę inaczej, wychowałam się w dużym, pustym domu, miałam nianię, kochałam ją bardzo, moja mama była zimna i bez uczuć, ojciec bał się jej, ale bardzo Tatę kochałam. W domu było bardzo czysto i cicho, no i bez emocji.
Zawsze chciałam mieć dużo dzieci, gwar, balagan, hałas, jak w domach moich koleżanek. 6 razy byłam w ciąży, ale mam tylko trzy córki, było u mnie tak jak chciałam, dzieci moje i sąsiadów, zabawy, malowanie obrazków, wymyślanie jak schować prezenty na mikołajki,całe nasze życie kręciło się wokół dzieci.  Mąż dzielnie mi  w tym pomagał. Wszyscy byli razem, tylko moja matka była tym zniesmaczona, jak można tyle dzieci urodzić, hrabianka ? z plebsem się kopuluje i rodzi plebejskie dzieci ? Terz dzieci dorosły, mama ( co już tu pisałam) dzięki Bogu umarła, a ja musiałam wyjechać. Nie jest mi z tym dobrze, ale chcę pomóc finansowo swoim dzieciom, pomagamy teściowej ( oby żyła jak najdłużej). myślalam, że jak dzieci będą dorosłe, to będzie czas mój i mojego męża. Nasz związek nie jest bez wad, już tu pisałam, ale nie umiemy żyć bez siebie. Oj, no i tak to wygląda. Od wyjazdu, do wyjazdu i życie ucieka....
21 lutego 2014 10:55 / 2 osobom podoba się ten post
alinka1339

Emi , tak dostałam stówę podwyżki i jest ok ,bo dodatkowo przeszło na mnie mycie , które wykonywała pflegedienst . I ja sie tego nie chce pozbyc , bo sobie dobrze z tym radzę i nie jest mi ciężko . Nie muszę tego robic codziennie. Ja tylko chcę przywrócenia pflegedienst do czynności medycznych i tyle . I właśnie działam w tym kierunku , by ten układ zmienić . Wierzę ,że mi sie uda , a jak sie nie uda to jest wiele miejsc pracy gdzie nie spoczywa na opiekunce taka odpowiedzialność . Nie wiem dlaczego każdy mi pisze , że za swoją krzywdę obwiniam innych . Prubuje zmienic to co nie powinno mieć miejsca ,a ma miejsce od 3 lat , bo tyle czasu PDP jest chora . Jak nic nie wskuram to zmienie miejsce , bo dla mnie to nie problem poszukać nowego miejsca . /na tej firmie i sztelli dla mnie świat sie nie kończy . Poczekam do wieczora , bo będę rozmawiała z córką PDP . Tymczasem miłego dnia

I ciśnij ich tam Alinko,bo wmanewrowywanie nas w medyczne czynności,to zwykła perfidia powodowana skąpstwem.Rodzina pewnie dobrze sobie zdaje sprawę,jakie mogą byc konsekwencje dla opiekunki i na pewno w razie czego nie zrobi nic,aby się za nią ująć.Kiedyś miałam taki przypadek,że babcia mi się wywróciła,a że cięzka,to zaraz powiadomiłam o tym Maltesera,po to stała taka skrzynka w domu,wystraczyło guzik wcisnąć i przyjeżdzają pomocnicy.No i przyjechał facet i mimo,że babci nic nie było nie zdecydował jej się podnieść.A tłumaczył to tym,że np.przy próbie podnoszenia możemy coś uszkodzić,a on nie miał uprawnień medycznych i bał się być ciagany po sądach.Dlatego zadzwonił po pogotowie.Córka babci,też oczekiwała ode mnie,że będę babci po usunięciu narośli na twarzy opatrunki zmieniać.Jak jej wytłumaczyłam dlaczego nie mogę tego robić to powiedziała-"No jak to,przecież specjalnie ustawiłam termin zabiegu podczas twojego pobytu".Oczywiście,nie pytając się mnie o zdanie,a w tym wypadku lekarz domowy za jakąś tam minimalną opłatą oferował pielęgniarkę z Praxis,to nawet tego było jej szkoda.Nie ma się tam co nad nimi litować,bo oni skrupułów nie mają.Wierzę,że coś wskórasz,bo jak nie,to lepiej zrezygnować.
21 lutego 2014 10:59
Ludziska trzymajcie mnie 100 bo jeden nie ma co !! Dzis corka zadzwoniła zeby nie podpisywała zgody na to badanie jeszcze nie !! noz k....... mac na co czekac !!! Ja p.....le chce go wykonczyc czy jaki ch...... nie rozumie echhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh:(
21 lutego 2014 10:59 / 1 osobie podoba się ten post
Ja od czasu do czasu,dla zdrowia psychicznego,tez lubię pobyć w samotności.Ale my mamy tutaj tego chyba w nadmiarze.Zawsze mówiłam,ze w samotności rodza sie tez niedobre mysli,za dużo samotności i zaczynam rozmyslac,kazdy "włos" dzielicna czworo.Problemy tez jakies wieksze się robią.zbyt długa samotność nie służy mi.
21 lutego 2014 11:24 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

A ja odwrotnie-bardzo lubię samotność,cisza jaką tu mam zupełnie mi nie przeszkadza:)Nie ma radia,tv,słychać tylko przelatujące samoloty i krasule latem:)W domu też,póki co jesteśmy sami,dookoła poza sezonem cisza i spokój.Jak mam neta i coś do czytania,papieroski i lodówkę blisko to moge nawet na pustyni żyć:):):)

To ja mam podobnie :) W PL mieszkam sama i dobrze mi z tym. Niezapowiedzianych gości zapraszam na jutro ale tv lubię mieć, obojętnie w jakim języku się obrazki zmieniają ;-)
21 lutego 2014 11:38
Ja sie tak tu dzsiaj wylewam, ale dociera do mnie, że ta cisza źle mi się kojarzy, zaraz przyjdzie matka i zacznie mi opowiadać o wszystkich nieszczęściach tego świata, o złym seksie, dla świętego spokoju, po któym rodzą się dzieci. Dzieci płaczą, srają w pieluchy.... o mój Boże, ja na prawdę potrzebuję psychoterapeuty. Wszystko ze mnie wychodzi, oj Baśka.
 
Opowiem Wam później o przytulaniu... może ktos przeczyta.
Dzisiaj spagetti, sos już pachnie))))
21 lutego 2014 12:02
barbarella

Miałam trochę inaczej, wychowałam się w dużym, pustym domu, miałam nianię, kochałam ją bardzo, moja mama była zimna i bez uczuć, ojciec bał się jej, ale bardzo Tatę kochałam. W domu było bardzo czysto i cicho, no i bez emocji.
Zawsze chciałam mieć dużo dzieci, gwar, balagan, hałas, jak w domach moich koleżanek. 6 razy byłam w ciąży, ale mam tylko trzy córki, było u mnie tak jak chciałam, dzieci moje i sąsiadów, zabawy, malowanie obrazków, wymyślanie jak schować prezenty na mikołajki,całe nasze życie kręciło się wokół dzieci.  Mąż dzielnie mi  w tym pomagał. Wszyscy byli razem, tylko moja matka była tym zniesmaczona, jak można tyle dzieci urodzić, hrabianka ? z plebsem się kopuluje i rodzi plebejskie dzieci ? Terz dzieci dorosły, mama ( co już tu pisałam) dzięki Bogu umarła, a ja musiałam wyjechać. Nie jest mi z tym dobrze, ale chcę pomóc finansowo swoim dzieciom, pomagamy teściowej ( oby żyła jak najdłużej). myślalam, że jak dzieci będą dorosłe, to będzie czas mój i mojego męża. Nasz związek nie jest bez wad, już tu pisałam, ale nie umiemy żyć bez siebie. Oj, no i tak to wygląda. Od wyjazdu, do wyjazdu i życie ucieka....

Czasem smutne jest życie Basiu u mnie w dzieciństwie nie zawsze było też wesoło - ojciec pił itd . Ale mama była i jest super . Ja mam też sporą gromadke dzieci , bo drugiego męża mam i on wychowuje dwoje swoich dzieci . Ja dzięki tym wyjazdom uratowałam swoje małże nstwo i też nie potrafimy bez siebie żyć , szkoda miteż ,że żyjemy od wyjazdu do wyjadu i tak to życie nam ucieka . Sporo tu właśnie myślę nad tym uciekającym czasem , ale cóż jeszcze muszę tu pojeździć , żeby dzieciakom pomagac . A jak dobrze wyczytałam to Ty zbierasz kasę na wesele córki , a ja tak samo ....
21 lutego 2014 12:36
alinka1339

Czasem smutne jest życie Basiu u mnie w dzieciństwie nie zawsze było też wesoło - ojciec pił itd . Ale mama była i jest super . Ja mam też sporą gromadke dzieci , bo drugiego męża mam i on wychowuje dwoje swoich dzieci . Ja dzięki tym wyjazdom uratowałam swoje małże nstwo i też nie potrafimy bez siebie żyć , szkoda miteż ,że żyjemy od wyjazdu do wyjadu i tak to życie nam ucieka . Sporo tu właśnie myślę nad tym uciekającym czasem , ale cóż jeszcze muszę tu pojeździć , żeby dzieciakom pomagac . A jak dobrze wyczytałam to Ty zbierasz kasę na wesele córki , a ja tak samo ....

Alinko, jeszcze dla nas zaświeci słońce.... popłakałam się, jeszce do Ciebie napiszę, trzymaj się
21 lutego 2014 12:44
barbarella

Alinko, jeszcze dla nas zaświeci słońce.... popłakałam się, jeszce do Ciebie napiszę, trzymaj się

Basiunia nie płacz ......to ja czekam na kolejny Twój wpis . Tymczasem miłego dzionka i uśmiechu na Twej buźce ....cmok
21 lutego 2014 12:58 / 2 osobom podoba się ten post
barbarella

Ja sie tak tu dzsiaj wylewam, ale dociera do mnie, że ta cisza źle mi się kojarzy, zaraz przyjdzie matka i zacznie mi opowiadać o wszystkich nieszczęściach tego świata, o złym seksie, dla świętego spokoju, po któym rodzą się dzieci. Dzieci płaczą, srają w pieluchy.... o mój Boże, ja na prawdę potrzebuję psychoterapeuty. Wszystko ze mnie wychodzi, oj Baśka.
 
Opowiem Wam później o przytulaniu... może ktos przeczyta.
Dzisiaj spagetti, sos już pachnie))))

Dziewczyny Alinka i Barbarella ja was przytulam moimi tłuściutkimi ramionkami a jakimi gorącymi bo dzisiaj nawet powyżej 36 i6 ;)))))))))  buziolkiiiiiii i promyczki przesyłam....
21 lutego 2014 13:09
magmab

Dziewczyny Alinka i Barbarella ja was przytulam moimi tłuściutkimi ramionkami a jakimi gorącymi bo dzisiaj nawet powyżej 36 i6 ;)))))))))  buziolkiiiiiii i promyczki przesyłam....

Oj kochana bardzo Ci dziekuje za te uściski , aż lepiej człowiekowi sie robi jak ktoś przytuli nawet tak wirtualnie ,,,,,dzięki wielkie
21 lutego 2014 13:13
esmeralda

Nie mowie i koncze temat, bo juz druga paczke ciastek otworzylam i tak sie zastanowilam, ze moze to przez te jedzonko tak mi zabki polecialy (choc dbam i szoruje po kazdym posilku), ale przyznaje ze w nocy czesto podjadam i juz nie chce mi sie czesto wstawac do lazienki. A na koniec od kiedy przyjechalam w wielkich ilosciach pochlaniam schoko-Röllchen masakra tak wciagaja ze nie idzie przestac!!!

A ja ostatnio zasmakowałam w daktylach. Nie jesteś osamotniona w tym zachowaniu.Co prawa w nocy nie pojadam ale i tak u mnie bynajmniej  osadza sie na boczkach. Człowiek chyba zajada to oddalenie od kraju.-)) 
21 lutego 2014 13:14
Ja kochane tez bardzo tesknie za swoimi na wyjazdach zawsze siedzą w mojej głowie ,ta tesknota:))
21 lutego 2014 13:21 / 1 osobie podoba się ten post
Sylwunia

Witam :) U mnie od wczoraj cyrk. Moja podopieczna postawiła wczoraj na nogi pół rodziny, bo ona chce jechać na wycieczkę ( zaznaczę, że jest leżąca). 60 km, bo tam bardzo dobra pizzeria jest. Normalnie wariactwo, ale przystali na to. Przyjeżdża siostra z mężem, przychodzi konkubent do pomocy, bo trzeba ją zwieść na dół treppenliftą... masakra. Nie wiem, jak ja to przeżyję. Wiem z opowiadań matki, że ostatnim razem skończyło się wszystko szybko, za pół godziny musieli wrócić, bo dostała bóli kręgosłupa, bo nie jest przyzwyczajona do siedzenia w wózku i wycieczka się skończyła zanim na dobre zaczęła:)Trzymajcie kciuki :) Miłego dnia :*

Rozumiem ,babcie,ale kórde Ona nie rozumie ,ze juz nie da rady:(
To jest najbardziej męczące;(
 
A rodzinka nie może Jej wytłumaczyc,ze nie da rady,że bedziue jak ostatnio?Przecież to GŁUPOTA-GŁUPOTOWA,no a;le Ci Niemcy niestety maja czsem pomysły z kosmosu.Ehhhhhh,czasem mam wrazenie ,ze są z innej planety,z planety Ciężko Myślących:)