16 marca 2014 08:25 / 11 osobom podoba się ten post
Już już :)
Babci nie zmarło się za mojej "kadencji", tyle mogę już zdradzić. Dzięki Bogu, naprawdę, jestem mu wdzięczna, że nie powołał jej do siebie podczas mojej obecności w tamtym miejscu, bo i tak po dziś dzień dręczą mnie wyrzuty sumienia przez wzgląd na fakt, iż nie byłam w stanie zapewnić jej właściwej opieki, pomimo iż wszyscy naokoło (i zdrowy rozsądek) mówi mi, że nic nie mogłam zrobić wobec biurokratycznej machiny i po prostu ograniczeń ludzkiego organizmu; zarówno własnego jak i wiekowej pacjentki.
Pani Kathy została przy niej już do końca, z jej listów wiem, że żadna opiekunka z Rumunii nie zjawiła się, ponieważ Heinrich odwiózł mnie na dworzec godzinę przed oczekiwaną zmianą, ale ani babska z firmy, ani on sam nie poinformowali mnie, że zrezygnowali z wymiany. Moim zdaniem to kolejny skandal; dla dziewczyn z Rumunii jeżdżących do pracy jako opiekunki to minimum 24 godzinna podróż (wiem, bo w kolejnym miejscu zmieniałam właśnie opiekunkę-Rumunkę, przesympatyczną, przeinteligentną dziewczynę-w moim wieku, robiła doktorat z jakiś nauk bilogicznych, ale o tym jeszcze później), która niestety także wydawała się być zaszczuta przez starszych Niemców. Tymczasem tu firma, nie dość że wsadza, jak się ktoś trafnie wyraził, opiekunkę na "minę" to jeszcze ze świadomościa, że pacjent stoi zasadniczo nad grobem, po czym kontrakt zostaje odwołany.
Mało tego, mój zjazd miał nastąpić w sobotę, nie było tajemnicą, dokąd mnie wysłano i w jakim jestem stanie, tymczasem w piatkowe przedpołudnie ośmieliła się zadzwonić (na numer pacjentki) jakaś kolejna koordynatorka, proponując mi zmianę stelli i pozostanie w pracy do ... końca lutego !!!! Jeśli coś można nazwać szczytem bezczelności, to chyba własnie taką propozycję (przypominam, iż w Polsce nie byłam od sierpnia).
No nic to, babcia zmarła około trzech tygodni później, z początkiem stycznia 2013 roku, miesiąc przed swoimi 102 urodzinami, w asyście Pani Kathy i jej poświęcenia (dziewczyny, to było naprawdę niesamowite oddanie drugiemu człowiekowi; Pani Kathy, sama będąc maleńką, wiekową staruszką, przeuroczą w swej dzierganej, wiązanej pod siwiutką głową, błękitnej czapeczce i pooroanej zmarszczkami twarzy w środku nocy zwilża mokrą gąbką usta mojej podopiecznej, by chociaż w ten sposób przynieść jej ulgę.)
Pacjentka nazywała się Magdalena Pieper. Świeć Panie nad jej duszą.
cdn.