Dlaczego przestałam być opiekunką?

12 marca 2014 13:29 / 2 osobom podoba się ten post
ivetta

Nie zawsze firma poda telefon do PDP jak jesteś jeszcze przed wyjazdem.Zasłaniaą sie ochroną danych itd.

Ja zawsze żądam telefonu i dokładnego adresu do PDP przecież muszę w domu zostawić namiary na mnie.Do tej pory nigdy nie było z tym problemu w przeciwnym razie nigdzie nie pojadę.
W sytucjach kiedy rodzina chce ze mną porozmawiać firma dzwoni i pyta czy rodzina może do mnie zadzwonić i kiedy jest najlepsza pora.
12 marca 2014 13:33 / 7 osobom podoba się ten post
Zapomniałas dopisac, zeby szukała nam sztel za tysiunc pinset minimum ! Wichuuurooo idz na koordynatorke!
12 marca 2014 13:35 / 4 osobom podoba się ten post
No tak, tylko takie agencje to najbliżej mam w Poznaniu.
A nie chcę 50km do pracy dojeżdżać i zarobić 2 tys., z czego pewnie z 700 pójdzie na dojazdy.
W moim mieście prawdopodobnie powstanie fabryka VW i to tam zamierzam uderzyć.

Ale gdyby gdzieś w pobliżu taka agencja powstała, to uderzam jak w dym:)
12 marca 2014 13:37
To jest temat rzeka. Ja przyjechalamjako pierwsza opiekunka, informacje byly podane przez rodzine - dziadek do opieki z inkontynencja, demencja i wspomagany rolatorem, zamieszkuje z zona ktora nie potrzebuje wsparcia. Nawet jak byl przd podpisaniem kontraktu koordynator niemiecki, to faktycznie wszystko mogl potwierdzic z opisem, bo tak to wyglada na chwilke w dzien w dodatku na zaplanowanej wizycie. Rodzina zapomniala chyba o mylym fakcie ze rodzice sa alkoholikami, ze zona ma wieksza demencje od dziadka i to nie leczona i niezdiagnozowana, ale faktycznie jest na chodzie i nie potrzebuje wsparcia, poza moze wieczorami gdy ledwo trzyma sie na nogach i trzeba ja przebrac i polozyc do spania. Poinformowalam zaraz po pierwszych dniach moja koordynatorke i co guzik, Telefon do syna wykonala, pogadali, powzdychali i wsio. Przyjechala zmienniczka i moje pierwsze pytanie co powiedzieli Ci o pacjencie i jego zonie i co???Nasza koordynatorka opisala wszystko tak jak mi i jedynie dodala, ze no dziadki czasem sobie troszke wypija ale z usmiechem jakby to bylo tylko Jakis fajny epizod. Oczywiscie nie wiedziala, ze babcia tez demencyjna, ze chleja codziennie i babcia po alkoholu jest bardzo agresywna wobec dziadka. Przekazalam wszystko co wiedzialam, to samo spisalam jej w zeszycie plus najwazniejsze nr w tym do siebie. Gdy wrocilam teraz po 4 tygodniach z urlopu by ja zmienic, pierwsze jej slowa "Boze jak Ty dajesz rade". Dziewczyna przezyla gehenne, babcia przed nia drzwi na klucz zamykala, awantury robila i wogole. Powiedziala jedno nigdy juz tu nie wroce. Ja teraz zjezdzam do domku w kwietniu, nie wiem kto tu przyjedzie, ja skladam wypowiedzenie, gdyz napewno juz nie bede jezdzic z moja obecna Firma. Nie wiem jak tu bedzie, bo dziadek jest naprawde wspanialy i zal mi go bo jak nic nie zrobia to niestety ale do konca swych dni bedzie przezywal gehenne z zona. A Firma tylko bedzie opiekunki zmieniac tutaj.
12 marca 2014 13:39
wichurra

No tak, tylko takie agencje to najbliżej mam w Poznaniu.
A nie chcę 50km do pracy dojeżdżać i zarobić 2 tys., z czego pewnie z 700 pójdzie na dojazdy.
W moim mieście prawdopodobnie powstanie fabryka VW i to tam zamierzam uderzyć.

Ale gdyby gdzieś w pobliżu taka agencja powstała, to uderzam jak w dym:)

To też zależy od agencji co dla niej jest ważne sztuka czy jakość.Stać po stronie pracownika przeciwko klientowi?Ja bym nie zatrudniła.Już wziełabym Panią po germanistyce .Wolałąbym mieć firme przynoszącą zyski....  lepij uderzaj d VW .
12 marca 2014 13:43 / 1 osobie podoba się ten post
gosia35

To też zależy od agencji co dla niej jest ważne sztuka czy jakość.Stać po stronie pracownika przeciwko klientowi?Ja bym nie zatrudniła.Już wziełabym Panią po germanistyce .Wolałąbym mieć firme przynoszącą zyski....  lepij uderzaj d VW .

No właśnie. Tak się tu znęcamy nad koordynatorkami, a to pewnie głównie właścicieli agencji można by winić. 
Tak jak mówisz - najważniejszy jest zysk. I gdyby właściciel wymagał odpowiednich naszym zdaniem postaw koordynatorek, to pewnie bardziej by się wczuwały w poinformowanie opiekunki, we właściwy dobór opiekunek itd. Tymczasem liczy się tylko ilość wysłanych opiekunek i ilość niemieckich klientów. I tak to później jest. 
12 marca 2014 13:50 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

No właśnie. Tak się tu znęcamy nad koordynatorkami, a to pewnie głównie właścicieli agencji można by winić. 
Tak jak mówisz - najważniejszy jest zysk. I gdyby właściciel wymagał odpowiednich naszym zdaniem postaw koordynatorek, to pewnie bardziej by się wczuwały w poinformowanie opiekunki, we właściwy dobór opiekunek itd. Tymczasem liczy się tylko ilość wysłanych opiekunek i ilość niemieckich klientów. I tak to później jest. 

Brawo Watsonie!!!!
hihihiihih  Wichurka tam tylko zysk,zysk,kasa,kasa ,kasa.Popatrz taki Łopok szef powie ,,brawo brawo pięknie pięknie załatałaś ,,dziurę,  a póki szukaj nowej .....  ja podejrzewam ,że w tych dużych firmach jest sytem premiowy też za sztukę,za utrzymanie kontraktu no nie wiem jesz cze czego.To tak z punktu widzenia handlowca się wypowiadam bo to też branża handel -usługi w większym stopniu.
12 marca 2014 13:52 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

No właśnie. Tak się tu znęcamy nad koordynatorkami, a to pewnie głównie właścicieli agencji można by winić. 
Tak jak mówisz - najważniejszy jest zysk. I gdyby właściciel wymagał odpowiednich naszym zdaniem postaw koordynatorek, to pewnie bardziej by się wczuwały w poinformowanie opiekunki, we właściwy dobór opiekunek itd. Tymczasem liczy się tylko ilość wysłanych opiekunek i ilość niemieckich klientów. I tak to później jest. 

Tak jak napisałam,jestesmy zbyt empatyczne.
12 marca 2014 14:13 / 10 osobom podoba się ten post
Wrzucę swoje 3 grosze.
Bardzo często to wszystko to nie do końca jest wina kordynatorek i nie do końca wina zmienniczek, które  ponoć mijają się z prawdą. Nie zawsze mijają się z prawdą, bo prawda jest jak du..a - każdy ma własną. Czasem jest to kwestia interpretacji. Podam przykłady.
Byłam na szteli, gdzie się świetnie czułam i odbierałam PDP zupełnie inaczej, niż moja poprzedniczka, która mi opowiadała jakieś horrory i może faktycznie dla niej praca u akurat tej PDP była koszmarem. Gdybym wcześniej się z nią skontaktowała, pewnie bym nie pojechała w tak straszne z opisu miejsce. Tymczasem ja świetnie się z PDP dogadałam, polubiła mnie, pracy wiele nie było, miałam wczasy. Zmienniczka po prostu wymuszała pewne zachowania na starszej i bardzo niezależnej pani, a ja dawałam jej oddychać. Jedna sztela - dwie skrajne opinie.
I odwrotnie, dwukrotnie byłam na szteli, gdzie mi zachwalano, jacy to cudowni ludzie i w ogóle łatwizna - z obu zjechałam przedwcześnie, bo było mi tam źle. rodzina okazała się czepliwa, złośliwa a PDP po prostu wredna. I znowu - dwie sztele - dwie skrajne opinie.
Dołączam do grona "wrednych opiekunek" niestety, bo ja poleciłam pewnej miłej dziewczynie sztelę, gdzie uważałam,że jest dobrze,a ona bidulka nie dała rady ani fizycznie ani psychicznie. Czy to moja wina?
Nie. Niczego przed nią nie zatajałam, mówiłam, jak ma postępować. mówiłam i o plusach i o minusach. Dla mnie plusów było mnóstwo, dla niej moje plusy były minusami! Ja lubię ciszę i PDP też lubiła ciszę, spokój i takie ciche wewnętrzne porozumienie, które miałyśmy. Ta dziewczyna była rozgadana, zamęczała podopieczną setkami zdań. Dla niej małomówność podopiecznej była wadą,dla mnie zaletą.
Jeszcze raz powtórzę - to kwestia interpretacji i charakteru opiekunki.
Oczywiście pomijam tu takie przypadki, jak hellyspring, gdzie ewidentnie została wsadzona na minę przez świadomą tego co robi koordynatorkę.
Nikogo nie bronię, a już tym bardziej firm, bo jak ktoś moje posty zna, to wie,że jestem jedną z najbardziej krytycznych dyskutantek w tej materii, ale trochę bronię tyvch opiekunek, które niekoniecznie mijają się z prawdą.
12 marca 2014 14:24 / 6 osobom podoba się ten post
Lawenda, zgadzam sie z tym, co napisalas w 1000% !!! Oprocz Twoich doswiadczen mamy "przypadek" Hogatki - gdyby nie zaryzykowala pomimo straszliwych informacji - to nie mialaby miejsca, gdzie, o ile sie nie myle, wszystko przebiega dobrze.
W naszym fachu jest wazna "chemia", albo pasujemy do siebie nawzajem, albo nici z tego bheda, tylko udreka dla obydwu stron. Tym bardziej, jesli tak jak Lawenda pisze, wszystko bylo zmienniczce przekazane.
Co do agencji i koordynatorow: hmm, jest, jak jest. Nie wierze, ze koordynatorzy, nawet ci, ktorzy sa w terenie, w DE, odwiedzaja rodziny celem "zbadania" stanu faktycznego, a moim zdaniem powinni.
Ja nie mialam nigdy problemow z rozmawianiem przed podpisaniem kontraktu z rodzinami, z osobami, ktore juz tam sa, chociaz akurat mam takie szczescie, ze jade jako pierwsza. Raz mialam propozycje zmiany kogos, ale po rozmowie z rodzina i opiekunka, ktora juz tam byla - zrezygnowalam, bo wiem, ze pojechalabym w miejsce, hmm, zle zagospodarowane.

Tak sobie fajnie dyskutujemy, tylko ze jakby nie na temat.
Moderatorku, moze jakis nowy watek z tego da sie sklecic? Bo nijak do tytulu sie nie ma ...
12 marca 2014 14:40
wichurra

Ciekawe tylko, czy tylko deklarowały, czy rzeczywiście miały doświadczenie jako opiekunki.
Patrząc z perspektywy firmy to dla nich najważniejsze jest, żeby koordynatorka znała niemiecki.
Inną sprawą jest, jak one ten niemiecki znają.
Moja jak pisze czasami do dziadka, to muszę mu przekładać z jej niemieckiego na normalny niemiecki, bo to jest napisane jakby przy użyciu translatora. To nie są jakieś drobne błędy gramatyczne, tylko zdania zupełnie bez sensu.
Tak samo robiłam sobie na stronie jakiejś agencji test językowy - można było go online wykonać i wyniki szły do agencji. Tylko tam były takie błędy, że czasami wszystkie możliwe odpowiedzi były błędne.... no i biedna miałam problem ze zrobieniem tego testu, bo to wyglądało tak, że musiałam się zastanawiać która odpowiedź jest najmniej błędna.
Też trzeba z drugiej strony przyznać, ze firmom trudno by chyba było znaleźć koordynatorki, które mają doświadczenie w opiece. Po pierwsze osoby mające doświadczenie w opiece, często nie znają języka wystarczająco dobrze w mowie i piśmie. A mało jest osób po germanistyce, które jadą pracować jako opiekunki. No a jak ktoś zna bardzo dobrze niemiecki nie dlatego, że jest po odpowiednich studiach, tylko dlatego, że od lat pracuje w Niemczech to nagle nie przerwie tej pracy i nie będzie pracował za marną kasę jako koordynatorka.
Tak sobie myślę, ale moje przemyślenia nie muszą pokrywać się z rzeczywistością.
Ale oczywiście zgadzam się z tym, że koordynatorki powinny trochę jako opiekunki popracować.
Może firmy powinny je wysłać na 2-3 kontrakty w ramach szkolenia.
Chociaż po miesiącu w każdym miejscu.

Wichurra moja znajoma wyszła za mąż za Niemca. To już chyba z 15 lat temu. Niemcy jej matury polskiej wtedy nie uznali. Chodziła 2 lata do szkoły i ma wyuczony zawód Baeker Fach Verkaeferin. Jak chodziła do szkoły to też musiała się uczyć jak piecze się chleb, placki etc.......Często rozmawiam z ludźmi z Pflegedienst, którzy przychodzą do mojej babci. Różnica między nauką ich zawodu a pielęgniarką jest tylko jedna.  Oni nie mogą asystować przy zabiegach chirurgicznych, nawet jeśli byłaby to drobnostka. 
Taki jest system szkolenia w Niemczech. Sama widzę te różnice między nimi a nami Polkami. Oni też się nadźwigają, też nasłuchają pacjentów i nie każdy chory ich traktuje dobrze. Ale jednak szkoła, odpowiednie przygotowanie dużo daje. Fakt, oni nie pracują  jako 24 na kiwnięcie  na dodatek w obcym kraju. 
Ale przynajmniej mają dystans do swojej pracy. 
 
My uczymy się wszystkiego na sobie samych.  Takie króliki doświadczalne na własne życzenie, poparte dodatkowo nożem na gardle w postaci albo bezrobocia w Polsce, albo kredytami itd.........Nie wspominając o tym, jak niewiele praw mają takie osoby jak my.  Firmy oczywiście ręce umywają, pomocy z reguły nie ma i nigdy nie będzie. 
Ja ostatnio zmuszona byłam napisać wypowiedzenie kontraktu, bo koordynator traktował mnie jak histeryczkę, a rodzina skłócona między sobą z reguły jest tylko gwoździem do naszej traumy. Jedynie to skłoniło go do rozmowy rzetelnej ze mną i z córką. A to z kolei córunię do zawołania lekarza (a jaki policzek dla niej, bo ona sama lekarz).  Tylko co mi z tego skoro ja tak po prostu na jej telefoniczne polecenia nie mogę ot tak babci dawkowania leków zmieniać. Babcia już ubezwłasnowolniona, a ja nie miałabym dowodu w postaci wizyt kontrolnych lekarza. I niby wykształceni a tego zrozumieć nie mogą. to co umów nie czytają?
A gdzie koordynator, żeby im to uświadomić ? 
 
Racja, każdy z nich powinien przejść taką szkołę życia. Może wtedy zaczęli by nas doceniać........................Firmy patrzą na to  jednym okiem, i opiekunka i koordynatorka mają znać język i dużo się nie odzywać, bo po co komu problemy?
12 marca 2014 14:54 / 6 osobom podoba się ten post
emilia

Lawenda, zgadzam sie z tym, co napisalas w 1000% !!! Oprocz Twoich doswiadczen mamy "przypadek" Hogatki - gdyby nie zaryzykowala pomimo straszliwych informacji - to nie mialaby miejsca, gdzie, o ile sie nie myle, wszystko przebiega dobrze.
W naszym fachu jest wazna "chemia", albo pasujemy do siebie nawzajem, albo nici z tego bheda, tylko udreka dla obydwu stron. Tym bardziej, jesli tak jak Lawenda pisze, wszystko bylo zmienniczce przekazane.
Co do agencji i koordynatorow: hmm, jest, jak jest. Nie wierze, ze koordynatorzy, nawet ci, ktorzy sa w terenie, w DE, odwiedzaja rodziny celem "zbadania" stanu faktycznego, a moim zdaniem powinni.
Ja nie mialam nigdy problemow z rozmawianiem przed podpisaniem kontraktu z rodzinami, z osobami, ktore juz tam sa, chociaz akurat mam takie szczescie, ze jade jako pierwsza. Raz mialam propozycje zmiany kogos, ale po rozmowie z rodzina i opiekunka, ktora juz tam byla - zrezygnowalam, bo wiem, ze pojechalabym w miejsce, hmm, zle zagospodarowane.

Tak sobie fajnie dyskutujemy, tylko ze jakby nie na temat.
Moderatorku, moze jakis nowy watek z tego da sie sklecic? Bo nijak do tytulu sie nie ma ...

W pełni zgadzam się z tobą, emilio, co do tzw. "chemii". Jednemu podoba się to, drugiemu co innego, jak w życiu. Jeśli mieszkamy z kimś pod jednym dachem, to porozumienie i zgodność charakterów albo przynajmniej tolerancja musi być. To takie płynne, takie nieokreślone - a jednak istnieje... Co do koordynatorów, ja specjalnie jakichś przebojów nie miałam, ale ja wiem, o co pytać - i zazwyczaj pytam o rzeczy, o które inni nie pytają. Ja już wiem, co mi pasuje, a co nie i komu ja mogę pasować a komu nie. Jednak nie uchroniło mnie to przed moją ostanią wpadką, którą tu opisywałam, też miał być cud miód i orzeszki, a okazał się koszmar, z którego prawie zwiałam. Poprzedniczce pasowało! Nawet tam wróci. :) Ja nigdy. Koordynatorzy często opierają się na opiniach poprzedniczek - bo skąd indziej mają czerpać informacje? A tyle opinii, ilu ludzi, koordynatorki tym bardziej nie zawsze wiedzą, jak odróżnić ziarno od plew i co faktycznie jest na miejscu. A wizyty, to jak ktoś pisał, przebiegają tak,że odświętnie ubrana i z fałszywymi uśmiechami rodzina przedstawia się w jak najlepszym świetle. Sama pewnie bym się dawała nabrać, chociaż ja mam 6 zmysł, intuicję jak diabli, no ale nie każdy umie czytać między wierszami. To wszystko, poza oczywistymi przypadkami, których też jest pełno, jest bardzo, bardzo niedokreślone.
12 marca 2014 15:08 / 5 osobom podoba się ten post
Przed chwilą przeżyłam horror , myślałam już , że tyle Was zrezygnowało z "zawodu".....No , bo tytuł mówi sam za siebie ....: "Jak przestałam być opiekunką "...czy jakoś tak )))))))
12 marca 2014 15:15 / 8 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Przed chwilą przeżyłam horror , myślałam już , że tyle Was zrezygnowało z "zawodu".....No , bo tytuł mówi sam za siebie ....: "Jak przestałam być opiekunką "...czy jakoś tak :-))))))))

No, co ty....
Taka cudowna, rozwijająca intelektualnie ( zwłaszcza z dementykami) i fizycznie praca ( w życiu nie miałam takich bicepsów, jak po dźwiganiu bezwładnej pacjentki) jest na wage złota.
W życiu nie zrezygnuję, niosąc swoje posłannictwo i zapalając kaganek oświaty w ciemnym narodzie naszych sąsiadów - i przy okazji zarabiając eurasie, ale to całkiem przy okazji. :D
12 marca 2014 15:16
Wow, jak sie wciagnełam watek od jego oczątku... Helly masz talent do pisania! :)