Przyjechałam do domku w piątek, a już we wtorek znów wyjazd do Niemiec. Wróciłam na "stare śmieci", chociaż miałam już nie wracać. Parę rzeczy mnie do tego skłoniło. Zmienniczka, której firma "zapomniała" zorganizować zmianę, a która już nie mogła zostać dłużej, syn Babci, który zadzwonił i powiedział, że mogę liczyć na pełną ich pomoc, a jak nie ogarnę tego wszystkiego, to nie będzie sensu zatrudniania innej opiekunki, tylko Babcia wyląduje w domu starców, bo on ma tego też dość;, zarobki, bo podnieśli mi stawkę.... stawkę podnieśli mi dlatego, że od 23 czerwca wraca ze szpitala Dziadek,którego bardzo lubię i On też powiedział, że będzie Babcię trzymał krótko; no i fakt, że troszkę krucho z pieniążkami u mnie, bo mąż szuka pracy....
CO do Dziadka.... super facet, niesamowicie sprawny umysłowo, w styczniu miał wylew i niestety nie do końca wyszedł z tego...Jest karmiony sondą i nadal ma rurkę do tracheotomii. Odpada mi gotowanie dla Niego, a w ciągu dnia będzie 3-5 razy dziennie przychodziła pielęgniarka do odsysania flegmy , do karmienia, kąpania dziadka .... gdy będę jej potrzebowała, to w każdej chwili mogę zadzwonić...Nie wiem jak to będzie do końca funkcjonowało, bo Dziadek coś wspomniał, że może sami będziemy to robić..... Powiedziałam, że ja na pewno nie będę , bo mi nie wolno i nie zmienię zdania...
Babcia jak mnie zobaczyła to rzuciła mi się na szyję i jak do tej pory jest spokojnie, chociaż jak wspomniałam wczoraj, że musze po podróży chociaż na chwilkę poleżeć, to po 3 kwadransach mnie już obudziła

. Mam zamiar wytrwać do końca lipca... zobaczymy jak będzie... w każdym razie nic na siłę

Aaaaa, syn pochował wszystkie drabiny, ale dzisiaj drabina jest, bo Babcia kazała pani do sprzątania przynieść, ale później znów ją zabiera
