07 czerwca 2013 07:44 / 1 osobie podoba się ten post
Magda, labradorki pracowały u nas w mojej poprzedniej firmie z dzieciakami mocno niepełnosprawnymi. Dzieci wiązały im kokardy, zaglądały do paszcz, a one łagodne i dodatkowo wytresowane nic im złego nie robiły, nawet gdy nadepnęło się na łapę. To są niesamowite psy i dokonałaś dobrego wyboru.
Wichurka, wiele firm ma spokojne miejsca pracy, ja trafiam tylko na takie, nie miałam jeszcze trudnej szteli, a pracuję dwa lata, z czego większość na zastępstwach. Im wyższy poziom języka, tym z reguły lepsze miejsce, tak mi powiedziano w mojej Promedice, choć u mnie niemiecki akurat mocno średni. A misio twój bardzo ładny i taki jakiś inny, nietypowy.
Choć 3/4 firm opiekuńczych odprowadza składki od najniższej krajowej, to są takie, które robią to kwoty od ponad 2.000 i więcej, pisałyśmy o tym, tylko nie pamiętam w którym dziale.
Benitka prosiła o pisanie o dobrych doświadczeniach, więc piszę. Wczoraj dowiedziałam się, że ślubny zdecydował się wreszcie pisać doktorat i za tydzień ma już prezentację. Temat wałkujemy od 5 lat, dotąd bez sukcesu, a teraz przypadkowo okazało się, że jego promotorem będzie nasz dawny kolega, który zostawił pracę inżyniera i zatrudnił się na polibudzie. Facet jest już docentem i może to zmobilizuje ślubnego, by nie dał plamy, tylko skończył co zaczął, z czym ma zwykle problem. Cieszę się bardzo, bo ślubny jest bystrym facetem o ciągotkach naukowych, więc niech się rozwija, także po 50-tce! Zostanę doktorową, hi, hi...