14 czerwca 2013 07:39 / 1 osobie podoba się ten post
Mamusia, weź sobie trochę słoneczka ode mnie w razie potrzeby, u nas już się zameldowało.
Rozchmurzyła mnie wczoraj po ataku niechęci do niemieckiej prowincji rozmowa z moim ukochanym mężczyzną - synem Maciejem, zapalonym harcerzem od 7 roku życia. Do tej pory było tak, że gdy tylko kończył sie rok szkolny, młodzieniec pakował plecak i znikał na całe wakacje, z jednego obozu przechodząc na drugi, a do domu wpadając tylko po świeże majtki. Trzeba było jedynie znieść z godnością co roku zadawane pytania;
- Mamooooo, a dasz mi na obozy?
i wysupłać pewną kwotę z sakiewki, niedużą, ale zawsze jakąś.
Czasem byłam zła, że nasz nastoletni syn nie dorabia w wakacje jak dobrze wychowana młodzież w jego wieku, bo nie ma na to czasu jako aktywista harcerski i religijny do tego z biegiem czasu. Ale w tym roku zaświeciło dla nas-rodziców słońce - młody poszedł do fabryki do roboty! Chce sobie zarobić na wpisowe na studia (płaci się średnio 70zł za każdy kierunek na który składa się papiery), a tak naprawdę to pewnikiem z powodu dziewczyny, przy której wstydzi się świecić pustkami w kieszeni. Jako rasowy Szkot odczuwam głęboką radość z tego powodu, bo nie muszę dziecku dawać pieniędzy!
A co dobrego u Was, dzieciątka?