02 października 2012 14:25
Wiesz Janinko, uważam, że w wielu przypadkach, postepowanie tej młodej opiekunki jest dobrą metodą! Ja urobiłam sobie łapy po łokcie sprzątając w chałupie 30- letnie brudy, zawsze byłam miła, uśmiechnieta (no wkońcu za to dostawałam kasę!), a w zamian miałam złośliwości babsztyla, który miał chore serce, nie demencję!. I gdyby mnie bóg pokarał koniecznością wyjazdu do opieki, ograniczyłabym swoją inwencje do minimum. Wiem, że każdy przypadek jest inny, ale mnie ten "mój "przypadek, tak dał popalić, że zmieniłam nastawienie o 180 stopni do tych wszystkich babć i dziadków!. Czasmi wychodziłam z domu w te piepszone pola, bo nic tam innego nie było, i wrzeszczałam by uspokoić nerwy, bo w przeciwnym wypadku skończyłoby się skopaniem tyłka uroczej babuni. Jak widzisz, nie na każdej stelli jest sielankowo:):).
A tobie Helli radzę, jak dziadek rozrabiać zacznie: rąbnij pięścią w stół!:):). On i tak pamiętał nie będzie:):)