04 października 2012 16:37
Moja kuzynka ma sąsiada, który co pewien czas zaopatruje się w nowe zwierzątko. Kota, psa...różnie. Od lat sytuacja się powtarza. Jak tylko zwierze podrośnie, tudzież znudzi się, ląduje na ulicy. Wyjątek stanowił wilczurek, który wylądował w ogródku za kratami kojca (tak małego, że po wyjściu z budy, która zajmuje mniej więcej połowę powierzchni, pies może sobie tam co najwyżej postać, bo nawet dwóch kroków nie zrobi). W ciągu 5 lat, koleś wypuścił psa może ze dwa razy. Wszyscy myśleli, że zwierzę oszaleje z radości. Ganiał, jak dzikus.
A teraz coś w weselszym tonie ;)
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn/643875_468949329805426_813302580_n.jpg