Na wyjeździe

08 października 2012 11:49
Dzień dobry:) właśnie zaczeły się moje ostatnie dni pobytu w DE... powoli trzeba porządkować rzeczy i koło czwartku zacząć pakowanie... :) miłego dnia dla Wszystkich :*
08 października 2012 12:21
Witam no i co andrea z twoim dziadkiem pisz .Sylwunia zazdroszcze ja tu jeszcze 2 miesiace prawie ale tez sie pocieszam ze dni leca to jakos wytrzymamJak tam u was z pogoda pisali ze takie upaly a zimno jest ze nie wiem .pozdrawiam
08 października 2012 13:41
A zimno też :) Koło 10 rano wybrałam się do Lidla...powietrze było tak lodowate, że przy oddechu biała para z ust leciała :)
08 października 2012 15:59
Andrea, no i przydała się znajomość niemieckiego. Spokojnego popołudnia. Właśnie rośnie mi ciasto na bułeczki według Twojego przepisu. Musiałam przewertować forum, bo już dawno nie pieklam Jak masz ochotę to zapraszam, ok. 17 będą ciepłe i gotowe do jedzenia. Wszystkich chętnych też zapraszam.
08 października 2012 18:40
To świadczy tylko o kunszcie kucharki.
08 października 2012 21:21
Ladnie to tak sie opychac co? pozdrawiam i do lozek
08 października 2012 22:04
Romana zaczęła powieść i się zmyła
08 października 2012 23:19
A gdzie Romana jest?

Musisz się pogodzić z moim nowym avatarkiem - mi się on podoba!
09 października 2012 07:55
Romanka jest w de. Licytujemy się z Andreą, gdzie jest koniec świata, u mnie czy u niej, ale przy Romance to my światowe kobiety, bo Romanka na pewno internetu nie ma, gdyby miała, odezwała by się do nas. Trzymajmy za nią kciuki, bo bez internetu ciężko jej być musi.

Andrea, bułeczki z Twojego przepisu wyszły jak zwykle super. Zapach miały taki, że ściągnęły dzieci podopiecznych z okolicy. Poszły w mig prosto z blachy. 12 sztuk! Właśnie wybieram się po bułki do sklepu-samochodu. Przyjeźdza o 8:15, a jak się spóźni, to będę czekała na deszczu.
09 października 2012 08:06
mam internet! Dobrzy Niemcy kupili mi za moje euro, zarejestrowali, a trochę zrobiłam z instalacją sama i pękam z dumy! Jestem 25 km od Sttutgartu, w miasteczku bajkowym, byłam już w domu urodzenia Schilllera, cacku z pruskim murem, gdzie jest trochę pamiątek po nim, w tym śliczny, malutki, biały garniturek, tak na roczne dziecko, który z lnu zrobiła mu mamusia. Nasza powieść jest nadal zabawna, jesteście genialni! Ale się stęskniłam za Wami!
09 października 2012 08:53
Hej, Romana, witaj w krainie "landszaftow" (wyraz specjalny, u mnie w domu tak nazywamy pocztowkowe widoczki). Szkoda, ze pogoda sie psuje, moja babcia w takie dni ma bardzo ograniczony kontakt z rzeczywistoscia, ale to norma, dalej zero agresji.

Romana, wiecej wiary w siebie - komputer/laptop nie gryzie - to jest sprzet dla ludzi, rowniez nieco zaawansowanych wiekiem, a jaka radocha, jak sie samemu cos zrobi ! Wlasnie chce namowic wlasciciela tego pudla, ktore uzywam, na drugi system operacyjny, zebym nie musiala kasowac swoich plikow przed wyjazdem na urlop i robic wszystkiego od poczatku po powrocie, fajna zabawa !
09 października 2012 09:10
Romanko to musisz mieć ciekawą Stellę. Czasami też bym chciała pozwiedzać, a nie zawsze jest jak.

Pozazdrościć!
09 października 2012 09:20
Romanaaaa! :) Wróciłaś. Wspaniale! :)



Ja jadę za chwilę na wycieczkę krajoznawczą, chociaż przyznam szczerze, że tak mnie boli brzuch, że ledwo się poruszam...więc średnio mi się to dzisiaj uśmiecha... No cóż, zobaczymy :) Jakoś chyba przeżyję. Pozdrowionka dla wszystkich.
09 października 2012 09:44
Dzień dobry :))) u mnie od rana pochmurno i deszczowo, nic mi się nie chce...

Romana, jak świetnie, ze jesteś z nami... :)))

miłego dnia dla Wszystkich :*
09 października 2012 10:04
Romanka, nareszcie! Witaj.