Hmm, "Gwiezdne Wojny" przerabialam dwa razy, ze starsza corka, a pozniej z mlodsza. Zafascynowala mnie odmniennosc przyjmowania i rozumienia tej serii. Starsza byla zauroczona, mlodsza - patrzyla bardzo krytycznie, twierdzila, ze efekty specjalne to kicha i takie inne. Przekaz - odebraly podobnie.
Ja jestem za to zauroczona Tolkienem - nie jest to SF, ale czyste fantasy. Do tego saga o Wiedzminie. Za kazdym razem, kiedy czytam - znajduje co innego, u Tolkiena - wiara w siebie, w dobro i takie tam inne, moze infantylne przeslania, ale akurat mi to pasuje. A, jeszcze moje ukochane "Zycie Pi". Trylogia - tez wracam do tej lektury, ale z biegiem czasu nie przemawia juz do mnie tak, jak kiedys.