Na wyjeździe

25 grudnia 2012 19:22
jak chcę wyjść to wychodzę, mówię podopiecznemu że idę na spacer i wrócę np za godzinę, a on mówi że mogę nawet za dwie :) to w takim razie tej pani-serketarce powiem że minimum 2 godziny dziennie mi przysługują, a że codziennie na 2 godziny boję się go zostawiać i że w takiej sytuacji przysługuje mi raz na jakiś czas dłuższy czas wolny i że mogę wyjść na te parę godzin, a jak będzie miała jakieś problemy z tym to powiem że dzwonię do firmy :) a chyba w firmie w razie czego w takiej sytuacji powiedzą że mogę jeden dzień wyjść tak od 10 - 16? pracuję w aterimie.
25 grudnia 2012 19:23
kika -a skad ,darmowy,po prawej str jest okienko do tłumaczen i na dole pod nim sie jezyk tlumczenia wybiera a po lewej to juz sa specjalistyczne tlumaczenia platnie-ja czesto z tej stronki korzystam
25 grudnia 2012 19:26
spróbuj, panie z Aterimy mają dobrą opinię, pewnie Ci skutecznie pomogą, ale może uda się nawet bez telefonu do nich rzecz załatwić. Ja wolę wychodzić częściej i na mniej, niż czekać parę dni na dłuższe wyjście, ale to rzecz gustu.

Myszko, kilka razy sobie dziś Twój tekst w powieści przeczytam, bom uczeń czasem tępawy, ale pilny....
25 grudnia 2012 20:16
Dzięki Romana za dobre słowo. Dzisiaj i się przyda wyjątkowo. Cieszę się, że Mycha w powieści pokrzepia, bardzo się cieszę. Chyba usnę dzisiaj lepiej.
No wiesz Roma do tępawego ucznia to Ci daleko.
25 grudnia 2012 21:47
Tępawa względem ludzi bywam, Myszko. Ranię ich niepotrzebnie, czasem mocno, a wystarczyłoby trochę pomyślunku, czy to co chcę zrobić dobro przyniesie, czy wręcz przeciwnie. Ale się poprawię.Twój tekst ma w sobie dużo pozytywnej energii, a poza tym jest inspirujący...
Piwo Zywiec ogłosiło codzienny konkurs na lepieje,. takie krótkie tekściki na zadany temat. Wysłałam dwa, a jeden jest śmieszny, tak nieskromnie myślę. Dziś tematem są trafione i nietrafione prezenty. Mój lepiej to:
-Lepsze Audi od dziadziusia,
niż noworodek od wnusia-
25 grudnia 2012 22:15
Po wczorajszej nocy, która dzięki mojemu podopiecznemu była trudnym i przykrym doświadczeniem, ba! wręcz horrorem i zamachem na moje życie psychiczne, (które notabene już jest w rozsypce), nastała błoga cisza.. wreszcie mój dziadek śpi. Odsypia wczorajszą noc. Nie macie pojęcia jakie to cudowne uczucie móc posiedzieć w ciszy. Wreszcie słyszę własne myśli..

Wciąż zachodzę w głowę, dlaczego mój pacjent z galopującym alzheimerem, nie bierze żadnych wyciszających leków. Każdy dzień niesie za sobą tyle przykrych doświadczeń, i trudności.. Ech.. Jeszcze 7 dni..

Obym to przetrwała, a mam wrażenie, że z dnia na dzień/ i z nocy na noc jest gorzej.

Romana: Gratuluję! Wprawdzie z poślizgiem ale szczerze od serca ;-)
25 grudnia 2012 22:20
Neta, broń się! co to znaczy pacjent z Alzheimerem bez leków wyciszających? Chcesz kiedyś poważnie oberwać? Takie rzeczy się zdarzają, a teraz też masz niełatwo. Czy on nie ma rodziny albo opiekuna prawnego? Jak nie dostaje leków, bo nikt się nie przejmuje, to dzwonisz do firmy! Parę dni temu gruntownie omawiałyśmy ten temat w dziale - demencja i Alzheimer.-Czasami, kiedy czytam takie posty jak ten, to myślę, że opiekunki nas nabierają, bo brzmi to jak opis horroru z powieści, fikcja literacka. Ponieważ dorosły człowiek, opiekunka, nie pozwoliłby by robiono mu takie rzeczy!!!.
25 grudnia 2012 22:31
Romana: Problem polega na tym, że to nie jest moja praca. Jestem tu tylko na zastępstwie. Ja nigdy bym do takiej sytuacji nie dopuściła. Wierz mi. Sama jestem tym faktem zszokowana.. Nie podają żadnych leków z obawy, że mogłyby one zbyt "przyhamować" dziadka, i zaburzyć jego koordynację ruchową - co z kolei ich zdaniem mogłoby się skończyć się np. jakimś niebezpiecznym upadkiem. Więc jest jak jest..

Nie wnikam w to, po prostu muszę się przemęczyć..

Oczywiście, że dochodzi do sytuacji niebezpiecznych - wówczas się wycofuję, muszę to przeczekać, by nie oberwać. Dziadek jest niesłychanie silny, nadgarstki mam w siniakach, tak mocno mnie ściska. Z przykrością stwierdzam, że to najtrudniejsza i najgorsza praca jaką miałam..



25 grudnia 2012 22:43
ja będąc na zastępstwie też bym domagała się leków dla dziadka. Przecież chodzi tu o Twoje bezpieczeństwo w ciągu miesiąca pracy! Powinnaś to jak najszybciej zgłosić do firmy, może nie mają pojęcia co się dzieje, poza tym Alzheimer u pacjenta nie stoi w miejscu. Kocinek miała niedawno sytuację z agresywną babcią i niechętnym do leków synem i pomogła interwencja firmy, która zagroziła - albo leki wyciszające, albo zrywamy z panem umowę!-
Naprawdę, jeśli traktujesz poważnie tę pracę, koniecznie zgłoś do firmy, co się dzieje. Osoba będąca tu na stałe będzie Ci tylko wdzięczna. Poza tym pomyśl, co stanie się, jeśli ona na przykład nie przyjedzie, tylko ktoś nieświadomy tego, co go czeka, bo ona np. pochoruje się, albo zmieni pacjenta? Skarzesz kogoś na horror, a nie musi wcale tak być! Ja pracowałam z Alzheimerem, leki można skutecznie dopasować.Neta, nie zostawiaj tak tej sprawy, proszę Cię, ze względu na Ciebie i inne dziewczyny!
25 grudnia 2012 22:52
Romana: Zmotywowałaś mnie do działania. Jutro przychodzi z wizytą syn. Porozmawiam z nim. Obiecuje!
Ja już w sumie 10 lat na wyjazdach, i przez ten okres z różnymi przypadkami się spotkałam.. ale to jest jakaś abstrakcja dla mnie..
Za długo.. już jestem tą pracą zmęczona.. całe życie na walizkach, czasem mam wrażenie, że ja to życie, całą swoją młodość.. najlepsze lata, zmarnowałam :(
25 grudnia 2012 23:09
Ja się spotkałam z bardzo podobną wypowiedzią na temat leków wyciszających. Niemka pochodzenia polskiego stwierdziła że te leki jej mamie nie służą. Na szczęście nie ja się jej mamą opiekowałam. Teraz dostaje jakąś nową ofertę to od razu zaznaczam, że do agresywnego podopiecznego nie pojadę. Jeżeli tak się zdarzy to zapowiadam, że pakuję walizkę i wyjeżdżam. Bo mam na szczęście rodzinę i znajomych w Niemczech. I muszę dodać że moja kuzynka już jedną ofiarę agresji zabierała z domu podopiecznego.
25 grudnia 2012 23:32
Ja jak zaczełam szukać pracy opiekunki to też w firmach zaznaczałam że pacjenci z agresją od razu odpadają, a jak demencja to też zależy.

Koleżanka ze szpitala, pielęgniarka, która też kiedyś parę lat pracowała w DE jako opiekunka, powiedziała mi że najlepszy lek na demencję, wyciszający, dostępny na rynku Niemieckim to Melperon, że po nim najbardziej pobudzeni podopieczni przesypiali noce itp. Tylko nie wiem jak to jest, ona mówiła że zasugerowała lekarzowi który był z wizytą ten lek, on przepisał i było ok, a ja teraz jestem u podopiecznego który miał problemy ze snem (poprzednia opiekunka nie pomyślała że może on budzi się w nocy i woła ją kilka razy przez to że radio jest za głośno, ja albo nie włączam jak się nie upomina, a jak już to ustawiam najciszej jak się da, negocjuje :) i śpi dobrze, i w każdym razie tutaj o tabletkach na sen, o zmianie musi decydować neurolog, a nie lekarz pierwszego kontaktu.



Jak myślicie, czy z pieniędzy które mam na jedzenie i takie wydatki, mogę kupić sobie coś czego nie je/nie pije podopieczny, ale ja tak? np colę?
26 grudnia 2012 00:37
możesz, a w dobrych rodzinach sami Ci to proponują.
26 grudnia 2012 08:38
Witam z rana cieplutko.Gosiagosia-w wiekszosci rodzin ty nie masz obowiazku jesc i pic tego co pacjent-jesli chodzi o jedzenie mozesz kupic i jesc i pic to na co masz ochote-oczywiscie wiemy wszystkie-bez szalenstw.Tak normalnie jak w domu.mysle ze jesli kupisz jakis sok czy cole,albo np dobry ser ktory lubisz,a pacjent nie to nie powinno byc problemu-bylam na stelii gdzie babcia jadla wszystko przecierane-wiec bylo normalne ze ona miala inne menu a ja inne.pozdrawiam

ps.u mnie pada.
26 grudnia 2012 09:16
a za to we Wrocławiu prawie wiosna, wczoraj po g.21 wracałam w rozpiętym, jesiennym płaszczu, śnieg stopniał już pierwszego dnia świąt. Dziwna zima, parę dni wcześniej było biało, mały robił orły na śniegu ubrany w ubranie do wytarzania się.

No, za chudnięcie się biorę koleżanki i koledzy, metodą Gabriela, nacisk na psychikę kładącą, a na normalne jedzenie, warzywa owoce, nabiał, mięso, trochę ruchu, bez ograniczania kalorii. Potęga podświadomości, kto lepiej zna, ten nie będzie się śmiał, ja dopiero w tej dziedzinie startuję.

Miłego dnia, kociaki!