Na wyjeździe

31 grudnia 2012 23:37
strasznie mi przykro, nie odbiera telefonów dalej mój facet...no coż trzeba to jakos przezyć
01 stycznia 2013 00:00
przykro tak samej szampana pic....
01 stycznia 2013 00:35
Rano,zadzwoni pokaja sie i będzie ok,nie martw się berlinka.Szczęsliwego Nowego Roku!!!! Będzie dobrze!!!
01 stycznia 2013 03:09
A ja właśnie zakończyłam imprezkę z babcią i jej rodziną. I był to pierwszy Sylwester spędzony na wyjeździe. Wcześniej bywałam ale tylko na Wielkanoc, jednak nigdy nie pomyślałam, o tym że jestem w lepszej sytuacji podczas świąt...bo kasę zarabiam.

Masz u mnie plusika Anka.



Nie ma to jak pozytywne myślenie od razu dusza się raduje :)
01 stycznia 2013 07:27
Witajcie o poranku ...ja przespałam N,Rok ! dziadek też ,po śniadaniu wyoijemy lampkę wina na powitanie...zostało mi jeszcze parę tyg. do końca,ciężko ,tęskno,ale dam radę,już z górki,dziś akurat internet szybciej działa-większość śpi...ogólnie cieszę się że stary rok już odszedł... Miłego dnia życze !
01 stycznia 2013 07:52
Halo-budzimy się, wstawać !

Witaj serduszko, Ty jedna na nogach, ale Ty przespałaś, a dziewczyny balowały ....
01 stycznia 2013 08:33
Witam was-jak tam po zabawie??pewnie tak jak i u mnie...

Fado-pieknie napisalas-tak wyglada tez i moje zycie-dokladnie tak samo...



kolejny dzien przed nami,za oknemwychodzi slonce-wiosna-do domu mam juz-6dni-w nastepny wtorek bede juz spac we wlasnym luzku.



przezylysmy swieta,sylwestra-my twarde babki jestesmy i tyle.
01 stycznia 2013 09:45
Fargo,przeczytaj,co napisałaś w "Nasze małe i duże sukcesy",jak to się ma do tego powyższego postu.Zdecyduj,czy jezdzisz dla przyjemności,czy za chlebem. Szczęśliwego Nowego Roku!!!!
01 stycznia 2013 09:56
Ale masz fajnie, że zaraz do domku śmigasz :) Przede mną jeszcze siedem tygodni...
01 stycznia 2013 10:08
Witam wszystkich w Nowym Roku ! Sylwestra spędziłam sama -starsza pani już od 19 grzecznie w łóżeczku-a ja zostałam ze swoimi myślami i refleksjami .Nie był to zły rok dla mnie - ale coraz częściej myślę o tym co mi przez te lata pracy za granicą ,,uciekło'' - te Wigilie które się nie powtórzą ,te ferie na które mój syn przyjeżdżał do domu a ja byłam daleko , te sytuacje które spadały na barki mojego męża i z którymi poradził sobie ale mnie wcale nie było łatwiej bo mam niestety zwyczaj ,,wymyślania czarnych scenariuszy '' i dręczenia się nimi.. Nawet moje dwie stare kotki które zachorowały i których już nie zobaczyłam. To prawda , że ma się coś za coś- w moim przypadku celem były studia syna . Ja zarobiłam pieniądze na czesne - on nie tylko skończył w terminie ale jeszcze zdał bardzo dobrze LEP i dostał rezydenturę w renomowanym szpitalu . I to był największy sukces - nie tylko mój ale całej rodziny bo każde z nas miało w niego swój wkład .Ile razy mi smutno ,pocieszam się tą myślą . Bo nieważne co za te zarobione euro kupię , czy może wreszcie gdzieś wyjadę ,coś zobaczę .Rzeczy się zniszczą , każda wycieczka skończy prędzej czy później ale moje dziecko ma zawód o którym marzyło i pracę która go pasjonuje .I nie piszę dlatego żeby się chwalić lecz żeby się tą radością podzielić. Kiedy podejmowaliśmy decyzję o płatnej medycynie dla syna wielu znajomych pukało się w czoło na co się porywamy .Ja poszłam na wcześniejszą emeryturę żeby móc wyjechać i zarobić .Może któraś z Was stoi przed podobnym dylematem i się waha czy da radę . Powiem krótko - warto .
01 stycznia 2013 10:10
Witajcie kochani w Nowym Roku i w starych nałogach - pasji do kawy, papierosków i do naszego forum!
Nie róbcie noworocznych postanowień - najczęściej i tak ich nie realizujemy i tylko się człowiek stresuje. Po nocnych baletach z wnusią boli mnie od rana głowa - że też te małe stworzenia potrafią wieczorem tak mało spać!
Giunta, masz dobrą sztelę, 7 tygodni to długo, ale profesor fajny, więc dzielnie wytrzymasz. Kiedy zaczynasz ćwiczyć do maratonu? Napisz jak to się robi, podziwiam ludzi potrafiących przebiec 42 km...
Mozah, gratulacje! Twój syn jako lekarz będzie prowadził godne życie, bez troski o pieniądze na rachunki, bo zawsze na nie spokojnie zarobi! I nie tylko na nie. A dylematy są na stałe wpisane w naszą pracę, taka jej uroda...
01 stycznia 2013 10:50
margolciu kochana - odnosnie twojego komentarza do postu fado:

My tu wszystkie jeździmy i za chlebem i dla przyjemności:)Bo o wiele przyjemniej jeść chlebuś z szyneczką niż z margaryną z dyskontu!!!:):):):)
01 stycznia 2013 10:53
Kasieńko,uważasz za przyjemnosc pracę tutaj!!! Co Wy jakieś sado-macho jestescie?!
01 stycznia 2013 10:53 / 1 osobie podoba się ten post
A u mnie tak troszke smutno.
Moja Pani co dzien sie mnie na nowo pyta-kto umarl..wie ze bedzie pogrzeb w czwartek ale ciagle zapomina czyj.I ja jej od nowa tlumacze-ze jej brat.ze odszedl,ale ze taka kolej losu,ona placze,ja ja tule..i tak od soboty-kilka razy dziennie.

Margolciu-ja tez nie widze tych wyjazdow w czarnym kolorze.Sa plusy i minusy.Chyba z czystym sumieniem ,moge napisac-ze lubie te w yjazdy,lubie te zarobione euro..lubie spokoj jaki mam potem gdy wiem ze nie musze sie przez jakis czas martwic finansami.
01 stycznia 2013 10:59
Oczywiście ,że nie uważam-mój komentarz jest humorystycznym podejsciem do tematu.Co ty taka powazna w NR?



Anno77 - nic z tym nie zrobisz,samo życie ,niestety- im bliżej drugiej strony lustra ,im wiecej znajomych umiera tym bardziej sie starzy ludzie robia płaczliwi/troche to strach,troche żal,wszystko naraz/