Na wyjeździe

10 maja 2013 16:55 / 1 osobie podoba się ten post
No tak jest,przywiazujemy sie do podopiecznych.To jest calkiem normalny odruch,przeciez my przebywamy z podopiecznym non stop,przez 2-3 miesiace,albo i dluzej.Ktoras z forumowiczek pisala kiedys,ze nie chce jezdzic,do tej samej osoby,zeby sie nie przywiazywac.Moze to jest wyjscie,ja jednak wole jezdzic i opiekowac sie ta sama osoba.Znamy naszego podopiecznego,wiemy jak zareaguje,jak sypia,co je.To tez i nam ulatwia prace,ale to skutkuje tym ,ze podopieczny sie do nas przyzwyczaja,a my do podopiecznego.Magdalena_k,rozumie Ciebie bardzo dobrze,ale spotkal Ciebie problem zdrowotny i niestety musisz zmienic prace.Bedzie dobrze:)
10 maja 2013 17:35
magdalena_k

no masz racje,ale jak do tej pory zadna dziadkowi nie pasowala... szkoda tylko ze nie zrobili nic zeby mi ulatwic tu prace zebym mogla zostac....dlatego teraz wiem ze nia ma co....

Niema co gdybac , zamykasz drzwi za soba.Dziadek "dostanie " nastepna opiekunke i ........sie przyzwyczai .Zalatwilas sobie kregoslup,niczego sie nie nauczylas? Wystarczylo kupic Tv Sessel   i fote l"sam postawi dziadka na nogi".Mysl o swoim zdrowiu i o sobie .Troche" groboskornie" to napisalam ale , za duzo myslisz :):)Pozdrawiam .
10 maja 2013 18:15 / 3 osobom podoba się ten post
I właśnie dlatego Andrea ja sie nie przywiązuję ani do podopiecznego ani do jego rodziny-wyjezdżam do pracy i dokładnie tak te wyjazdy traktuję.I nie jest mi przykro ,że do mnie nie dzwonią.Bardzo łatwo wpaśc w pułapkę myślenia ,że sie z nami zżyli i jesteśmy niezastapione-w 99,9% okazuje sie to nieprawdą tak jak w przypadku Justy.
10 maja 2013 18:25
Również nie przywiązuje sie do podopiecznych to jest tylko moja praca ,a co nerwów nam zepsują to tylko my wiemy :)) Bo nigdzie nie jest aż tak różowo . Dlatego jestem obojętna staram się wykonywać jedynie dobrze swoją prace.
10 maja 2013 18:45 / 1 osobie podoba się ten post
Ja tez mysle ,ze trzeba czasu ,aby nauczyc sie nie przywiazywac.Chyba jednak tak do konca nie mozna,bo gdzies tam w sercu siedzi,no nie wiem moze ja z innej bajki jestem.Magdalena.-k,juz 9 lat jest opiekunka i jeszcze ma problem z przywiazywaniem sie(inaczej,nieprzywiazywaniem sie).Ja juz pomalutku podchodze z dystansem,jednakze znajac siebie nigdy nie dojde do etapu takiego,ze bedzie mi calkiem bojetne.Przypuszczam,ze to jest tez jednak kwestia charakteru:)
10 maja 2013 19:12 / 1 osobie podoba się ten post
Na pewno trzeba przynajmniej paru lat.Ja się tego nauczyłam w poprzedniej pracy/25lat onkologii/ - Niemal codziennie ktos umierał,codziennie patrzyłam na ludzkie cierpienie i nie mówię ,że zobojętniałam czy stwardniałam ale z pewnoscia nauczyłam sie zachowywac dystans.Zaczynalam jako 22-latka i na początku było mi ciężko  ale bez zachowania równowagi nie sposób było pracować tyle lat.Dlatego kiedy zaczełam jezdzic do D  to już nie było dla mnie problemem. 
10 maja 2013 19:19 / 1 osobie podoba się ten post
To jest bardzo mile,ja mialam tak ze swoja Marita,zawsze mowila ze jesli chodzi o przyjazn ,to wiek nie gra roli.Bardzo sie dobrze rozumialysmy,mialysmy takie samo poczucie chumoru,te same ciuchy sie nawet nam podobaly.Hahahaha,pamietam jak wybralysmy sie na zakupy do Köln,wpadlysmy do sklepu,a Ona na to..
-To jest taka ladna sukienka,pasowalaby do Ciebie ,no ja takiej nie zaloze,bo przeciez sie postarzalam.....
hahahaha,tak ,tez mi sie bardzo podobala,oczywiscie dostalam ta sukienke w prezencie:)
 
10 maja 2013 20:16
No mojej Pannie zdecydowanie lepiej, bo lata bez laski i nie płacze... już się boję, bo będzie jak córka wyjedzie... na szczęście jeszcze tylko dwa tygodnie... potrzebuję już odpoczynku...
10 maja 2013 20:30 / 1 osobie podoba się ten post
Ja będę miala problem za 3 miesiące,naprawdę nie wiem jak się zachować przy wyjedżie. Jestem już w tej rodzinie 2lata i 8 m z tego a w domu razem 2.5 m. Wiem że nigdy juz tam nie wrócę.
10 maja 2013 20:47
kasia63

Na pewno trzeba przynajmniej paru lat.Ja się tego nauczyłam w poprzedniej pracy/25lat onkologii/ - Niemal codziennie ktos umierał,codziennie patrzyłam na ludzkie cierpienie i nie mówię ,że zobojętniałam czy stwardniałam ale z pewnoscia nauczyłam sie zachowywac dystans.Zaczynalam jako 22-latka i na początku było mi ciężko  ale bez zachowania równowagi nie sposób było pracować tyle lat.Dlatego kiedy zaczełam jezdzic do D  to już nie było dla mnie problemem. 

No to mi jeszcze troche latek zostalo(24),Ty to sie musialas napatrzec,smutne.
10 maja 2013 20:50
didusia

Ja będę miala problem za 3 miesiące,naprawdę nie wiem jak się zachować przy wyjedżie. Jestem już w tej rodzinie 2lata i 8 m z tego a w domu razem 2.5 m. Wiem że nigdy juz tam nie wrócę.

ja mam ten problem teraz. Jestem tu prawie 2 i pol roku. Teraz 23 maja odjeżdżam i tu nie wracam . Przez te czas byłam w domu 5 razy, po 2 czasem 3 thygodnie.
Ciężko było mi im powiedzieć, ze odchodze. Ale zdecydowałam sie i opuszczam to miejsce.
Mam tylko nadzieje, że trafie na dobrych podopiecznych i dam rade.
Tu trafilam bez znajomosci jezyka , babcia mowi po polsku.
Mam tu dobrze, ale prywatnie, a jestem coraz starsza, musze pomyslec o sobie. 
Miłego wieczoru
10 maja 2013 20:52
Wisienka Ja doskonalenie Ciebie rozumiem z tym że Ja już nie wracam do tego zawodu. Mam a Polsce pracę -ewentualnie dorywczo wlecie i tylko na 1 m -zastępstwo.
10 maja 2013 20:55
No to ja mam zamiar na jesień też się pożegnać, o ile Panna jeszcze będzie stąpać po tej ziemi... nie jestem tu emocjonalnie związana, więc będzie mi łatwiej... zastanawiam się tylko, jak rodzina zareaguje, bo czasami mi się wydaje, że oni myślą, że jestem tylko do ich dyspozycji i to trochę męczy mnie... ale tak jak piszesz Wisienka trzeba zacząć myśleć o sobie, bo nikt tego za nas nie zrobi...
 
10 maja 2013 20:56
No to nam sie jakos tak smutasnie zrobilo.Usmiechnijmy sie,zeby lepiej nam sie spalo:)
10 maja 2013 20:57
Ej tam Hogata ja się tam nie smutam! Właśnie szukam sprzętu do mojej ślicznej, nowiutkiej kuchni i zaraz kociokwiku dostanę tyle tego jest... na tapecie zmywarka właśnie jest... już sama nie wiem, czego chcę... ratunku!!!!!!