Mój pierwszy wyjazd był busikiem. Kierowca przyjechał pod domek ok 18, jechaliśmy całą noc i połowę następnego dnia. Kierowca jeden. W miarę odległości cichły w busie rozmowy, każdy miał już dość. Kierowca był bardzo zmęczony, w pewnym momencie przeprosił nas i powiedział, że musi się przespać, bo nie dojedzie. Rozłożył lekko do tyłu siedzenie i spał jakieś 1,5 godziny, wszyscy siedzieli jak trusie, albo spali.. Nie ujechaliśmy później nawet godzinę i kierowca znów przeprosił, był tak zmęczony, że powiedział, że musi jeszcze chwilkę pospać. Cieszyłam się jak dojechałam na miejsce ...
Przyznam się, że lubię jeździć małymi busami, ale wtedy, gdy jest dwóch kierowców i to powinien być standard.