Co dzisiaj gotujesz na obiad ? #3

16 stycznia 2015 20:34 / 2 osobom podoba się ten post
hagia

No Basiu, dzięki wielkie. Już wiem co za mną chodzi. Jakem leniwiec wielki, każę zawieźć się do większego miasteczka  i rozejrzę się za świeżymi, sezonowymi z Peru :)))))))  Były takie w grudniu we wszystkich geszeftach, tu i w Pl.
 
Dziewczyny, czy teraz w połowie stycznia, któraś widziała peruwiańskie szparagi???
Inne zamorskie też mogą być :)

Ja widziałam w Rewe i w Penny - bo na razie tylko w tych dwóch bywam -:)))))))))
16 stycznia 2015 20:38 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Proszę bardzo,mówisz i masz,dziesiejszy obiad : szpecle sprzed dwoch dni odświeżone w gorącej wodzie + obgotowane ziemniaki ,a potem przysmazone( czyt .przypalone),ale za to w pomysłowy i apetyczny sposób bo w ósemki , nerki drobiowe w sosie a'la pomidorowy,zagęszczony i zabielany obficie słodką 30 % śmietanką.
Potem poobiednia zgaga,własciwie jest do tej pory :))))

Pomysłowa babcia ;)))
Wiem dlaczego trzymam się z dala od babć na chodzie  
16 stycznia 2015 20:49 / 2 osobom podoba się ten post
hagia

Pomysłowa babcia ;)))
Wiem dlaczego trzymam się z dala od babć na chodzie :-) 

No więc mnie rozumiesz,jakby Twój dziadek miał kolegę to ja bardzo chętnie sie nim zajmę :)
16 stycznia 2015 20:53 / 1 osobie podoba się ten post
A ja mam wielkiego stresa. Córka PDP zagroziła/obiecała, że jutro gotuje. Niezbyt dobrze jej to wychodzi i tylko z PDP wymieniłyśmy spłoszone spojrzenia. Muszę coś wymyślić do zjedzenia na szybko wcześniej bo inaczej do wieczora będziemy siedziały w łazienkach. I znowu będę musiała pucować łazienkę ;(
16 stycznia 2015 20:57 / 2 osobom podoba się ten post
WSTENGA

A ja mam wielkiego stresa. Córka PDP zagroziła/obiecała, że jutro gotuje. Niezbyt dobrze jej to wychodzi i tylko z PDP wymieniłyśmy spłoszone spojrzenia. Muszę coś wymyślić do zjedzenia na szybko wcześniej bo inaczej do wieczora będziemy siedziały w łazienkach. I znowu będę musiała pucować łazienkę ;(

Miej nadzieję,że może migrena jutro ją złapie...
16 stycznia 2015 21:00 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Miej nadzieję,że może migrena jutro ją złapie...

Niestety, ona z tych co mają wiatr w d../bardzo dużo energii. Lubię ją, ale kuchnia to zdecydowanie nie jej powołanie. Niemiecka kuchnia ogólnie niezbyt mi smakuje, a w jej wykonaniu ...... powala. I to dosłownie, na kibelek.  Tak, że migrena jej raczej nie dopadnie. Nie ma szans jej złapać. Mam tylko nadzieję, że jutro zaprosi ją jakaś koleżanka i pogna radośnie na ploty. Wtedy zrobię na szybko coś dobrego ;)
16 stycznia 2015 21:04 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

Proszę bardzo,mówisz i masz,dziesiejszy obiad : szpecle sprzed dwoch dni odświeżone w gorącej wodzie + obgotowane ziemniaki ,a potem przysmazone( czyt .przypalone),ale za to w pomysłowy i apetyczny sposób bo w ósemki , nerki drobiowe w sosie a'la pomidorowy,zagęszczony i zabielany obficie słodką 30 % śmietanką.
Potem poobiednia zgaga,własciwie jest do tej pory :))))

No to iwanilka, jesteś twarda sztuka :)))
16 stycznia 2015 21:05 / 2 osobom podoba się ten post
nesca_nebesca

No to iwanilka, jesteś twarda sztuka :)))

Prawda?  Nawet kuchnia niemiecka nie jest w stanie mnie w depresję wpędzić :)
16 stycznia 2015 21:11 / 2 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Prawda?  Nawet kuchnia niemiecka nie jest w stanie mnie w depresję wpędzić :)

A może właśnie to dzięki tej niemieckiej kuchni w depresje nie wpadasz? :)))Organizm jest skupiony na wydalaniu tego czegoś, nie ma czasu na depresje...:)))
16 stycznia 2015 21:12 / 2 osobom podoba się ten post
nesca_nebesca

A może właśnie to dzięki tej niemieckiej kuchni w depresje nie wpadasz? :)))Organizm jest skupiony na wydalaniu tego czegoś, nie ma czasu na depresje...:)))

Dobre, dobre hehe, to teraz juz wiem czym spowodowana jest moja dobra przemiana materii :-DDD 
16 stycznia 2015 21:13 / 2 osobom podoba się ten post
nesca_nebesca

A może właśnie to dzięki tej niemieckiej kuchni w depresje nie wpadasz? :)))Organizm jest skupiony na wydalaniu tego czegoś, nie ma czasu na depresje...:)))

Fakt, chyba jutro mojej pdp podziękuję za doskonała terapię :)
16 stycznia 2015 21:21
Zwiazku z sytuacja jak u mnie zaistniala, dzis sama gotowalam obiad i zaprosilam syna pdp wraz z jego zona, ludzi, ktorzy rozumieli i umieli pocieszyc w ciezkich chwilach.
Na obiad zrobilam spagetti, takie nasze Polskie z miesem mielonym i salate. Jedli az im sie uszy trzesly co mnie ucieszylo, a ze wyszedl wielki garnek, to reszte dalam im do domu dla ich synow
Dlaczego wspomnialam, ze z miesem mielonym, poniewaz ja tutaj jadalam sam sos, bez smaku plus makaron. Dzis piatek, raczej unikam miesa w tym dniu, nawet dla zdrowotnosci, ale tak jakos wyszlo :-D
16 stycznia 2015 21:29 / 1 osobie podoba się ten post
Moja pdp podsmażyła dzisiaj wczorajsze frytki dosypując trochę nowych. Podgrzała wczorajsze niedosmażone mięso i udusiła a raczej ugotowała cukinię, bo przykryła ją szczelnie pokrywką i ta puściła soczek. Zrobiła się ciapciata ;-// Noo to ja złapałam się za seler i go sobie podsmażyłam w plastrach. Nawet pdp się odważyła spróbować. A co, dałam jej trochę. Wolałam już seler niż te wczorajsze frytki.
Jeszcze trochę, jeszcze trochę ...... dam radę ;-))))
16 stycznia 2015 21:44
Mycha

Moja pdp podsmażyła dzisiaj wczorajsze frytki dosypując trochę nowych. Podgrzała wczorajsze niedosmażone mięso i udusiła a raczej ugotowała cukinię, bo przykryła ją szczelnie pokrywką i ta puściła soczek. Zrobiła się ciapciata ;-// Noo to ja złapałam się za seler i go sobie podsmażyłam w plastrach. Nawet pdp się odważyła spróbować. A co, dałam jej trochę. Wolałam już seler niż te wczorajsze frytki.
Jeszcze trochę, jeszcze trochę ...... dam radę ;-))))

Myszeczko pochwal sie co ugotujesz sobie na pierwszy domowy obiadek po powrocie?:):):)
16 stycznia 2015 21:44 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Moja pdp podsmażyła dzisiaj wczorajsze frytki dosypując trochę nowych. Podgrzała wczorajsze niedosmażone mięso i udusiła a raczej ugotowała cukinię, bo przykryła ją szczelnie pokrywką i ta puściła soczek. Zrobiła się ciapciata ;-// Noo to ja złapałam się za seler i go sobie podsmażyłam w plastrach. Nawet pdp się odważyła spróbować. A co, dałam jej trochę. Wolałam już seler niż te wczorajsze frytki.
Jeszcze trochę, jeszcze trochę ...... dam radę ;-))))

A franciszki górą:)