Mam problem

20 listopada 2015 22:15 / 2 osobom podoba się ten post
lonia61

Ja sie nie zgadzam i oczywiście powiedziałam że ja musze jesc normalne posiłki i o normalnych porach bo jestem diabetykiem. ale babcia za żadne skarby nie da sie przekonac a teraz jeszcze dziadek wraca z RHA to już całkiem przekichane. ja jestem tutaj pierwszą opiekunką i kto wie czy nie ostatnią. 
Bo co On po powrocie wymyśli to nikt nie wie. Ja maksymalnie jestem tutaj do 22 grudnia chyba że dziadek stwierdzi że nie chce tu żadnej Polki to zjadę zapewne wcześniej.

Nie wiem na jakich warunkach jesteś i kto tam jest odpowiedzialny .Musisz jakieś sensowne wyjście z tej sytuacji znaleźć.
Wiem ,że czasem jest ciężko ,bo już różne przypadki przerabiałam,ale nie można sobie pozwolić na jakieś niedorzeczne fanaberie.
W jednej rodzinie będąc ,mieliśmy iść z synem PDP do restauracji na kolacje i ona wymyśliła ,że obiadu mam nie robić ,bo przecież kolację bedziemy jeść.
Wyśmiałam jej pomysł i powiedziałam ,że obiad ja zrobię i koniec .Cały dzień wrzeszczała dosłownie ,ale nie przejmowałam się tym.Ona zapowiedziała ,że obiadu nie chce ,a jak wróciłam z przerwy to puszka po zupie tylko pusta była .(miała kupionych kilka w rezerwie ).Ja zrobiłam obiad tylko dla siebie .
Czy twoja PDP cały dzień nic nie je?dopiero o 20 godz .
20 listopada 2015 22:35
ivetta

Nie wiem na jakich warunkach jesteś i kto tam jest odpowiedzialny .Musisz jakieś sensowne wyjście z tej sytuacji znaleźć.
Wiem ,że czasem jest ciężko ,bo już różne przypadki przerabiałam,ale nie można sobie pozwolić na jakieś niedorzeczne fanaberie.
W jednej rodzinie będąc ,mieliśmy iść z synem PDP do restauracji na kolacje i ona wymyśliła ,że obiadu mam nie robić ,bo przecież kolację bedziemy jeść.
Wyśmiałam jej pomysł i powiedziałam ,że obiad ja zrobię i koniec .Cały dzień wrzeszczała dosłownie ,ale nie przejmowałam się tym.Ona zapowiedziała ,że obiadu nie chce ,a jak wróciłam z przerwy to puszka po zupie tylko pusta była .(miała kupionych kilka w rezerwie ).Ja zrobiłam obiad tylko dla siebie .
Czy twoja PDP cały dzień nic nie je?dopiero o 20 godz .

Je śniadanie ok 11.30, potem jak jej sie chce to ok 14 kawałek chleba z dżemem , ew. ok 17 znów kawałek chleba ale to nie codziennie bo nieraz tylko śniadanie i potem jogurt tylko i ok 20 biadek malutki . Ja jestem pierwszy raz w takim domu gdzie nie ma regularnych posiłków  dla pdp 80 letnich
21 listopada 2015 06:26
Malgi

Też bym się nie zgodziła na taką "dietę". Sama bym sobie o normalnej porze ugotowała.

Miałam pdp , ktora wtorki i czwartki spędzała w ośrodku dla chorych na parkinsona.W te dni nie gotowałam obiadu zjadałam cos np. jogurt czy jakąs kanapkę. Zdaję sobie sprawe, że taka codziennośc jest ciążka do przyjęcia i trzeba szukać rozwiązń jeśli jej sie nie akceptuje. Ale juz w warunkach powodujących stres ( krzyki pdp ) nie gotowałabym obiadu dla siebie. Z osobą chorą na parkinsona można się dogadać to nie jest alzheimer cięzki we współżyciu gdzie żadne argumenty nie trafiaja.Tylko , że tam wchodzi jeszcze sprawa alkoholu , może to jest powodem "rozwalonego dnia".
21 listopada 2015 07:23 / 5 osobom podoba się ten post
Mój problem polega na tym,że mi się nic nie chce.Jest to mój ostatni tydzień przed urlopem i obroty tak zwolniły,że grozi to całkowitym zastojem.To się nazywa zmęczenie materiału.Muszę się wziąć w garść i resztkami sił dobrnąć do końca.
21 listopada 2015 09:48 / 2 osobom podoba się ten post
balutka

Mój problem polega na tym,że mi się nic nie chce.Jest to mój ostatni tydzień przed urlopem i obroty tak zwolniły,że grozi to całkowitym zastojem.To się nazywa zmęczenie materiału.Muszę się wziąć w garść i resztkami sił dobrnąć do końca.

Ja odwrotnie jak mam ostatni tydzień ,to śmigam na zwiększonych obrotach.Ogólnie nie lubię ostatniego tygodnia ,bo trzeba wszystko posprzatać po sobie ,popakować się i wogóle .Żyję już wyjazdem do domu.
21 listopada 2015 14:07
balutka

Mój problem polega na tym,że mi się nic nie chce.Jest to mój ostatni tydzień przed urlopem i obroty tak zwolniły,że grozi to całkowitym zastojem.To się nazywa zmęczenie materiału.Muszę się wziąć w garść i resztkami sił dobrnąć do końca.

Mam dokładnie to samo.  Byłam tu kilka miesięcy i teraz całe to umoszczone gniazdko muszę zwinąć. Nie chce mi sie.
21 listopada 2015 14:23
Oj, Andrea, to też wymaga zachodu - nie chce mi się.
21 listopada 2015 21:36 / 3 osobom podoba się ten post
Za tydzień opuszczam moje gniazdko.Z jednej strony bardzo się cieszę,a z drugiej boję bo w domu jestem już gościem a i nie zzabawię za długo.Nawet męża osobistego nie zdąże oswoić,bo za mało czasu.Tu mam wszystko poukładane ,w Polsce wszystko będzie postawione do góry nogami.
21 listopada 2015 22:02 / 1 osobie podoba się ten post
Gniazdko to mam tu w De.Wracam do domu na cztery tygodnie .Święta w domu plus ślub syna.Ale zaglądać czasami będę.
21 listopada 2015 22:06
mleczko1

Miałam pdp , ktora wtorki i czwartki spędzała w ośrodku dla chorych na parkinsona.W te dni nie gotowałam obiadu zjadałam cos np. jogurt czy jakąs kanapkę. Zdaję sobie sprawe, że taka codziennośc jest ciążka do przyjęcia i trzeba szukać rozwiązń jeśli jej sie nie akceptuje. Ale juz w warunkach powodujących stres ( krzyki pdp ) nie gotowałabym obiadu dla siebie. Z osobą chorą na parkinsona można się dogadać to nie jest alzheimer cięzki we współżyciu gdzie żadne argumenty nie trafiaja.Tylko , że tam wchodzi jeszcze sprawa alkoholu , może to jest powodem "rozwalonego dnia".

Babcia całe swoje życie podporządkowała swojemu mężowi i dzieciom. Mąż jako pan i władca pracował od 7 do 19 i życzył sobie obiadek ok 20 po powrocie na tron domowy  I tak przez to swoje ca łe pożycie jedli  jak Bóg da pili winko: w dużych ilościach i kiedy chcieli i teraz za nic tego nikt nie zmieni. ona 5 tyg w domu opieki była i nic sie nie dało zrobic a on przez 4 tyg w szpitalu i teraz 3 w RHA i tez tam nie je o normalnych porach. Także sprawa całkowicie przegrana byle jeszcze 4 tyg wytrzymac jakoś.
21 listopada 2015 23:38 / 1 osobie podoba się ten post
teresadd

Za tydzień opuszczam moje gniazdko.Z jednej strony bardzo się cieszę,a z drugiej boję bo w domu jestem już gościem a i nie zzabawię za długo.Nawet męża osobistego nie zdąże oswoić,bo za mało czasu.Tu mam wszystko poukładane ,w Polsce wszystko będzie postawione do góry nogami.

Oj, dogadałybyśmy się.
Nawet nie wiesz, jak Cię rozumiem.
Tez w domu będę 4 tygodnie. Z powrotem będę 3 stycznia, a Ty Teresko kiedy?
21 listopada 2015 23:49 / 1 osobie podoba się ten post
Benita

Oj, dogadałybyśmy się.
Nawet nie wiesz, jak Cię rozumiem.
Tez w domu będę 4 tygodnie. Z powrotem będę 3 stycznia, a Ty Teresko kiedy?

Myślę ,że koło 5-7 stycznia wróce  do De.I wszystko wróci na swoje tory.
22 listopada 2015 07:22 / 13 osobom podoba się ten post
lonia61

Babcia całe swoje życie podporządkowała swojemu mężowi i dzieciom. Mąż jako pan i władca pracował od 7 do 19 i życzył sobie obiadek ok 20 po powrocie na tron domowy :wiking: I tak przez to swoje ca łe pożycie jedli  jak Bóg da pili winko:dwa piwa:: w dużych ilościach i kiedy chcieli i teraz za nic tego nikt nie zmieni. ona 5 tyg w domu opieki była i nic sie nie dało zrobic a on przez 4 tyg w szpitalu i teraz 3 w RHA i tez tam nie je o normalnych porach.:pije3: Także sprawa całkowicie przegrana byle jeszcze 4 tyg wytrzymac jakoś.

Wiesz Lonia , że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka . Chyba kazdy człowiek tak ma. Ja tutaj gdzie obecnie jestem tez szukam sztućców w szufladzie , w której moim zdaniem powinny być . I chociaz jestem tu już trzeci m-c zawsze , no prawie zawsze otwieram nie właściwą szufladę.Jeśli to tylko te obiady są przeszkodą w polubieniu szteli to nie jest źle.Nie łam się - dasz radę. Ludzie starsi maja swoje dziwactwa. Ja juz przestałam się dziwić wtapiam się , przyjmuje ich nawyki wprawdzie na krótko ale mam świety spokuj.Już robie to mechanicznie nie zastanawiam sie dlaczego to jest tak a nie inaczej np. tak jak u wiekszości. A nawyki są często dziwne . Nigdy nie staram sie coś zmieniać, bo po co ? Dla nich,  tych naszch pdp . dobre jest to, do czego oni sie przyzwyczaili.Tu tez mam takie drobizgi ale to nie moj dom, nie moja rodzina staram sie nie zmieniać niczego i zyjemy prawie że w symbiozie. Mnie jest tu bardzo dobrze a im chyba tez bo chcą żebym pracowała.

Nauczyłam się przez te lata pracy szukac czegos dobrego na szteli i w tych ludziach. Jakiegos punktu zaczepienia. Trudne chwile przypisuje przypadkowi,żeby nie ciągnąć ich za sobą.Wspomagam sie sama poniewaz wiem,że jak zaczne narzekać to czas zwinąć manele i zjechać. Nie lubię pracować wbrew sobie i na siłę.I z tego własnie powodu zawsze szukam czegos pozytywnego w ludziach czy miejscu , gdzie przypadnie mi przebywać.Na świeta jadę do domu ale tylko na 3 dni. Na te świąteczne. Troche sie po kokoszę w rodzinie i wracam. Tak sobie założyłam i tak zrobię.Tęsknie za domem,za rodzina, za miejscem ale mam plan swój osobisty. I w 100 % go zrealizuję. Uparta jestem i nic tego nie zmieni w moim charakterze.

Ale sie rozpisałam.A miało być krótko. Pozdrawiam Cię Lonia.
30 listopada 2015 14:14
Mam problem, od godziny szukam topiku"co oglądam za granica" i nie ma, wcięło?
30 listopada 2015 14:18
margolcia

Mam problem, od godziny szukam topiku"co oglądam za granica" i nie ma, wcięło?