Jesli chodzi o muzyke techno, mialam taką przygode... poszłam ze znajomymi popatrzec na Love parade, upstrzyliśmy glowy takimi czapkami roznokolorowymi z dzwoneczkami, zeby sie poznac w tłumie w razie zbłąkania. Muzyka wydawala mi sie z poczatku za glosna, pózniej jakas fala zimna i gorąca mnie ogarnęła, tak szłam z tłumem w rytm tej muzy i Bożego swiata nie widzialam, straciłam rachube czasu i miejsca, szłam, szłam i......... ocknełam sie z grupką nieznanych mi ludzi na peryferiach Berlina na polu słonecznikowym, hahahahaha. Nie zapomne tego do końca życia. Jak opowiadalam to córkom to powiedzialy ze na sto musiałam wczesniej coś przypalić..... nic, taka jazda ..