05 grudnia 2015 20:00 / 9 osobom podoba się ten post
LiliOstatni wieczór w pracy... I takie małe przemyślenia...
Przyjechałam na 4 tygodnie a zostałam 6. Tak wyszło ale już dawno obiecałam Magdzie że w razie czego zostanę dłużej, przyjadę wcześniej - w zależności jak wyjdzie. Wyszło tak a nie inaczej... Jutro Madzia obejmuje panowanie na włościach a ja zrobię sobie zasłużony odpoczynek od wszystkiego i zanim pojadę czynić w domu przygotowania do świąt, przez "chwilę" zostanę w De już całkiem prywatnie, celem umocnienia po odbudowaniu pewnych rzeczy.
Ostatnie miesiące zmieniły diametralnie mój sposób postrzegania wielu spraw; to chyba normalne że dopiero nagłe uświadomienie sobie własnej śmiertelności powoduje przewrót priorytetów o 180 stopni.
Doszłam do wniosku że szkoda mi życia na nic w gruncie rzeczy niewarte fochy i dąsy; jeśli mogę coś naprawić to naprawiam, jeśli ktoś chce zrobić to w stosunku do mnie to pozwalam na to. A jeśli to naprawianie ma spowodować uśmiech na czyjejś i mojej twarzy to tym lepiej.
Płakałam i żaliłam się kilka miesięcy temu że jest mi źle, ale podniosłam uszy do góry. Pomogło mi w tym sporo osób, również z tego forum. W tym samym czasie gdy zobaczyłam ile osób - obcych w gruncie rzeczy - jest mi życzliwych, zobaczyłam też tych którzy nagle zniknęli z mojego horyzontu, choć wydawali się być bliscy jak rodzina. I tacy na tym forum są także. Ale nie w tym rzecz...
Najważniejsze to wierzyć. Tak po prostu. W siebie. W ludzi. W życzliwość, przyjaźń, miłość. W to że każdy dzień jest szczęściem.
Na szteli mam spokój. Moje słodziaki choć czasem bywają męczący - w gruncie rzeczy są nieszkodliwymi seniorami którzy zatopieni we własnych światach żyją z dnia na dzień. Nie ma tu znaczenia w jakim stopniu dziadziuś jest kontaktowy z rzeczywistością która go otacza, ani czy babunia dziś pamięta gdzie coś wczoraj schowała... Oni mają świat swojej młodości, swoich wspomnień, swoich marzeń spełnionych lub nie, ale jest to ich szczęście. Nie myślą co jutro, co za rok. Cieszą się tym że obudzili się i dane jest im przeżyć następny dzień.
Nabyłam od nich tą umiejętność i choć ja nie mogę sobie pozwolić na to by nie myśleć o jutrze; to nauczyłam się z szacunkiem witać każdy poranek.
Czego i Wam życzę kochani!
Lili, bo życie takie jest. Proste i nieskomplikowane, tylko róbmy to, na co mamy ochotę, nie rozmyślajmy za dużo i nie dzielmy włosa na czworo. Wszyscy popełniamy błędy, wszyscy jesteśmy niedoskonali, a tylko niektórzy dostają szansę na to, aby się poprawić i odkupić przewinienia ;).
Nie zmuszaj się do niczego i nie zastanawiaj, co ludzie powiedzą. Rób swoje, żyj i ciesz się życiem!
Masz rację, ta praca zmienia perspektywę, już dawno to zauważyłam :).
Pozdrawiam Cię serdecznie :)!