No tak. Człowiek całe życie się uczy. Właśnie się dowiedziałam, że ziemniaków nie kroimy nożem, a ja to całe życie robię. Mało tego uwielbiam kurczaka chwycić do ręki i go porządnie obgryźć. Za to nie pierdzę, nie bekam i nie mlaszczę przy stole.

No tak. Człowiek całe życie się uczy. Właśnie się dowiedziałam, że ziemniaków nie kroimy nożem, a ja to całe życie robię. Mało tego uwielbiam kurczaka chwycić do ręki i go porządnie obgryźć. Za to nie pierdzę, nie bekam i nie mlaszczę przy stole.
Alinko, kaczki i kury bierze sie w pazury :-) więc w sposób jak najbardziej prawidłowy chwytasz kurczaka w celu spozycia :D :D :D :D :D
Ok ale u mojej babci cała rodzina je kanapki nożem i widelcem łącznie z wnuczką, która na pewno nie ma sztucznej szczęki.
Mnie sie wydaje,ze oni maja calkiem inne podejscie jak nasz narod.Nie jestem wiekowa,lecz z domu wynioslam szacunek do chleba.Za dziecka jak pierwsza kromke chcialo sie ukroic trzeba bylo,na chlebie zrobic znak krzyza,albo jak upadl na podloge pocalowac.Moja mama przywiazywala duza uwage do tego,choc wojny nie pamietala ,bo urodzila sie dwa lata przed zakonczeniem,,lecz jej mama doznala glodu,i chyba z tego taki szacunek w mej rodzinue jest do chleba.
6. Co nam daje posiadanie kota?
Ci, którzy mogą przytulić lub wziąć na kolana kota, mają niższy poziom kortyzolu, hormonu stresu, więcej zaś serotoniny, neuroprzekaźnika nazywanego też hormonem szczęścia. A także szybciej wracają do pełnego zdrowia po operacjach i mają znacznie większą szansę na przeżycie po zawale serca. W szczególności rzadziej padają ofiarą udarów mózgu, mają 40 proc. niższe ryzyko chorób naczyniowych i niewydolności serca, cieszą się niższym ciśnieniem, lepszym profilem glicerydowym, niższym poziomem cholesterolu i silniejszym układem odpornościowym. Niestety, nie do końca wiadomo, dlaczego koty mają aż tak dobroczynny wpływ na nasze zdrowie.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,17422304,11_malo_znanych_faktow_o_kotach__Dzis_ich_dzien.html#ixzz3tZgPzyFZ
Anerik piszesz też że źle zbierasz zakręty. Coś jest nie tak bo na ogół samochód sam trzyma się w koleinach? Może Ty podczas zakręcania naciskasz sprzęgło, albo zmieniasz biegi? Albo dodajesz czy ujmujesz gazu? Jak się wchodzi w zakręt to trzeba równomiernie trzymać nogę na gazie dopiero jak się łuk zbierze to dodajemy gazu (gdzieś tak w połowie ja się nawet nad tym nie zastanawiam). Anerik Ty jesteś naprawdę odważna ale ja ci radzę zapłać kilka lekcji na początek, z pewnością Ci to pomoże. Tymi jazdami nabierzesz złych nawyków, które później ciężko wytępić żeby bezpiecznie jeździć :jade:
Ja tłumaczę ten zwyczaj tak-prościej uruchomić zmywarkę raz na dwa dni niz umyć ręce przed posiłkiem:)
Z nudów dociekam czemu kotka Pdp nie miałczy a skrzeczy-takie wydaje dzwięki:'' aaa...aaa'' Jakby jej m,i,i u zabrakło:)
Ale na starość chyba jeszcze wezmę kota.
Też doszłam do takiego wniosku. Ta kotka, która jest tutaj wydaje całą gamę różnego rodzaju miauknięć, które odzwierciedlają jej stany emocjonalne począwszy od zwykłego mruczenia poprzez poświstywanie, gruchanie na burczeniu kończąc. Burczy jak jest na mnie zła. Mam z niej ubaw, przynajmniej równoważy wszystkie złe zachowania swojej pani.
Tak, dziękuję za podpowiedzi.......zakrętów źle nie biorę bo spuszczam nogę z gazu trochę, a potem gdzieś w polowie na gaz.....to akurat pamiętam...........dziś tylko jeden zakret skosiłam jadąc z górki, a było ich mnóstwo......więc nie jest źle......ja po prostu nie wiedziałam, że jak puszcze gaz to mogę bez sprzęgła hamować więc wciskałam sprzęgło i hamulec jednocześnie....teraz już wiem i jutro będę tak jeżdzić...nie ma sprawy........
Nawet jak wezmę te lekcje to i tak praktyka jest najważniejsza.....patrz jeszcze trzy tygodnie temu miałam wielki problem wjechać do bramy albo wyjechać......dziś wjeżdzam spokojnie na 2 z marszu....wyjazd też bez poprawki........parkuję po przeciwnej drodze i wyjeżdzam.....może robię to trochę jeszcze nerwowo, ale panuję nad tym co robię.
Jeśli chodzi o lekcje, to możliwe, że i wezmę ... ale w domu jazda po dużym mieście, po to aby gościu powiedział nad czym muszę popracować......jestem odważna, ale i ostrożna zarazem......jak na razie.....
Tak, dziękuję za podpowiedzi.......zakrętów źle nie biorę bo spuszczam nogę z gazu trochę, a potem gdzieś w polowie na gaz.....to akurat pamiętam...........dziś tylko jeden zakret skosiłam jadąc z górki, a było ich mnóstwo......więc nie jest źle......ja po prostu nie wiedziałam, że jak puszcze gaz to mogę bez sprzęgła hamować więc wciskałam sprzęgło i hamulec jednocześnie....teraz już wiem i jutro będę tak jeżdzić...nie ma sprawy........
Nawet jak wezmę te lekcje to i tak praktyka jest najważniejsza.....patrz jeszcze trzy tygodnie temu miałam wielki problem wjechać do bramy albo wyjechać......dziś wjeżdzam spokojnie na 2 z marszu....wyjazd też bez poprawki........parkuję po przeciwnej drodze i wyjeżdzam.....może robię to trochę jeszcze nerwowo, ale panuję nad tym co robię.
Jeśli chodzi o lekcje, to możliwe, że i wezmę ... ale w domu jazda po dużym mieście, po to aby gościu powiedział nad czym muszę popracować......jestem odważna, ale i ostrożna zarazem......jak na razie.....
W sobotę miałam wolne to pojechałam sobie do centrum miasta. A ze ja lubię zwiedzać chodząc, to dałam sobie popalić. Nie powiem, nóżki mi się zmęczyły. A potem wkurzona wróciłam do pdp, zabrałam autko i pojechałam też do centrum, ale handlowego. Nooo to zupełnie inne łażenie. Tam jakoś nóżki nie bolały. Wstawię Wam zdjęcie Urzędu Miasta, bardzo mi sie budynek spodobał, bardzo. Nie jest najlepsze ale coś zobaczyć można. Oczywiście pod tak pięknym budynkiem dopadli mnie ....... no nie kto inny tylko Japończycy, coby im fotkę palnąć.
a to jakiś łobuz ujezdża biedna rybkę nad jeziorkiem Maschsee
Ładniejsze zdjęcie Urzędu Miasta można znaleźć w internecie, ja pstrykałam z odległości.