Na wyjeździe #32

24 lutego 2016 17:40 / 1 osobie podoba się ten post
Dzisiaj najadłam się trochę strachu...pojechałam po południu z Panią na zakupy do Edeki jak co tydzień, stoimy sobie przy stoisku mięsnym kupujemy wędliny i mięso, a ja patrzę, a moja Pani momentalnie zrobiła się blada , zimne poty zaczęły ją oblewać i było jej bardzo gorąco, szybko poprosiłam o szklankę wody, krzesło i rozpięłam kurtkę, zdjęłam szal. Zaraz dostarczono mi wodę, krzesło i cukierka , bo myślano,że moja Pdp. ma spadek cukru. Moja Pani posiedziała tak ok. 10 minut na tym krześle , a ja w zasięgu wzroku wrzucałam do kosza zakupy. Pomalutko doszłyśmy do kasy- już czuła się ciut lepiej, następnie usadowiłam swoją Panią w samochodzie, otworzyłam też szeroku drzwi aby miała świeże powietrze,a ja zapakowałam zakupy. Wróciłyśmy do domu...i Pani dostała biegunki, bo na obiad były placki i zjadła całą miseczkę appfelmusu ,zapewnie te jabłka ją " popędziły" i dlatego od brzucha źle się poczuła.
Ale już po wszystkim , leży i już czyta....zerkam do niej z zapytaniem czy wszystko ok? Ale trochę strachu się najadłam.
24 lutego 2016 17:51 / 1 osobie podoba się ten post
Najważniejsze że nie straciłaś zimnej krwi i że wszystko dobrze się skończyło
24 lutego 2016 17:53 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

No i bardzo dobra rada :-).....a może ona jest z tych co to tylko przyjechać , dać jeść , kasę policzyć i do domu :-)...Jeśli tak to niech siedzi na dupsku , nie wyjeżdża stamtąd po jasną -ciasną mają jej miejsce psuć jakieś nadgorliwe zmienniczki co to nie dośc , że babci placka upieką to jeszcze im się chce do babci gadać tudzież  przytulać ? ...... Biedna , nieszczęśliwa kobieta .....wychowała se babcię na swoją modłę a tu jakieś zarazy jej wszystko psują :-):-):-)

A no coś w tym jest na rzeczy.......ogólnie to fajna dziewczyna światowa obeznana.....perfekcyjna w swoim rodzaju.....moje i ma byc jak ja chcę?????

Ma dobre pieniądze i ubezpieczenie rentowe.....to się trzyma......,,,,ale jak to bywa,,,stresa ma i sypia źle........porobiła wyniki ...zobaczymy.
24 lutego 2016 19:30 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

Sezon mysich polowań na myszy 2016 mogę uznać za otwarty. Kicia popisała się zwinnością drapieżnika i mimo, że latka już nie te ( w tym roku kończy 10lat), i brzuszek spory( dzięki mnie), i upolowała myszkę, która nieopatrznie wychyliła się z norki. Kicia oczywiście przytargała zdobycz na wycieraczkę i ani myślała jej skonsumować. Ciekawe dlaczego? Nie pozostało mi nic innego jak te martwe stworzonko gdzieś usunąć tylko pytanie gdzie? Na tył ogrodu nie chciało mi się iść bo zimno,  trawa mokra i grunt lekko rozmokły. Doszłam do wniosku, że kompostownik sąsiada jest po drugiej stronie płotu i chyba jedna, mała myszka nie zrobi mu zbyt wielkiej różnicy. Już, już miałam mysz szufelką na drugą stronę płotu przerzucić gdy dobiegło mnie chrząknięcie. O Matuchno! Ale miałam szczęście!   Jeszcze nieopatrznie przydzwoniłabym sąsiadowi martwą myszą. No cóż, rada nie rada musiałam zutylizować mysz w babcinym ogrodzie. Zakopałam ją w miejscu gdzie babcia pochowała wszystkie swoje koty. Śpią teraz wszyscy razem pod jednym drzewem.



Alinko śliczna kicia,,,
24 lutego 2016 19:50 / 2 osobom podoba się ten post
Ann1967

Dzisiaj najadłam się trochę strachu...pojechałam po południu z Panią na zakupy do Edeki jak co tydzień, stoimy sobie przy stoisku mięsnym kupujemy wędliny i mięso, a ja patrzę, a moja Pani momentalnie zrobiła się blada , zimne poty zaczęły ją oblewać i było jej bardzo gorąco, szybko poprosiłam o szklankę wody, krzesło i rozpięłam kurtkę, zdjęłam szal. Zaraz dostarczono mi wodę, krzesło i cukierka , bo myślano,że moja Pdp. ma spadek cukru. Moja Pani posiedziała tak ok. 10 minut na tym krześle , a ja w zasięgu wzroku wrzucałam do kosza zakupy. Pomalutko doszłyśmy do kasy- już czuła się ciut lepiej, następnie usadowiłam swoją Panią w samochodzie, otworzyłam też szeroku drzwi aby miała świeże powietrze,a ja zapakowałam zakupy. Wróciłyśmy do domu...i Pani dostała biegunki, bo na obiad były placki i zjadła całą miseczkę appfelmusu ,zapewnie te jabłka ją " popędziły" i dlatego od brzucha źle się poczuła.
Ale już po wszystkim , leży i już czyta....zerkam do niej z zapytaniem czy wszystko ok? Ale trochę strachu się najadłam.

Ania cos czuje że ja skręcało w żołądku wstrzymywała zawory i dlatego taka reakcja dobrze ze tak sie skończyło oczywiście za szybka reakcję :)
Mój mąż do mnie przyjechał wybieralismy sie na zakupy zawsze Pdp zostawiałam 3-5 sliwek suszonych a i sama wkładałam do buzi 3 mąż tez chciał dojechalismy ok 4km wchodzimy do sklepu a mój mówi Jolaaaaaaa ich musssssssssssss i co teraz to były początki język słowkowy ale spotkalismy znajomą więc ja do niej o porade bez problemu dostał klucz do wc personelu a najgorsze że jedna z dziewczyn poszła z nim i czekała obok ja na sklepie czekam nie ma go i nie ma myślę chyba sie myje albo papieru nie ma a chusteczek z pewnością jak to chłop też brak ale po ok 10min idzie usmiechniety że zdążył :)
24 lutego 2016 19:54 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

Sezon mysich polowań na myszy 2016 mogę uznać za otwarty. Kicia popisała się zwinnością drapieżnika i mimo, że latka już nie te ( w tym roku kończy 10lat), i brzuszek spory( dzięki mnie), i upolowała myszkę, która nieopatrznie wychyliła się z norki. Kicia oczywiście przytargała zdobycz na wycieraczkę i ani myślała jej skonsumować. Ciekawe dlaczego? Nie pozostało mi nic innego jak te martwe stworzonko gdzieś usunąć tylko pytanie gdzie? Na tył ogrodu nie chciało mi się iść bo zimno,  trawa mokra i grunt lekko rozmokły. Doszłam do wniosku, że kompostownik sąsiada jest po drugiej stronie płotu i chyba jedna, mała myszka nie zrobi mu zbyt wielkiej różnicy. Już, już miałam mysz szufelką na drugą stronę płotu przerzucić gdy dobiegło mnie chrząknięcie. O Matuchno! Ale miałam szczęście!   Jeszcze nieopatrznie przydzwoniłabym sąsiadowi martwą myszą. No cóż, rada nie rada musiałam zutylizować mysz w babcinym ogrodzie. Zakopałam ją w miejscu gdzie babcia pochowała wszystkie swoje koty. Śpią teraz wszyscy razem pod jednym drzewem.



Mamy tutaj 2 koty oczywiście nie w domu tylko gospodarstwie i zdziwona byłam że jak wołam kici kici to uciekają po tyg wiedziałam dlaczego nikt ich polskiego nie nauczyła :)
24 lutego 2016 20:02
Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

24 lutego 2016 20:09
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

24 lutego 2016 20:12
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Przytulam Cię Bieta bardzo mocno, wiem co przezywasz, ja do Mojej Mamy  na ''skrzydłach '' leciałam
Trzymaj się jakoś,,,
24 lutego 2016 20:13
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Bieta
24 lutego 2016 20:49
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Tyle dobrego, że jesteś na miejscu. Moja mamusia też jest "wiekowa" (83 l.). W ostatnich latach przeszła kilka bardzo poważnych operacji i dzięki Bogu jest dobrze. Wierzę w Opatrzność. Tobie Bietka życzę , pomimo tej sytuacji, dużo spokoju i dla Mamy jak najmniej cierpień podczas leczenia.
24 lutego 2016 20:56 / 5 osobom podoba się ten post
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Trzymaj się kochana.......póki jest życie jest i nadzieja....... i to jest życie....ciężko bardzo ciężko, ale żyć trzeba i nadzieję też.....trzeba mieć do końca.....

Moja nowo poznana osóbka z opieki ma w Polsce chorego męża ,rak płuc...już się załamał........i mama rak nerki.....ma nadzieje, oboje po operacjach.......dziewczyna wynajmuje opiekunki , a sama wyjeżdza na 6 tyg.........jest jej strasznie ciężko i tu i tam.........jak będzie nie wiadomo.
Wczoraj z nią rozmawiałam ....dziękowała i prosi byśmy ją zabrały tu nad Ren , bo tam nikogo nie zna i boi się, że zwarjuje z tego wszyskiego......jest fajna bardzo, ale jak można jej pomóc????? tylko wysłuchać i współczuć......
24 lutego 2016 22:32 / 1 osobie podoba się ten post
Bieta.Silną bądź.
24 lutego 2016 22:35 / 1 osobie podoba się ten post
Bieta wszystkie pozytywne myśli niech będą z Tobą.
24 lutego 2016 22:44 / 2 osobom podoba się ten post
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Trzymaj sie Bietko badz silna