nowadanutaA im się to podoba i knajpy pełne - sama się zastanawiam na jakiej zasadzie to działa ? Ale w tych jadłodajniach gdzie się rezerwuje stoliki z dużym wyprzedzeniem jest troche lepiej tylko cczekać trzeb tak samo długo bo oni udają, że wszystko na świezo robią :lol2:
Tu w De nie mam jakos okazji bywać w restauracjach

nie ubolewam nad tym. Zawsze mam pdp ruchowo ograniczoną . Aha, raz byłam na stypie w restauracji w Essen . Tam byłam podadna ogniowi pytań skad jestem , jak jest w Polsce , ile zarabiam w opiece. Jak powiedzialam ile zarabiam wszyscy byli bardzo zdziwni , że tak mało ( wcale nie było mało na nasze opiekunkowe warunki) . Chciałam zapytac ile oni by zaoferowali , ale nie chcialam psuć atmosfery.
W Austrii jeździliśmy na obiady do małych domowych restauracji . Zawsze w ładnym miejscu i z domowym jedzeniem. Przyjaciel mojej pdp znał menu na cały tydzień. Wiedział w której restauracji jest dobra zupa z knedlami z wątróbki , gdzie dobry gulasz , a gdzie dobra ryba. Tam tęsniłam za gotowaniem , bo lubię coś przygotowac sama. Ale przy okazji poznałam smaki typowo austryjackie. Są to przewaznie restauracje rodzinne, gdzie gospodarz jest kelnerem , przynosi winko do degustacji , życzy smacznego a w trakcie obiadu podchodzi i pyta czy smakuje. Wita sie wylewnie w drzwiach, rozmawiają po imieniu , bo to stali bywalcy.W domu jesli jestem też nie chodzę jakoś nie mam zacięcia na wypady. Maż wraca z pracy ok 17-tej i dopiero siadamy do stołu. A niedzielne obiady jemy raz u nas na dole w naszym mieszkaniu, raz na górze u syna i synowej a bywa ,że wybieramy sie oboje do mojej przyjaciółki. No ona to potrafi zrobic obiad z kilku dań . Potem odchoruje to przejedzenie* , bo gotuje pyszności.