Na wyjeździe #32

24 lutego 2016 22:46 / 1 osobie podoba się ten post
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Kochana Bieto,przytulam Cię mocno,wiem,co przeżywasz-bo ja mam Mamęw szpitalu i czekam na wiadomości.Mamę ukochaj mocno ,tyle możesz,reszta nie zależy od nas,ale dopóki tli się iskierka-jest nadzieja i miej ją,na przekór wszystkiemu.
24 lutego 2016 23:14 / 1 osobie podoba się ten post
Kruszynka64

Kochana Bieto,przytulam Cię mocno,wiem,co przeżywasz-bo ja mam Mamęw szpitalu i czekam na wiadomości.Mamę ukochaj mocno ,tyle możesz,reszta nie zależy od nas,ale dopóki tli się iskierka-jest nadzieja i miej ją,na przekór wszystkiemu.

Bietko współczuję Ci bo wiem jak jest ciężko i jak się jest bezradnym na co nie mamy wpływu.Kruszynko Ciebie też przytulam trzeba mieć nadzieje.
25 lutego 2016 00:31 / 1 osobie podoba się ten post
Bieta i Kruszynko jestem z wami przytulam Was bedzie dobrze niema takiej opcji,pomodl;e sie o zdrowie dla mam i wam zycze duzo sil.;-)
25 lutego 2016 07:23
Bieta...zdrowia Ci zycze..
25 lutego 2016 08:40 / 2 osobom podoba się ten post
Kruszynko, Bietko trzymam kciuki by wszystko sie dobrze ułożyło. Ściskam Was mocno.
25 lutego 2016 08:49 / 1 osobie podoba się ten post
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Trzymaj się dzielnie
25 lutego 2016 09:00 / 1 osobie podoba się ten post
bieta

Nie mam siły szukać "w domu", więc tutaj napiszę: dojechałam szczęśliwie.
W dzień wyjazdu z De dostałam tel. od syna, że mama jest w szpitalu : w nocy zabrało ją pogotowie.
Woda w płucach, lewa nerka do usunięcia, wątroba i .... boziu mij ja w opiece.
Po przyjeżdzie zostawiłam walizkę w domu, napiłam się łyk kawy i biegiem do szpitala
Już nie jestem taka szczęśliwa i zadowolona, jestem rozpaczona (((

Bieta co by nie napisać to nie odda tego co teraz czujesz i czego potrzebujesz. To magiczne słowo MAMA -  jak fajnie ją miec.  Twoją rozpacz każdy zrozumie.
Pisz nie duś w sobie żalu. Pozdrawiam Cie serdecznie .


25 lutego 2016 09:45 / 1 osobie podoba się ten post
Bieta i Kruszynka - jestem z Wami swoimi myślami.
25 lutego 2016 13:40 / 5 osobom podoba się ten post
Kruszynka i Bieta przytulam  Ja już mamy i innych bliskich członków rodziny nie mam od wielu lat. I do tej pory zadra tkwi w mej duszy. Staram się omijać jak tylko moge takie tematy! Niechcący tu wdepłam więc życzę wam wszystkiego dobrego! 3majcie się! 
25 lutego 2016 13:53 / 1 osobie podoba się ten post
Marta

Tak sobie myślę że dla niektórych Niemców opiekunka i gosposia to jedno i to samo?

A jakie to ma znaczenie
25 lutego 2016 19:43 / 4 osobom podoba się ten post
Byłam dziś na comiesięcznym spotkaniu mojego PDP ze znajomymi i mocno jestem rozczarowana a może zszokowana nawet szybkością obsługi w restauracji-na zamówione dania czekaliśmy 1godz. i 5 min....z zegarkiem w ręku.Jedzenie też najwyższych lotów nie było....Porobiłam kilka zdjęć bo to był mój pierwszy wypad poza dzielnicę w której pracuję,odpowiedziałam na milion pytań starszyzny,nie zgubiłam się przesiadając,dziadeczka też nie zgubiłam:)Wróciliśmy,ja troche zmęczona a Franio-wędrowniczek ledwo kawę wypił i ciasto pożarł już na spacer chce....Co było robić,poczłapaliśmy.Oj,nożyny to mi dziś w du..wchodzę do samych pięt:( A w sobotę znów wypad ,ale wieczorny na czyjeś urodziny.I wszystkie te atrakcje pod sam koniec pracy:)
25 lutego 2016 20:11 / 1 osobie podoba się ten post
MeryKy

Kruszynka i Bieta przytulam :aniolki: Ja już mamy i innych bliskich członków rodziny nie mam od wielu lat. I do tej pory zadra tkwi w mej duszy. Staram się omijać jak tylko moge takie tematy! Niechcący tu wdepłam więc życzę wam wszystkiego dobrego! 3majcie się! :aniolki:

25 lutego 2016 21:48
Kasiu tu byłam na pożegnalnym obiedzie w restauranie.Na podanie karty czekaliśmy 15 minut.Na zamówienie 30 minut.No i samo jedzonko było po dobrej godzinie.Z rachunkiem juź kłopotu nie było .5 minut i leżał na stole .Za co dali napiwek nie wiem.Chociaż jadzenie rewelka i porcje olbrzymie.To może napiwek był za te porcje wielkie.
25 lutego 2016 21:58 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Byłam dziś na comiesięcznym spotkaniu mojego PDP ze znajomymi i mocno jestem rozczarowana a może zszokowana nawet szybkością obsługi w restauracji-na zamówione dania czekaliśmy 1godz. i 5 min....z zegarkiem w ręku.Jedzenie też najwyższych lotów nie było....Porobiłam kilka zdjęć bo to był mój pierwszy wypad poza dzielnicę w której pracuję,odpowiedziałam na milion pytań starszyzny,nie zgubiłam się przesiadając,dziadeczka też nie zgubiłam:)Wróciliśmy,ja troche zmęczona a Franio-wędrowniczek ledwo kawę wypił i ciasto pożarł już na spacer chce....Co było robić,poczłapaliśmy.Oj,nożyny to mi dziś w du..wchodzę do samych pięt:( A w sobotę znów wypad ,ale wieczorny na czyjeś urodziny.I wszystkie te atrakcje pod sam koniec pracy:)

Współczuję jak słyszę restaurant to mam ból żołądka Zawsze tak długo oczekiwaliśmy, niemieckie tempo. Miałam pdp z którą wiele knajp zwiedziłysmy, zawsze zamawiałam porcje dla dzieci i nie mogłam się nadziwić wielkością, nic dziwnego , że tak zdrowo wszyscy wyglądają. Następnego dnia u mnie bóle żołądka a pdp sraczka całodniowa. Wszystko długo w chłodniach przetrzymywane, ciasta też, dla mnie koszmar.
25 lutego 2016 22:12 / 2 osobom podoba się ten post
Michalinka

Współczuję :-) jak słyszę restaurant to mam ból żołądka :lol2: Zawsze tak długo oczekiwaliśmy, niemieckie tempo. Miałam pdp z którą wiele knajp zwiedziłysmy, zawsze zamawiałam porcje dla dzieci i nie mogłam się nadziwić wielkością, nic dziwnego , że tak zdrowo wszyscy wyglądają. Następnego dnia u mnie bóle żołądka a pdp sraczka całodniowa. Wszystko długo w chłodniach przetrzymywane, ciasta też, dla mnie koszmar.

W latach 90. pracowałam w De w restauracyjnej kuchni., w sumie 2 lata. Była to niby restauarcja wyższej klasy. Co ja się tam napatrzyłąm, to ..... no, nie będę szczegółów opisywać. Te wszelkie wykwitne posiłki, to tylko z wyglądu mogły być tak klasyfikowane. Nieraz mnie zdziwienie razem z obrzydzeniem szokowało. No cóż, Niemcy są oszczędni i gospodarni, z tych to przyczyn też potrafią być kreatywni.