kasia63Zależy chyba od danej rodzinki.Bardzo łatwo wyczuć czy zaproszenie jest naturalną konsekwencją naszej obecności u boku PDP czy jest z musu bo tak wypada.W ostatnim miejscu trzykrotnie uczestniczyłam w takich imprezkach.2x urodziny w rodzinie i raz spotkanie dziadkowej paczki znajomych,gdzie zostałam przedstawiona towarzystwu/wszyscy 80 z plusem:)/ jako: "moja asystentka":)Powiem ,że nie czułam się na tych imprezach jak piąte koło u wozu:)Było miło ,sympatycznie,nawet nie wypytywali przesadnie:)Ja do tych "spędów" choć za nimi nie przepadam podchodzę na luzaku,gorzej ma na pewno ktoś,kto na samą myśl sztywnieje jak kij od szczotki:)W pewnym sensie to tez część naszej pracy:)Wiadomo,że to nie jest to ,co tygrysy lubią najbardziej ,ale jak trzeba to trzeba,świat się od tego nie zawali:)
Należę do osób obytych towarzysko, bardzo lubię ludzi i różnego typu spotkania, których nie unikam. Tutaj wyczuwam niezręczność sytuacji opisanej powyżej i stąd moja decyzja.
To tak odnośnie tego kija od szczotki.