Na wyjeździe #32

13 marca 2016 20:17 / 1 osobie podoba się ten post
Gocha1981

A ja , jeżdżę, jak mnie zapraszają i jak wiem, że PDP będzie potrzebował pomocy. Jeżdżę właśnie po to by uniknąć tego wykluczenia starszego człowieka i służyć mu wsparciem w kłopotliwych sytuacjach. Chociażby po to, żeby głupią łyżeczkę położyć tak, żeby PDP nie było wstyd gdy nie może jej dosięgnąć. To mówiłam ja- zwykła zapchajdziura:gwizdanie:

Tak, to jest powód, dla którego także uczestniczyłbym w urczystościach, naturalnie jeśli Podopieczna nie miałaby osoby towarzyszącej.
Ale takową ma i ja czuję się zbędny, i prawdę mówiąc wyczuwam "niezręczność sytuacji".
13 marca 2016 20:20 / 1 osobie podoba się ten post
mzap88

Ech, moja zmienniczka to będzie ananas czuję...
dzwoniła przed chwilą drugi raz, nie wiem po kiego grzyba, skoro dzwoniła w piątek i przez pół h wypytała chyba o wszystko...
Nie lubię jak obca kobita mi o swoim życiu przez tel prawi, więc jej powiedziałam, że mam kogoś na drugiej linii...
Czy wasze zmienniczki też są takie nadgorliwe jakies?

Moja  chyba jeszcze lepsza  rozmawiałam uzgodniłam wszystko ona za 3 dni sms czy wszystko aktualne akurat byłam na rowerku więc pomyslałam wrócę na spokojnie odpiszę ale nie wytrzymała za 10min dzwoni i mówi że dodzwonić sie nie może do nas a wie że pauza ale ok mówię że tak jak ustalone wraca 3 rano ja wieczorem lece a ona ja gut danke jakbym jęz polskiego zapomniała
13 marca 2016 20:25 / 2 osobom podoba się ten post
takaja

Moja  chyba jeszcze lepsza  rozmawiałam uzgodniłam wszystko ona za 3 dni sms czy wszystko aktualne akurat byłam na rowerku więc pomyslałam wrócę na spokojnie odpiszę ale nie wytrzymała za 10min dzwoni i mówi że dodzwonić sie nie może do nas a wie że pauza ale ok mówię że tak jak ustalone wraca 3 rano ja wieczorem lece a ona ja gut danke jakbym jęz polskiego zapomniała

bozió.....

toż to masakra jakaś ;/

jutro będą jaja coś czuję.....
13 marca 2016 20:29 / 3 osobom podoba się ten post
fado

Właśnie nie dawno wróciliśmy z dziadkiem z fajnej knajpki. gdybym mu odmówiła, to byłby bardzo zawiedziony, a tak ma jakieś towarzystwo przy stoliku. Nie jest to dla mnie mega impreza i czuję się specjalnie szczęsliwa, ale traktuję to jako pakiet moich nie najgorszych obowiązków. Dziś np. z obowiązku zjadłam w eleganckiej knajpce łososia w liściach włoskiej kapusty a soczewicą i warzywami, a na Vorspeise była garstka makaronu z krewetkami, kawałkami gęsiej wątróbki z jakimś sosem do tego. Na deser już nie miałam więcej miejsca, dziadek też poległ przed deserem. Skończyliśmy obiad małym espresso. Strasznie mogą zmęczyć człowieka te obowiązki. Dodam, że był to pożegnalny obiadek, bo za parę dni jadę do domu znów pożyć swoim skromniejszym życiem, ale własnym.

Nie, no jutro też z "moją" Pdp idziemy na restauracyjny obiad. Takich sytuacji nie unikam. Napisałem o dużych, rodzinnych zjazdach, w których także uczestniczy przyjaciel "mojej"Pdp. Wyczułem, że owy pan nie czuje się najlepiej w moim towarzystwie (pewnie zauważa we mnie rywala jakiegoś he, he, he), jakiegoś nerwowego tiku dostaje, przez co ja nie czuję się najlepiej. Zrezygnowałem więc ze swoich "przyjemności". Poświęciłem się no!!! dla Niemca to robię )))
13 marca 2016 20:45 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Zależy chyba od danej rodzinki.Bardzo łatwo wyczuć czy zaproszenie jest naturalną konsekwencją naszej obecności u boku PDP czy jest z musu bo tak wypada.W ostatnim miejscu trzykrotnie uczestniczyłam w takich imprezkach.2x urodziny w rodzinie i raz spotkanie dziadkowej paczki znajomych,gdzie zostałam przedstawiona towarzystwu/wszyscy 80 z plusem:)/ jako: "moja asystentka":)Powiem ,że nie czułam się na tych imprezach jak piąte koło u wozu:)Było miło ,sympatycznie,nawet nie wypytywali przesadnie:)Ja do tych "spędów" choć za nimi nie przepadam podchodzę na luzaku,gorzej ma na pewno ktoś,kto na samą myśl sztywnieje jak kij od szczotki:)W pewnym sensie to tez część naszej pracy:)Wiadomo,że to nie jest to ,co tygrysy lubią najbardziej ,ale jak trzeba to trzeba,świat się od tego nie zawali:)

Należę do osób obytych towarzysko, bardzo lubię ludzi i różnego typu spotkania, których nie unikam. Tutaj wyczuwam niezręczność sytuacji opisanej powyżej i stąd moja decyzja.
To tak odnośnie tego kija od szczotki.
13 marca 2016 20:48
takaja

Moja  chyba jeszcze lepsza  rozmawiałam uzgodniłam wszystko ona za 3 dni sms czy wszystko aktualne akurat byłam na rowerku więc pomyslałam wrócę na spokojnie odpiszę ale nie wytrzymała za 10min dzwoni i mówi że dodzwonić sie nie może do nas a wie że pauza ale ok mówię że tak jak ustalone wraca 3 rano ja wieczorem lece a ona ja gut danke jakbym jęz polskiego zapomniała

Stresuje się kobieta. To wszystko. 
13 marca 2016 20:52 / 1 osobie podoba się ten post
Knorr

Należę do osób obytych towarzysko, bardzo lubię ludzi i różnego typu spotkania, których nie unikam. Tutaj wyczuwam niezręczność sytuacji opisanej powyżej i stąd moja decyzja.
To tak odnośnie tego kija od szczotki.

Kij od szczotki to tak ogólnie:)Doczytałam o zazdrosnym panu-też chyba miałabym mieszane odczucia:)Dlatego mówię,zależy od rodziny i PDP.
13 marca 2016 21:52
Knorr

Nie, no jutro też z "moją" Pdp idziemy na restauracyjny obiad. Takich sytuacji nie unikam. Napisałem o dużych, rodzinnych zjazdach, w których także uczestniczy przyjaciel "mojej"Pdp. Wyczułem, że owy pan nie czuje się najlepiej w moim towarzystwie (pewnie zauważa we mnie rywala jakiegoś he, he, he), jakiegoś nerwowego tiku dostaje, przez co ja nie czuję się najlepiej. Zrezygnowałem więc ze swoich "przyjemności". Poświęciłem się no!!! dla Niemca to robię :-))))

Jak tak, to spoko No moge sobie wyobrazic, ze on sie denerwuje. Polski chlop to chlop!
13 marca 2016 21:54
Knorr

Nie, no jutro też z "moją" Pdp idziemy na restauracyjny obiad. Takich sytuacji nie unikam. Napisałem o dużych, rodzinnych zjazdach, w których także uczestniczy przyjaciel "mojej"Pdp. Wyczułem, że owy pan nie czuje się najlepiej w moim towarzystwie (pewnie zauważa we mnie rywala jakiegoś he, he, he), jakiegoś nerwowego tiku dostaje, przez co ja nie czuję się najlepiej. Zrezygnowałem więc ze swoich "przyjemności". Poświęciłem się no!!! dla Niemca to robię :-))))

To wiele wyjaśnia, na pewno ten Niemiec jest Ci wdzięczny, że sam na sam może sobie z babcią posiedzieć, nie dość że konkurencja to jeszcze o wiele młodsza hi hi
13 marca 2016 22:07 / 1 osobie podoba się ten post
Reasumując: jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. No chyba, że duch czyjś gołą du..ą na rozżarzone węgle usiadł...
14 marca 2016 06:22 / 1 osobie podoba się ten post
Kaspira009.12

To wiele wyjaśnia, na pewno ten Niemiec jest Ci wdzięczny, że sam na sam może sobie z babcią posiedzieć, nie dość że konkurencja to jeszcze o wiele młodsza hi hi:-)

 i o wiele wyższa )))
14 marca 2016 07:55 / 1 osobie podoba się ten post
Knorr

 i o wiele wyższa :-))))

I nie zainteresowana obiektem westchnień starszego pana (chyba że zawodowo)  ;-)
14 marca 2016 09:18 / 3 osobom podoba się ten post
Ja unikam rodzinnych imprez. Jak się da to zrobię co do mnie należy i znikam. Wszystko jedno czy mam mało czy dużo czasu na szteli. Uznaję, że dobrze by było, gdyby każda ze stron zajęła się sobą. Na moim pierwszym wyjeździe uczestniczyłam w wizytach pdp ale nie lubiłam tego. Doszłam więc do wniosku, że to ode mnie zależy czy mam brać udział czy nie. No chyba, że trafiłabym na pdp bardzo nieudolnego. Wtedy to raczej obowiązek by mnie skłonił do uczestnictwa. Generalnie nie zaszkodzi rodzinie jak się skoncentruje na swoim krewnym. Nie chcę brać udziału w urodzinach córek, synów czy wnuczek. Co innego urodziny pdp, to zahacza o moje obowiązki. Jestem pracownikiem i w takiej roli czuje się dobrze.
14 marca 2016 11:20 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Ja unikam rodzinnych imprez. Jak się da to zrobię co do mnie należy i znikam. Wszystko jedno czy mam mało czy dużo czasu na szteli. Uznaję, że dobrze by było, gdyby każda ze stron zajęła się sobą. Na moim pierwszym wyjeździe uczestniczyłam w wizytach pdp ale nie lubiłam tego. Doszłam więc do wniosku, że to ode mnie zależy czy mam brać udział czy nie. No chyba, że trafiłabym na pdp bardzo nieudolnego. Wtedy to raczej obowiązek by mnie skłonił do uczestnictwa. Generalnie nie zaszkodzi rodzinie jak się skoncentruje na swoim krewnym. Nie chcę brać udziału w urodzinach córek, synów czy wnuczek. Co innego urodziny pdp, to zahacza o moje obowiązki. Jestem pracownikiem i w takiej roli czuje się dobrze.

Tez tak uważam. I w dodatku daruje sobie ten obiad   w nerwach. Miałam taki przypadek juz kiedys pisałam ale napisze jeszcze raz ,żeby Gosia przeczytała. Moja jedna z pdp z parkinsonem była zaproszona do corki na jakiś tam świąteczny dzień. Teść corki tez z mocnym parkinsonem uczestniczył w tej imprezie . Byłam oczywiście silnie zapraszana na imprezę , ale mnie głowa raptonie rozbolała. Przecież widziałam siebie siedząca co chwila pod stołem z prostej przyczyny. W gosciach nie przestaje byc opiekunką i kazdy zwalony widelec czy tą  "głupią łyżeczkę " musze podac. Bo kto to zrobi ? jak jest opiekunka pod ręka. A w tym przypadku były dwie osoby do obsłuzenia, siedzące obok siebie a ja przy nich.  Trzeba podac , buzie wytrzeć . W Austrii miałam pdp z ktora jeżdziłam na obiady do restauracji, ale to nie były obiady proszone* jeżdziłysmy, bo tak sie złozyło. Jakos do tej pory migam się od ich rodzinnych okolicznosciowych zjazdów. I tak mi sie podoba.
14 marca 2016 11:24 / 1 osobie podoba się ten post
Knorr

Należę do osób obytych towarzysko, bardzo lubię ludzi i różnego typu spotkania, których nie unikam. Tutaj wyczuwam niezręczność sytuacji opisanej powyżej i stąd moja decyzja.
To tak odnośnie tego kija od szczotki.

Dobrze że sprecyzowałeś, bo po tym poście o tym że unikasz spotkań w restauracji myślałam że nie znam się na ludziach