Nie wiem czy to dotyczy ogółu , ale ja czytam stare wpisy. Przeciez poznałam niektore osoby dobrze, przez te parę lat. Przeniosłam Twoj wpis giunta , dlatego że plany masz dalekosieżne takie , ktore mozna spełnic. Napisz co zrealizowałaś ? co Ci się powiodło a czego nie dokonałas. Czy my planujemy "ot tak sobie" czy dążymy do ich realizacji.giunta
Opiekunka
Postów: 2908
Lubianych postów: 2879
Przyjaciół: 70
28 grudnia 2012 23:35Podoba mi się!Cytat
Początek roku 2012 w moim przypadku był tragiczny... a było to w sumie kontynuacją jeszcze poprzednich dwóch lat, ale mniej więcej od kwietnia wszystko powoli zaczęło się układać i na dzień dzisiejszy chyba nie mogę narzekać ;) Wiadomo, że nie wszystko jest idealnie, ale takie już jest życie.
W 2013 podobnie, jak Romana, chciałabym podreperować w miarę możliwości swoje życie towarzyskie, bo chyba zaczynam delikatnie dziczeć ;) Chciałabym również, jak Romana, nauczyć się grać na flecie (nie, nie, z tym fletem, to oczywiście żarcik z mojej strony...wystarczy, że zamęczam moich niemieckich sąsiadów pianinem co jakiś czas ;) ). Mam w planie w 2013 kupić sobie autko, zrobić prawo jazdy na kat. A (motory też są fajne, a co!), dojść z rosyjskim do w miarę zadowalającego mnie poziomu a nie cackać się z nim, jak do tej pory i zacząć na poważnie przygotowania do maratonu (myślę, że jestem już psychicznie gotowa) i wystartować w którymś w nadchodzącym roku. Jest jeszcze jeden cel, o którym jednak nie napiszę, bo póki co trzymam go w tajemnicy przed całym światem... Jeśli uda mi się go zrealizować, to pod koniec 2013 pochwalę się Wam w pierwszej kolejności :)
Ok, to chyba na tyle. Jeśli coś jeszcze mi się urodzi w tej mojej głowie, napiszę.
Ojej, sama zapomniałam, że taki wpis swego czasu zmontowałam! :)
Jeśli o mnie chodzi, to nie planuję rzeczy "ot tak sobie", ale w celu ich realizacji. Jednak wiadomo, że czasami priorytety się człowiekowi zmieniają. Zdarzają się również różne okoliczności losowe, które w jakiś sposób plany weryfikują.
Z bieganiem jest pomyślnie. Powoli zaczyna mi się marzyć start w jakimś ultra. Może za rok, czy dwa... :)
Z rosyjskim mam tzw. zrywy naukowe. Chciałabym regularnie, ale w tej chwili stwierdziłam, że trzeba w końcu porządnie wziąć się za angielski. Trochę mnie boli, że znacznie słabiej z nim u mnie niż z niemieckim, bo wolałabym na odwrót. ;) Zapisałam się właśnie na kurs. Przez Skype, bo przy moim wyjazdowym trybie życia inaczej się nie da. Zaczynam od następnego miesiąca.
Samochód faktycznie kupiłam w 2013 i cały czas nim jeżdżę. I mam nadzieję, że jeszcze długo będę nim jeździć. :)
Na motor prawka nie zrobiłam, bo to albo byłam w Polsce poza sezonem, albo jeśli w sezonie, to za krótko. Plan jednak nadal aktualny, aczkolwiek przesunięty w czasie.
Póki co skupiam się teraz głównie na skokach. Zaczęłam pod koniec zeszłego sezonu kurs AFF, na samodzielnego skoczka, ale go nie dokończyłam z uwagi na wyjazd do Niemiec. Później w Polsce byłam poza sezonem. Teraz powinno udać się go skończyć, o ile pogoda w kwietniu i maju dopisze. Muszę też trening w tunelu aerodynamicznym zaliczyć przed skakaniem. :) Kolejny cel w tym temacie, to wyrobienie sobie w ULC świadectwa kwalifikacji skoczka spadochronowego (muszę mieć licencję, bo czuję, że to moja droga :P ). Ale to świadectwo, to nie prędzej niż za rok, bo żeby podejść do tego egzaminu, to trzeba mieć na koncie minimum 50 samodzielnych skoków, w tym minimum pół godziny swobodnego spadania, plus kurs układacza.
Kurs układacza spadochronu zrobię raczej teraz, jak będę.
Z innych spraw, to właśnie ukończyłam kurs pisarski. Fajny był, bo bardzo mi umilił czaś w pracy i mogłam porobić coś kreatywnego. Nawet nie wiem kiedy minęły te wszystkie tygodnie. Zapiszę się na następny poziom wtajemniczenia, jak będę na kolejnym wypadzie w Niemczech.
Same kursy, hehehe ;)
Pewnie jeszcze jakieś rzeczy mi się udało zrealizować przez te lata, ale już nawet nie wiem co. ;)