Na wyjeździe #32

10 kwietnia 2016 15:12 / 1 osobie podoba się ten post
espana69

Jesli to jakas zabawa w skroty to moja odp.PKP. Podaj dalej...

Nie, to po prostu koniec naszej rozmowy, skrót często używany za forach.
End Of Topic czyli EOT :).
10 kwietnia 2016 15:19
salazar

Nie, to po prostu koniec naszej rozmowy, skrót często używany za forach.
End Of Topic czyli EOT :).

Nie,no jasne...przeciez.Zawsze cos czulem ,ze wchodze na niewlasciwe fora. S P A . D A M
10 kwietnia 2016 15:20 / 2 osobom podoba się ten post
Zginęło, uciekło, dostało skrzydeł- masło z lodówki- nawet w DE ludzie podbierają
10 kwietnia 2016 15:26
espana69

Nie,no jasne...przeciez.Zawsze cos czulem ,ze wchodze na niewlasciwe fora. S P A . D A M

:D
Ależ nie rezygnuj :D. EOT było tylko z mojej strony, na tym forum opiekunkowie są hołubieni i pławią się w miłości własnej i cudzej, więc życzę powodzenia :D!
10 kwietnia 2016 15:33
salazar

Gdzie tak jest? Tu gdzie jestem jest normalna komunia, do ręki ;).

Uczestniczylem w maszach z moja pdp w Reine.Tak to wlasnie tam wyglada i jest to kosciol katolicki
Czekaj czekaj bo nie wiem czy sie zrozumielismy.Ten kielich pozniej wedruje do oltarza i ksiadz pozniej rozdaje komunie Tak jak piszesz z reki
10 kwietnia 2016 15:46 / 1 osobie podoba się ten post
salazar

Gosiu, a co dokładnie Cię nie zachwyca?

Jakiś czas temu przetoczyła się przez forum dyskusja na temat spowiedzi w niemieckich kosciołach katolickich. Jako ateistkę w ogóle mnie to nie obchodzi, ale interesuje bardzo, jako osobę ciekawą świata i interesującą się socjologią i kulturą (tak ,tak ;)!).
Dowiedziałam się, że faktycznie, konfesjonałów w zasadzie nie ma (księża mają w tym względzie dowoloność podejmowania decyzji), bo spowiedź przeprowadza się "na życzenie" zainteresowanego i najczęściej odbywa się ona w formie luźnej rozmowy po wczesniejszym uzgodnieniu terminu. 
Tak samo z przygotowaniami do sakramentów. Nie wiem, jak z jest z pierwszą komunią, ale jeśli chodzi o przygotowania do bierzmowania, to jest tak, że ksiądz spotyka się z młodymi w domach i sobie po prostu rozmawiają na tematy związane z wiarą, ogólnie rzecz biorąc, ciśnienia nie ma. Spowiedź jak wyżej, czyli rozmowa o zachowaniu, przewinieniach i ewentualnych ich konsekwencjach. Ma być miło i sympatycznie, bez straszenia, potępienia i innych takich. Wszystko dotyczy najbardziej katolickiej części De, czyli na południe od Monachium ;).
To tak dla zainteresowanych i potomności zapisałam ;).

Ksiądz wprowadzał podczas mszy elementy zabawy co mi sie nie spodobało.
Np. była śpiewana pieśńa przy jednym z wersów który był powtarzany miałay wstawac kobiety a przy innym mezczyźni wstawać a kobiety siadać. Cały Kosciół wstawał i siadał na zmianę i zrobił sie tumult, wrzawa .
Nie czuło sie ze to jest świeto a już na pewno nie czułam ze to święto tych dzieciaczków.
Takie jest moje odczucie....
10 kwietnia 2016 15:46
salazar

Gosiu, a co dokładnie Cię nie zachwyca?

Jakiś czas temu przetoczyła się przez forum dyskusja na temat spowiedzi w niemieckich kosciołach katolickich. Jako ateistkę w ogóle mnie to nie obchodzi, ale interesuje bardzo, jako osobę ciekawą świata i interesującą się socjologią i kulturą (tak ,tak ;)!).
Dowiedziałam się, że faktycznie, konfesjonałów w zasadzie nie ma (księża mają w tym względzie dowoloność podejmowania decyzji), bo spowiedź przeprowadza się "na życzenie" zainteresowanego i najczęściej odbywa się ona w formie luźnej rozmowy po wczesniejszym uzgodnieniu terminu. 
Tak samo z przygotowaniami do sakramentów. Nie wiem, jak z jest z pierwszą komunią, ale jeśli chodzi o przygotowania do bierzmowania, to jest tak, że ksiądz spotyka się z młodymi w domach i sobie po prostu rozmawiają na tematy związane z wiarą, ogólnie rzecz biorąc, ciśnienia nie ma. Spowiedź jak wyżej, czyli rozmowa o zachowaniu, przewinieniach i ewentualnych ich konsekwencjach. Ma być miło i sympatycznie, bez straszenia, potępienia i innych takich. Wszystko dotyczy najbardziej katolickiej części De, czyli na południe od Monachium ;).
To tak dla zainteresowanych i potomności zapisałam ;).

Ksiądz wprowadzał podczas mszy elementy zabawy co mi sie nie spodobało.
Np. była śpiewana pieśńa przy jednym z wersów który był powtarzany miałay wstawac kobiety a przy innym mezczyźni wstawać a kobiety siadać. Cały Kosciół wstawał i siadał na zmianę i zrobił sie tumult, wrzawa .
Nie czuło sie ze to jest świeto a już na pewno nie czułam ze to święto tych dzieciaczków.
Takie jest moje odczucie....
10 kwietnia 2016 16:47 / 2 osobom podoba się ten post
salazar

Kasiu, każda była w jej wieku, ale nie każda miała/ma taki syf w głowie, litości :(.. Wiem, że jesteś miła, pomocna i opiekuńcza ;), ale sorry, wszystkiego wiekiem wytłumaczyć sie nie da. Dla mnie porażka. Pogarda dla innych, skrajnie prawicowe poglądy, rasizm. To nie dziecko, kobieta ma 32 lata. 

Tyle co mój syn.Tylko,że nie każdemu w tym wieku jest dane dorosnąć do pewnych rzeczy.Niektórzy nie wyciągaja wniosków i nie dorastają nigdy:)Ale,Salazarku,tacy ludzie tez są na świecie.....A Kama,cóż-może cos z tego wyciągnie dla siebie dobrego ,może nie,gorzej jak w takim samym duchu uksztaltuje swoje dzieci,jesli je ma lub będzie miała...To nie warsztat-wszystkich nie naprawimy ,wiem:)
10 kwietnia 2016 16:57
kasia63

Tyle co mój syn.Tylko,że nie każdemu w tym wieku jest dane dorosnąć do pewnych rzeczy.Niektórzy nie wyciągaja wniosków i nie dorastają nigdy:)Ale,Salazarku,tacy ludzie tez są na świecie.....A Kama,cóż-może cos z tego wyciągnie dla siebie dobrego ,może nie,gorzej jak w takim samym duchu uksztaltuje swoje dzieci,jesli je ma lub będzie miała...To nie warsztat-wszystkich nie naprawimy ,wiem:)

Salazar, wybacz ale nie zniżę się do twojego poziomu, a więc no comment.
A obrażać kogokolwiek nie masz prawa, chyba że na trzepaku na swoim podwórku.....  jak nikt nie słyszy. 
Żenada.
10 kwietnia 2016 17:05 / 9 osobom podoba się ten post
Powoli do siebie dochodzę. W nocy pomimo zmęczenia nie mogłam usnąć, bo jak zamknęłam oczy to dalej jechałam autobusem. Tym razem z łóżkiem. Nie, nie kochani, nic nie wypiłam tak działa na mnie długa podróż autokarem. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie już normalnie. Pisałam już wcześniej, że wylądowałam w małej miejscowości co ma swoje plusy. Raz otwarta przestrzeń i przyroda wokół, dwa nie ma sklepów a więc nie wydam forsy. No zawsze mogę pojechać autem ale będę się tym razem pilnowała.
Obecny pdp jest spokojny. Najważniejsze, że noce przesypia. Sporadycznie może czegoś potrzebować. Jest drobny i je jak ptaszek. Może ja też tak spróbuję Zmienniczki nie widziałam, wyjechała przede mną ale to była jakaś normalna kobieta. Przede wszystkim nie śmierdziało papierochami jak na poprzednim miejscu. Zostawiła upieczone ciasto i pojechała do domu zostawiając wszystko OK. Zostawiła też swój numer telefonu gdybym czegoś chciała się dowiedzieć. Skorzystałam. Okazała się bardzo sympatyczną kobietą. No proszę, tak też można.
Ugotowałam dzisiaj pdp zupę marchewkową z kluseczkami z kaszki manny. Dziadek talerz wyskrobał ale dokładki nie chciał. I tak dużo zjadł. Lubi zupy więc będę je gotowała. On naje się jednym talerzem zupki, więcej nie chce. O drugim daniu nie ma mowy. Albo zupka albo drugie. Ja mogę jeść co chcę ale postaram się dzielnie mu w tym towarzyszyć.
10 kwietnia 2016 17:27 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

Dzis emocje po wczorajszej dyskusji juz opadly jak po wielkiej bitwie kurz :-) wiec cos ci powiem
Gratulowac,nie gratulowac rzecz wzgledna. Szalu nie ma i prezesem Orlenu tez sie nie zostanie
Mozliwosc awansu ??? To zalezy co sie ma na mysli pod tym haslem i jak sie podchodzi do tego zawodu.
Mozna nabrac praktyki,poprawic jezyk i otworzyc wlasna firme.
Mozna robic tak jak ja.Pracowac w firmie,byc zwiazany z inna lub innymi umowa o rekrutacje.Mam rowniez powiazania z niemiecka agencja,ukonczylem studium opiekuna medycznego,mysle o studium dla ratownikow medycznych
Wszystko to razem przynosi calkiem solidny dochod miesieczny.
Nie mam zamiaru na tym poprzestac.Wiec chyba to awans patrzac na to od czego zaczynalem jadac pierwszy raz na zlecenie do DE

10 kwietnia 2016 18:15 / 12 osobom podoba się ten post
Mycha,swego czasu też wychodziłam z założenia,że w małych miejscowościach,bez sklepów nie będę wydawać zbyt wiele.
Tak było do momentu,aż stałam się właścicielką laptopa i "odkryłam" możliwość zakupów przez internet.
Rózności kupowałam-nie tylko ubrania czy buty-również garnki ,patelnie i takie tam różne rzeczy.
Tak więc wydawanie kasy nie zależy tak bardzo od ilości sklepów.Przynajmniej dla mnie.
Co do jedzonka w wersji zminimalizowanej jak pdp.-powodzenia i wytrwałości życzę.Miałam podobną pania do opieki-jadła jak "pół wróbla"-tak to określałam.Niestety,moja silna wola dostosowania się do jej poziomu umierała każdego dnia,choć przyznam,że zachudłam tam co nieco-jednak nie potrafiłam tak jak ona zakończyć spożywania posiłków na obiedzie.

A w temacie poskarżyjek Kamy dodam,że czytając podobne wpisy odnoszę wrażenie,że to wszystko "wina"czytania przeróżnych porad na forach,typu jak się nie dać,co się należy,o co walczyć od początku,co powinna zawierać umowa,na co zwracać uwagę...itd.,itp.Lub też indywidualnej postawy roszczeniowej.
Niektórzy -nazwijmy to-adepci w zawodzie-biorą takowe wpisy zbyt dosłownie i "wyciagaja pazury" już na wstępie,nie pokazawszy uprzednio,co potrafią,na ile są kompetentni...itd.
Pracuję jako opiekunka kilka ładnych lat.Zaczynając-nie miałam internetu(i długo się przed nim broniłam-że tak powiem) i nie miałam pojęcia o tym zawodzie.Mało tego-wszyscy znający mnie bliżej zdziwieni byli,że ja,z moim charakterem podejmuję taką pracę.Ale to było proste-przestawiałam się na "inne tory",nie byłam u siebie-wiedziałam,że trzeba być elastycznym-no po prostu umiałam się dostosować.
I tak z perspektywy czasu patrząc,czasami myśle sobie,że te wszystkie uwagi typu-pauza,dzień wolny,internet,telefon,łazienka...wiecie,co mam na myśli-jak mniemam-,te wszystkie "roszczenia"-mogą taką poczatkującą osobe niewłaściwie ustawić już na wstępie.A przecież istnieje takie słowo-symbioza-i ,moim zdaniem,na tym ta nasz praca w większości polega.Na współpracy,na dostosowaniu się,na kompromisach-a nie tylko na roszczeniach.
Podoba postawę spotkałam wielokrotnie na forum.Nie komentuje tego,nie mnie oceniać,nie jestem w danym środowisku,nie znam realnych warunków.Ale czytając takie wpisy-"jeżę" się wewnętrznie-bo nie potrafie zrozumieć takiej postawy.
I do tego zawsze byłam zdania,że jeśli jednak nie odpowiada mi "układ" w danej rodzinie-nie jestem niewolnikiem i mogę wyjechać.

Na koniec dodam,że "chwilowo"mam internet.Nie wiem,na czym to polega-bo nie jestem techniczna,że tak powiem-ale w telefonie internet mam bez problemu-natomiast w laptopie już nie.
Czy to wina laptopa?Ma ok 5 lat.Wie ktoś cos?-może uda mi się odpowiedź odczytać-kto wie?

Kama-nie sądziłam,że młodzi ludzie mogą być tacy jak ty-a dokładniej-wiem,że są tacy,ale traktowałam to marginalnie.
Przeraża mnie takie podejście,brak tolerancji... .Tym bardziej,że podobne symptomy zauważam w swoim prywatnym kręgu znajomych-co zaobserwowałam przy oglądaniu wiadomości o uchodźcach.Skąd w ludziach jest tyle jadu?
Umiemy piękne cytaty wstawiać,ale realia mocno inne są-proza życia,że tak powiem.
A wszystko to marność jest,bo dzisiaj żyjemy,a jutro może nas nie być.I żeby nie było-zawsze tak żyłam,a teraz tym bardziej,bo pokopało mnie nieco życie.Mocno zresztą.

Pozdrawiam.
10 kwietnia 2016 18:20 / 2 osobom podoba się ten post
Impala

Mycha,swego czasu też wychodziłam z założenia,że w małych miejscowościach,bez sklepów nie będę wydawać zbyt wiele.
Tak było do momentu,aż stałam się właścicielką laptopa i "odkryłam" możliwość zakupów przez internet.
Rózności kupowałam-nie tylko ubrania czy buty-również garnki ,patelnie i takie tam różne rzeczy.
Tak więc wydawanie kasy nie zależy tak bardzo od ilości sklepów.Przynajmniej dla mnie.
Co do jedzonka w wersji zminimalizowanej jak pdp.-powodzenia i wytrwałości życzę.Miałam podobną pania do opieki-jadła jak "pół wróbla"-tak to określałam.Niestety,moja silna wola dostosowania się do jej poziomu umierała każdego dnia,choć przyznam,że zachudłam tam co nieco-jednak nie potrafiłam tak jak ona zakończyć spożywania posiłków na obiedzie.

A w temacie poskarżyjek Kamy dodam,że czytając podobne wpisy odnoszę wrażenie,że to wszystko "wina"czytania przeróżnych porad na forach,typu jak się nie dać,co się należy,o co walczyć od początku,co powinna zawierać umowa,na co zwracać uwagę...itd.,itp.Lub też indywidualnej postawy roszczeniowej.
Niektórzy -nazwijmy to-adepci w zawodzie-biorą takowe wpisy zbyt dosłownie i "wyciagaja pazury" już na wstępie,nie pokazawszy uprzednio,co potrafią,na ile są kompetentni...itd.
Pracuję jako opiekunka kilka ładnych lat.Zaczynając-nie miałam internetu(i długo się przed nim broniłam-że tak powiem) i nie miałam pojęcia o tym zawodzie.Mało tego-wszyscy znający mnie bliżej zdziwieni byli,że ja,z moim charakterem podejmuję taką pracę.Ale to było proste-przestawiałam się na "inne tory",nie byłam u siebie-wiedziałam,że trzeba być elastycznym-no po prostu umiałam się dostosować.
I tak z perspektywy czasu patrząc,czasami myśle sobie,że te wszystkie uwagi typu-pauza,dzień wolny,internet,telefon,łazienka...wiecie,co mam na myśli-jak mniemam-,te wszystkie "roszczenia"-mogą taką poczatkującą osobe niewłaściwie ustawić już na wstępie.A przecież istnieje takie słowo-symbioza-i ,moim zdaniem,na tym ta nasz praca w większości polega.Na współpracy,na dostosowaniu się,na kompromisach-a nie tylko na roszczeniach.
Podoba postawę spotkałam wielokrotnie na forum.Nie komentuje tego,nie mnie oceniać,nie jestem w danym środowisku,nie znam realnych warunków.Ale czytając takie wpisy-"jeżę" się wewnętrznie-bo nie potrafie zrozumieć takiej postawy.
I do tego zawsze byłam zdania,że jeśli jednak nie odpowiada mi "układ" w danej rodzinie-nie jestem niewolnikiem i mogę wyjechać.

Na koniec dodam,że "chwilowo"mam internet.Nie wiem,na czym to polega-bo nie jestem techniczna,że tak powiem-ale w telefonie internet mam bez problemu-natomiast w laptopie już nie.
Czy to wina laptopa?Ma ok 5 lat.Wie ktoś cos?-może uda mi się odpowiedź odczytać-kto wie?

Kama-nie sądziłam,że młodzi ludzie mogą być tacy jak ty-a dokładniej-wiem,że są tacy,ale traktowałam to marginalnie.
Przeraża mnie takie podejście,brak tolerancji... .Tym bardziej,że podobne symptomy zauważam w swoim prywatnym kręgu znajomych-co zaobserwowałam przy oglądaniu wiadomości o uchodźcach.Skąd w ludziach jest tyle jadu?
Umiemy piękne cytaty wstawiać,ale realia mocno inne są-proza życia,że tak powiem.
A wszystko to marność jest,bo dzisiaj żyjemy,a jutro może nas nie być.I żeby nie było-zawsze tak żyłam,a teraz tym bardziej,bo pokopało mnie nieco życie.Mocno zresztą.

Pozdrawiam.

Witaj Impalko! Tęskniłam za Twoimi wpisami. Powiem Ci że ja dobre rady z neta przepuszczam przez swoje sito zdrowego rozsądku. Każdy dom, każda rodzina, każdy pdp. każda umowa /firma jest inne. Trzeba myśleć samodzielnie i być asertywnym.
10 kwietnia 2016 18:33 / 2 osobom podoba się ten post
To właśnie mam na myśli-własna,realna ocena sytuacji-nie roszczenia już na wstępie.
Byłam u takiej pani,gdzie nie mogłam mieć przysłowiowych 2 godzin wolnego-w sensie,wyjde z domu,zapomne na chwile o pracy....Choc wolnego-w sensie nic-nie-robienia,było tam każdego dnia bardzo dużo,ale wyjść nie mogłam.I nie dało się tego zorganizować.Ale przystosowałam się,znalazłam maleńkie szczelinki-wychodziłam każdego dnia-na godzinę-ale było ok.
Dobrze mówić-trzeba myśleć samodzielnie,oceniać warunki realnie i korzystać z każdej chwili dla siebie.Da się-w każdej sytuacji-tak uważam.
Mirka Dz-dzieki za miłe słowa.
10 kwietnia 2016 18:35 / 1 osobie podoba się ten post
Impala

Mycha,swego czasu też wychodziłam z założenia,że w małych miejscowościach,bez sklepów nie będę wydawać zbyt wiele.
Tak było do momentu,aż stałam się właścicielką laptopa i "odkryłam" możliwość zakupów przez internet.
Rózności kupowałam-nie tylko ubrania czy buty-również garnki ,patelnie i takie tam różne rzeczy.
Tak więc wydawanie kasy nie zależy tak bardzo od ilości sklepów.Przynajmniej dla mnie.
Co do jedzonka w wersji zminimalizowanej jak pdp.-powodzenia i wytrwałości życzę.Miałam podobną pania do opieki-jadła jak "pół wróbla"-tak to określałam.Niestety,moja silna wola dostosowania się do jej poziomu umierała każdego dnia,choć przyznam,że zachudłam tam co nieco-jednak nie potrafiłam tak jak ona zakończyć spożywania posiłków na obiedzie.

A w temacie poskarżyjek Kamy dodam,że czytając podobne wpisy odnoszę wrażenie,że to wszystko "wina"czytania przeróżnych porad na forach,typu jak się nie dać,co się należy,o co walczyć od początku,co powinna zawierać umowa,na co zwracać uwagę...itd.,itp.Lub też indywidualnej postawy roszczeniowej.
Niektórzy -nazwijmy to-adepci w zawodzie-biorą takowe wpisy zbyt dosłownie i "wyciagaja pazury" już na wstępie,nie pokazawszy uprzednio,co potrafią,na ile są kompetentni...itd.
Pracuję jako opiekunka kilka ładnych lat.Zaczynając-nie miałam internetu(i długo się przed nim broniłam-że tak powiem) i nie miałam pojęcia o tym zawodzie.Mało tego-wszyscy znający mnie bliżej zdziwieni byli,że ja,z moim charakterem podejmuję taką pracę.Ale to było proste-przestawiałam się na "inne tory",nie byłam u siebie-wiedziałam,że trzeba być elastycznym-no po prostu umiałam się dostosować.
I tak z perspektywy czasu patrząc,czasami myśle sobie,że te wszystkie uwagi typu-pauza,dzień wolny,internet,telefon,łazienka...wiecie,co mam na myśli-jak mniemam-,te wszystkie "roszczenia"-mogą taką poczatkującą osobe niewłaściwie ustawić już na wstępie.A przecież istnieje takie słowo-symbioza-i ,moim zdaniem,na tym ta nasz praca w większości polega.Na współpracy,na dostosowaniu się,na kompromisach-a nie tylko na roszczeniach.
Podoba postawę spotkałam wielokrotnie na forum.Nie komentuje tego,nie mnie oceniać,nie jestem w danym środowisku,nie znam realnych warunków.Ale czytając takie wpisy-"jeżę" się wewnętrznie-bo nie potrafie zrozumieć takiej postawy.
I do tego zawsze byłam zdania,że jeśli jednak nie odpowiada mi "układ" w danej rodzinie-nie jestem niewolnikiem i mogę wyjechać.

Na koniec dodam,że "chwilowo"mam internet.Nie wiem,na czym to polega-bo nie jestem techniczna,że tak powiem-ale w telefonie internet mam bez problemu-natomiast w laptopie już nie.
Czy to wina laptopa?Ma ok 5 lat.Wie ktoś cos?-może uda mi się odpowiedź odczytać-kto wie?

Kama-nie sądziłam,że młodzi ludzie mogą być tacy jak ty-a dokładniej-wiem,że są tacy,ale traktowałam to marginalnie.
Przeraża mnie takie podejście,brak tolerancji... .Tym bardziej,że podobne symptomy zauważam w swoim prywatnym kręgu znajomych-co zaobserwowałam przy oglądaniu wiadomości o uchodźcach.Skąd w ludziach jest tyle jadu?
Umiemy piękne cytaty wstawiać,ale realia mocno inne są-proza życia,że tak powiem.
A wszystko to marność jest,bo dzisiaj żyjemy,a jutro może nas nie być.I żeby nie było-zawsze tak żyłam,a teraz tym bardziej,bo pokopało mnie nieco życie.Mocno zresztą.

Pozdrawiam.

hyhy wróciłaś, achhhh.....