11 sierpnia 2016 19:35 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara48Może nie znać, ale jest otwarta na wszelkie nowości.
Gotuje polskie zupy: botwinke, szczawiowa, ogórkowa i wszystkie b.smakuja.
Tylko jest zdziwiona że takie zupy są, sama b.dobrze gotowała, słyszałam z ust ex zięcia nota bene Anglika.
Moja ogranicza się do oglądania programów kulinarnych i na wszystkie nowości reaguje wzruszeniem ramion. Obowiązuje tylko jej kuchnia i to co ona lubi, ja muszę się dostosować. Jeśli nie to mamy wojnę, wpierw podjazdową, a następnie otwartą. Wszystko musi być pod kontrolą, nawet prasować mogę tylko w kuchni tak aby ona to widziała. Oczywiście od czasu do czasu ogłaszam bunt na pokładzie ale wtedy mam do czynienia z histerią i udowadnianiem mi na każdym kroku, że jestem idiotką, która niczego nie umie i niczego nie rozumie oraz dogadywanie, że jeśli chcę gotować po polsku to mam w Polsce pracy szukać. Nie da rady jej przekonać, że sos po bolońsku albo chili con carne nie są daniami polskimi. Jestem Polką więc gotuję po polsku i basta. Dałaby mi zupę ogórkową. Pewnie sama bym się przy okazji w ogórka zamieniła i to czerwonego z wściekłości. Z drugiej strony nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło. Opanowałam sztukę gotowania po niemiecku.Bardzo mi to odpowiada bo mam o wiele więcej czasu niż wówczas gdy gotowałam tak jak w domu. Poza tym nie boję się, że trafię na skąpiradło bo za 50 euro tygodniowo to ja pożyję, że ho,ho.