Na wyjeździe #35

22 listopada 2016 21:31 / 3 osobom podoba się ten post
Wichurka nie cytuję bo długi post ale lekko nie masz. Czy przynajmniej finansowo jest lepiej za takie miejsce ??
22 listopada 2016 21:34 / 3 osobom podoba się ten post
Jezu, Wichurka, ale masz przerąbane! Jak nie możesz wyjść z domu, to nie jest wolne, niemieccy koordynatorzy to wiedzą i wesprą Cię w razie czego. Może warto jednak się postawić. Popatrz, mając wychodne pojechać byś mogła gdzieś czasem do sklepów autobusem, aby ciuchy chociaż pooglądać, dobry relaks dla każdej prawie kobiety. Na zabytki nie namawiam, bo wiem, że nie każdy lubi. Ja teraz jadę na wieś, lecz 17 km ode mnie jest dom sławnego alchemika Fausta, bohatera licznych opowieści i dzieł literackich, w tym Goethego i już mi ślinka cieknie na myśl o nim.
22 listopada 2016 21:39 / 1 osobie podoba się ten post
faktycznie masz bardzo ciężką sztelę,mam nadzieję że tam nie wracasz.... Ciekaw jestem jak agencja wynagraza ci te trudy,bo niak do niemieckiego prawa nawet w przybliżeniu nie masz.
Wrócisz do domu wykończona,ja miałam podobnie jak ty w zeszlym roku,plus brak swojego miejsca odpoczynku,pokój prawie dzieliłam z pdp. bo dom raczej nieweielki.
Można trafić na minę...
22 listopada 2016 21:39 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra2

Wspominałam dzisiaj i kiedyś tam też, że mam trudne miejsce i nie mam w ogóle czasu na forum. Napiszę o tym miejscu więcej. Może powinnam wyrazić się w poskarżyjkach, ale w sumie to się nie skarżę - no jest jak jest. 
Mam podopieczną - 56 lat, stwardnienie rozsiane szybko postępujące. Mówili mi jaka to odmiana, ale że i tak się na chorobach takich nie znam, to nie zapamiętałam nazwy. Rzuciło jej się przede wszystkim na przełyk, w związku z czym karmiona jest głównie sondą. Nie mówi, ale pisze na tablecie. Niedługo jednak chyba i to się skończy, bo także całe ciało odmawia powoli posłuszeństwa. W domu chodzi o rollatorze, ale już coraz gorzej. 
Pracy jest co niemiara. O 7.30 zaczynam przygotowaniem tabletek - rano 9 sztuk - wszystkie trzeba rozdrobnić, zetrzeć na proszek i zalać w kieliszku wodą. Później miksuję i przecieram świeże owoce na śniadanie i ileś tam jeszcze czynności pomniejszych, ale nie chcę Was tutaj szczegółami zanudzać. O 8.30 pani je śniadanie, później jest prysznic, w którym muszę jej całkowicie pomóc, co drugi dzień mycie włosów i układanie na szczotkę. Schodzimy na dół, podaję jej leki przez sondę, podłączam butelkę z gotowym pożywieniem do sondy i ogaraniam dom. W międzyczasie przychodzi codziennie logopedka, pielęgniarka paliatywna i fizjoterapeutka. Wszystkim trzeba kawę podać, czasami w czymś pomóc. W ogóle tutaj drzwi się niemal nie zamykają. Dzisiaj było 10 osób!! Bo odwiedzają ją też koleżanki, sąsiedzi, rodzina. Nie powiem - po raz pierwszy widzę, żeby otoczenie było tak zaangażowane w pomoc. To znaczy oni nie pomagają mi, ale interesują się, pytają czy czegoś nie trzeba, jak podopieczna coś sobie wypatrzy w gazetkach to jadą jej to kupić itp. 

W międzyczasie muszę pamiętać i sondzie i podawanie kolejnych butelek z pożywieniem (3 dziennie) lub herbaty (2). 

Cała praca nad nią zajmuje już dużo czasu, ale najgorsze jest, że jest straszną pedantką - co drugi dzień trzeba odkurzać cały dom, a podłogi myć, jak tylko pojawią się odciski butów. Przy tej pogodzie i liczbie odwiedzających jest to czasami codziennie. Co 2 tygodnie zmiana pościeli, prasować trzeba wszystko - ręczniki i prześcieradła na gumę też - a ma łóżko podwójne, 2 prześcieradła i chociaż śpi tylko na jednym to zmieniać trzeba dwa. 
Na meblach nie może być kurzu, stół szklany codziennie czyszczę ( a trzeba jeszcze wiedzieć jak i którymi ściereczkami - najpierw odpowiednią ścierką na mokro, później płynem do szyb, a później inną ścierką na sucho). Co drugi dzień gotuję zupę na obiad - też musi być miksowana i przecierana. Czasami tylko gotuję i wylewam, bo ja już na zupy patrzeć nie mogę, a ona nie zawsze chce jeść, ale jak pytam, czy gotować to zawsze chce. A później mówi, że jednak ją brzuch boli i nie zje. Dla siebie nie mam czasu gotować czegoś innego, a poza tym drażnią ją zapachy z kuchni i przy gotowaniu trzeba pootiwrać wszystkie okna w okolicy i gotuje się w przeciągu, Więc dzięki - kupuję jakieś gotowce do odgrzania, albo ugotuję coś jak jej nie ma i pomrożę na więcej porcji. 

Wieczorami, co bym mogła mieć czas dla siebie, to pani sobie życzy, żeby telewziję z nią oglądać. Twardo przy tym obstaje, a mi się nie chce na noże iść, więc oglądamy. Od tygodnia mi się i tak polepszyło, bo o 19.30 idzie do łóżka i tam ogląda dalej. Normalnie to do 22 siedziałyśmy przed telewizorem, później jeszcze podanie leków, zaprowadzenie do łóżka, przebranie, ogarnięcie kuchni i robiła się 23.00. Teraz podaję leki o 21.30, ogarniam kuchnię i koło 22,00 mam już wolne:)

Z czasem wolnym też kiepsko. Niby jest - czasem nawet 3-4 godziny, ale nie można wyjść w tym czasie z domu. Wychodzę czasem, jak ktoś ją odwiedzi i wiem, że dłużej posiedzi. Ale też wiocha tutaj i nie ma gdzie chodzić. 

Jedyny plus jest taki, że podopieczna jest w sumie bardzo sympatyczna i ją lubię. 

Stwardnienie zanikowe boczne.
22 listopada 2016 21:41 / 1 osobie podoba się ten post
poznanianka1

Stwardnienie zanikowe boczne.

Firmy czesto mylą te schorzenie z rozsianym, a raz miałam taką sytuację ,że rekruterka zamiast przy ALS-sie upierała się przy PMS :)
22 listopada 2016 22:05 / 6 osobom podoba się ten post
Noo królowa śniegu już dotarła. Nawet mi buzi na powitanie dała a myślałam, że jakąś śnieżką w łeb zarobię Mąż czysty Szwed pownosił walizy a myślałam, że będę go musiała na plecach razem z walizkami wnosić ale nie. No zobaczymy w następnych dniach jak to się rozwinie. Idę spać bo jutro może być ciekawie. Dobranoc Wam serducha moje
22 listopada 2016 22:07 / 5 osobom podoba się ten post
Mycha

Wichurka nie cytuję bo długi post :-) ale lekko nie masz. Czy przynajmniej finansowo jest lepiej za takie miejsce ??

Co Ty. Tylko 50 euro mniej dostawałam za w miarę miłą staruszkę, przy której pracy wiele nie było i która groszem co rusz dodatkowo sypnęła i gdzie był 1 dzień wolny w tygodniu.
A jeszcze agencja zaproponowała mi 100 euro mniej, ale uparłam się przy swoim. W ogóle agencja nie podała mi prawdziwych informacji, bo miała być Pflegestufe 2, a jest 3, nie było wzmianki o wózku, a na zewnątrz używany jest wózek. Całe szczęście, że teraz pogody nie ma, to i na spacery nie chodzimy, ale na początku jeszcze i to dochodziło. Moje poprzedniczki codziennie i po 2 godziny po lasach z wózkiem chodziły, a agencja ani się o tym nie zająknęła. Powiedziano mi również, że podopieczna wstaje koło południa i to mnie skusiło - bo też lubię pospać i pracy by mniej było. Pytałam też o czas wolny, czy aby na pewno jest - zapewniano mnie, że nie ma żadnego problemu - no a się okazuje, że czas wolny jest, ale wyjść nie można i jakby ktoś przyszedł w tym czasie, to trzeba mu otworzyć i kawę podać. 
22 listopada 2016 22:07
Przywracam, bo mi się post zdublował.
22 listopada 2016 22:11 / 5 osobom podoba się ten post
Romana1

Jezu, Wichurka, ale masz przerąbane! Jak nie możesz wyjść z domu, to nie jest wolne, niemieccy koordynatorzy to wiedzą i wesprą Cię w razie czego. Może warto jednak się postawić. Popatrz, mając wychodne pojechać byś mogła gdzieś czasem do sklepów autobusem, aby ciuchy chociaż pooglądać, dobry relaks dla każdej prawie kobiety. Na zabytki nie namawiam, bo wiem, że nie każdy lubi. Ja teraz jadę na wieś, lecz 17 km ode mnie jest dom sławnego alchemika Fausta, bohatera licznych opowieści i dzieł literackich, w tym Goethego i już mi ślinka cieknie na myśl o nim.:tanczy:

Tu nie ma autobusów :) 
Podopieczna proponowała mi, że mogę wziąć jej samochód i gdzieś jechać, jak córka do niej przyjedzie, czy brat. No kilka razy tak zrobiłam, ale miasteczko w pobliżu jest ubogie w sklepy, a dalej się boję ruszać, jak nie mam mapy, nawigacji, ani okolicy nie znam. Dojechać gdzieś nie sztuka, ale potem trzeba jeszcze wrócić:)
Teraz już nic nie będę zmieniała, bo i tak za 3 tygodnie do domu jadę i tutaj nie wrócę. Agencji powiedziałam co i jak, ale podobno i poprzedniczki mówiły i nic się nie zmieniło. 
22 listopada 2016 22:14 / 4 osobom podoba się ten post
ivanilia40

faktycznie masz bardzo ciężką sztelę,mam nadzieję że tam nie wracasz...:-). Ciekaw jestem jak agencja wynagraza ci te trudy,bo niak do niemieckiego prawa nawet w przybliżeniu nie masz.
Wrócisz do domu wykończona,ja miałam podobnie jak ty w zeszlym roku,plus brak swojego miejsca odpoczynku,pokój prawie dzieliłam z pdp. bo dom raczej nieweielki.
Można trafić na minę...

Łóżko mam niewygodne - materac miękki i na środku wgłębienie jest i ciągle w nie wpadam. Na początku spać nie mogłam, ale teraz już jakoś idzie. Pokój nie jest zamykany na klucz, w łazience też nie ma klucza, co by się zamknąć, wszyscy chyba sąsiedzi dookoła mają klucze do domu i przychodzą kiedy chcą. Nie biorę nawet kąpieli, bo się boję, że ktoś mi wejdzie. Podopieczna nie mówi, więc jak przyjdą, to jej czasem szukają wszędzie - już nam wchodzili do łazienki jak ona pod prysznicem była. W łazience jest prysznic i wanna, ale opiekunkom nie wolno korzystać z prysznica, bo to tylko dla niej jest. Zostaje opłukanie się na szybko w wannie na ukucki. 
22 listopada 2016 22:22
tina 100%

Firmy czesto mylą te schorzenie z rozsianym, a raz miałam taką sytuację ,że rekruterka zamiast przy ALS-sie upierała się przy PMS :)

To samo teraz ja zrobiłam - ma stwardnienie zanikowe, nie wiem, czy boczne - teraz poszukałam trochę informacji i mi wyszło, że ma wersję opuszkową. 
23 listopada 2016 09:50 / 10 osobom podoba się ten post
Romana1

Jezu, Wichurka, ale masz przerąbane! Jak nie możesz wyjść z domu, to nie jest wolne, niemieccy koordynatorzy to wiedzą i wesprą Cię w razie czego. Może warto jednak się postawić. Popatrz, mając wychodne pojechać byś mogła gdzieś czasem do sklepów autobusem, aby ciuchy chociaż pooglądać, dobry relaks dla każdej prawie kobiety. Na zabytki nie namawiam, bo wiem, że nie każdy lubi. Ja teraz jadę na wieś, lecz 17 km ode mnie jest dom sławnego alchemika Fausta, bohatera licznych opowieści i dzieł literackich, w tym Goethego i już mi ślinka cieknie na myśl o nim.:tanczy:

Droga Romano , niby wszystko jest ,ale czasem mało realne.Ja tez mam ok 15 km do dużego miasta i 11 do mniejszego w drugą stronę .Mam przerwe kazdego dnia i mogę wychodzić ,ale powiedz mi jak w ciągu 2 godzin jechać do miasta i pooglądac wystawy i wrócić na czas.Tu nie ma takiej obcji ,że moja przerwa będzie dłuższa ,bo nikt nie przyjdzie do PDP.
Kilka razy pojechałam na rowerze do sklepów ,ale to tak z zegarkiem w ręku ,kupić coś i wracać ,bo nawet na zastanowienie nie ma czasu.Teraz juz i pora chłodniejsz ,więc nie zawsze mozna rowerem jeździć.
Juz metę widac mojej pracy .Mam do pokonania 18 dni,to tak jak pełnoletnosć.
Taka przestroga zawsze zastanówcie się ,czy jeżeli zlecenie jest na wsi to chcecie tam jechać .Na moim przykładzie ,tu nic nie ma, pola zaorane ,nawet lasu brak .Nie ma tez żadnej kolezanki,dosłownie nic nie ma.W takim miejscu naprawdę trudno pracowac i wytrzymać.
23 listopada 2016 10:01 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra2

To samo teraz ja zrobiłam - ma stwardnienie zanikowe, nie wiem, czy boczne - teraz poszukałam trochę informacji i mi wyszło, że ma wersję opuszkową. 

To choroba neurologiczna w zasadzie o jeszcze nie poznanej etiologii- nie ma na nią lekarstwa, leczenie jest wyłącznie objawowe. Opuszkowa odmiana charakteryzuje sie zanikiem funkcji przełykania i mowy w pierwszej kolejności. Mięsnie oddechowe zostają zazwyczaj porażone na koncowym etapie choroby.
23 listopada 2016 11:20 / 7 osobom podoba się ten post
ivetta

Droga Romano , niby wszystko jest ,ale czasem mało realne.Ja tez mam ok 15 km do dużego miasta i 11 do mniejszego w drugą stronę .Mam przerwe kazdego dnia i mogę wychodzić ,ale powiedz mi jak w ciągu 2 godzin jechać do miasta i pooglądac wystawy i wrócić na czas.Tu nie ma takiej obcji ,że moja przerwa będzie dłuższa ,bo nikt nie przyjdzie do PDP.
Kilka razy pojechałam na rowerze do sklepów ,ale to tak z zegarkiem w ręku ,kupić coś i wracać ,bo nawet na zastanowienie nie ma czasu.Teraz juz i pora chłodniejsz ,więc nie zawsze mozna rowerem jeździć.
Juz metę widac mojej pracy .Mam do pokonania 18 dni,to tak jak pełnoletnosć.
Taka przestroga zawsze zastanówcie się ,czy jeżeli zlecenie jest na wsi to chcecie tam jechać .Na moim przykładzie ,tu nic nie ma, pola zaorane ,nawet lasu brak .Nie ma tez żadnej kolezanki,dosłownie nic nie ma.W takim miejscu naprawdę trudno pracowac i wytrzymać.

Ivetta mnie też wiocha nie odpowiada, chociaż do najbliższego miasteczka mam 7 km i mam swój samochód, ale codzień nie chce mi się tam jeździć, bo uboga ta mieścina. Do Ingolstadt mam 20 km, ale jakoś nie zapuszczałam się tam. Raz pojechałam do Augsburga na całe popołudnie, ale to znowu jest za daleko i na pożądną wycieczkę potrzebny jest cały dzień. Też wolę miasto i na przeszłość bardziej będę na to uważała. Napisz mi, gdzie Ty jesteś, bo może w sumie niedaleko ode mnie i mogę Cię jeszcze odwiedzić?
23 listopada 2016 11:45 / 6 osobom podoba się ten post
Zofija

Ivetta mnie też wiocha nie odpowiada, chociaż do najbliższego miasteczka mam 7 km i mam swój samochód, ale codzień nie chce mi się tam jeździć, bo uboga ta mieścina. Do Ingolstadt mam 20 km, ale jakoś nie zapuszczałam się tam. Raz pojechałam do Augsburga na całe popołudnie, ale to znowu jest za daleko i na pożądną wycieczkę potrzebny jest cały dzień. Też wolę miasto i na przeszłość bardziej będę na to uważała. Napisz mi, gdzie Ty jesteś, bo może w sumie niedaleko ode mnie i mogę Cię jeszcze odwiedzić?

Byłam kiedyś w wiosce oddalonej od Ingolstad o 20 km- przekichane. Rodzina widziała, że się duszę . Raz (byłam tam m-c)synowa dziadzia zawiozła mnie do centrum handlowego Ingolstad na "szoping"i czekała 2 godz. na ławce , na zewnątrz. Ja też upatrzyłam sobie taki stolik przy głównym holu i przesiedziałam też te 2 godz. gapiąc się na ludzi. Nie jestem skonstruowana do przebywania na odludziach