Dzień dobry.
Marzę o poniedziałku. Najbliższym, tym nadchodzącym. Wszystko przez to, że w niedzielę mam w rodzinie Komunię.
No i tak: w każdym stroju, który teoretycznie mogę założyć, czuję się, jak idiota,
a w sukience to jak podwójny idiota. Jednak we wszystkim wyglądam dobrze, a może nawet bardzo dobrze. Co z tego, jak samopoczucie nie idzie w parze z wyglądem. To chyba jednak normalne, bo skoro prawie całe życie w spodniach i w ogóle raczej na sportowo, to tak nagle nie można się przestawić. Sama się pocieszam. Aaaaa, no i już 3-ci dzień trenuję w mieszkaniu chodzenie na obcasach, aczkolwiek dla niektórych z Was te 4,5cm to prawie jak kapcie

. W dodatku to nie żadne szpilki. Aż tak nie zaryzykowałam.
No i takie tym razem mam w domu dylematy. Pozdrawiam.