Jak minął dzień 2

07 lipca 2018 19:56 / 1 osobie podoba się ten post
Dzień minął pracowicie- zrobiłam to, co miałam zaplanowane na przyszły tydzień- umyłam lodówkę, ogarnęłam to, co chciałam przed przyjazdem zmienniczki. Już część rzeczy do walizki pozbierałam. Ale samej tak jakoś niezbyt... Zatęskniłam za domem.. Dobrze, że jutro mam dzień od rana zaplanowany- rano odwiedzę poprzednią podopieczną, potem jadę do miasta na otwarcie wystawy o srebrze, potem odwiedziny w szpitalu u Maliny, potem wejście na wieżę- w niedziele po południu jest otwarta. I powrót wieczorem. Ale mam nadzieję, że niedługo Malina z tego szpitala wyjdzie. Może jutro się czegoś dowiem.
07 lipca 2018 20:06 / 3 osobom podoba się ten post
U mnie poza dyżurem też sobota mija leniwie. Po obiedzie miałam nawet plany uciąć drzemkę, ale odpowiedni czas przegapiłam na czytadłach. Teraz już nie ma sensu, muszę tylko się zmobilizować i około 22.00 iść spć, bo jutro znowu pobudka po 5.00.
07 lipca 2018 21:32 / 2 osobom podoba się ten post
Zofija

U mnie poza dyżurem też sobota mija leniwie. Po obiedzie miałam nawet plany uciąć drzemkę, ale odpowiedni czas przegapiłam na czytadłach. Teraz już nie ma sensu, muszę tylko się zmobilizować i około 22.00 iść spć, bo jutro znowu pobudka po 5.00.

Ja własnie wróciłam do domu ( na wyjeździe ) . Odsapne, prysznic szybki i do łózka . Podopieczna śpi . Jutro pobudka tez o 5-tej nie wstane jednak poleżę sobie .Nie wiem jak mam swój budzil biojogiczny przestawić .Nie reaguje nawet na zmiany czasu . Pogoda w dalszym ciągu "piekielna" i nie zanosi sie na ochłodzenie czy deszcz . Ale jutro niedziela........
07 lipca 2018 22:47 / 2 osobom podoba się ten post
Dziś wieczorem demencja pokazała swoje wstrętne oblicze w całej okazałości i krasie :( Cały dzień upłynął spokojnie, rozmawiałyśmy, podreptała kawałek na spacerek zu fuss (nie mam siły pchać tego cholernego wózka , a tu są góry i doliny ), pomalowałam jej paznokcie...Wieczorem zmiana o 180 ". Nie dała się zawlec do domu, siedziała przed domem i wołała pełnym głosem wszystkich nieobecnych członków rodziny. Nie docierało do niej nic.Po pół godzinie szarpania wezwałam na pomoc córkę i ona ją dopiero uspokoiła. Pół godz. temu zasnęła i zobaczymy co będzie dziś w nocy, bo poprzedniej miałam 3 pobudki na klo :( Jak będzie tak dalej to spadam,żadna kasa nie jest warta mojego zdrowia :( Pozdrawiam
08 lipca 2018 12:45 / 1 osobie podoba się ten post
Córka zaaplikowała babci dubeltową dawkę tabletek nasennych i tym prostym sposobem udało mi się przespać całą noc.Myślałam, że rano pampers będzie pełen , a tu nic, sucho. Babcia jak gdyby nigdy nic wesolutka jak szczygiełek oczywiście nie pamięta wczorajszego dnia...Co mi nerwów napsuła, to moje, zobaczymy dalej.Miłego dzionka :)
08 lipca 2018 15:52 / 3 osobom podoba się ten post
martynadln

Córka zaaplikowała babci dubeltową dawkę tabletek nasennych i tym prostym sposobem udało mi się przespać całą noc.Myślałam, że rano pampers będzie pełen , a tu nic, sucho. Babcia jak gdyby nigdy nic wesolutka jak szczygiełek oczywiście nie pamięta wczorajszego dnia...Co mi nerwów napsuła, to moje, zobaczymy dalej.Miłego dzionka :)

Martyna córka powinna zabrać matkę na badania. To stary człowiek, który potrzebuje nadzoru lekarza i odpowiednio dobranych leków.
08 lipca 2018 17:21 / 2 osobom podoba się ten post
Plan na dzisiejszy dzień wykonany- odwiedziny u Klary (wcześniejsza pdp.), u Maliny w szpitalu (mówi, że jutro wychodzi), byłam na otwarciu wystawy w Muzeum Srebra, weszłam na wieżę otwieraną w niedziele. I po 20 km w nogach (połowa rowerem, połowa pieszo) siedzę w domu... Super
08 lipca 2018 18:47 / 1 osobie podoba się ten post
Dzieki, że minął. Jakos dotrwałam do 19-tej ( prawie) . Podopieczna spi . A ja lete i sie przelete
08 lipca 2018 19:27 / 2 osobom podoba się ten post
Mleczko

Dzieki, że minął. Jakos dotrwałam do 19-tej ( prawie) . Podopieczna spi . A ja lete i sie przelete:lol2:

Mleczko uważaj na druty
08 lipca 2018 20:12
Werska

Plan na dzisiejszy dzień wykonany- odwiedziny u Klary (wcześniejsza pdp.), u Maliny w szpitalu (mówi, że jutro wychodzi), byłam na otwarciu wystawy w Muzeum Srebra, weszłam na wieżę otwieraną w niedziele. I po 20 km w nogach (połowa rowerem, połowa pieszo) siedzę w domu... Super

a czemu nie przemierzyłaś całej drogi rowerem?
08 lipca 2018 21:23
Zofija

To i schudnę, wiesz że ja uprawim regularnie dietę cud:yeah:

Jaka to dieta? Ja lubię miód, nawet zabieram ze sobą 1 słoik do Niemiec.
Smaruję kanapki, dodaję do herbaty. Regularnie mąż kupuje od pszczelarza.
08 lipca 2018 21:28 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

a czemu nie przemierzyłaś całej drogi rowerem?

Bo większość drogi jest pod górę- do szpitala, a spory kawałek tak ostro, że nie ma mowy o zjeżdżaniu rowerem, nawet prowadzić byłoby ciężko (z powrotem). Za to widok mieszkańcy tej ulicy mają przepiękny... Jest dłuższa droga, ale i tak pod górę. Można było jechać ten kawałek autobusem (od miejsca zamieszkania do szpitala nie ma bezpośredniego połączenia), ale ja lubię chodzić. Pogoda ładna, widoki też, zdrowie  dopisuje, to czemu nie? Na mapie sprawdziłam- długość pół km (ten ostry kawałek) i 76 m pod górę mocno pozakręcany, i dalej 2,5 też bez jednego prostego kawałka. Jedynie w mieście płasko. To nie na moje nogi... Zostawiam rower z jednej strony starówki i reszta pieszo. Jeździć tam też mi się nie chce, bo uliczki wąskie, sporo ludzi, samochody.
08 lipca 2018 21:58
ela.p

Jaka to dieta? Ja lubię miód, nawet zabieram ze sobą 1 słoik do Niemiec.
Smaruję kanapki, dodaję do herbaty. Regularnie mąż kupuje od pszczelarza.

Post Daniela. Znam go już od wielu lat. Przechodziłam kilka razy. Ostatnio wróciłam do tego. Jest nawet topik o tym poście na forum.
08 lipca 2018 22:06 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Bo większość drogi jest pod górę- do szpitala, a spory kawałek tak ostro, że nie ma mowy o zjeżdżaniu rowerem, nawet prowadzić byłoby ciężko (z powrotem). Za to widok mieszkańcy tej ulicy mają przepiękny... Jest dłuższa droga, ale i tak pod górę. Można było jechać ten kawałek autobusem (od miejsca zamieszkania do szpitala nie ma bezpośredniego połączenia), ale ja lubię chodzić. Pogoda ładna, widoki też, zdrowie  dopisuje, to czemu nie? Na mapie sprawdziłam- długość pół km (ten ostry kawałek) i 76 m pod górę mocno pozakręcany, i dalej 2,5 też bez jednego prostego kawałka. Jedynie w mieście płasko. To nie na moje nogi... Zostawiam rower z jednej strony starówki i reszta pieszo. Jeździć tam też mi się nie chce, bo uliczki wąskie, sporo ludzi, samochody.

A to rozumiem. Te niemieckie górki są trudne na rowerowe wycieczki. Tak mi się składa, że ciągle trafiam do takich pagórkowatych miejsc, więc wiem o czym piszesz.
08 lipca 2018 22:12 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

A to rozumiem. Te niemieckie górki są trudne na rowerowe wycieczki. Tak mi się składa, że ciągle trafiam do takich pagórkowatych miejsc, więc wiem o czym piszesz.

Chyba już pisałam, że jak jechałam pierwszy raz 2 km do takiej malutkiej miejscowości, to autentycznie przez chwilę myślałam, że mi się przerzutki zepsuły, bo tak mi się ciężko pedałowało, a wcale nie wyglądało na aż takie. A ten kawałek to wygląda poważnie, nawet ze 200 m są poręcze- przy drodze w mieście! Ale mają ładnie