Nieocenione Opiekunki

17 maja 2018 19:16 / 4 osobom podoba się ten post
Widzę ,że w temacie -nieocenione opiekunki góruje temat górzysty-ogólnie lubię te klimaty ale jak mam co drugi dzień chodzić po zakupy z górki i pod górkę to mi się nie dobrze robi , Na obecną chwilę wolę pomarzyć o morzu i jeziorach -jak tylko przyjadę do domu to wybieram się do Sopoćkowa i będę tam odłogiem leżała na pięknej piaszczystej plaży.
17 maja 2018 20:58 / 1 osobie podoba się ten post
didusia

Widzę ,że w temacie -nieocenione opiekunki góruje temat górzysty:-)-ogólnie lubię te klimaty ale jak mam co drugi dzień chodzić po zakupy z górki i pod górkę to mi się nie dobrze robi , Na obecną chwilę wolę pomarzyć o morzu i jeziorach -jak tylko przyjadę do domu to wybieram się do Sopoćkowa i będę tam odłogiem leżała na pięknej piaszczystej plaży.

No cóż, wakacje, wakacje niedługo. Myślałam, że sobie jaja robisz z tego Sopoćkowa (fajna nazwa), ale "wyguglowalam" i coś tam znalazłam o Sopoćkowie. :) Dla mnie Rewal i Trzęsacz to super plaże do leżenia. :)Pozdrawiam
17 maja 2018 21:32 / 2 osobom podoba się ten post
W moim przypadku leżenie na plaży nie wchodzi w grę. Jak raz, czy dwa wytrzymam w sezonie letnim 15 opalania to jest dobrze. Za to lubię chodzić, rower też jest ok. Muszę kondycję utrzymywać, bo z synami wybieramy się na kilkudniową objazdkę rowerami naszych terenów- połączoną ze spotkaniami z rodziną i znajomymi, bo u nich chcemy nocować (już wszystko umówione). Może też kolega moich dzieci, a syn przyjaciółki z nami na część trasy się wybierze. I wszystko dobrze, tylko nadążyć za nastolatkami.... Ja nie lubię szybko jeździć, będą musieli się do mnie dostosować, ala też nie mogę się wlec
Jak mówi moja kuzynka, też w opiece pracująca- trzeba korzystać, dopóki można i jest okazja. Tu nawet w moim pokoju leży mapa tych terenów ze szlakami- no jak nie skorzystać! Do kilku punktów widokowych jest 3-5 km, przerwę mam ok. 3 godziny, jak wcześniej uprzedzę, to mogę wrócić pół godziny później. W innym miejscu siedziałam w domu na przerwach, ale tu???
18 maja 2018 09:03 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

W moim przypadku leżenie na plaży nie wchodzi w grę. Jak raz, czy dwa wytrzymam w sezonie letnim 15 opalania to jest dobrze. Za to lubię chodzić, rower też jest ok. Muszę kondycję utrzymywać, bo z synami wybieramy się na kilkudniową objazdkę rowerami naszych terenów- połączoną ze spotkaniami z rodziną i znajomymi, bo u nich chcemy nocować (już wszystko umówione). Może też kolega moich dzieci, a syn przyjaciółki z nami na część trasy się wybierze. I wszystko dobrze, tylko nadążyć za nastolatkami.... Ja nie lubię szybko jeździć, będą musieli się do mnie dostosować, ala też nie mogę się wlec:-)
Jak mówi moja kuzynka, też w opiece pracująca- trzeba korzystać, dopóki można i jest okazja. Tu nawet w moim pokoju leży mapa tych terenów ze szlakami- no jak nie skorzystać! Do kilku punktów widokowych jest 3-5 km, przerwę mam ok. 3 godziny, jak wcześniej uprzedzę, to mogę wrócić pół godziny później. W innym miejscu siedziałam w domu na przerwach, ale tu???

Cieszę się, że korzystasz z aktywnej przerwy. Tak nieraz trudno oderwać się od laptopa w czasie przerwy i wyjść, zwiedzić, zobaczyć, poznać nowe. Na plaży też nie lubię leżeć. Ale kąpać się w morzu wybornie. Czytać na plaży-marzenie. Spacerować i biegać-super. Mój 18 -latek nie chce już z mamusią na wakacje. Córka dawno usamodzielniona. Więc korzystaj póki możesz. :) A kondycja Ci się przyda. Pozdrawiam :)
18 maja 2018 15:45 / 2 osobom podoba się ten post
Korzystam! Moi mają 17 i 18 lat. I skoro chcą się jeszcze ze mną wybrać, to trzeba! Co roku gdzieś jeździmy, choć na krótko. Możliwe, że za rok z mamusią nie będą już chcieli. Choć na rower może tak, inne wyjazdy niekoniecznie.
18 maja 2018 16:30 / 2 osobom podoba się ten post
A co do chodzenia na spacery tutaj. Jak byłam w miejscu, gdzie była leżąca osoba, przy której było sporo pracy, to na przerwie chciałam spokojnie posiedzieć, czasem drzemałam. Tutaj jest mało pracy, mało ruchu i mnie aż wypycha "coś" stąd- żeby trochę pochodzić. Mogłam dziś zrobić zakupy, ale chcę jutro rano po nie iść, a po południu gdzieś na którąś górkę.
Jak jest zima, to ja jak niedźwiedź, zakopana gdzieś i mogę siedzieć, ale późną wiosną mnie nosi- do jesieni, jeśli ładna. Jeśli brzydko, to też mi się nie chce. W domu wszędzie jeżdżę rowerem, to jakąś porcję ruchu mam, nawet zimą. Na razie się nie "zastoję". Oby tak dalej i zdrowie dopisywało!
19 maja 2018 16:37 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

A co do chodzenia na spacery tutaj. Jak byłam w miejscu, gdzie była leżąca osoba, przy której było sporo pracy, to na przerwie chciałam spokojnie posiedzieć, czasem drzemałam. Tutaj jest mało pracy, mało ruchu i mnie aż wypycha "coś" stąd- żeby trochę pochodzić. Mogłam dziś zrobić zakupy, ale chcę jutro rano po nie iść, a po południu gdzieś na którąś górkę.
Jak jest zima, to ja jak niedźwiedź, zakopana gdzieś i mogę siedzieć, ale późną wiosną mnie nosi- do jesieni, jeśli ładna. Jeśli brzydko, to też mi się nie chce. W domu wszędzie jeżdżę rowerem, to jakąś porcję ruchu mam, nawet zimą. Na razie się nie "zastoję". Oby tak dalej i zdrowie dopisywało!

Werska i dobrze, że Cię nosi, oby tylko w dobrym kierunku :). W pracy staram się wychodzić. Nawet jak jest mróz i śnieg, tylko na 20 min. Ale lecę. Ten nawyk wyrabiałam długo. Dopiero po roku, tego spaceru lub biegania, jak odpuściłam, mi brakowało. Czyli rok pracy nad nowym nawykiem :) W zyciu nie ma łatwo. Pozdrawiam :)
19 maja 2018 17:02 / 2 osobom podoba się ten post
krymas148

Werska i dobrze, że Cię nosi, oby tylko w dobrym kierunku :). W pracy staram się wychodzić. Nawet jak jest mróz i śnieg, tylko na 20 min. Ale lecę. Ten nawyk wyrabiałam długo. Dopiero po roku, tego spaceru lub biegania, jak odpuściłam, mi brakowało. Czyli rok pracy nad nowym nawykiem :) W zyciu nie ma łatwo. Pozdrawiam :)

Akurat ten nawyk zdecydowanie w dobrym kierunku! Skorzystam z tego, co piszesz i się postaram również wyrobić w sobie. Mam tendencję czasem do "zasiedzenia", choć jak juz wyjdę, to ZAWSZE jestem zadowolona. I jak patrzę na podopiecznych i innych znajomych ludzi w "słusznym" wieku, to widzę, że taki nawyk jest potem bezcenny. Moja obecna pdp jest zasiedziała- fotel i nic więcej. No, po 19 trochę telewizora. Nie podoba mi się to, nie chciałabym na przyszłość tak nic nie chcieć.
A do tego wychodzenia to też są inni ludzie potrzebni, albo przyjaciele na czterech łapach. Ja jestem w domu to szukam informacji o koncertach, wystawach, itp. I potem, jak jest np. nieciekawa pogoda to nie chce mi się z domu wychodzić. A jak jestem umówiona z koleżankami (z rodziny to czasem tylko starszy syn ze mną chodzi), to muszę wyjść. I potem jestem zadowolona.
Mojej obecnej podopiecznej też czasem by się to przydało, ale nie wiem, czy mi się uda ją wyciągnąć- choćby wokół domu się przejść...
20 maja 2018 08:49 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Akurat ten nawyk zdecydowanie w dobrym kierunku! Skorzystam z tego, co piszesz i się postaram również wyrobić w sobie. Mam tendencję czasem do "zasiedzenia", choć jak juz wyjdę, to ZAWSZE jestem zadowolona. I jak patrzę na podopiecznych i innych znajomych ludzi w "słusznym" wieku, to widzę, że taki nawyk jest potem bezcenny. Moja obecna pdp jest zasiedziała- fotel i nic więcej. No, po 19 trochę telewizora. Nie podoba mi się to, nie chciałabym na przyszłość tak nic nie chcieć.
A do tego wychodzenia to też są inni ludzie potrzebni, albo przyjaciele na czterech łapach. Ja jestem w domu to szukam informacji o koncertach, wystawach, itp. I potem, jak jest np. nieciekawa pogoda to nie chce mi się z domu wychodzić. A jak jestem umówiona z koleżankami (z rodziny to czasem tylko starszy syn ze mną chodzi), to muszę wyjść. I potem jestem zadowolona.
Mojej obecnej podopiecznej też czasem by się to przydało, ale nie wiem, czy mi się uda ją wyciągnąć- choćby wokół domu się przejść...

Słusznie, jak się już ruszy "tyłek z fotela" i wyjdzie, poczujemy to świeże powietze, to chcemy więcej. Też zaobserwowałam, że ludzie starsi odpuścili sobie i nie chcą wychodzić na spacer, spotykać się ze znajomymi,  a przecież często mają pieniądze na obiad na zewnątrz czy kawę, koncert. Często wynika to z ich choroby, ale nie zawsze. Ja robię swoje. Nie zmienię na siłę moich podopiecznych. Oni obserwują. Rodzina pyta, a co robisz, że masz taką dobrą figurę w tym wieku :). Ostatnio, dziewczyna z mojego biura z pracy zapytała, czy uprawiam jakiś sport? Dlaczego Pani pyta? Zapytałam. Bo to od razu widać-odpowiedziała. Hurra (zakrzyknęłam w duchu, po 2 latach sytematycznego biegania ktoś to zauważył). No i podopieczny widzi, słyszy. Moja młoda na wózku zdecydowała się na jogę. Fajnie mówię. Będziemy chodzić.:) 
W wywiadzie na tym portalu właśnie mówię, że interesuje mnie temat, jak żyć teraz, by na starość nie siedzieć w fotelu i nie być gderliwą zgorzkniałą babcią. By mieć cele i je realizować. By być uśmiechniętą i zadowoloną. :)
Znam takie starsze panie, ale tylko dwie. Jedna ma 84 lata. Jest Niemką. Mamy kontakt, gdy jestem u Celiny, a gdy jestem w Polsce gadamy przez WhatsApp. :) Takie panie nie potrzebują naszej pomocy. Pozdrawiam Werska, tak trzymaj! Będzie nas więcej. :)
 
20 maja 2018 10:35 / 3 osobom podoba się ten post
krymas148

Słusznie, jak się już ruszy "tyłek z fotela" i wyjdzie, poczujemy to świeże powietze, to chcemy więcej. Też zaobserwowałam, że ludzie starsi odpuścili sobie i nie chcą wychodzić na spacer, spotykać się ze znajomymi,  a przecież często mają pieniądze na obiad na zewnątrz czy kawę, koncert. Często wynika to z ich choroby, ale nie zawsze. Ja robię swoje. Nie zmienię na siłę moich podopiecznych. Oni obserwują. Rodzina pyta, a co robisz, że masz taką dobrą figurę w tym wieku :). Ostatnio, dziewczyna z mojego biura z pracy zapytała, czy uprawiam jakiś sport? Dlaczego Pani pyta? Zapytałam. Bo to od razu widać-odpowiedziała. Hurra (zakrzyknęłam w duchu, po 2 latach sytematycznego biegania ktoś to zauważył). No i podopieczny widzi, słyszy. Moja młoda na wózku zdecydowała się na jogę. Fajnie mówię. Będziemy chodzić.:) 
W wywiadzie na tym portalu właśnie mówię, że interesuje mnie temat, jak żyć teraz, by na starość nie siedzieć w fotelu i nie być gderliwą zgorzkniałą babcią. By mieć cele i je realizować. By być uśmiechniętą i zadowoloną. :)
Znam takie starsze panie, ale tylko dwie. Jedna ma 84 lata. Jest Niemką. Mamy kontakt, gdy jestem u Celiny, a gdy jestem w Polsce gadamy przez WhatsApp. :) Takie panie nie potrzebują naszej pomocy. Pozdrawiam Werska, tak trzymaj! Będzie nas więcej. :)
 

Z tym sportem to jak z myciem zębów. Trzeba sobie wyrobić nawyk, a potem juz robi sie to bezwiednie. Przychodzi ta właściwa godzina i ........ łapię za kijki . W młodości grałam w piłke ręczną, byłam bardzo bojowa. W siatkówce chociaż mała jestem wzrostem, to dawałam sobie radę z dużo wyższymi, bo byłam bardzo "skoczna" . Teraz rano przebieżka z konieczności ( pies ). A potem kijki. Kije zaczełam szanować w czasie pracy opiekuńczej . Był to naturalny dla mnie lek na kręgosłup .Po jednym takim zdarzeniu, gdy już myślałam, że muszę do domu zjechać, kije mnie urałowały .
20 maja 2018 12:37 / 1 osobie podoba się ten post
Mleczko

Z tym sportem to jak z myciem zębów. Trzeba sobie wyrobić nawyk, a potem juz robi sie to bezwiednie. Przychodzi ta właściwa godzina i ........ łapię za kijki . W młodości grałam w piłke ręczną, byłam bardzo bojowa. W siatkówce chociaż mała jestem wzrostem, to dawałam sobie radę z dużo wyższymi, bo byłam bardzo "skoczna" . Teraz rano przebieżka z konieczności ( pies ). A potem kijki. Kije zaczełam szanować :-) w czasie pracy opiekuńczej . Był to naturalny dla mnie lek na kręgosłup .Po jednym takim zdarzeniu, gdy już myślałam, że muszę do domu zjechać, kije mnie urałowały .

Mleczko, mamy coś wspólnego. Też byłam dobra w ręczną i w siatkówce i mam 158 cm wzrostu. Za kijkami nie przepadam, bo nie mogę się przy nich zmęczyć. Ale pochwalam. Na kręgosłup, jak znalazł. Każdy dla siebie musi znaleźć odpowiednią aktywność
20 maja 2018 12:52 / 2 osobom podoba się ten post
krymas148

Słusznie, jak się już ruszy "tyłek z fotela" i wyjdzie, poczujemy to świeże powietze, to chcemy więcej. Też zaobserwowałam, że ludzie starsi odpuścili sobie i nie chcą wychodzić na spacer, spotykać się ze znajomymi,  a przecież często mają pieniądze na obiad na zewnątrz czy kawę, koncert. Często wynika to z ich choroby, ale nie zawsze. Ja robię swoje. Nie zmienię na siłę moich podopiecznych. Oni obserwują. Rodzina pyta, a co robisz, że masz taką dobrą figurę w tym wieku :). Ostatnio, dziewczyna z mojego biura z pracy zapytała, czy uprawiam jakiś sport? Dlaczego Pani pyta? Zapytałam. Bo to od razu widać-odpowiedziała. Hurra (zakrzyknęłam w duchu, po 2 latach sytematycznego biegania ktoś to zauważył). No i podopieczny widzi, słyszy. Moja młoda na wózku zdecydowała się na jogę. Fajnie mówię. Będziemy chodzić.:) 
W wywiadzie na tym portalu właśnie mówię, że interesuje mnie temat, jak żyć teraz, by na starość nie siedzieć w fotelu i nie być gderliwą zgorzkniałą babcią. By mieć cele i je realizować. By być uśmiechniętą i zadowoloną. :)
Znam takie starsze panie, ale tylko dwie. Jedna ma 84 lata. Jest Niemką. Mamy kontakt, gdy jestem u Celiny, a gdy jestem w Polsce gadamy przez WhatsApp. :) Takie panie nie potrzebują naszej pomocy. Pozdrawiam Werska, tak trzymaj! Będzie nas więcej. :)
 

Muszę się wcisnąć na trzeciego.  Ja dużo jeżdżę rowerem, niestety taki mi dali środek lokomocji.. i biegam. Z bieganiem staram się nie przesadzać. Wiadomo, podczas deszczu chowam nos pod kołdrę. Bez zajęć ruchowych i umysłowych człowiek staje się kaleką. Widzę to po niektórych podopiecznych. 
20 maja 2018 14:33 / 1 osobie podoba się ten post
krymas148

Mleczko, mamy coś wspólnego. Też byłam dobra w ręczną i w siatkówce i mam 158 cm wzrostu. Za kijkami nie przepadam, bo nie mogę się przy nich zmęczyć. Ale pochwalam. Na kręgosłup, jak znalazł. Każdy dla siebie musi znaleźć odpowiednią aktywność

Sportów nie lubię i nigdy nie lubiłam. Zmęczyć się- odpada. Ale zawsze lubiłam chodzić i pływać. Jak tylko mam okazję to idę w plener. Ale jestem leniwa. W nocy i rano padał deszcz, ale przestał przed moją przerwą. I już stweirdziłam, że mokro i na spacer nie idę. Ale przypomniałam wczorajsza rozmowę tutaj i jednak wyszłam. Oczywiście z przyjemnością spacerowałam.
Na biegi mam alergię, ale popatrzeć jak ktoś to robi mogę . Z kolei synowie "przymusili" mnie do roweru. Lubię pływać, i wolę jezioro za miastem niż zalewe w środku (chyba, że z samego rana jak ludzi nie ma, bo jak jest więcej, to szybko podnosza piasek z dna). I jakieś 5- 6 lat temu oznajmili, że nie pojadą tam ze mną autobusem, muszę się nauczyć rowerem. No i co było robić
Za największe rowerowe osiągnięcie uważam to, że dojechałam na rozklekotanym składaku teściowej, w dwa tygodnie po tym, jak się nauczyłam nad jezioro Hańcza- 25 km. Późniejsze wycieczki już tego nie przebiły... Nie lubię długich tras, nie lubię szybko jeździć. Ale lubię nasze wyjazdy, najdłuższy to dwa tygodnie, z dwoma- trzema noclegami w jednym miejscu (w Mikołajkach polecam festyn rybny, czy jak to zwał, ale od 10 do 15 za darmo rozdają kilka gatunków ryb, były chyba 3 zupy, stynka- każdy jadł bez chleba i wszyscy najedzeni).
Łatwo tu zapomnieć o sobie, zasiedzieć się razem z podopieczną. Ale mam nadzieję, że się nie dam
20 maja 2018 18:12 / 2 osobom podoba się ten post
mikser

Muszę się wcisnąć na trzeciego. :wystawia jezyk: Ja dużo jeżdżę rowerem, niestety taki mi dali środek lokomocji.. i biegam. Z bieganiem staram się nie przesadzać. Wiadomo, podczas deszczu chowam nos pod kołdrę. :-) Bez zajęć ruchowych i umysłowych człowiek staje się kaleką. Widzę to po niektórych podopiecznych. 

A zapraszam. A ja dwie godziny temu myślałam: biegać ... nie... Biegać ?  E, nie. Biegać? Pobiegłam. 4 km za mną. Zaraz prysznic i podopieczna wraca z partnerem :)
20 maja 2018 18:17
Werska

Sportów nie lubię i nigdy nie lubiłam. Zmęczyć się- odpada. Ale zawsze lubiłam chodzić i pływać. Jak tylko mam okazję to idę w plener. Ale jestem leniwa. W nocy i rano padał deszcz, ale przestał przed moją przerwą. I już stweirdziłam, że mokro i na spacer nie idę. Ale przypomniałam wczorajsza rozmowę tutaj i jednak wyszłam. Oczywiście z przyjemnością spacerowałam.
Na biegi mam alergię, ale popatrzeć jak ktoś to robi mogę:-) . Z kolei synowie "przymusili" mnie do roweru. Lubię pływać, i wolę jezioro za miastem niż zalewe w środku (chyba, że z samego rana jak ludzi nie ma, bo jak jest więcej, to szybko podnosza piasek z dna). I jakieś 5- 6 lat temu oznajmili, że nie pojadą tam ze mną autobusem, muszę się nauczyć rowerem. No i co było robić:-)
Za największe rowerowe osiągnięcie uważam to, że dojechałam na rozklekotanym składaku teściowej, w dwa tygodnie po tym, jak się nauczyłam nad jezioro Hańcza- 25 km. Późniejsze wycieczki już tego nie przebiły... Nie lubię długich tras, nie lubię szybko jeździć. Ale lubię nasze wyjazdy, najdłuższy to dwa tygodnie, z dwoma- trzema noclegami w jednym miejscu (w Mikołajkach polecam festyn rybny, czy jak to zwał, ale od 10 do 15 za darmo rozdają kilka gatunków ryb, były chyba 3 zupy, stynka- każdy jadł bez chleba i wszyscy najedzeni).
Łatwo tu zapomnieć o sobie, zasiedzieć się razem z podopieczną. Ale mam nadzieję, że się nie dam:boks2:

:) :) :) Świetne te twoje dziaciaki. A składaki były super! Ja to chyba to bieganie mam stąd, że mieszkaliśmy na tzw, stacji, czyli na stacji kolejowej w kolejowym budynku. Było na tej stacji sporo dzieci. Naszą zabawą było, kto zrobi najwięcej okrążeń wokół domów w najlepszym czasie. Potem "stacja" była najlepsza w zawodach biegowych. :) Werska a kiedy to te ryby darmo dają w Mikołajkach? Bo ja ryby bardzo lubię a w Mikołajkach nie byłam :).