Nieocenione Opiekunki

03 listopada 2018 21:14 / 1 osobie podoba się ten post
Te kary umowne są tylko po to żeby przestraszyć takie osoby na wstępnie(nałogowców itp.zeby wiedziały czy warto im ryzykować)normalne osoby nie mają się czego bać.Jesli to my mamy problem z pdp.lub jego bliskimi nas także chroni prawo! Mamy je np.do zerwania umowy w trybie natychmiastowym(udowadniajac np.)za grzebanie w rzeczach, za brak przerw,pieniedzy, itp.,Trzeba na początku ustalać te sprawy i być nieugięte.Jesli wiemy że pracujemy rzetelnie to reszta nie powinna nikogo interesować.Nie można dać się zastraszyc
03 listopada 2018 21:22 / 1 osobie podoba się ten post
krymas148

Sprawdzę swoje dotychczasowe umowy. Zawsze miałam przerwę, ale moje umowy zawierane były na warunkach niemieckich od czasu, kiedy postanowiłam pracować na stałe w Niemczech. Kiedy dorabiałam podczas wakacji pracowałam na warunkach polskich. Też miałam przerwę od 13.00-15.00 i po godz. 20.00. Raz w tygodniu rodzina też mnie zastępowała na popołudnie lub cały dzień i miałam wtedy zupełnie wolne. Przeanalizuję to.

Na umowie nie musi być nic o przerwie bo max czas pracy to 6h.wiec jak wstajesz do pdp.np już o 7-13 to już to wyrabiasz więc tylko im to powiedz a "zmiękną" bo później np.od 15 znów jesteś do wieczora.Poza tym zleceniobiorca sam określa zakres i sposób wykonywania uslogi.Agencje oferuję tzw.Vermitlung (wynajęcie"nas" pracownika dla klienta de.koordynator powinien nam pomóc w razie problemu)od tego bierze prowizję! Nikt tu nikomu łaski nie robi!
.
03 listopada 2018 21:24 / 1 osobie podoba się ten post
Pozostały czas to być Bereit fur Erste Hilfe
04 listopada 2018 19:46 / 1 osobie podoba się ten post
Elka40

Na umowie nie musi być nic o przerwie bo max czas pracy to 6h.wiec jak wstajesz do pdp.np już o 7-13 to już to wyrabiasz więc tylko im to powiedz a "zmiękną" bo później np.od 15 znów jesteś do wieczora.Poza tym zleceniobiorca sam określa zakres i sposób wykonywania uslogi.Agencje oferuję tzw.Vermitlung (wynajęcie"nas" pracownika dla klienta de.koordynator powinien nam pomóc w razie problemu)od tego bierze prowizję! Nikt tu nikomu łaski nie robi!
.

Nie ulega wątpliwości, że przerwa w ciągu dnia być musi. Dzięki za komentarz.
05 listopada 2018 12:13
Są w naszym życiu osoby, które pojawiają się na chwilę, ale pozostają w pamięci na bardzo długo.
Niesamowitą osobą, która mi niezmiernie zaimponowała jest Angelika Chrapkiewicz-Gądek, autorka książki "Zdobądź swój szczyt. Uwierz w swoją siłę".
Angie, mimo przeciwności losu (choruje na SMA, rdzeniowy zanik mięśni i porusza się na wózku inwalidzkim), zdobywa górskie szczyty, nurkuje, napisała książkę, ma firmę, szkoli, zachęca, motywuje, inspiruje, dodaje energii.

➡️ A Ty nie wiesz, jak ruszyć z miejsca, "ruszyć tyłek" i spełniać swoje marzenia, realizować swoje cele? Jesteś niezadowolony z życia, narzekasz, marudzisz?
Przeczytaj najpierw tu ⤵️⤵️⤵️⤵️:
Podaję link: http://nieocenioneopiekunki.com/category/moje-ksiazki/

a potem sięgnij po książkę, uważnie ją przeczytaj, wyciągnij swoje wnioski i ZACZNIJ DZIAŁAĆ I ŻYĆ PO SWOJEMU!

➡️Z racji swojej pracy zawodowej poznałam wiele osób niepełnosprawnych, na co dzień pracuję z osobami, dla których wózek jest koniecznością. Ale tak silnej i pięknej wewnętrznie osoby jeszcze nie spotkałam. A moje pamiątkowe zdjęcie z Angie znajdziecie tu:
Podaję link: http://nieocenioneopiekunki.com/
Zapraszam
05 listopada 2018 16:43 / 2 osobom podoba się ten post
Bardzo mi się ten wpis podoba. Z punktami zgadzam się całkowicie. Podobny w tonie jest artykuł w Gazecie Wyborczej (mam prenumeratę). Wstawiam tu fragment, jeśli z powodu przepisów nie można, to trudno, zostanie wywalony przez admina:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,158669,24114166,kazdego-dnia-mamy-dla-siebie-zaledwie-cztery-godziny-a-i-tak.html
"podsumowanie książki „Czego najbardziej żałują umierający” napisanej przez Bronnie Ware, australijską pielęgniarkę opiekującą się chorymi w hospicjum.

Podopiecznych poznawała pod koniec ich drogi. Z częścią nawiązała serdeczne relacje, a na swoim blogu spisywała ich przemyślenia dotyczące m.in. tego, co jest w życiu najważniejsze. Okazało się, że bez względu na to, jak potoczyły się ich losy, w większości dochodzili do tych samych wniosków.

Pacjenci Bronnie Ware żałowali, że:

nie mieli więcej odwagi, by żyć zgodnie ze sobą, a nie z oczekiwaniami innych ludzi,
tak ciężko pracowali,
nie mówili otwarcie i szczerze o swoich uczuciach,
niewystarczająco dbali o relacje z przyjaciółmi,
nie pozwolili sobie na szczęście, utykając w starych nawykach i przyzwyczajeniach.

Co ciekawe, nikt nie żałował, że nie miał więcej pieniędzy, większej liczby partnerów czy nie zrobił bardziej imponującej kariery."
05 listopada 2018 17:52 / 1 osobie podoba się ten post
Werska, znam też ten artykuł i czytałam o Bronnie Ware. Czytuję Wysokie Obcasy. Dlatego też lubię rozmawiać z moimi podopiecznymi o ich życiu, o ich decyzjach, relacjach, pracy. Mąż podopiecznej Elizy, żałował, że był zawsze zestresowany już w niedzielę po południu, gdyż w poniedziałek rozpoczynał pracę. Miał własną firmę. Dzieci, dziewczyny, musiały mu schodzić z drogi, bo na nie "warczał" i był na nie zły. Wyładowywał się na nich. Pamiętają to do dzisiaj a są po 50-tce. A on mówi: Po co ja się tak stresowałem.
09 listopada 2018 12:03 / 1 osobie podoba się ten post
Znacie już Angelikę Chrapkiewicz Gądek i jej książkę " Zdobadż swój szczyt. Uwierz w swoją siłę". Poznałam ją osobiście. Wrażliwa, drobniutka, subtelna poruszająca sie na wózku (rdzeniowy zanik mięśni, SMA), ale jakże silna wewnętrznie i zewnętrznie. Spełnia swoje marzenia (zdobywa szczyty) mimo, że nie może chodzić, nurkuje i prowadzi firmę. Podziwiam i szanuję i o tym piszę
Podaję link: http://nieocenioneopiekunki.com/

Czy Wy macie swoje marzenia i dzięki pracy w Niemczech możecie je spełniać i spełnić?
09 listopada 2018 16:35 / 3 osobom podoba się ten post
krymas148

Znacie już Angelikę Chrapkiewicz Gądek i jej książkę " Zdobadż swój szczyt. Uwierz w swoją siłę". Poznałam ją osobiście. Wrażliwa, drobniutka, subtelna poruszająca sie na wózku (rdzeniowy zanik mięśni, SMA), ale jakże silna wewnętrznie i zewnętrznie. Spełnia swoje marzenia (zdobywa szczyty) mimo, że nie może chodzić, nurkuje i prowadzi firmę. Podziwiam i szanuję i o tym piszę
Podaję link: http://nieocenioneopiekunki.com/

Czy Wy macie swoje marzenia i dzięki pracy w Niemczech możecie je spełniać i spełnić?

Najpierw remont domu, później ekspres do kawy. W tej chwili mam marzenie żeby już być w busiku do Polski.
09 listopada 2018 16:37 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Bardzo mi się ten wpis podoba. Z punktami zgadzam się całkowicie. Podobny w tonie jest artykuł w Gazecie Wyborczej (mam prenumeratę). Wstawiam tu fragment, jeśli z powodu przepisów nie można, to trudno, zostanie wywalony przez admina:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,158669,24114166,kazdego-dnia-mamy-dla-siebie-zaledwie-cztery-godziny-a-i-tak.html
"podsumowanie książki „Czego najbardziej żałują umierający” napisanej przez Bronnie Ware, australijską pielęgniarkę opiekującą się chorymi w hospicjum.

Podopiecznych poznawała pod koniec ich drogi. Z częścią nawiązała serdeczne relacje, a na swoim blogu spisywała ich przemyślenia dotyczące m.in. tego, co jest w życiu najważniejsze. Okazało się, że bez względu na to, jak potoczyły się ich losy, w większości dochodzili do tych samych wniosków.

Pacjenci Bronnie Ware żałowali, że:

nie mieli więcej odwagi, by żyć zgodnie ze sobą, a nie z oczekiwaniami innych ludzi,
tak ciężko pracowali,
nie mówili otwarcie i szczerze o swoich uczuciach,
niewystarczająco dbali o relacje z przyjaciółmi,
nie pozwolili sobie na szczęście, utykając w starych nawykach i przyzwyczajeniach.

Co ciekawe, nikt nie żałował, że nie miał więcej pieniędzy, większej liczby partnerów czy nie zrobił bardziej imponującej kariery."

Jak się kończy życie to chce się żyć. Nic więcej się nie liczy, tylko rodzina i życie.
Moja mama odeszła z powodu choroby, a siostra wyszła z poważnej choroby. Wiem co piszę.
09 listopada 2018 16:48 / 4 osobom podoba się ten post
krymas148

Znacie już Angelikę Chrapkiewicz Gądek i jej książkę " Zdobadż swój szczyt. Uwierz w swoją siłę". Poznałam ją osobiście. Wrażliwa, drobniutka, subtelna poruszająca sie na wózku (rdzeniowy zanik mięśni, SMA), ale jakże silna wewnętrznie i zewnętrznie. Spełnia swoje marzenia (zdobywa szczyty) mimo, że nie może chodzić, nurkuje i prowadzi firmę. Podziwiam i szanuję i o tym piszę
Podaję link: http://nieocenioneopiekunki.com/

Czy Wy macie swoje marzenia i dzięki pracy w Niemczech możecie je spełniać i spełnić?

Praca w DE dała mi dużo. Przede wszystkim przespane noce, bo problemy finansowe nie dawały mi spać. Ale nie tylko na tym się skupiam. Tutaj jedna dziewczyna pyta, to czemu zjeżdżam na tak długo (pracuję 2 miesiące na 2), skoro mam taką sytuację (do spłacania). Ale stwierdziłam, że skoro sprawy są pokładane i jest ogólnie do przodu, to musżę też zadbać o siebie, o bycie z rodziną, z przyjaciółmi. I nie będę skracać pobytów w domu, bo synowie jeszcze w technikum, chcą jechać ze mną na rowery, pogadać- to jeszcze z tego korzystam. Jak wyjadą, to już tylko czasem kontakt bedzie. Poza tym różne fajne rzeczy się w domu dzieją i nie chcę tego omijać. Wyjeżdżam z koleżankami choćby na krótkie wypady gdzieś w Polskę. Jestem zadowolona z tego, co jest. Byłoby to trudne, gdyby nie praca tutaj.
10 listopada 2018 18:05 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Praca w DE dała mi dużo. Przede wszystkim przespane noce, bo problemy finansowe nie dawały mi spać. Ale nie tylko na tym się skupiam. Tutaj jedna dziewczyna pyta, to czemu zjeżdżam na tak długo (pracuję 2 miesiące na 2), skoro mam taką sytuację (do spłacania). Ale stwierdziłam, że skoro sprawy są pokładane i jest ogólnie do przodu, to musżę też zadbać o siebie, o bycie z rodziną, z przyjaciółmi. I nie będę skracać pobytów w domu, bo synowie jeszcze w technikum, chcą jechać ze mną na rowery, pogadać- to jeszcze z tego korzystam. Jak wyjadą, to już tylko czasem kontakt bedzie. Poza tym różne fajne rzeczy się w domu dzieją i nie chcę tego omijać. Wyjeżdżam z koleżankami choćby na krótkie wypady gdzieś w Polskę. Jestem zadowolona z tego, co jest. Byłoby to trudne, gdyby nie praca tutaj.

Ja jestem domatorką podobnie jak mój mąż. W tym roku robimy święta w naszym domu. Już zaprosiliśmy moją siostrę z rodziną, brata od strony męża i syna z rodziną. Miejsca mamy dużo, więc będą mogli zostać na noc. Syn wspominał, że jedzie w tym roku w góry na sylwestra. Chciał nas zabrać ale my nie lubimy wyjazdów. Spędzimy czas przed telewizorem, jak na starą parę przystało. Może moja siostra z mężem dołączą. Przez pracę w Niemczech nie chce mi się nigdzie jeździć.
10 listopada 2018 18:41 / 2 osobom podoba się ten post
ela.p

Ja jestem domatorką podobnie jak mój mąż. W tym roku robimy święta w naszym domu. Już zaprosiliśmy moją siostrę z rodziną, brata od strony męża i syna z rodziną. Miejsca mamy dużo, więc będą mogli zostać na noc. Syn wspominał, że jedzie w tym roku w góry na sylwestra. Chciał nas zabrać ale my nie lubimy wyjazdów. Spędzimy czas przed telewizorem, jak na starą parę przystało. Może moja siostra z mężem dołączą. Przez pracę w Niemczech nie chce mi się nigdzie jeździć.

Nie dziwię Ci się. Ja pracuję w DE, mój partner w Norwegii. Więc gdy tylko się spotykamy te co 6 lub 8 tygodni lubimy pobyć tylko we dwoje. Mam córkę nastolatkę jest dla mnie ważna ale ona ma już swoje sprawy i jak to mówi " mama nie będę się Twojej spódnicy trzymała". Rozumie ja. A że jest naprawdę bardzo samodzielna i dojrzała jak na swój wiek ufam jej, że nie zrobi żadnej głupoty. Święta mamy też już rozplanowane. Ja zjeżdżam tydzień przed nim więc na mojej głowie przygotowania. Jeden dzień u mojej mamy z moim rodzeństwem i ich rodzinami , drugi u jego rodziców z braćmi, którzy też już mają swoje rodziny. A Sylwester pewnie w domu. My nic nie planujemy. Jeśli coś wyjdzie to spontan i pewnie u nas lub u jego brata, tak kameralnie. I co zaraz po Nowym Roku trzeba pakować się i znów wyjazd i tęsknota. Ale dziękujemy Bogu, że jestesmy zdrowi  i mogzemy jeździć ii zarabia kasę, która pozwala nam spełniać nasze marzenia. I oby to trwało jak najdłużej. 
10 listopada 2018 18:46 / 1 osobie podoba się ten post
A ja wyjazdy lubię. Z rodziną, ale też z przyjaciółkami. Synów też "ciągałam" od małego. Choć młodszy teraz bardziej rower lubi, niż jakieś miasta. I tak w tym roku było. Może z nimi się wybiorę kawałkiem Green Velo- na wiosnę, albo w wakacje. Tak mi się teraz przypomniało, jak syn w Bursie Gdańskiej (polecam jako tanie lokum w świetnym miejscu- na starówce, ale łazienki na korytarzu wspólne)- miał chyba 7 lat- wziął kosmetyczkę i poszedł myć zęby. Wraca rozżalony- "ta pasta nie chce się pienić"- a użył kremu na odparzenia- w podobnej tubce. Do tej pory to wspominamy. Zimą rzeczywiście siedzę częściej w domu, bo marznę. Ale od wiosny- nie ma takiej opcji.
10 listopada 2018 19:45 / 2 osobom podoba się ten post
Mi wyjazdy dały pewną rodzaju niezależność finansową i jakieś małe ale jednak po życie stabilizacji . Moglibyśmy wziąć z narzyczonym kredyt i kupić mieszkanie ale co to za życie zabraknie ci kasy na tatę czy dwie i chata pod młotek komornika a ty na bruk . Póki co wynajmujemy mała kawalerkę za nie duże pieniądze A że jestem zołza uparta to chcem sobie nazbierać na swoje własne kąty . Za pierwszą wypłatę przywieziona z UK poszaleliśmy byłam wykończona przez moja pdp z demencja i potrzebowałam chwilę odpocząć więc kupiłam tydzień w Hiszpanii wyszlo z podróżą hotelem i innymi dodatkami koło 8 tyś ale nie żałuję . Teraz mamy zwierzaki dwa chomiki więc ciężko mi zostawić i pojechać a i z urlopem ciężko .. Może to głupie ale pracując dzień w dzień w sklepie czy w cukierni czułam się źle , że tylko praca dom praca a tak trochę tu trochę w Polsce .. tak mi lepiej.Jak już wrócę to się zaopatrzenie w książki i dobra herbatę na długie wieczory . Jestem typem domatora .. książka lub film jest dla mnie lepsze niż noc w klubie z butelka wódki . Czasem się śmieje że już się robię stara hahaha